Może tuż obok? To mało systematyczny tutaj pojawiający się cykl wpisów, których treść jest prawdziwa, jedynie mało istotne szczegóły które mogą pomóc identyfikacje ludzi zostają zmienione. Wyjątkiem są sprawy powszechnie znane które nie stanowią tajemnicy. Sytuacje, zachowania czy postawy sa tu najważniejsze.
Dzisiejszy wpis będzie nieco inny, gdyż spróbuję opisać sytuację z dwóch perspektyw. Na koniec będą podejrzenia domysły. Zapraszam.
Zadzwonił do mnie Tytus, wkurzył mnie ten kontakt. Rozłączyłam się, nie chciałam z nim rozmawiać. Zorientował się i nie dzwonił dalej, nie to co inni, oddzwaniają mówiąc że coś rozłączyło, wtedy ja potakuję tak, tak. Robiłam pranie popijając sobie napoje procentowe, ot takie tam codzienne sprawy. Martwię się żeby mi renty nie zabrali... Zadzwoniła Debora, że upiekła ciasto, to sie załapię na darmowy kawałek, piecze dobre ciasta, ale mnie wkurza swoimi ksywkami jakimi mnie obdarza. Cóż, pełni w moim życiu funkcję użytkową. Przyjechała pogadałyśmy i poszłyśmy do dyskontu. W drodze dowiedziałam się ze znajomy jest głodny, obiecałam kupić mu jedzenie. No kupiłam mu ale nieodpowiedzialna Debora zostawiła mnie samą, a dobrze zdaje sobie sprawę z tego że jestem chora. Po zdarzeniu Euzebia wróciła do domu, słuchała muzyki, na fb udostępniając to czego słucha i posty. Jak bardzo pragnie bliskości, czemu nikt nie chce jej przytulić, ma tylu wrogów, nigdy nikogo nie skrzywdziła, ma take dobre serce...
Debora
Upiekłam ciasto, chciałam podzielić się z koleżanką która lubi moje wypieki. Zadzwoniłam pogadałyśmy, mówiła że Tytus ją zdenerwował dzwoniąc do niej mimo że usunęła go ze znajomych. Fajnie że ma czas i możemy pogadać, na pewno ciacho sprawi jej przyjemność. Jak tylko załatwiłam swoje sprawy które miałam zaplanowane udałam sie do koleżanki. Smród z jej mieszkania czuć na klatce. Mieszanina dymu papierosowego z kadzidełkami, w środku mgła przez którą próbuje sie przebić jakieś światło leniwie płynące z niewielkich przestrzeni uchylonego okna. Mnóstwo różnych przedmiotów na podłodze, doprawdy ciężko przejść by czegoś nie potrącić i nie słuchać darcia sie gospodyni. Usiadłam, dałam jej ciasto, myślałam że zje i wezmę pojemnik. Wspominała że martwi się rentą. Mówiła że chce sobie obiad zamówić, chciała iść do sklepu, poszłyśmy. Wygadałam sie że Aleksander żalił się że jest głodny, chwilę po tym gadali z Euzebią która koniecznie chciała coś mu kupić do jedzenia. Nie kumam dlaczego skoro pożyczył od niej pieniądze kilka lat temu i mimo obietnic nie oddał ani grosza. Co prawda kiedyś ją odwiedził i zrobił obiad... co on ma w sobie takiego że tak łatwo robi innych w bambuko, mimo że mają twarde dowody by mu nie ufać. W sklepie koleżanka dziwnie sie zachowywała jakby z oddali mnie obserwowała. Przy kasie pani zapytała mnie o kartę lojalnościową, odpowiedziałam że nie mam ale może koleżanka ma i spojrzałam na nią. Euzebia zrobiła wielkie oczy wydarła sie na cały głos czy nie mam swojej, wyzwała mnie od g*** pie*** i uciekła. Zapłaciłam za zakupy i poszłam w innym niż krzykaczka kierunku.
Co ja o tym myślę.
Może Euzebia wcale nie chciała odwiedzin koleżanki, mimo że ubolewa nad tym że nikt do niej nie dzwoni ani jej nie składa wizyt. Może i faktycznie chciała iść do sklepu, napatoczyła sie Debora i to było jej na rękę. Euzebia cierpi na lęki, schizofrenie paranoidalną, chorobę alkoholową (pije od wielu lat, bierze psychotropy i inne leki), potrzebuje towarzystwa bez którego ciężko jej sie poruszać w przestrzeni publicznej. Obiad chciała sama zjeść. Możliwe że początkowo chciała kupić jakiś chleb potrzebującej osobie ale sie rozmyśliła. Może chciała rozładować nerwy a w tym wszystkim wyjść na dobrego pomocnego człowieka i to się jej udało. Przynajmniej w jej mniemaniu. Zwyzywała koleżankę która już nie była potrzebna więc sie jej pozbyła. Złość wyładowała, a jakby co zawsze może powiedzieć że nie rozumie dlaczego ją koleżanka w potrzebie zostawiła. Euzebia przecież kupiła jedzenie dla głodnego człowieka. Debora miała przekazać żywność potrzebującemu, wszystkiemu Debora winna która sobie porostu poszła!
Jaka smutna ta historia. Każdy człowiek ma swój mały świat, a już chory na schizofrenię na pewno. Strasznie to przykre, co taka Euzebia czuje i myśli. Inni tego nie widzą i odbierają zupełnie inaczej. Któż ją zrozumie ?
OdpowiedzUsuńMyślę że czuje samotność,złość no i objawy choroby z którą radzi sobie alkoholem. Alkohol i leki to nie jest dobre połączenie.
UsuńAlkohol i leki to nigdy nie jest dobre połączenie. Tutaj temat złożony, kobieta potrzebuje opieki medycznej
UsuńJak pisałam we wcześniejszych komentarzach Euzebia jest pod opieką specjalistów.
UsuńTo dobrze, szkoda, ze nie wszystkie osoby potrzebujace trafiaja do specjalistow....
UsuńTa Euzebia przypomina mi pewną sąsiadkę. Ze wszystkimi zadziera, a jak już ktoś się odwraca przeciwko niej, robi z siebie ofiarę nie z tej ziemi. Dlaczego mi takich ofiar nie żal :D
OdpowiedzUsuńEuzebia potrafiła sąsiadom drzwi do mieszkań zabrudzić. Drze się bo widzi że ktoś jej po mieszkaniu chodzi, czasem czuje że ktoś ją dotyka, no choroba. Gorzej dla tych którym zarzuca te czyny. Z jednej strony ona czuje się ofiarą i jest to dla niej bardzo realne, a jednak jest to głównie w jej głowie. Konflikty z otoczeniem to chleb powszedni.
UsuńWspółczuć otoczeniu, zwłaszcza że taka osoba stanowi realne zagrożenie
Taka osoba potrzebuję pomocy lekarskiej. Jeśli jej nie otrzyma, może dojść do tragedii.
OdpowiedzUsuńEuzebia jest pod opieką lekarzy, psychiatra, ogólny. Chodzi do psychiatry na NFZ, uczestniczy w grupie wsparcia prowadzonej przez psychologa, ma z nim też spotkania indywidualne podobnie jak z oligofrenopedagogiem.
UsuńJesli kobieta choruje na schizofenie to pijac alkohol wpada jeszcze w glebsza dziure. Ludzie chca jej pomoc ale to strata czasu...Osrodek zamkniety przydalby sie jej...
OdpowiedzUsuńOna twierdzi że alkohol daje jej ulgę w chorobie. Próbowała przestać pić, ale jak widać wróciła do nałogu. Co do ośrodka była w niejednym.
UsuńPodziwiam koleżankę Euzebii za cierpliwość, trudno treść przy chorej koleżance bez odporności psychicznej i znajomości tematu.
OdpowiedzUsuńjotka
:)
UsuńMiało być trwać, a nie treść, przepraszam...
Usuńjotka
Spoko:)
UsuńJa uważam, że Euzebia potrzebuje fachowej pomocy. To chora osoba.
OdpowiedzUsuńJest chora i ma pomoc:
Usuń- lekarz ogólny
- lekarz psychiatra
- psycholog (spotkania indywidualne i na grupie wsparcia)
- oligofenopedagog
Historia faktycznie smutna, ale takie też są potrzebne choćby po to by człowiekowi coś uświadomić.
OdpowiedzUsuń😺
UsuńPrzykra historia...
OdpowiedzUsuńZgadzam się
UsuńStraszne są te wszystkie choroby, kiedy mózg i emocje na nadążają, trudno wówczas stać się prawdziwym przyjacielem, mega wyzwanie dla otoczenia i samej chorej.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zarówno ona jak i jej otoczenie nie mają lekko.
UsuńJa ze swoimi problemami na pewno nie rozkminie problemów innych....
OdpowiedzUsuńRozumiem
UsuńHistoria napisana przez życie, trudna do zrozumienia przez wszystkie strony.
OdpowiedzUsuńOsoba chora jest uwieziona w innym świecie, swoim świecie, do którego inni mają utrudniony dostęp i go nie rozumieją.
Nawet pomaganie wymaga niesamowitego wyczucia, wrażliwości, cierpliwości i siły wewnętrznej a mimo wszystko nie zawsze da się pomóc.
Ech...straszne choróbsko...
Nie powiedziałabym że ona jest jakoś szczególnie uwięziona w swom świecie. Owszem, ma haluny bo na tym polega jej choroba, doskonale zdaje sobie sprawę z wielu rzeczy, ma sporo zalet. Niestety niektóre jej zachowania potrafią być bardzo trudne dla otoczenia.
UsuńHistoria smutna, ponieważ choroba może czynić z człowieka innego niż jest naprawdę.
OdpowiedzUsuńNo tak choroba to przykry temat.
UsuńDlatego, trzeba być momentami wyrozumiałym.
UsuńSmutna historia ..
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo bardzo przykra sytuacja, oby bylo takich jak najmniej...
OdpowiedzUsuńSchizofrenia paranoidalna i chorobę alkoholową to okrutne połączenie. Z pewnością trudno prowadzić normalne życie.
OdpowiedzUsuńŚwiat niekoniecznie jest taki, jak my go widzimy. Zawsze jest drugi punkt widzenia. Gosia B.
OdpowiedzUsuń