Może tuż obok to seria inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, ważny jest tu człowiek i jego dusza (psyche). Zmieniam szczegóły umożliwiające identyfikację osób i zdarzeń, wyjątkiem są sprawy jawne. Zapraszam
Sklep społeczny to miejsce stworzone by z jednej strony nie marnować żywności a z drugiej strony sklep pomaga ludziom w gorszej sytuacji ekonomicznej. Komercyjne sklepy zamiast wyrzucać wycofaną (np przeterminowaną żywność) płacić za śmieci po prostu oddają jedzenie instytucji. Do społecznego sklepu może przyjść osoba posiadająca skierowanie od pracownika socjalnego. Na dokumencie opatrzonym pieczątką urzędu widnieje informacja że osoba otrzymująca żywność zobowiązana jest sprawdzić czy artykuły nadają się do spożycia, oraz że klient nie będzie sobie rościł praw do składania skarg i zażaleń na wydaną mu żywność. W społecznym sklepie można znaleźć wędliny, mięso, nabiał, owoce, warzywa.... czyli to co dostaną to mają w ofercie.W Katowicach ponoć jest sklep socjalny oferujący artykuły w o połowę niższych od rynkowych cen. Raz w tygodniu każdy, bez względu na dochody, może zrobić zakupy. Jak widać zarówno sklepy jak i ich funkcjonowanie może sie różnić.
Ela jest schorowaną kobietą w średnim wieku, straciła pracę. Z braku pieniędzy nie przyjmuje leków, na ile może stara sie unikać produktów które jej szkodzą z uwagi na choroby przewlekłe. Aktualnie Ela jest przeziębiona... postanowiła zabrać skierowanie do sklepu społecznego, siatkę w dłoń, dumę do kieszeni i wybrała się z nadzieja na owoce, warzywa, wędlinę. Poszła do sklepu, przedłożyła skierowanie, pracownica poinformowała że przygotuje jej paczkę. Ela widziała że panie wybierają sobie owoce, poprosiła o możliwość wybrania sobie czegoś, niestety takiej zgody nie uzyskała. Co otrzymała? Jakieś proszki do pieczenia - niestety nie mam piekarnika - powiedziała do pracownicy sklepu. W odpowiedzi usłyszała że pani jej wystawi co ma a ona ma sobie zabrać co będzie chciała z tych rzeczy. Zobaczyła jakieś opakowanie produktu do pieczenia ciasta... gdy pojawił się chleb pani stojąca za Elą szybko chwyciła wypiek.
- proszę niech sobie pani weźmie - powiedziała smutna Ela
- ja tylko złapałam żeby nie spadł - odparła kobieta z ukraińskim akcentem która miała koło siebie dwie wypchane siatki jedzenia. Niestety Ela wyszła tak jak przyszła. Idąc czuła smutek w swojej niełatwej sytuacji i poczucie niesprawiedliwości. Panie z Ukrainy miły wypchane siatki i jeszcze ta jedna co chwyciła za chleb który był nie dla niej, zupełnie jakby nie liczyła się z tym że są inni.
Ela nie pierwszy raz wychodzi z pustą siatką. Przedostatnio jak była też zastała panie ukrainki, minęła jakiegoś turka (?). Jedna ukrainka nachylała się upychając produkty w siatki. Pani stała z tyłkiem wypiętym w takim miejscu że zagradzała drogę do półek. Ela widząc że niespecjalnie ma dostęp do produktów a pani zajęta siatkami swoimi nie reaguje na słowo przepraszam, nie dopuściła jej do półek a tam gdzie Ela mogła sięgnąć nie znalazła nic dla siebie gdyż artykuły były mocno przebrane.
Smutne i upokarzające dodatkowo dla Eli która w trudnej sie znalazła.
No zdarzenia w sklepie przykre bardzo!!!
OdpowiedzUsuńJak myślisz jacy ludzie w całej tej sytuacji do nas przybyli?
No właśnie tacy co to się rozpychają łokciami żeby zdobyć coś dla siebie!!
Cwańsi!!!
A inni, co nie umieli się rozpychać, zawalczyć to zostali na Ukrainie..! 🤷
To nie ważne czy to Ukraińcy, Węgrzy czy Polacy!
Wszędzie są i tacy ludzie i tacy🤷
A że Ela. że się nie rozpychała łokciami, nie kłóciła itp to BARDZO DOBRZE o niej świadczy!!!
Nie ma co walczyć z durniami i chamami!!!
Owszem, można się paru rzeczy nauczyć.. pewnej sposobności, tekstów, sposobów i wówczas czasem wygrywać z chamami!
Ale to nie jest tego warte!!
Najważniejsze żeby to "odpuszczać" ostatecznie..
Choć wiem, że to przykre i nie łatwe do ogarnięcia!
Cóż trudna sytuacja w której znaleźli się klienci spłecznego sklepu to nie salony ani dyplomacja
UsuńOkropna sytuacja w tym sklepie.
OdpowiedzUsuńNie jest istotne - kto jakiej jest narodowości - cham to cham, niezależnie od pochodzenia.
Panuje tutaj pewna analogia do świata zwierząt (i jak by nie patrzeć, człowiek to też zwierzę, tylko wyjątkowo obrzydliwe) - wygrywa silniejszy. Taka jakby... "selekcja naturalna".
Na całe szczęście, umiejętność walczenia o swoje i stawiania na swoim, nie zawsze idzie w parze byciem chamem. Dlatego mam nadzieję, że Pani Ela znajdzie w sobie tyle siły, aby skutecznie przeciwstawiać się tego typu trudnościom - dla swojego własnego dobra.
Trafne porównanie do świata zwierząt. W sytuacji niedoboru, nie zaspokojonych potrzeb trudniej dobrze sie zachować.
UsuńJejku jakie to straszne być w takiej sytuacji. Tak mi szkoda pani Eli. Niestety w dzisiejszym świecie większe szanse ma ten, kto potrafi rozpychać się rękami i nogami, żeby uzyskać to czego chcę.
OdpowiedzUsuńJeszcze zostaje pewien rodzaj poprawności że trzeba pomóc sąsiadowi ze wschodu, niejako zapominając o...
UsuńMoże ktoś powinien przyjrzeć się funkcjonowaniu tego sklepu, opisujesz ciężkie sytuacje, ale przecież można chyba to zmienić lub przynajmniej spróbować, wystarczy się tym zająć.
OdpowiedzUsuńCZy ja wiem czy jest możliwość zmiany... może to loteria: sklep pozyskuje i da to co ma, kto przyjdzie pierwszy ma wybór lepszy, zapisany na późniejszą godzinę cóż... jak to mawiają: "ostatnich gryzą psy". Choroba Eli i to że nie wszystko może jeść, nie ma piekarnika to są jej problemy. Oni zawsze mogą napisać że Ela "roszczeniowa i proponowane produkty nie sprostają jej niebywale wygórowanym kubkom smakowym" - coś w ten deseń potrafi napisać socjalna.
UsuńBardzo przykra sytuacja. Mam nadzieję, że jednak pani Ela nie podda się, schowa dumę do kieszeni i zawalczy o swoje potrzeby. Powstrzymam się od oceny zachowania sąsiadów zza wschodniej granicy :(
OdpowiedzUsuńT prawda sytuacja bardzo przykra, zwłaszcza jak ukrainka mając koło siebie dwie siaty chwyciła bchenek chleba z bardzo skromnego zestawu dla Eli... mega przykre.
UsuńTo rzeczywiście przykra sytuacja. Trudno jest schować dumę, ale czasami życie nas do tego zmusza.
OdpowiedzUsuńKtoś kto kolejny raz wyszedł czując upokorzenie przestaje wierzyć...
UsuńStraszne i przygnębiające ale wiem, że tak się niestety dzieje.
OdpowiedzUsuńWiele lat wstecz widziałam jak ksiądz przywoził całe kartony dobroci nie tym, którzy ich potrzebowali i nawet nie byli z jego parafii. Byłam zbulwersowana bo te dary miały zupełnie inne przeznaczenie ale ci potrzebujący ich nie dostali albo dostawali jakieś resztki.
Ech ten świat...
Kiedyś pisałam że w instytucjach pomocowych można spotkać osoby które są zaprzeczeniem idei której przyświecało powołanie danego miejsca
UsuńPrzykra sytuacja, niemile osoby zdarzaja sie wszedzie. Chyba nie mamy na to zbyt duzego wplywu...
OdpowiedzUsuńTo prawda wpływu nie ma. Trudniej spotkać dobrych ludzi w takich miejscach....
UsuńNie rozumiem, nie wolno jej było wybrać sobie produktów wg tego skierowania, czyli inni mieli lepsze skierowanie, czy o co chodzi?
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zastanawia. Najwyraźniej ktoś nieumiejętnie kieruje tym społecznym sklepem, bo to wprost nie do pomyślenia.
UsuńBardzo współczuję pani Eli :(
Margaretkaw
Świetne pytanie dlaczego inni mogli wybierać a Ela pozwolenia nie dostała.
UsuńTo bardzo przykre że jedni z siatkami wychodzą a chora osoba wychodzi jak przyszła
UsuńNo właśnie to chciałabym wiedzieć :) I nie wiem czy ktoś nieumiejętni kieruje sklepem. Odnosi się wrażenie, że coś nie zostało w tej historii opowiedziane, tylko sytuacja tak została przedstawiona, żebyśmy współczuli Eli.
UsuńTo po co ona tam poszła? Chleba np. nie chciała.
Nie wiem czemu tak się stało.
UsuńFaktycznie przygnębiająca opowieść niestety i takie sytuacje się zdarzają.
OdpowiedzUsuńNo niestety
UsuńHistoria o Eli mocno mnie poruszyła. Opisałaś coś, co dotyka nie tylko serca, ale i sumienia. Sklep socjalny powinien być miejscem, które przynosi ulgę, a nie potęguje poczucie wstydu i niesprawiedliwości. Wstyd, o którym piszesz, rzeczywiście jest pojęciem cywilizacyjnym – niestety, to cywilizacja często kreuje sytuacje, w których człowiek w potrzebie czuje się poniżony, zamiast otrzymać godną pomoc.
OdpowiedzUsuńTo przykre, że Ela nie pierwszy raz wyszła z pustą siatką, nie tylko bez jedzenia, ale i bez nadziei. Dziękuję, że poruszasz tak istotny temat, bo przypomina nam o potrzebie troski o drugiego człowieka. Mam nadzieję, że więcej osób otworzy oczy na realia, które często są niewidoczne dla większości.
Miejsca do których przychodzi człowiek cierpiący tam ciężej o empatię skro cierpnie jest normą.
UsuńOstatnio czytałam jak to było za komuny gdy przychodziły dary ... "Panie zdejmowały futra przed wejściem by odebrać paczki ....a ludzie potrzebujący w tym czasie ciężko pracowali .... " przykre i jeszcze raz przykre, że ludzie którzy tam pracują nie ogarniają sytuacji
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mi kiedyś psycholog, prowadząca fundację powiedziała że na wsparcie to od przyjaciół rodziny można liczyć, a nie od obcych.
UsuńSmutne.
OdpowiedzUsuńMega.
UsuńJakie to przykre i upokarzające, że człowiek nie może spokojnie skorzystać z takiej opcji. Nie mam nic do obcokrajowców, bo wszędzie są buraki, ale w pierwszej kolejności powinni korzystać właśnie tacy ludzie jak pani Ela.
OdpowiedzUsuńTakiej sytuacji bym się nie spodziewała, w takim miejscu, ale jak widać wszędzie można upokorzyć człowieka.
OdpowiedzUsuńBardzo przykra i nieprzyjemna sytuacja..jak tak można!!! Monika F
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś potrzebuje pomocy, to w takim miejscu powinien ją dostać... Przykra sytuacja
OdpowiedzUsuńBardzo przykra sytuacja, z drugiej strony skoro wygląda to tak a nie inaczej, to czemu ktoś tego nie zgłosi. Rozumiem pani jest schorowana, ale ile jeszcze razy wróci z niczym? Trzeba pomagać walczyć o swoje takim ludziom jak ona. Angela
OdpowiedzUsuńSmutne jest jeszcze to, że o takich miejscach wiedzą ludzie, którzy mają z nimi wcześniej, np. w dzieciństwie styczność. Jak komuś się nagle noga powinie to nawet nie wie gdzie się zwrócić po pomoc. I tak żerują, tak, to dobre słowo, na tym systemie ci, którzy wcale nie zamierzają z niego wyjść!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem po co Ela poszła do tego sklepu...No i zastanawiam się, czy zmiana kierującego tą placówką uzdrowiłaby atmosferę.
OdpowiedzUsuńBardzo smutna sytuacja tej pani Eli, ale i w tym sklepie ewidentnie jest coś nie tak, skoro klientka mówi, że nie potrzebuje tego czy tamtego, to mogłyby jej wymienić na inne produkty.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony cudownie że powstają takie miejsca, z drugiej obsługa pozostawia wiele do życzenia, a potrzebujący człowiek zostaje odprawiony z kwitkiem :(
OdpowiedzUsuń