1) Byłam w teatrze na spektaklu: "Jej słowo. Jego słowo".
klik
2) Spacer w deszczu po lesie. Gdy w styczniu i lutym byłam w szpitalu marzyłam by chodzić. W lutym marzeniem moim był spacer w deszczu po lesie. Niestety nie zrobiłam zdjęcia, trochę szkoda... No ale inne wstawiam
3) Może to głupie... Pewnego dnia miałam ochotę na galaretkę... Możliwości szpitalne są ograniczone... Lodówka nie pachnie najładniej... Saszetkę kupiłam, rozrobiłam w kubku proszek z wrzątkiem, wstawiłam do zamrażarki i udało się złapać moment gdzie stężała.
4) Odwiedził mnie pewien amant, dostałam czekoladki, a to cieszy zawsze! Gorzej że nieco w kłamstwach się gubi, no ale odwiedziny miła rzecz.
5) Masaże. Tak miałam pana który świetnie masował, teraz jest pani która no nieco gorzej,ale też dobrze. Masaże cieszą i kręgosłup mniej dokucza.
6) Nie wiem jaka firma ale ptasie mleczko jest przepyszne; puszyste, nie za słodkie, no pyszotka, niestety można zjeść sporo...
7) Jedzenie tu w szpitalu naprawdę czasem jest dobre. Przekład, podwieczorek dla cukrzyka, zapiekany ryż ze śliwką
8) Czereśnie, kocham! Sąsiadka z sali nas poczęstowała.
9) Miska do prania, po awanturze z oddziałowa zamówiłam przez internet plastikowe naczynie i teraz mam swoje. Miska leciutka; miała być silikonowa a tu okazało się że jest tam też plastik - silikonowe są te łączenia dzięki którym się składa. Lekka, składana, łatwo ją mogę do większej torebki włożyć, odporna na temperaturę wyższą. No, jestem niezależna bo mam swoje!
10) Bluzka bawełniana, fajnie leży, ma żywy kolor, dobrze się pierze, szybko schnie, super się nosi, bawełniana bluzka. No tanio nie było bo 70 złotych, no ale jest i cieszy!
To chyba na tyle. Oby lipiec był lepszy!
Świetnie, że mimo ciężkiego czasu, przez jaki przechodzisz, potrafisz wyłuskać te przyjemne akcenty. Ja też kocham czereśnie.
OdpowiedzUsuńZjadłabym zapiekany ryż, wieki nie robiłam...
OdpowiedzUsuń