sobota, 30 marca 2019

Co u Boryska?

Po obejrzeniu filmiku z Borysiem postanowiłam mu pomóc. Przyznam że oczarował mnie... taki słodki, radosny i uroczy.... mimo że nie mogę go adoptować postanowiłam że jak mogę pomogę:)
A jak nie pomogę to poczucie że coś zrobiłam będzie:)
Borysiu był w schronisku w Pruszczu Pomorskim potem trafił do domu który nie dał sobie rady z jego deficytami więc na drui dzień wrócił do schroniska. Podobno cieszył się gdyż zżył się z wolontariuszami pomagającymi w schronisku. Jestem zdania że mimo wszystko schronisko nie jest najlepszym miejscem dla psa, zwłaszcza z deficytami jakie niewątpliwie ma Borysiu.
Na szczęście w dalszym ciągu w Stowarzyszeniu Podaj Łapę Bullom czekało miejsce dla Borysa, problem jednak był z transportem Pruszcz Pomorski od Bełchatowa to odległość ponad trzystu kilometrów. Na szczęście wspólnymi siłami operacja była kwestią czasu bo wspólnymi siłami udało sie przetransportować Boryska do Bełchatowa gdzie zamieszkał w hoteliku dla psów.
Aktualne zdjęcia jakie znalazłam:



Dowiedziałam sie że Borysiu ma opiekę behawioralną małymi aczkolwiek systematycznymi kroczkami piesek zmienia sie. Otworzył się na współpracę, robi postępy w chodzeniu na smyczy, zaczyna reagować na zabawki, przeszedł zabieg kastracji.
Najlepsza wiadomość to taka że niedługo, (a może już) Borysiu zamieszka w domu tymczasowym. Opiekunką będzie dziewczyna która pracuje z psami na co dzień więc mam nadzieje że podoła wyzwaniu jakim jest Borysek. W nowym tymczasowym domu będzie miał opiekę cały czas

Treść ogłoszenia:

"Borys ok 2 letni psiak. Na początku nie jest zainteresowany człowiekiem, skupia się na spacerze chce się nim nacieszyć gdyż wcześniej tego nie miał. Chłopak nie jest agresywny w stosunku do ludzi, po czasie gdy zaufa i się otworzy uwielbia przytulanie i głaskanie, sam domaga się pieszczot. Ma bardzo duże braki wychowawcze, nie potrafi chodzić na smyczy ciągnie a siły ma bardzo dużo, trzymanie czystości również wymaga dopracowania, stosunek do mijanych psów obojętny, kontakt bezpośredni jeszcze nie był sprawdzony, stosunek do kotów nie jest nam znany. Osoba która zaadoptuje psiaka będzie musiała poświęcić mu trochę czasu na pracę i naukę życia z człowiekiem a w zamian otrzyma cudownego, wiernego przyjaciela do końca jego dni !! Obowiązuje procedura adopcyjna: 1. Warunkiem adopcji jest wypełnienie ankiety i jej pozytywna weryfikacja (samo wypełnienie nie jest jednoznaczne z adopcja). 2. Wizyta w domu starającego się o adopcje. 3. Min. Jeden spacer z psem w miejscu jego pobytu (każdy pies jest inny I może wymagać większej ilości spotkań niż raz). 4. Podpisanie umowy adopcyjnej. Uwaga !! Każdy pies po adopcji może się zmienić. Jeden potrzebuje tygodnia za zaaklimatyzowanie się a inny nawet i kilku miesięcy. Mogą coś zniszczyć, nie trzymać potrzeb w domu, płakać gdy zostaną same. To przyszły opiekun powinien od początku pracować z psem Żeby w nowym domu został dobrze wprowadzony. Opisujemy znane nam zachowania zwierząt z domu tymczasowego, od poprzedniego właściciela, z hotelu !! Jeżeli nie jesteś w stanie znieść myśli o tym ze pies może Ci coś zniszczyć w domu lub się zesikać lepiej od razu sobie odpuść.. to są psy po przejściach już wystarczająco dużo doświadczyły więc nie dokładajmy im dodatkowego stresu związanego z powrotem z adopcji. Kontakt w sprawie adopcji *E-mail; podajlapebullom@gmail.com *Wiadomość priv *794-700-649 - Monika (w godz 10-18.00) *694-028-891 - Magda (W godz 18-22.00)"
źródło

Trzymam kciuki za Boryska ciesząc sie że coraz lepiej u niego:)
Miłego weekendu:***

czwartek, 28 marca 2019

Wytrawne muffinki:)

Dzień dobry Kochani!

Muffinki cieszą się popularnością, nic dziwnego bo wyglądają ładnie, smakują dobrze.
Doskonale nadają się jako przekąska między posiłkami, alternatywa kanapek do pracy czy szkoły. Ładnie się prezentują i świetnie smakują!
Recept  można naprawdę dowolnie modyfikować... ja robiłam też wersje... rybną z łososiem, dziś muffinki z szynką. Wegetarianie mogą użyć warzyw czy jakiegokolwiek zamiennika - mega uniwersalny przepis dający pole do popisu, zapraszam:



 składniki:


160 g kasi
2 szklanka mąki
 łyżeczki proszku do pieczenia 
1/2 szklanki mleka 
4  jajka 
40 dag szynki w kawałku 
1 posiekana cebulka 
1 czerwona papryki 
Sól 
Pieprz 
 Majeranek, bazylia, zioła prowansalskie,

Wymieszaj mąkę, proszek do pieczenia.
Cebulę posiekać i zeszklić, szynkę i paprykę pokrój w kostkę dodaj cebulę.  Przypraw solą, pieprzem, bazylią, ziołami  i majerankiem. 
Kasię rozpuść, a następnie ostudź. W misce wymieszaj jajka z mlekiem.    Do wymieszanej z proszkiem do pieczenia i solą mąki dodaj mleko z jajami i rozpuszczoną   Kasię.
 Wszystko wymieszaj niezbyt dokładnie łyżką.   Na koniec dodaj cebulkę, paprykę i szynkę i ponownie wymieszaj.  
Formy do muf finek napełnij masą. Mokrą łyżeczką wyrównaj powierzchnię.
 Piecz ok. 30 min w 180 st. C.    
Temperatura piekarnika : 180oC    Czas pieczenia: w moim piekarniku to 1 godzina (miałam zwykły gazowy piekarnik)
Wyszło mi 11 ciasteczek.





środa, 27 marca 2019

Wqrwiona. Moje przemyślenia.

Od poniedziałku mam podwyższone ciśnienie... gdy wyobrażenia spotykają się z rzeczywistością czasem pojawia sie frustracja. Tak, pamiętam że nasze oczekiwania są źródłem naszych frustracji.... ale czy da sie zupełnie niczego nie oczekiwać? Idąc tym tropem można w obłęd popaść....
Piję smaczną herbatkę, jem drożdżówkę z śliwką i kruszonką - dowód poniższe zdjęcie. 


Zjadłam. Dzwonię. Staram sie być spokojna. No ale od początku.
Kilka lat temu poczułam potrzebę skorzystania z usług specjalisty na NFZ. Zapewne są osoby które mogą sobie pozwolić na prywatne wizyty, jednak ja do nich nie należę. Podczas zapisów usłyszałam że czeka sie długo w kolejce, Pani dodała że jak tylko zadzwonią to trzeba szybko odebrać bo jak nie ma kontaktu to biorą następną osobę z listy. Ok, zaryzykuję, zapisałam sie i czekam. Trwało to jakieś dwa lata. Zadzwonili umówiłam się na konsultacje na której dowiedziałam się że nie kwalifikuję się no i niestety... odesłano mnie do innej poradni, więc tam poszłam. Na miejscu w rejestracji Pani powiedziała że nie zapisują i... odesłała mnie tam skąd przyszłam.
Po pewnym czasie trafiłam do innej poradni gdzie wymagana była uprzednia konsultacja, zdecydowanie szybciej to trwało. Jakieś około miesiąc czekania na wizytę. Wynikiem konsultacji było skierowanie które złożyłam zajmując miejsce w kolejce. Czekam, nic nie wiadomo, czekam.
Minął rok zadzwoniłam do poradni zapytać kontrolnie.... Dodzwonić sie nie było łatwo naturalnie ale jak sie ktoś uprze....
Pani powiedziała że tak, czekam w kolejce ale nic nie wiadomo.... no niestety długo, tak, ale co i jak nic konkretnego nie wiadomo... ona sama była w podobnej sytuacji i.... poszła prywatnie. Widać dobrze tam płacą;) no albo dobre dochody ma że sobie może pozwolić. Czekałam dalej, w nieświadomości.


Jakiś czas temu coś mnie tknęło by znów kontrolnie przedzwonić. Cisza. Nikt nie odbiera.
Zadzwoniłam w poniedziałek: "nie ma takiego numeru". Numer do przychodni.... dziwne, pewnie jakiś błąd na łączach. Dzwonię później do innego miasta, nikt nie odbiera. Dziwne. Przychodnia prywatna ma podpisany kontrakt z jak to sie kiedyś nazywało z kasą chorych. Dodzwonić sie nie szło. No nie popuszczę: tam nie odbierają, tam nie ma takiego numeru - co jest grane! Znalazłam informacje że przychodnia sie przeniosła... dziwne....ale jak to, gdzie co i jak.
W końcu sie dodzwoniłam na drugi dzień: dowiedziałam się że placówka została zamknięta. Jeśli chcę mogę dojeżdżać do innego miasta. Dojazd około 50 kilometrów. Dwie przesiadki, bilety około 20 pln. No wie Pani ja też jestem pacjentką... bla bla bla.....
Dodzwoniłam się do NFZ co z tym fantem dalej zrobić. Na połączenie czekałam jakieś pół godziny, "relaksująca" muzyczka robiła za radyjko. Przedstawiła sprawę. Pan konsultant podał mi stronę terminyleczenia.nfz.gov.pl gdzie można wyszukać kto aktualnie ma kontrakt, a co za tym idzie gdzie można skorzystać z usługi w ramach ubezpieczenia. Pan oczywiście poinstruował mnie jak wyszukać, wspólnie wyszukaliśmy. Okazało się że w moim województwie są trzy poradnie w których mogłabym z takich usług skorzystać.
Dowiedziałam sie że przychodnia powinna mi oddać skierowanie. Jeśli miałabym datę wizyty to na zasadach ogólnych.... a że nie mam to ze skierowaniem do nowej placówki od nowa.
Zadzwoniłam do przychodni po skierowanie. Taaak, jest to możliwe.... mogą mi je wydać ale.... osobiście jedynie, na prośbę by mi wysłali do domu to nie ponieważ nie wysyłają... jak dojechać tam do nich to też był oczywiście problem ponieważ Pani autem jeździ i sie nie orientuje... ostatecznie dopytała koleżanki podała numer autobusu, pytam na którym przystanku wysiąść to znowu pytanie do koleżanki ale Pani źle zrozumiała pytanie że na którym przystanku mam wsiąść... ahhhhh
 Najlepsze teksty rozmowy: "Punkt zamknięty temat zakończony"....  dlaczego nie poinformowali pacjentów o zamknięciu przychodni?! No wywiesili kartkę na drzwiach.... w takim razie po co gromadzą dane kontaktowe  takie jak: numer telefonu, adres domowy, adres email?! Czyżby do ozdoby, a może na sprzedaż, na handelek?! Jakby ktoś nie wiedział to istnieje taki obrót bazami danych: na przykład baza pacjentów przychodni, no i za jakiś czas dzwoni do osoby z listy konsultantka "zatroskana" o zdrowie i zaprasza na spotkanie promujące zdrowy styl życia. Na takim spotkaniu będzie oglądanie garów, odkurzaczy czy czego tam jeszcze. Na koniec jakiś upominek w zależności od firmy.... czasem jakiś bubel za dwa złote, czasem coś użytecznego, bywa że uczestnictwo w spotkaniu kabaretowym, no tu to nazwiska znane, fiu fiu: Jerzy Kryszak, Andrzej Grabowski... za co oberwało sie im za uczestnictwo w procederze.
Wracając do tematu wściekła jestem że przychodnia nie powiadomiła skutecznie ludzi, mimo że zbierała dane (po cholerę?!). Po co zbierać dane, po co zgoda na przetwarzanie?! Czy to taki ogromny problem rozesłać te maile?!
Zadzwoniłam do przychodni aktualnie kontraktowanej, wyszukanej na stronie wskazanej przez konsultanta z infolinii NFZ. Okazało się że na dzień dzisiejszy oczekują 542 osoby. Czas oczekiwania dwa lata. Czy jest sens czekać w kolejce, przekazywać dane dalej jak nie wiadomo czy za jakiś czas nie znikną zwyczajnie....


wtorek, 26 marca 2019

Kosmetyki do 30 pln



Cześć Kochani! Pomyślałam sobie o takim zestawieniu produktów które są moim zdaniem całkiem spoko a nie kosztują zbyt wiele. Poniżej lista kosmetyków kosztujących około 20 pln - są takie które kosztują mniej niż dyszkę ale są i takie których cena jest droższa. Co do dostępności to bywa różnie w doborze produktów do zestawienia brałam pod uwagę cenę oraz fakt czy chętnie otworzyłabym kolejne opakowanie. Zapraszam

środa, 20 marca 2019

Pulpet szuka domu

Hejka! Pamiętacie Klopsika? Teraz ma nowe imię - Pepe i wraz z Verką, 10-letnią amstaffką mieszkają sobie w Grodzisku Mazowieckim.
Za to brat Klopsika Puplet dalej szuka domku, słodkie psie dzieciątko urodzone 05.01.2019 mam nadzieje że szybko znajdzie dom, a nie wykluczone że już poważnie interesują się nim....
W każdym razie Pulpet jest pod opieką Fundacji AST i stałego domu szuka.
 Poniższy opis szczeniaka oraz zdjęcia pochodzą z fundacyjnej strony, zapraszam:



Pulpet to szczeniak w typie amstaffa. Urodził się 5 stycznia 2019 r. Został wraz z bratem Klopsikiem oddany do Fundacji AST, celem znalezienia dobrego, troskliwego i dbającego domu. Obecnie mieszka w domu tymczasowym w Warszawie. Ma stafficzą koleżankę Lexi, z którą jest pełna sztama. Wstępnie obstawiamy, że i z kotami Pulpecik by się dogadał! Dał nam się poznać jako niezwykle fajny materiał na psiaka. Jest stabilny, wspólpracujący, choć marudny, podążający za opiekunem. Chowany w domu, nauczony rytmu dnia., ładnie znoszący podróże w aucie. Wstępnie ma wprowadzony trening klatkowy. Pulpet ma za sobą pierwsze odrobaczenie i szczepienie. Dla Pulpecika szukamy domu, któremu będzie się chciało dać dużo od siebie. Czasu, energii, aktywności. Czasu - aby psiak załapał naukę czystości, zostawania, codziennych rytuałów. Energii - bo przy szczeniaku jest zawsze dużo pracy i nieprzespanych nocy. Aktywności – bo małemu należą się nie tylko krótkie częste spacery konieczne przy nauce czystości, ale również długie wędrówki na poznawanie świata i zmęczenie. Jeśli jesteście odpowiedzialną rodziną, szukacie psa, któremu możecie się poświęcić na najbliższe kilkanaście lat, chcecie psiaka szkolić, wychowywać, mądrze prowadzić za łapę przez świat - zgłoście się do naszej fundacji. Warunkiem adopcji Klopsika jest kastracja po osiągnięciu dojrzałości (jest to warunek nienegocjowalny!).




Miejsce pobytu: dom tymczasowy, Warszawa

 Kontakt w sprawie adopcji:

tel.: 796 830 624 (prosimy o kontakt po godzinie 17 z uwagi na pracę),
mail: adopcje@fundacja-ast.pl

źródło, więcej klik

wtorek, 19 marca 2019

Zupa serowa przepis - tanio, smacznie i prosto.


Dzień dobry kochani! Jak mija dzionek? Mam nadzieje że u Ciebie wszystko ok.
Dawno nie było tutaj przepisu więc może dziś opowiem o moim małym eksperymencie, otóż ostał mi sie wywar mięsno warzywny i tak trzeba było go jakoś zagospodarować; ostatecznie stanęło na serowej zupie. Serową zupę dawno temu jadłam pamiętam że smaczna i sycąca była.
Mama wspominała że serową zupę można robić na samej wodzie, jednak ja jestem zwolenniczka pożywniejszych składów.
Przepisów na zupę serową w sieci dostatek... rozmaite sery, do tego grzanki można.... jednak ja zrobiłam najprościej, chyba:)

Wywar (miałam nie wiele może z litr)
Biała część z pora..
Serek topiony.

Pokroiłam por na małe kawałeczki wrzuciłam do gotującego sie bulionu gotowałam około 15 minut, zblendowałam na gładko, dodałam ser topiony, zblendowałam na gładko. Chwilkę pogotowałam.
Było warto, zrobię jeszcze sobie taką zupkę jest smaczna, pożywna i rozgrzewająca.


Przepisy są różne, rozmaite sery są dodawane do takich zup - cheddar... zapewne co kto ma, co kto lubi... dorzucano też czosnek zamiast pora, cebulę.....w innych wersjach pojawiały się różne przyprawy gałka muszkatołowa, papryka....
Wariantów jest wiele, słyszałam też o zupie z dodatkiem szynki czy kiełbaski.
A Ty lubisz zupę serową?

sobota, 16 marca 2019

Silcare, Balsam do ciała Sensual Moments, Perfumowany balsam do ciała HUSH HUSH

Dzień dobry Kochani! Laptop odebrany z naprawy więc mogę cieszyć się blogowaniem w pełni:) Oby tak było jak najdłużej:) 
Sobota i niedziela sprzyjają zabiegom pielęgnacyjnym na czym korzystają włosy, skóra, paznokcie. Inwestycja w pielęgnacje to coś co sie opłaca gdyż przekłada sie na lepszy wygląd a co za tym idzie same z sobą czujemy sie lepiej:)
Dziś przedstawiam mój balsam do ciała który otrzymałam od marki Silcare na kwietniowym spotkaniu blogerek w Gdyni. 
Balsam do ciała perfumowany  Sensual Moments mi przypadła wersja HUSH HUSH. Na stronie widziałam że są dwie wersje zapachowe i dwie możliwości do wybru albo z drobinkami albo bez. Moja wersja pozbawiona jest drobinek i nie ukrywam że do szczęścia potrzebne mi to nie jest, aczkolwiek rozumiem że taki bajer zwłaszcza latem gdy odkrywamy więcej ciałka może być na plus takie iskrząc drobinki w słońcu zapewne przyciągną wzrok. Balsam mogą też polubić imprezowiczki. zapraszam:


Opis:

"Perfumowany balsam do ciała Sensual Moments Hush Hush dzięki specjalnie wyselekcjonowanym składnikom zapewni wysoki poziom nawilżenia skóry, nawet bardzo suchej i szorstkiej. Po zastosowaniu skóra staje się delikatna, wygładzona i bardzo miękka. Aktywne składniki produktu takie jak mocznik, gliceryna, witamina E i odpowiednio dobrane emolientysprawiają, że przy regularnym stosowaniu skóra odzyskuje swoją sprężystość i młodzieńczy wygląd, następuje regeneracja i widoczna poprawa wyglądu. Niezwykle lekka i kremowa konsystencja sprawia, że balsam bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. W wersji z drobinkami doskonale rozświetla skórę subtelnym odcieniem złota.
Balsam Sensual Moments Hush Hush kusi fantazyjną kompozycją perfumeryjną, w której owocowo-kwiatowa nuta przeplata się z akordami sandałowo-ambrowymi." 

Skład:


Konsystencja:

Moja opinia:

Mój balsam jest jak widać w białej butelce z pompką, wszystko działa bez zarzutu, opakowanie całkiem przyjemne wizualnie, dobrze opisane etykiety.
Ja używam balsam jakieś dwa razy w tygodniu, przyznam że średnio lubię balsamowanie, nie przepadam za czekaniem kiedy ów raczy sie wchłonąć. Balsam Sensual Moments HUSH HUSH ma lekką konsystencje, dość szybko sie wchłania zostawiając warstewkę na skórze. Zapach perfumowany jest naprawdę bardzo intensywny więc jak ktoś nie lubi intensywnych zapachów to proszę sobie odpuścić. Mi zapach tego balsamu sie podoba, jest przyjemny, intensywny.... ubrania przesiąkają wonią Silcare HUSH HUSH i pachną długo.... nawet w kolejne dni...
Początkowo nawilżenie było przyjemne aczkolwiek krótkie, jeśli ktoś ma bardzo suchą skórę to ten balsam raczej nie sprosta zadaniu.
Balsam szybko sie wchłania, długo pachnie, wygładza przyjemnie skórę.
Czy kupię ponownie? Być może, chętnie powącham jak pachnie druga wersja Secret Love i też wybrałbym wersje bez drobinek bo jakoś nie jest to dla mnie jakoś szczególnie atrakcyjne.
Cena 24,99 zł/250 ml
można kupić tu klik


piątek, 15 marca 2019

Co u Ciebie?

Cześć Kochani! Jak tam mija tydzień? Co tam nowego u Ciebie? Jak sie miewasz? Chcesz sie czymś podzielić.... cokolwiek - to jest miejsce na to, wyjątkiem są reklamy firm które osuwam, uważam że to takie nie fajne zachowanie zamiast płacić za reklamę wolą podczepić się pod czyjąś pracę i udostępniają swoje linki zamiast sie w jakiś sposób rozliczyć. Nie ładnie, nie ładnie!
Jak widziałyście w poprzednim poście troszku zaszalałam, niestety poszalał i mój laptop.... postanowił zrobić sobie wolne.... no i tak.... wypoczywa teraz w serwisie... boje sie ile będzie kosztowała naprawa.... jakiś dramat normalnie.... sięgnęłam po drugi i postanowiłam zanieść go do drugiego serwisu.... z nadzieją że Pan magicznie go uruchomi.... no niestety nie tym razem. Zostawiłam go do obejrzenia.... czekam na ekspertyzę.... mając nadzieje że kwota będzie do przełknięcia. Jeśli nie to.... brak laptopa w domu jest smutny.... lubię sobie posłuchać wykładów, muzyki, poprzeglądać blogi.... niby na smarkfonie też mogę ale to nie to, zresztą i on nadaje sie do wymiany. Cóż, z mojej strony mało optymistyczny opis ale za to szczery.
Ostatnio w ogóle mam jakiegoś pecha.... oby dzisiejsza rozmowa kwalifikacyjna którą mam na 12.00 była przełamaniem ciągu niemiłych zdarzeń....
Z milszych spraw to wosk Let's Celebrate z Bridgewater Candle jest śliczny, po prostu cudny....


cieszył mnie kilka dni stopniowo uwalniając zapach. 35 złotych za wosk bym nie zapłaciła ale dzięki temu że można kupić na kostki wosk tej marki to przyznam że za nie całe 6 pln była to naprawdę spoko opcja. Pachnie długo, ładnie i cieszy bardzo:) zmieniałam tylko podgrzewacze. Kurcze wygląda na to że zapas starczy mi naprawdę na długo:)
No to zapraszam do dzielenia sie w komentarzach co komu w duszy gra, przesyłam serdeczności i podziękowania za obecność :****

środa, 13 marca 2019

Fanaberie Filiżankowe:)


Cześć Kochani <3 Jak być może wiecie, poniedziałek minął mi intensywnie, pod znakiem zakupowym. Nabyłam bilet całodobowy i chciałam załatwić sporo spraw i mimo że nie wszystko udało sie zrealizować to dzień minął naprawdę intensywnie:) 
Wybrałam się do lumpka w którym uzupełniłam garderobę, co prawda przyda mi sie jeszcze kilka rzeczy i na nie będę polować. Zdjęcia pokażę innym razem, chociaż nie wiem czy jest specjalnie co pokazywać, takie tam spodnie do spania, ale i nie tylko.
Łowy owocne, jednak jak wiecie z Instagrama celem mojej dalszej wyprawy był sklep z woskami i świecami:) Jejku miejsce to przyprawia o zawrót głowy.... mnóstwo promocji, okazji.... a wybór ogromny! Świece, woski, samplery... najchętniej to bym wiele kupiła....
W sklepie spędziłam sporo czasu poznając nowe zapachy i marki, wybór był naprawdę trudny....

poniedziałek, 11 marca 2019

Mydło do rąk w płynie - Professional pampering hand soak, 200ml, Trind. - Recenzja.

Dzień dobry, Dziś recenzja najdroższego produktu który używam na co dzień... jasne mam droższą perfumę ale nie używam jej na co dzień;)
Prawie rok temu na blogerskim spotkaniu w Gdyni zostaliśmy obdarowani a właściwie zasypani prezentami przez mbgonline.pl naprawdę ślicznie dziękujemy za te wszystkie dobroci:)
Otrzymaliśmy produkty marki Trind profesjonalnej renomowanej marki kosmetycznej. W ofercie Trind znajdziemy produkty do pielęgnacji paznokci pielęgnacji skóry dłoni pielęgnacji stóp możemy kupić zestawy Trind które fajnie nadają sie na prezent a także narzędzia do paznokci
Trind bazuje na ponad 30-letnim doświadczeniu oferując produkty chwalone za skuteczność, kompleksową regenerację oraz odżywienie. 
Produkt Trind gościł już w recenzji był to Trind Exfoliating Foot Scrub 75ml, peeling do stóp marki Trind. Dziś pora na mydło do rąk, zapraszam:


Opis:

"Mydło do dłoni o odświeżającym zapachu, ma właściwości antybakteryjne, działa kojąco i orzeźwiająco. Oczyszcza dłonie i paznokcie przygotowując do zabiegu manicure. Zawiera: substancje odżywcze i elektrolity które przywracają skórze właściwy poziom nawilżenia, regenerują ją i łagodzą podrażnienia. Ekstrakt z lotosu ma właściwości przeciwzapalne i ściągające, uspokaja i zmiękcza naskórek."

źródło mbgonline.pl

Skład:



Konsystencja:


Moja opinia:

Produkt dedykowany jest do salonów kosmetycznych i innych profesjonalnych więc piękne opakowanie prawdopodobnie sprosta potrzebom estetycznym i wizualnym robiąc pozytywne wrażenie.
 Opakowanie jest nie wątpliwą ozdobą miejsca w którym stoi. W codziennym takim domowym użytkowaniu średnio sie sprawdza to opakowanie gdyż trzeba przechylać butelkę by produkt nie lał sie po ściankach. W salonie pewnie profesjonalistka aplikuje naciskając pompkę wiec nie ma tu co mieć pretensji do producenta.
Mydło ma zielony kolor i idealną konsystencje dość: gęstą nie przelewa sie przez palce, szybko sie pieni, myje i zmywa w akompaniamencie wyczuwalnego zapachu który po wytarciu szybko znika.. Mydło jest wydajne: niewielka ilość dozowana przez pompkę w zupełności wystarczy do umycia dłoni. Podczas stosowania mydło do rąk w płynie od Trind- Professional pampering hand soak, nie zauważyłam jakiś wad które wybitnie by mi przeszkadzały do których mogłabym się przyczepić. Co nie znaczy że to produkt do którego szybko wrócę dostępność stacjonarna nie jest mocna stroną tego mydła, no i cena zawrotna, otóż za 200ml w wyjątkowo ładnym opakowaniu przyjdzie zapłacić 140 złotych. Szok! Rozumiem że w przypadku wysokiej klasy gabinetów dbałość o design w najdrobniejszych szczegółach jest ważna i to opakowanie będzie szczegółowym dopełnieniem całości, produkt jest przyjemny w użytkowaniu i bardzo prawdopodobne że zwróci na siebie uwagę klientek tworząc pozytywne wrażenie.
Za prezenty dziękujemy mbgonline.pl



O professional pampering hand soak, 200ml, od Trind napisały i inne uczestniczki spotkania, zapraszam:

Dorotxy

Mama z różową torebką

niedziela, 10 marca 2019

O składaniu życzeń.

Jakiś czas temu miałam urodziny, w związku z tym byłam adresatką życzeń rozmaitych: ładnych i szablonowych, składanych w formie prywatnych wiadomości, telefonicznych i nie tylko...
Każde jakie otrzymałam były miłe, jedne bardziej.... inne też fajne bo w życzeniach liczy sie przede wszystkim pamięć, fajnie że ktoś pamięta, zwłaszcza ktoś kogo lubimy a jakoś nie było kontaktu. Myślę że urodziny czy imieniny są fajną okazją, pretekstem by sie odezwać:)


Większość znajomych mamy na facebooku, są oczywiście osoby które z takich czy innych powodów nie logują się na tym gigantycznym portalu ale jest ich mniejszość. Konta mamy prywatne, firmowe a zdarzają sie i fejkowe;)
Większość relacji widać na Zuckerbergowym portalu: rodzina, znajomi a nawet znajomi znajomych. Ja nie widziałam nigdy potrzeby ale są osoby które oznaczają na tym portalu z kim i w jakim są związku. Nie wiem jak teraz ale kiedyś modne było mieć dużo znajomych, bywało że nawet przypadkowo gdzieś tam poznane osoby, czy gdzieś tam spotykane pytały o konto na portalu w celu dodania do znajomych.
Fb łączy możemy podglądać kogoś: co udostępnia, w jakim jest nastroju, kogo zna... możemy sie także komunikować się z nim, mając wiele informacji o danej osobie.... które sama ona udostępnia. Nawet nie musimy pamiętać o urodzinach znajomych bo portal przypomni... co okazuje sie że nie zupełnie bo nie każdego urodziny i imieniny każdemu znajomemu sie wyświetlają... czyżby błąd? A może portal gdzieś tam próbuje wpływać na relacje.... spiskowa teoria, ale jednak Alicja która życzenia składa ilekroć widzi informacje że ktoś ma urodziny, to może być jej przykro gdy nadjedzie jej święto a tych życzeń nie dostanie. Taka cisza może być odebrana jako rodzaj afrontu. Solenizantka (czy solenizant) może czuć sie pominięta, zapomniana i tak naprawdę nie wiadomo czy fejsbukowy znajomy lub co gorsza bliższa osoba miała ją w nosie, czy może owa informacja sie nie wyświetliła.
Zauważyłam na niektórych grupach czasem pojawiają się takie informacje od solenizantów....  piszących informacje że dziś ma urodziny i prosi o życzenia.... ilekroć widzę takie treści jest mi smutno bo jak trzeba być samotnym by obcych ludzi prosić o życzenia. Serdeczności są miłe przede wszystkim od znaczących osób i to ich niepamięć boli najbardziej... 


Jakie życzenia cieszą najbardziej?


Życzenia to słowa, czasem tekst, grafika, a najmilej gdy jest to ręcznie wykonana kartka odręcznie napisana. Zwyczajowo winszujemy z okazji urodzin, imienin, świąt....
Najcenniejsza jest pamieć najbliższych, obecność, bliskość. Zdrowie i szczęście jest ważne, ale cudownie gdy życzenia płyną z serca, są spersonalizowane pod daną osobę uwzględniając plany, pragnienia, marzenia... Takie słowa są potwierdzeniem zrozumienia i słuchania przez osobę składającą życzenia i cieszą najbardziej. Ważne by treść była dobrze przemyślana tak by nie sprawić przykrości danej osobie. Utarte slogany, wierszyki kopiuj wklej nie robią większego wrażenia na odbiorcy i mogą być gdzieś tam odebrane jako wyraz stosunku do niej.
Życzeń nie składamy na co dzień i nie każdy lubi je składać, ale wierzę że gdzieś tam dokładają jakaś cegiełkę w relacji i to od nas w dużej mierze zależy czy będzie to na plus:)
A Ty jaki masz stosunek do życzeń: lubisz składać czy są tylko zwyczajem ograniczającym się do najbliższych czy pamiętasz też o portalowych znajomych z socjal mediów? Jakie życzenia Cię cieszą? 

piątek, 8 marca 2019

Filmowo


Masz jakiś sposób na doła? Sama nie wiem czy to dół czy co.... jakiś stan przedziwny... sposobów jest cała masa, grunt by znaleźć odpowiedni dla siebie sposób łapania równowagi. Najprostszym takim sposobem jest spacer... jakież to proste - ubrać buty i iść.... pamiętam jak jeszcze był Rodo.... chodziliśmy nocą pustymi ulicami, ahhh to były czasy, najgorsze jest to że nie wrócą... 
Spacer jest jedną z form, ostatnio umilam sobie czas woskami... Sea Salt & Sage to mój ulubieniec który mają podobno wycofać.... skandal! Mam nadzieje że tego nie zrobią bo uwielbiam ten wosk.
Dobra herbatka nigdy nie jest zła, a nawet przyjemna i to bardzo ale za mało... więc zaczęłam szukać tytułów.... zwykle podaję trzy tytuły a dziś będą dwa bo tyle zobaczyłam w całości. 
Zaczęłam od filmu: "Narodziny gwiazdy" (2018) ale zwyczajnie jakoś mi nie podszedł.... stwierdziłam że nie będę się męczyć i trafiłam na:

środa, 6 marca 2019

Trzy miesięczny Klopsik, wyjątkowa okazja! Zainteresuj się zanim będzie za późno! + coś jeszcze.

Wczoraj moja fejsowa znajoma udostępniła z fanpejdża Fundacji AST informacje o Kopsiku, rzuciłam okiem na opis i pomyślałam że jest to okazja prawdziwa, ten piesek to skarb i długo w fundacji miejsca nie zagrzeje. Tak myślę.
Zanim przejdę do opisu odniosę się do wczorajszego komentarza pod postem o pięknym zadbanym wychuchanym szczeniaku, dużym co prawda ale szczeniaku jeszcze a postawie bardziej już dorosłgo przypominającej, o pięknej lśniącej sierści...
Personę lubię ale zaskoczyło mnie to co napisała że ciężko jej sie czyta takie wpisy i że serce jej pęka.
Proszę mi uwierzyć że nie robię tego by komuś było przykro, przyświeca mi cel szlachetny... pragnę z całego serca pomóc zwierzakom ukochanego typu. Pamiętam że sporo dostałam zwłaszcza od jednego psa... imieniem Rodo... sporo sie nauczyłam, dowiedziałam, zaobserwowałam... starałam się opiekować nim najlepiej jak mogłam - to nie mój pies był - ale mimo że pewnie już go nie ma- nowotwór, wiek.... to tęsknię i pamiętam...
Amerykańska modelka i aktorka filmowa, gwiazda, legenda... Norma Jeane Mortenson szerzej znana jako Marylin Monroe powiedziała: „Psy nigdy mnie nie ugryzły. Za to ludzie tak”. Ja dzięki zwierzętom dostałam wiele i myślę że jest to jeden z powodów by w jakiś sposób się odwdzięczyć, zwłaszcza tym które potrzebują pomocy. Proszę zauważyć że w postach z psami do adopcji nie ma treści drastycznych, zdjęć wymagających cenzury.... fotografie są miłe i przyjemne dla oka, wielu ludziom przyświeca cel: może komuś ten zwierzak wpadnie w oko na tyle że da mu dom na zawsze?
Napiszę po raz kolejny: pies który miał szczęście trafić do fundacji wygrał los na loterii: najpierw sie pieska umieszcza w hoteliku albo domu tymczasowym. Tymczasowy dom to dom, to opieka, ciepły kąt i miska - więc jaka krzywda sie psu dzieje?! Często dom tymczasowy staje sie domem stałym.... pisałam kiedyś o tym, dawno temu. W fundacji sie obserwuje pieska a potem włącza działania pomocowe: z każdej strony jest zadbany.... jeśli wymaga szkolenia, pracy, leków....
Skąd wiem? Moja sąsiadka prowadzi taki dom, spotykam ją czasami jak spaceruje z pieskiem i zagadnę. Proszę mi uwierzyć nie dzieje sie krzywda. Pies "na tymczasie" ma większe szanse na dom stały, ma opiekę i wszystko co potrzeba do szczęścia, to wygrana na loterii!
A teraz opis Klopsika:




KLOPSIK to szczeniak w typie amstaffa. Urodził się 5 stycznia 2019 r. Został wraz z bratem oddany do Fundacji AST, celem znalezienia dobrego, troskliwego i dbającego domu.
Klopsik obecnie mieszka w domu tymczasowym 30 km od Warszawy. Ma psich i kocich przyjaciół z którymi dogaduje się perfekcyjnie! Dał nam się poznać jako niezwykle fajny materiał na psiaka. Jest stabilny, pokorny, dość spokojny. Miziak! Dzielny tuptak, kroczący za opiekunami. Chowany w domu, nauczony rytmu dnia. Ładnie znoszący podróże w aucie.
Klopsik jest bardzo zadbanym psiakiem, ma pierwsze odrobaczenie, szczepienie.
Dla Klopsika szukamy domu, któremu będzie się chciało dać dużo od siebie. Czasu, energii, aktywności. Czasu, aby załapał naukę czystości, zostawania, codziennych rytuałów. Energii, bo przy szczeniaku jest zawsze dużo pracy i nieprzespanych nocy. Aktywności, bo spacery co 2h przy nauce czystości a oprócz nich długie dodatkowe spacery bo zmęczony pies to szczęśliwy pies! Jeśli jesteście odpowiedzialną rodziną, szukacie czworonoga, któremu możecie się poświęcić na najbliższe kilkanaście lat, chcecie psiaka szkolić, wychowywać, mądrze prowadzić za łapę przez świat - zgłoście się do naszej fundacji. Warunkiem adopcji Klopsika jest kastracja po osiągnięciu dojrzałości (jest to warunek nienegocjowalny!).




Jak adoptować Klopsika?
1. Zadzwoń do nas. Przygotuj się na dłuższą rozmowę, podczas której będziemy chcieli nieco poznać Ciebie, oferowane warunki, doświadczenie w prowadzeniu czworonogów. Nie odbieraj tego jako wścibskość. Abyśmy oddali Ci Klopsika, potrzebujemy Ci zaufać. A aby zaufać musimy Cię poznać.
2. Po rozmowie zaprosimy Ciebie wraz z całą rodziną do poznania brzdąca, rozmowy z jego opiekunką. Będziecie mieli możliwość oceny psiaka na żywo, a opiekun będzie mógł Wam doradzić, czy to właściwy pies do Waszych warunków.
3. Po Twojej wizycie my odwiedzimy Was. Doradzimy, podzielimy się radą, doświadczeniem, ułożymy Wam wszystko w głowach, aby nowy członek rodziny łatwo odnalazł się w Waszym domu.
4. Zwieńczeniem procesu adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej.
Także jeśli dobrnąłeś do końca tego tekstu - gratulujemy! Jeśli dodatkowo szukasz psiaka dla siebie i uważasz, że teraz jest idealny moment - dzwoń. Jeśli się nie dodzwonisz od razu - nie zrażaj się. Pragniemy Cię uprzedzić, że mamy nasze życie pozafundacyjne, mamy rodziny, pracę. Nie zawsze możemy odebrać. Dodatkowo nasz telefon wyjątkowo często dzwoni, więc bywa że niełatwo o połączenie. Przepraszamy Cię za to, ale liczymy na Twą wyrozumiałość. W końcu przed Tobą czas kiedy cierpliwość i wyrozumiałość to dwie największe cechy, które będą Ci potrzebne. Kontakt: tel 796 830 624 (prosimy o telefony dopiero po godzinie 17) lub mail: adopcjebullowatych@wp.pl

źródło

Na koniec pochwalę się znalezionym przypadkiem kanałem, ciekawe wywiady z ludźmi pracującymi w rónych zawodach: DJ, Scenarzysta:


Pani mecenas, ciekawy wywiad, nie jedna rzecz którą usłyszałam od tej Pani adwokat mnie zdziwiła, choć może nie powinno. Świat sądownictwa jest mi obcy, choć prawem warto sie interesować, miło sie słucha, ciekawe rzeczy... kanał młody, więc niech sie rozwija, może komuś też sie spodoba:


wtorek, 5 marca 2019

Loki szuka domu

Dziś psiak fundacyjny... kurcze, przyznam Ci szczerze że uczucia mam mieszane.... bo z jednej strony w pierwszej kolejności najbardziej potrzebujące są schroniskowe bidy i te wyciągane być stamtąd powinny jak najszybciej, jest jednak ale... informacje o psie są okrojone bo nie ma możliwości przyjrzeć sie mu na tyle wnikliwie co psu w domu tymczasowym czy hoteliku. Tu nie można mieć do nikogo pretensji po prostu to fizycznie nie możliwe skoro psów dużo a po za tym warunki....
Pies fundacyjny to pies który wygrał los na loterii.... Borysiu był schroniskową bidą, ale także niewiadomą.... najpierw trafił do adopcji i z nie znanych przyczyn trafił do schroniska. Następnego dnia;( sytuacja przykra ale sytuacja przerosła te osoby.... potem trafił w końcu pod skrzydła stowarzyszenia Podaj Łapę Bullom które to zapewnia mu hotelik i mam nadzieje wsparcie behawiorysty. Łatwo nie jest bo deficyty ogromne.
Pomagać psom fundacyjnym które mają już kąt, miskę i głaszczącą dłoń a także spacery....ale i opis szczegółowy..... no ale co  z bidami schroniskowymi? Jak pies fundacyjny znajdzie dom to zwalnia sie w takiej organizacji miejsce dla następnego podopiecznego:) Ma to sens. Szkoda tylko że takich miejsc jest mniej niż potrzebujących ;/
Tak przynudzałam tytułem wstępu, teraz przejdźmy do tematu którym jest pies imieniem Loki, zapraszam:)
opis:


Loki to 13-miesięczny błękitny psiak w typie rasy amstaff. Został oddany do naszej fundacji z uwagi na postępującą alergię u dziecka. Loki to przyjazny słoń w składzie porcelany. Jego masa jest odczuwalna - dosłownie. Ale to pozytywna radość w kierunku człowieka. Każda nowo poznana osoba jest przyjacielem, obiektem skoków i radochy. Tu nowy właściciel będzie musiał dużo popracować nad eleganckim przywitaniem. Loki jest łagodny, nie ma problemów z bronieniem zasobów, agresją. Chował się przy dziecku, nie sprawiał kłopotów, ale ze względu na masę i braki w ułożeniu może być niedelikatny. Domy z dziećmi muszą wziąć pod uwagę, że to wielki szczeniak do wychowania.



Loki mieszkał dotąd w domu z ogródkiem. Ostatnimi czasy mało przebywał w domu, mieszkał w przedsionku. Z plusów - jest nauczony czystości. Z minusów - może niszczyć, więc dom tymczasowy rozpoczął już trening klatkowy. Z bardzo dobrych wieści - w domu nie ma problemów z wyciszeniem, ładnie reaguje na komendy na miejsce, siad, połóż się, czołgaj, zostań. Loki obecnie mieszka w domu tymczasowym w Warszawie. I tutaj mamy niestety lekkie schody. Dla psa ze wsi, chowanego całe życie w domku, miasto okazało się wyzwaniem. Spacery z nim na razie to duże wyzwanie z uwagi na wielobodźcowe środowisko. Loki rzuca się na psy, skacze na ludzi. Jest przyuczany do kagańca, bo stosunek do psów pozostawia wiele do życzenia.
Jakiego domu szukamy dla Lokiego? Idealnie jeśli zamieszkałby w domu z ogródkiem, bo to dla niego idealne środowisko. Jeśli ktoś podjąłby się adopcji do bloku, musi liczyć się z dużą pracą w aspekcie spacerów. Szukamy domu bez zwierzaków. Być może Loki by się zgodził z sunią, ale przy bardzo mądrym i krótkim prowadzeniu. Nie jest polecany do domu z kotami, gryzoniami, ptakami - tu odzywa się instynkt łowczy. Przed adopcją Loki zostanie poddany zabiegowi kastracji.



Osoby, które myślą o podarowaniu domu temu słonikowi, zapraszamy do kontaktu telefonicznego: 501 797 018.
źródło, więcej, klik

niedziela, 3 marca 2019

Taka luźna notka, nic szczególnego;) .

- nigdy nie wolno Ci okłamać klienta! - powiedział mi kiedyś pewien specjalista od marketingu. Człowieka poznałam parę lat temu, pracuje w jakiejś firmie w dziale marketingu, chodziłam przez kilka tygodni na zajęcia które prowadził. Mówił o uczciwości, o tym że czasem warto sie nagiąć, ugiąć z lekka by klient był zadowolony, podkreślał rolę uczciwości jako kluczową w relacji międzyludzkiej. Miło kojarzę tą osobę, i zajęcia choć raczej nie wyciągnęłam z nich zbyt wiele.
Jakiś czas temu byłam na warsztatach dotyczących tworzenia marki osobistej. Mówca opowiadał że każdy z nas ma swoją markę a różnią się one od siebie wielkością.

grafika pochodzi z jakiejś grupy z fb

Jednak konkurencja dziś jest spora, więc pogłębianie wiedzy jest ważne, warto też znać narzędzia. Jednym z nich jest grupa na Facebooku. Super że są miejsca gdzie ludzie o podobnych zainteresowaniach mogą się wspierać, wymieniać informacjami, jest to szczególnie cenne w przypadku osób o dość ekscentrycznych zainteresowaniach, upodobaniach lub osób z problemem. Próżno oczekiwać że całe otoczenie takiej osoby nagle będzie pogłębiało wiedzę na dany temat, zwłaszcza że nie da sie wiedzieć wszystkiego, na takim forum można spotkać osoby doświadczone które są w stanie coś podpowiedzieć czy pokierować co jest cenne, zwłaszcza gdy wymiana cennych informacji jest szybka:)
Ja należę do grup na FB, wiem powinnam część z nich opuścić ale jakoś nie mam czasu sie za to zabrać. Proponowano mi nawet rolę admina na jednej z nich, ale odmówiłam z przykrością.... sama mam deficyty czasowe więc nie mogę podjąć się kolejnych obowiązków.
Dostałam zapytanie osoby która proponowała mi pomoc w zadbaniu o lepszy wygląd bloga. Jasne, fajnie, przydało by się, ale jeśli nie ma sie funduszy na wynagrodzenie to z takich usług sie nie korzysta. Osoby normalne to rozumieją, nie ma w tym nic dziwnego ktoś może nie korzystać bo nie chce inwestować, ktoś może nie mieć, powody są różne a rynek na tyle duży że zleceń nie zabraknie na pewno:) 
Myślę że dla każdego speca kawałek smaczny przypadnie:) 


Na jednej z grup otrzymałam jakiś tam znaczek za aktywność czy coś tam, niby miłe ale nie ukrywam że nie specjalnie mi na tym zależy: grunt by być ok, nie naruszać regulaminu i tyle. Od admina dostałam wiadomość z podziękowaniami za wsparcie przy blogu, za komentarze, polubienia i obecność w dalszej części wiadomość zawierała ofertę pomocy przy blogu. Ja nie odpowiedziałam na nią, może to i afront, ale jakoś mignęła mi wiadomość, może nie ładnie z mojej strony ale w czasach dzisiejszych brak odpowiedzi nie jest jakimś wyjątkowym despektem godzącym w ambicję czy honor nadawcy wiadomości jakby nie było ofertowej.
Jakiś czas po tym zaczęły się "zgrzyty" a to że czegoś nie zrobiłam.... sytuacji na tamten moment absolutnie ze sobą nie wiązałam więc słałam screeny udowadniające niedopatrzenie. Sprawy pozostały bez echa. Za to zaczęły się inne, otóż dowiedziałam sie że admin lubi blokować aktywność i zgłaszać jako spam w dodatku nie kryje się z niechęcią do miejsc o tematyce domowej i kosmetycznej. Jasne, spoko -  to jest jego sprawa i święte prawo nie lubić kosmetycznych i modowych blogerek, spoko. Ja mogę go lubić za ładną buzię, za to co tworzy albo nie. Jednak tworząc miejsce, forum podstawą jest regulamin tak aby zasady panujące w danym miejscu były jasne i klarowne. Jeśli ktoś zachowuje sie nieodpowiednio, coś robi nie tak można go upomnieć kulturnie. Zwykle ludzie nie robią celowo, złośliwie pewnych rzeczy- (na przykład pisanie o modzie czy kosmetykach) więc jeśli gospodarz czegoś nie lubi warto po prostu o tym poinformować. W dzisiejszych czasach ważne by przekaz był jasny, prosty i czytelny co jest kluczem we wzajemnych relacjach. Jednak zachęcanie do aktywności a potem blokowanie, usuwanie i zgłaszanie jako spam.... no przykre i niedojrzałe zachowanie. Czy taka osoba buduje markę? Tak. Czy zapamiętam admina - jasne że tak, pytanie pozostaje czy podczas ponownego zetknięcia sie czy zbudzi we mnie pozytywne skojarzenia? Rozumiem że tej osobie nie zależy na tym bym go dobrze zapamiętała, ma do tego prawo. Ktoś może powiedzieć coś w stylu: "nie jetem zupa pomidorowa,nie każdy musi mnie lubić". Jasne, spoko ale czy to znaczy że powyższe zdanie daje prawo do nie przejmowania sie opinią innych? Każdy ma prawo rozumieć to zdanie jak chce, należy pamiętać że w różny sposób można budować markę swoją, w internecie nic nie ginie a takie nie miłe sytuacje zdarza sie że rzutują... Grupę opuściłam z niesmakiem, świat wbrew pozorom jest mały i nie ma gwarancji że skoro tak traktuje ludzi to nie spotka ponownie kogoś kogo źle potraktował, może sie okazać...


sobota, 2 marca 2019

Filizankowe Fanaberyje! +wygrana w rozdaniu:)


Wśród wielu przyjemności życia kobiety zakupy ciuchów kosmetyków i innych zachcianek wydają się największą przyjemnością życia. Miałam oszczędzać, ale słaba silna wola pchnęła mnię do sklepów;) No i tym samym zamieniłam nieco zasobów finansowych na produkty którymi poniżej sie pochwalę. Będzie też nagroda którą wygrałam w rozdaniu, i bardzo mnie cieszy ona:)
Na sam początek zakupów poszłam do ulubionego "chińczyka" coś zjeść, powitał mnie bardzo miły Pan podkreślając że dawno mnie nie było.... obsługa w tym miejscu zawsze miła i jak tu wolę swą czynić mocniejszą gdy obsługa miła bardzo a jedzonko przepyszne i od zawsze pyszne i psuć sie nie chce. Często psują się knajpki, wyroby a tu poziom trzymają! W ulubionym Barze mlecznym nacięłam się dwa razy....a obsługa nie odradzała wyboru.... a klient pamięta, no ja nie zapominam.
Po azjatyckim doprawionym jedzeniu - (przepysznym!) skusiłam się na loda z tych naturalnych czy jak im to tam, lubię te miejca za kreatywne smaki, wybrałam wersje sernik z amaretto, powiadam że było to boskie!
Spacer przebyłam kilometrowy - jakieś trzy, a potem kolejne kilka, no chyba spaliłam jedzonko, chyba;)
No i tak pomyślałam że skoro w tym rejonie sie znalazłam odwiedziłam lumpex, a tam wyprzedaż....
Wybrałam jakieś pięć rzeczy, ale skoro miałam oszczędzać postanowiłam zredukować ilość wydanych pieniędzy i ostatecznie ograniczyłam sie do dwóch:

piątek, 1 marca 2019

Recenzja - QUIN Peeling dwufazowy do dłoni i ciała

Jak tam weekendowe nastroje? Wolne dni sprzyjają pielęgnacyjnym przyjemnościom, a taka owocuje:) Jeśli kosmetyki są odpowiednio dobrane łączymy przyjemne z pożytecznym.
Peelingi mają swoje zwolenniczki, a te dzielą się wedle swoich upodobań -  w tej grupie znajdą się też miłośniczki w opozycji stoją takie osoby które uważają peelingi za kosmetyki zbędne. 
Spory wybór zdzieraków dowodzi że kupujemy te produkty, wśród opakowań mamy produkty do ciała zawierające jako substancje pomagające pozbyć sie martwego naskórka, należą do nich: pestki, sól, cukier...
Dziś biorę na tapet peeling solny do ciała i dłoni, produkt otrzymałam od marki Silcare na kwietniowym spotkaniu blogerek, dziś postanowiłam podzielić się swoją opinią na temat tego produktu, gdyż niedługo go zdenkuję. Zapraszam: 


Opis ze strony Silcare:

"Quin Peeling dwufazowy do dłoni i ciała sprawia, że skóra staje się elastyczna, przyjemna w dotyku oraz wyraźnie odżywiona i prawidłowo dotleniona. Zawarta w peelingu drobnoziarnista sól z Morza Martwego pobudza krążenie, intensywnie złuszcza, wygładza, oczyszcza oraz rewitalizuje skórę. Olej awokado odżywia ją oraz intensywnie nawilża. Polecany nawet dla bardzo wrażliwej skóry.

Po zastosowaniu produktu skóra ponownie nabiera blasku i pięknego kolorytu. Dzięki połączeniu dwóch faz wykonanie peelingu jest niezwykle przyjemne, a efekt na skórze ciała i dłoni jest natychmiast odczuwalny. Walorem jest również kompozycja zapachowa o niesamowicie przyjemnym zapachu łączącym akordy róży i jaśminu z przeplatającymi się nutami orchidei.

Cechy:


  • delikatnie, ale intensywnie złuszcza obumarły naskórek 
  • wygładza i oczyszcza skórę 
  • zapewnia prawidłowy stopień nawilżenia 
  • odżywia skórę 
  • pobudza krążenie krwi 
  • poprawia wygląd, elastyczność i kondycję skóry 
  • przywraca prawidłowy koloryt skórze 
  • produkt bez konserwantów przyjemny zapach 


Sposób użycia: Wstrząsnąć opakowaniem aż do całkowitego wymieszania się dwóch faz. Nanieść produkt na wybraną część ciała i wykonać delikatnie masaż okrężnymi ruchami dłoni przez około jedną minutę. Spłukać dokładnie chłodną lub zimną wodą i osuszyć. Stosować 1-2 razy w tygodniu."


Skład:


Konsystencja dwufazowa, olejek rzadki i dość drobne kryształki soli, średnio ostre:


Moja opinia:

Peeling do dłoni i ciała Quin dostajemy w przezroczystej buteleczce pojemności 200ml, zamykanie na klik. Peeling stosuję częściej do ciała choć i do dłoni też czasami używam. Peeling jest dwu fazowy jak widać: faza olejowa różowa oraz solna, pierwsza jest dość rzadka więc gdy chcemy użyć produktu należy energicznie potrząsać buteleczką tak by fazy sie wymieszały, jako że różowa jest dość rzadka kryształki dość szybko opadają na dno może być to minusem dla kogoś kto nie ma ochoty na ćwiczenia swojego refleksu.  Jednak gdy uda się wymieszać i zaaplikować produkt na skórę to jeśli chodzi o ciało to peeling solny Quin jest zdzierakiem w kierunku średniego, coś tam czuję i bynajmniej nie jest to masaż;) produkt pachnie dość intensywnie, jest perfumowany dość mocno więc wyczuwalna to woń która zostaje z nami dość długo. Akurat pachnieć lubię, nos mój nie protestuje, jednak dość wysoko w składzie mamy parafinę, a emolientowych warstw nie lubię więc po zabiegu zmywam warstwę żelem pod prysznic. Skóra moja jest bardzo przyjemna, pachnąca, elastyczna:)
Produkt uważam za przyjemny i nie drogi za 200ml producent sobie życzy 11,99 co można przyjąć za cenę nie wygórowaną, myślę że wrócę do tego peelingu.
Za możliwość przetestowania dziękuję marce nails.silcare.com