środa, 31 lipca 2019

interviews, job interviews.... - kilka historyjek...


O pracodawcach powstało wiele tekstów zarówno teatralnych jak i kabaretowych. Czy to nam sie podoba czy nie są częścią naszego życia. No chyba że sami jesteśmy pracodawcami albo należymy do szczególnej grupy których temat nie dotyczy.
Mnie po raz kolejny w życiu przyszło rozsyłać dokumenty aplikacyjne. Dość szybko odezwały sie telefony, a co z tego wyszło, zapraszam do dalszej części. Było emocjonująco.



Pierwszy zadzwonił Pan który część rozmowy łaskaw był uskutecznić telefonicznie. Jak najbardziej uważam że jest to na plus i chwalić sie powinno takie zachowanie gdyż oznacza poszanowanie zasobów drugiej strony. Czas na przygotowanie, dojazd no i koszta z tym związane. Widać bardzie sie Panu spodobałam więc wyraził chęć bym przyjechała do kancelarii na rozmowę. Zapytał o orzeczenie o niepełnosprawności. Jako że dokument zawiera dane, rozsądnie nie przesyłać go na prawo i lewo, tym bardziej że nie podpisujemy umowy jeszcze. Pan chciał żebym przesłała mu skan. Zapytałam czy możliwe jest bym na rozmowie okazała orzeczenie.... Pan był uparty. Przesłałam dokument z zamazanymi danymi....
Rozmowa trwałą godzinę Pan zadawał mi zadania matematyczne, opowiadał rozmaite historie, oh co tam sie działo.... Pan zainteresowany, ale czy ja to nie wiem. Wyszłam zakręcona jak słoik na zimę. Pan wie wszystko lepiej i janlepiej, Pan pięknie mówił o empatii jako mądrości a jednocześnie nawet nie zapytał czy napiję się wody... za to wysłuchałam jaki to on dobry i jakim to ludziom dał szansę, nie oszczędził sobie opisów drastycznych których to nie każdy byłby ciekaw zwłaszcza na rozmowie... takim ludziom dał szansę, wyszkolił a dziś to ma dobrych pracowników.... wywnioskowałam że rotacja nie mała jest.... najważniejsza punktualność i wyniki. Wyniki są jak sie robi tak jak szef chce no i tak minęła godzina. Wyszłam zakręcona jak słoik na zimę, zmęczona i wyczerpana.... nie wiem czy czułabym się tam dobrze....


Wsiadając do pociągu zauważyłam że po raz kolejny próbuje sie ktoś do mnie dodzwonić. Oddzwaniam.... kolejne zaproszenie. Szkoła Podstawowa zaprasza mnie na rozmowę kwalifikacyjną na 10.30 na jutro. SMSa młoda dziewczyna ani maila nie mogła mi wysłać bo... "komputer zamknęła". Adres dałam radę zapisać na bilecie.... nie łatwo było ale sie udało.
Biała koszula, czarne spodnie, torebka elegancka. Czarne buty balerinki bo wygodne i nadające się. Szpilki czy obcasy to raczej nie do "biegania", zwłaszcza że tego dnia czekały mnie dwa spotkania.
W pociągu gdy jechałam na rozmowę do szkoły, dostałam telefon. Pani w sprawie pracy, obiecałam że oddzwonię za pół godziny (to jest jak będę szła do szkoły). Zgodnie z obietnicą oddzwoniłam, rozmówczyni bardzo zainteresowana mną podała mi szczegóły że na początek umowa zlecenie, że tyle a tyle że na tym polega praca i czy warunki mi odpowiadają. Fajnie że szanuje czas i nie każe jeździć bo jak sie okazało to mega daleko ode mnie, z przesiadkami.... Pani zaproponowała że jakby sie cokolwiek zmieniło to żebym oddzwoniła. Fajnie i miło, ale w tej firmie musi być rotacja spora.... tak wyczułam.
      Do szkoły dotarłam przed umówioną godziną, nie lubię sie spóźniać. Starsza Pani mnie wpuściła, przywitałam się dołączyła do nas młodziutka dziewczyna nie wiem ileż mogła mieć lat ale zachowywała się jak uczennica, głos, zachowanie bardzo niepewnej niedoświadczonej osoby i napewno nie na stanowisku.... ale o tym za chwilę, bo troszku wyprzedziłam. Dziewczyna ani ręki nie raczyła podać ani sie przywitać.... Wcześniej urodzona Pani krzyknęła do jakiejś Ani i wskazała gabinet.
W środku siedziała kobieta ubrana dość niechlujnie.... fioletowa bluzka na ramiączkach, włosy....brak komentarza, makijaż nieświeży.... ani ubrać sie kobiecie nie chciało ani gadać. Zapytała czy gdzieś teraz pracuję, gdyby zadała sobie odrobinę trudu i spojrzała w cv to by wiedziała, a może z braku laku żeby coś powiedzieć... przedstawiono mi, a właściwie "Pani Kadrowa" wyjawiła mi warunki finansowe (najniższa krajowa). Dostałam kartkę do przeczytania, w treści było to co powinno sie znajdować w ogłoszeniu. Na przeczytaniu kartki się skończyło jakże "profesjonalne interview".
Dostałam informacje że jak Pani dyrektor wróci z urlopu to będzie zapraszała na rozmowy kwalifikacyjne....



Godzina w pociągu to mało przyjemny czas, zwłaszcza między jedna a drugą rozmową. Ta rozmowa mimo że koszmarnie daleko była najmilsza, sympatyczna Pani opowiedziała o obowiązkach o funkcjonowaniu hotelu, zadała pytania dotyczące doświadczenia. Zapowiadało sie dobrze jednak wizje na wakat tam nie są takie jakbym chciała. Moje orzeczenie o niepełnosprawności okazało się przeszkodą gdyż jako osoba niepełnosprawna mogę pracować maksymalnie 8 godzin dziennie i nie więcej jak 40 tygodniowo, no a tu zmiany są 12 godzinne. Pani ma z dyrektorem to omówić ale przypuszczam że to kurtuazyjny wytrych. No i tak to wygląda. Niestety po raz kolejny nie tak jakbym chciała.


Była Pani Ania z jednej dość znanej firmy która dzwoniła raz do mnie a potem miała pretensje że nei odbieram od niej telefonów.... a jak próbowałam wyjaśnić że dzwoniła raz, byłam w urzędzie... to stwierdziła że ja mam pretensje i nie ma sensu ze mną nawiązywać współpracy...
Był pan prawnik który na pytanie o obowiązki na stanowisku odpowiedział czy ja kiedyś pracowałam w biurze.... rozmowa telefoniczna była irytująca, zakończyła sie kulturalnie ale ciśnienie podniesione.

Rynek pracy to miejsce jak każdy inny rynek - miejsce spotkań nabywców i sprzedawców. Myślę że niezależnie od roli w której przyszło nam sie pojawić warto dbać by być możliwie jak najlepiej odbieranym. To jest budowanie marki, zachowanie w tym miejscu to (także) reklama bądź antyreklama naszej osobistej czy firmowej marki.

31 komentarzy:

  1. Szkoda słów, niektórzy zachowują się jak bogowie, tylko nie wiedzdą że firma na tym traci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre sytuację, wołają o pomstę do nieba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie doświadczenia... Dlatego ja wolę pracować na swój własny rachunek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety tak to wszystko wygląda, takie są teraz realia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz.. ja jako osoba, która siedziała "po drugiej stronie" mogę też powiedzieć nie jedno. Od tego, ze się delikwentowi nawet nie chce sprawdzić czym się firma zajmuje. Po pretensje, że się go jak udzielnego księcia nie przyjmuje i śmie zadawać pytania, które przecież są w cv. Właśnie... jeśli dostajesz 100 cv, to serio nie ma opcji, żeby spamiętać. Pomijam już.. że ludzie BARDZO często co innego mają w cv, a co innego mówią, a rzeczywistość jest jeszcze inna. ;)

    Swoją drogą w Trójmieście nie jest tak, ze jak ktoś jest zarejestrowany w pupie to ma bezpłatne przejazdy na rozmowy kwalifikacyjne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Gdańsku jak jest zarejestrowany w PUPie to ma możliwość wyrobić sobie plakietki i w określonych godzinach może poruszać się po Gdańsku w poszukiwaniu pracy. Kiedyś na Insta wrzuciłam zdjęcie budki telefonicznej która jest do kontaktowania sie z pracodawcami. Fajnie jakby inne miasta wzięły przykład z Gdańska, bo to fajne ułatwienia. Jeśli chodzi o Sopot, Gdynię to niczego takiego nie ma. Małe trójmiasto, czyli PUP w Wejherowie także jakoś specjalnie nie pomaga bezrobotnym.

      Usuń
  6. nigdy nie miałam problemu z pracodawcą bo sama nim dla siebie jestem. na szczęście, ale mam Klientów, wykonuję zlecenia więc bywa różnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej współczuję takich przeżyć związanych z pracą :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też jestem na etapie poszukiwań :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. współczuję, obyś szybko znalazła fajne miejsce na dobrych warunkach:)

      Usuń
  9. Niestety rozmowy kwalifikacyjne nie są łatwe i przyjemne ale bez nich trudno o prace

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są tacy co nie muszą chodzić na rozmowy a praca jest po znajomości...

      Usuń
  10. Takie historie zawsze rozwalają mnie na łopatki... szkoda na niektórych słów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No niestety, takie problemy z pracodawcami dotykają wielu osób.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki za dalsze poszukiwania.

    OdpowiedzUsuń
  13. To co się dzieje w tych czasach, to mi się w głowie nie mieści. A będzie pewnie tylko gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie najbardziej irytują wieloetapowe "castingi". Czytałam kiedyś na ten temat i wygląda na to, że to dla rozrywki kadrowych, bo te dziwne pytania niewiele dają, jeśli chodzi o poznanie przyszłego pracownika ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś tam niby dają, a czy to jakaś rozrywka... sama nie wiem, no ale różne są zboczenia ;/

      Usuń
  15. nic nowego, tak własnie robią

    OdpowiedzUsuń
  16. Niezłe przeżycia. Niestety, ale większość firm wymaga cudów, a same nie potrafią dać nic pozytywnego od siebie.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!