Agata wierzy że jak człowiek czegoś bardzo chce to wszystko sie uda! Wierzy w siebie i swoje siły, przynajmniej jest tak na zewnątrz, bo może przecenia możliwości, no ale czy możemy mieć pewne rzeczy za złe zwłaszcza że ponoć całe życie człowiek sie uczy?
Agata pochodzi ze wsi, w domu nigdy sie nie przelewało. Dziś wdzięczna jest rodzicom za przekazane wartości, wymienia że wszczepili jej: szacunek do każdego , miłosierdzie do bliźniego, akceptację , tolerancję ...szczególnie że nauczyli ją pracy: oprócz obowiązków domowych, szkoły i nauki pracowała fizycznie.
Mając 19 lat by odciążyć finansowo rodziców wyjechała na studia, wynajęła lokum, pracowała w weekendy. Skończyła studia, życie toczyło się po woli. Do momentu gdy straciła pracę... Czynsz, telefon, laptop... podjęła decyzje o kredycie 10 tysięcy tłumaczyła sobie że skoro pracuje to jakoś da radę...
W przeciągu pół roku ktoś z bliskich Agaty zachorował. Chciała pomóc opłacić lekarzy, sprzęt, leki, badania...
Wzięła kolejny kredyt.... 30 000 w banku. Wierzyła w siebie w swoje siły, że da radę. Planowała iść do dodatkowej pracy... "Ale jestem człowiekiem tylko , dało mi to do myślenia kiedy padłam w pracy z osłabienia , mało spałam , pracowałam fizycznie , oraz też mało jadłam.
Przerwa pomiędzy jedną a drugą pracą to też czas gdzie trzeba jeść, robić opłaty... pieniądze szybko szły na bieżące sprawy...
Dziś Agata, absolwentka wyższej uczelni ma 25 lat, i jest zadłużona w bankach. Wysokość jej zobowiązań to równowartość połowy kawalerki, tak z tego co pisze ma 50 000 do oddania. Zapewne kwota rośnie skoro jak bohaterka pisze boi sie otwierać kopert do niej adresowanych. Agata zapewnia że gdyby mogła cofnąć czas nauczona doświadczeniem inaczej by postąpiła, inaczej poukładała swoje sprawy.
Bohaterka wpisu jest silna na zewnątrz, rodzina nie zna jej prawdziwych problemów. Zapewne bliscy dumni są z samodzielnej silnej, zaradnej krewnej która skończyła studia, ma pracę i jeszcze była w stanie pomóc rodzinie nie małą (bo 30 000 pln) kwotą.
Prawda jest inna... bohaterka oprócz pięćdziesięciu tysięcy długu ukrywa przed bliskimi i inne problemy, nie chce starszych rodziców obarczać swoimi problemami, więc pomocy szuka na zewnątrz. Sama zmaga się jak pisze: "Tkwię w długach, w długach które mnie przerastają, obarczają, przerażają. Nie mogę spać w nocy , choruje każdego dnia depresja , bulimia , strach ...".
Za całą sytuację obwinia swoją łatwowierność i pecha który jej w życiu nie opuszczał. Sytuacje traktuje jako nauczkę z której jak zapewnia wyciągnęła wnioski na przyszłość.
Co do nie jasności w wypowiedzi Agaty, w oryginale klik "Pierwszy kredyt wzięłam w sumie , bo straciłam pracę (...) tłumaczyłam sobie że pracuję jakoś dam radę.."
Nie rozumiem czy to była jedyna praca czy miała ich kilka. Można wnioskować że skoro straciła pracę to nie pracowała... tak mi sie nasunęło.
Pytania można postawić:
skoro Agata pomogła rodzinie to czy w sytuacji podbramkowej naprawdę nie mogła powiedzieć prawdy?
Gdzie dbanie o komfort rodziny się kończy?
Moim zdaniem jeśli coś mam, mogę zaspokoić swoje potrzeby to ok, czy to znaczy że mogę sie dzielić? Bo jak dać jeśli sama nie mam? Czym jest kredyt? To pieniądze dziś wydaję które muszę zarobić, a czy zarobię? Oto jest pytanie. Jeśli mam górkę to muszę rozważyć między swoimi przyjemnościami, potrzebami nad zabezpieczeniem sobie tak zwanej poduszki finansowej, czyli oszczędności na trudne momenty. To jest element dbania o siebie fizycznie i psychicznie co daje komfort i lepsze samopoczucie gdy zamiast sie zapożyczać bierze sie z tych zasobów które się zgromadziło, bez kosztów jakie doliczają np banki... Dla tego jeśli już trzeba pożyczyć najpierw pyta sie znajomych, rodzinę... wiem że bywa różnie, czasy ciężkie ale od tego sie zaczyna. Tak przynajmniej mówiła Pani od ekonomii w szkole. Problem jest w tym że nie zawsze da sie zaoszczędzić. Wiem że ludzie mają ekstremalne sposoby na oszczędzanie, ale to inna sprawa. Kredyt to usługa, często droga warto sie zastanowić, przekalkulować czy stać na daną ofertę, druga sprawa jest dość śliska: pożyczone pieniądze trzeba oddać wraz z kosztami usługi. Na czym polega owa niestabilność: otóż kwestia zatrudnienia... owszem są ludzie mający stabilne zatrudnienie, ale czy Agata świeżo po studiach zalicza sie do takich osób? Jasne, choroba w rodzinie to tragedia, życie ze świadomością że bliska osoba potrzebuje pomocy spędza sen z powiek, nie znamy zapewne wszystkich szczegółów spawy tak bardzo trudnej...
skoro Agata pomogła rodzinie to czy w sytuacji podbramkowej naprawdę nie mogła powiedzieć prawdy?
Gdzie dbanie o komfort rodziny się kończy?
Moim zdaniem jeśli coś mam, mogę zaspokoić swoje potrzeby to ok, czy to znaczy że mogę sie dzielić? Bo jak dać jeśli sama nie mam? Czym jest kredyt? To pieniądze dziś wydaję które muszę zarobić, a czy zarobię? Oto jest pytanie. Jeśli mam górkę to muszę rozważyć między swoimi przyjemnościami, potrzebami nad zabezpieczeniem sobie tak zwanej poduszki finansowej, czyli oszczędności na trudne momenty. To jest element dbania o siebie fizycznie i psychicznie co daje komfort i lepsze samopoczucie gdy zamiast sie zapożyczać bierze sie z tych zasobów które się zgromadziło, bez kosztów jakie doliczają np banki... Dla tego jeśli już trzeba pożyczyć najpierw pyta sie znajomych, rodzinę... wiem że bywa różnie, czasy ciężkie ale od tego sie zaczyna. Tak przynajmniej mówiła Pani od ekonomii w szkole. Problem jest w tym że nie zawsze da sie zaoszczędzić. Wiem że ludzie mają ekstremalne sposoby na oszczędzanie, ale to inna sprawa. Kredyt to usługa, często droga warto sie zastanowić, przekalkulować czy stać na daną ofertę, druga sprawa jest dość śliska: pożyczone pieniądze trzeba oddać wraz z kosztami usługi. Na czym polega owa niestabilność: otóż kwestia zatrudnienia... owszem są ludzie mający stabilne zatrudnienie, ale czy Agata świeżo po studiach zalicza sie do takich osób? Jasne, choroba w rodzinie to tragedia, życie ze świadomością że bliska osoba potrzebuje pomocy spędza sen z powiek, nie znamy zapewne wszystkich szczegółów spawy tak bardzo trudnej...
Z jednej strony, dla bliskiej osoby też bym pewnie straciła głowę, z drugiej, nie mi oceniać. Pamiętam jak mój były mąż miał wypadek w Niemczech, też się zapożyczyłam. Nie wspomnę jak się odwdzięczył, ale to już ten typ tak ma. W tej chwili już mnie nikt nie namówi, dobrze chociaż że mam rodzinę...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że wdzięczność jest zamierającą umiejętnością .
UsuńJakiś czas temu słyszałam wypowiedź popularnego youtubera który poratował taksówkarza pieniędzmi. Pan był mu wdzięczny, ale gdy następnym razem jechali twórca czuł sie nieswojo - czy jakoś tak to opisał... Myślę że to chyba miłe mieć świadomość że ktoś jest wdzięczny.... - tak mi sie przypomniało.
Problemy zdrowotne to trudny temat gdy sprawa dotyczy bliskiej osoby.
Moim zdaniem kredyty warto brać w dwóch przypadkach - kiedy realizujemy swoje marzenia biznesowe, bo bez takiej inwestycji często możemy dalej siedzieć na tyłku i nic ze swoim życiem nie robić oraz gdy tak jak w przypadku bohaterki wpisu chodzi o zdrowie nasze lub najbliższych, bo po śmierci nikomu do niczego nie będą potrzebne żadne pieniądze.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wzięliśmy kredytu, nawet na kupno mieszkania, woleliśmy z mężem kilka lat suchych dołożyć niż zdecydować się na ten krok. Jednak gdyby chodziło o zdrowie dzieci, pewnie nie wahalibyśmy się.
OdpowiedzUsuńJa bardzo boję się brania kredytów, ale gdyby chodziło o zdrowie i życie moich najbliższych, nie zastanawiałabym się nad tym krokiem nawet chwili.
OdpowiedzUsuńTo wyjątkowe sytuacje kiedy człowiek chce pomóc i czasem nie myśli - ale nawe i wtedy trzeba zachowa.c zimną krew...
UsuńJa też sie boję zobowiazań.
UsuńNo tak sytuacja ekstremalna...ciężko zachować zimną krew.
UsuńSpirala kredytowa jest pułapką, w którą wpada sporo osób. Czasem za taką historią leży pech, czasem naiwność, a czasem zwykła lekkomyślność.
OdpowiedzUsuńhmmm....
UsuńJa wzięłam w swoim życiu dwa kredyty.... Już spłacone i powiedziałam NIGDY WIĘCEJ.... Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńObyś nie musiała, czego z całego serca życzę.
UsuńSpirala kredytowa to pułapka, w którą nie jeden już wpadł. My przez 8 lat małżeństwa nie mieliśmy żadnych długów, aż w końcu dorośliśmy do decyzji o kupnie domu - wzieliśmy kredyt i ... okazało się, że wyszliśmy natym lepiej niż na wynajmowaniu mieszkania przez poprzednie lata.
OdpowiedzUsuńTak dobrze obliczony kredyt ok, ale warto byc wyjątkowo rozważnym w tych sprawach.
UsuńNiestety bardzo łatwo wpaść w taką spiralę kredytową.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMy jesteśmy jak najdalej od brania kredytów, poza tym na dom
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo łatwo dać się zgubić kredytom. Ja uważam, że lepiej co miesiąc odkładać coś, cokolwiek. Z drugiej strony to jest efekt braku edukacji ekonomicznej w naszym kraju. Młodzi ludzie nie wiedzą jak wyglądają mechanizmy kredytowe, żyją często zbyt luźno, a potem okazuje się, że sytuacja nie jest lekka i kolejne 10 lat spędzą na spłacaniu zobowiązań.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że tak ogólnie jeśli ktoś nie ma mądrych rodziców którzy przekazują pewne sprawy to ciężko nabyć pewne umiejętności.... niby teraz w dobie internetu jest łatwiej bo wiedza jest na klik, ale trzeba trafić.... mam wrażenie że państwu nie zależy na tym by obywatele byli mądrzy... no bo czemu nie uczy sie dzieci w szkole różnych umiejętnosci. Jasne, jest rodzina a ona bywa różna więc szkoła powinna już podstawowa bo to elementarne sprawy.
UsuńJa omijam kredyty szerokim łukiem, a już w szczególności karty kredytowe
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa nie jestem za braniem kredytów chociaż wiem, że czasami to pomaga, ale narawde dbrze trzeba ta decyzje przemyslec.
OdpowiedzUsuńPrzemyślane i przekalkulowane to podstawa.
UsuńCiężko tu o czymś decydować. U nas w rodzinie nie ma mody na udawanie i ukrywanie stanu majątkowego. W razie choroby wymagającej takiego wsparcia łatwiej byłoby zebrać pieniądze jakoś wspólnie niż udawać, że się je ma.
OdpowiedzUsuńSuper że w rodzinie stawiacie na szczerość, super!
UsuńCóż, takie sprawy mnie póki co nie dotyczą, nie potrzebuję brać kredytu, ale wiem na pewno, że to ważne, by dobrze temat przemyśleć :)
OdpowiedzUsuńRacja.
UsuńPost ku przestrodze. Ja jestem przeciwniczką kredytów, i jak na razie udaje mi się tak przetrwać :)
OdpowiedzUsuńBrawo!
UsuńPost dobry aby ostrzec, niestety takie sytuacje się zdarzają.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo lubię takie opowiadania
OdpowiedzUsuńJa chyba też niedługo padne z osłabienia w pracy. I tyłek mnie boli, a na dodatek nie widze na oczy już prawie i zaraz przestanę Was odwiedzać, bo i tak nic nie zobaczę. Szlag by to trafił, mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia uda mi się lepiej opanowac tę pracę zdalną. Dziś już jest troszkę lepiej niż było przez ostatni ponad tydzień, więc sa szanse.
OdpowiedzUsuńJa pomagam sobie przez translator, łatwiej mi gdy słyszę oszczędzając oczy. Mam nadzieje że zostaniesz, życzę byś miała więcej luzu.
Usuńholla.
OdpowiedzUsuńgreat day and nice post my friend
Stay safe!
:)
UsuńŻycie bywa bardzo skomplikowane i różne sytuacje się przydarzają...
OdpowiedzUsuńNo niestety i stety:)
Usuńja nigdy nie brałam kredytów i nie zamierzam brać chyba , że na operacje lub coś bardzo poważnego, na pewno nie na zachcianki jak samochód, dom czy nawet na inwestycje. mając kredyt nie spałaby po nocach. zadłużając się trzeba wziąć wszystkie opcje także te najgorsze pod uwagę,
OdpowiedzUsuńKredyty dobrze się bierze, gdy ma się cele, gorzej gdy powinie nam się noga, wtedy zaczynają się niestety schody i ciężkie chwile... Nie wszystko da się przewidzieć niestety.
OdpowiedzUsuńJa jestem przeciwniczką kredytów, ale rozumiem, że czasami nie da się inaczej. No i też zależy na co kredyt. Jak słyszę, że ktoś bierze na kredyt laptop (i nie, że ktoś na nim pracuje, tylko "bo ma super parametry do gier"), czy TV (jak by nie mogli kupić po prostu tańszego) to nie potrafię tego pojąć.
OdpowiedzUsuńZ kredytami jest różnie. Niby to dobra sprawa - można spełnić swoje marzenia i potrzeby, jednak trzeba przemyśleć milion razy podpisanie takiej umowy. Czy damy radę to spłacić i czy nie obciązy to zbytnio naszego budżetu i starczy nam na życie
OdpowiedzUsuńJa od zawsze jakoś jak słyszałam kredyt to panicznie się bałam co może się stać w razie W.
OdpowiedzUsuń