Psssik.... uwolniło chmurkę bergamotkowo- jabłkowo cynamonowej woni połączonej z cedrem... w nucie bazy wanilia, piżmo, kakao... ahhh na słodko... owocowo z drewnem... tak jak lubi: zniewalająco i gustownie.
Mini kropelki opadały leniwie na: burzę kruczoczarnych loków, na ramiona... piersi, stanik... z kolejnymi psiknięciami. Psik za uszami, przegubach dłoni... w jej pokoju panował półmrok, cisza i tak zwany artystyczny nieład. Odłożyła taniec ważki na półkę, następnie pośpiesznie nałożyła różową tunikę. W drodze do wyjścia zabrała torebkę, kontrolnie zerknęła na telefon... zarzuciła na siebie płaszczyk, po czym wyszła z domu.
Był ciemny późny wieczór końcówki września. Światło lamp odbijało się od mokrej drogi gdy przemykała uliczkami swej sennej dzielnicy w kierunku przystanku. W jej głowie pojawiały się ożywione wspomnienia... prawie biegła...
Wsiadła do autobusu... był prawie pusty...była całkowicie oderwana od rzeczywistości, podekscytowana spotkaniem... usiadła na pierwszym wolnym miejscu, kierowca rozwijał prędkość, wyboiste nierówności drogowe mogły odbijać się dyskomfortem, ale nie dla niej, nie teraz... wyjęła z kieszeni telefon by napisać wiadomość... wiedziała że tylko chwile ich dzielą... rozkoszna obietnica wywoływała gęsią skórkę i lekkie dreszcze... w środku drżała... mgliste z żywymi wspomnieniami kotłowały się w jej głowie, uśmiechnięta wysłała wiadomość tekstową, krótką informację.... jej oddech był przyspieszony a serce biło mocno i szybko, podróż dłużyła się...
Wysiadła. Na przystanku nie było
niestabilna....
Wiedziała że przyjdzie...
źródło
Miał na sobie niebieskie dżinsy, bawełniany podkoszulek i kraciastą koszulę... krótkie blond włosy i niebieskie oczy które na jej widok rozbłysły... a na twarzy pokazał sie uśmiech... poczuła motylki trzepoczące radośnie kolorowymi skrzydełkami, czuła jak unoszą ją nad ziemią... a nogi były jak z waty... rzuciła mu się na szyję... stali przytuleni dłuższą chwilę.
Rozmawiali na jakiś temat idąc pośpiesznym krokiem... jego kawalerka nic sie nie zmieniła od ostatniego spotkania: ten sam metraż, bałagan... zapach trudny do określenia: bo jak opisać woń kogoś z kim było sie niebezpiecznie blisko. Ten zapach już na zawsze pozostanie w pamięci... Weszli do małego mieszkania, wziął jej płaszcz i powiesił na wieszaku, ściągnęła buty.... coś mówił ale w tym momencie był dla niej jak za mgłą... Zrobiło sie czerstwo, on poszedł do łazienki. Ona siedziała spięta na rozścielonym łóżku: biała pościel i kocyk mięciutki, włochaty w kolorze żywej zieleni... siedziała z rękami podłożonymi pod uda; rozglądała się dokoła: na ścianach oprawione rysunki od córeczki, na podłodze porozwalane zabawki obok małego stoliczka na którym leżą kredki i inne przybory małej artystki. W oddali "ławeczka" do ćwiczeń, ciężary, sztangi, suszarka z suszącymi się ubraniami, okno uchylone...
Gdy przyszedł zapytał czy sie czegoś napije, jako że procentowo repertuar napitków był bogaty to jej preferencje były z nim rozbieżne, bezalkoholowa oferta była uboga.... sprowadzała się do herbaty a zimna została jedynie woda z kranu przy której została; mimo usilnej namowy do zmiany decyzji, była nieugięta.... stali tak na końcach pokoju on oparty o blat kuchenny ona o ścianę, rozmowa nie kleiła się, czuła jakieś napięcie.... jednak mimo wszystko coś ich ciągnie do siebie, choć nieporadnie....trochę czuła się speszona... tkwili na swoich stanowiskach spokojnie; nigdzie sie nie spiesząc wymieniali myśli coraz swobodniej...
Ciepła woda spływająca po jej nagim ciele radość z widoku kogoś za kim tęskniła, dotyk... piana i zapach żelu pod prysznic którego już nigdy nie kupi...
Czule otarł jej ciało... wziął na ręce i zaniósł na łóżko....
Kochała jego gorące mięsiste ciało, uwielbiała być blisko: czuć, całować pieścić, dotykać, nawet lubiła gdy zadawał jej ból... tu wszystko działało w obie strony, ich energie przeplatały się. Mógł robić z nią co chce a jednak ufała że nigdy nie przekroczy pewnych granic, wiedziała że uprzednio zapyta... rozmawiali otwarcie o wszystkim.... nie było między nimi tabu... gdy go słuchała cały świat stawał w miejscu... całą swoją uwagę kierowała na niego... kilka lat różnicy być może sprawiło że był dalej w swoich przemyśleniach... miała ważenie że to co mówi jest pewną drogą na skróty w jej wewnętrznych retrospekcjach którymi nie dzieliła sie z nikim. Zaskakujące pomyślała: - że ktoś ma tak samo jak ja: myśli czuje... fizyczno psychiczna bliskość mieszała się w sałatce... co pewien czas okraszanymi oksytocyną... odprężenie cisza... błogość...
W pewnym momencie zapytał czy lubi jakąś potrawę odpowiedziała twierdząco, zaproponował jej że specjalnie dla niej to przyrządzi... i zaprasza... jednak ona zgrabnie uniknęła odpowiedzi na pytanie.
Między nimi nie było tabu toteż nie widział nic zdrożnego by wejść do łazienki gdy siedziała usiłując zrealizować potrzebę właściwą dla tego miejsca, miał dla niej zaproszenie które wystosował po raz kolejny lecz ona odmówiła tłumaczeniem w którym stan swój porównała do sytości... po obfitym posiłku... zapewniała że w tym stanie rzeczy nic już nie wciśnie. Sałatka okraszona oksytocyną, czegokolwiek przed czy po... - trzeba być głodnym, jest tak sycąca....
Kto by tam liczył ile trwała jej wizyta.... gdy byli już ubrani przybliżyła się ze spuszczoną głową, on z portwela wyciągnął pieniądze, pocałował ją w głowę. Schowała banknoty do kieszeni...
W drodze na przystanek panowała cisza między nimi... wyczerpanie dawało się we znaki, gdzieś wcześniej padła decyzja o pozostaniu do rana... może dobrze że nie zostałam - pomyślała.
Przytuliła się do niego na pożegnanie, następnie szybko pobiegła do czekającego autobusu... patrzyła jak smutny patrzy w jej stronę... machała mu radośnie... odpowiedział, lecz jego ruchy były wolniejsze...
Czy on tęskni? Czy pamięta... przecież ma numer a jednak nie skorzystał z niego, podobnie jak ona i tak mijają kolejne miesiące... czy przypadkiem dojdzie do kolejnego kontaktu....
źródło
Jeśli ktoś ma ochotę może dokończyć opowiadanie, jeśli mi sie spodoba to chętnie opublikuję je tutaj a autorkę czy też autora nagrodzę:) maila znacie:) w tytule należy wpisać: "taniec ważki"
Lovely post dear! xx
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie,świetnie napisane..zdolna jesteś, a może powinnaś pisać ?
OdpowiedzUsuńzbyt rzadko wena mnie nawiedza:) choć zdarza się hehehe
UsuńJesteś autorką tego opowiadania? Dobrze myślę? ;)
OdpowiedzUsuńTak, ja jestem autorką opowiadania, do grafiki podałam źródła.
UsuńMasz talent :)
Usuńoj tam, czasem wena nawiedzi:)
UsuńKochana opowiadanie mi się bardzo spodobała, ale jestem również ciekawa czy ty jesteś jego autorką ? :) Jeśli tak, gratuluję pomysłowości i talentu :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w poście TUTAJ ? Dzięki :*
Miło mi że moje opowiadanie Ci się spodobało. W linki poklikałam.
UsuńNono... odkrywamy Cie na nowo. 😎
OdpowiedzUsuńoj tam, zdarza się wena... rzadko bo rzadko ale czasem:))) czasem coś zaczynam i nie mam albo czasu albo czegoś mi brak i nie kończę albo nie wracam do tekstu na poprawki... czasem męczące jest czytanie tego samego i dodawanie, odejmowanie...
UsuńJejku widzę że coś nowefo u Ciebie. Jestem zauroczona i zaskoczona :) Pozytywnie oczywiście.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOo widze ze jestes dobra pisarka 😉 czytalo sie bardzo milo i lekko. A watek oczywiscie zaciekawil 😉
OdpowiedzUsuńczy ja wiem, czasem zdarza mi się coś napisać:)
UsuńNapisz książkę i wysyłaj do wydawnictw.
OdpowiedzUsuńnie czuję sie na siłach.
UsuńSuper, gratuluję talentu :)
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam ;)
UsuńMam nadzieję, że Ty dokonczysz opowiadanie. Pięknie piszesz :-)
OdpowiedzUsuńa może znajdzie sie tu jakaś genialna osoba która napisze drugą część;) nagroda jest:)
UsuńŚwietne opowiadanie, masz talent :)
OdpowiedzUsuńoj tam talent, czasem zdarza sie coś napisać:))
UsuńBardzo mi się podoba to opowiadanie i czekam na dalsze części :)
OdpowiedzUsuńahhhh... czy kiedyś wena pozwoli...
UsuńFajne :) Ciąg dalszy może być romansem, thrillerem albo baśnią :)
OdpowiedzUsuńnie mam pomysłu, natchnienia.... ale może ktoś znajdzie sie chętny, nagroda czeka:))
UsuńNo no! Super się czyta. Wysyłasz gdzieś do publikacji swoje tresci?
OdpowiedzUsuńNie, skądże... tylko na blogu publikuję
UsuńZdecydowanie powinnaś częściej wrzucać opowiadania :)
OdpowiedzUsuńaż sie zarumieniłam...
UsuńMyślę, że powinnaś przywoływać swoją wenę zdecydowanie częściej! Bardzo fajnie się czytało.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
no właśnie tylko jak tu ją przywołać ;)
UsuńA chciałabyś, aby je ktoś dokończył?
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie.
Pozdrowionka mikołajkowe! :)
myślę że mogło by być to ciekawe, na pewno czytałabym z wypiekami na twarzy....
UsuńNagroda czeka....
Czy ciąg dalszy nastąpi?
OdpowiedzUsuńkto wie...
Usuńsuper - przyjmenie się czytało
OdpowiedzUsuńmiło mi:)
UsuńCoś oryginalnego Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńojojojjjjj...aż tak bardzo inne?!
UsuńŚwietnie piszesz, bardzo wciągneło mnie to opowiadanie. Mam nadzieję, że będzie dalsza część?
OdpowiedzUsuńa dziękuję, nie wiem co mogłoby się wydarzyć w drugiej części.... może na maila ktoś przyśle:))
UsuńSzkoda że ja nie mam aż takiej weny twórczej by tak pisać :)
OdpowiedzUsuńoj dobrze piszesz o kosmetykach:*
UsuńMasz talent do pisania :) ...gdy siedziała usiłując zrealizować potrzebę właściwą dla tego miejsca.. Mało kiedy wyczytałam coś podobnego. Czasami nawet zastanawiałam się, czy bohaterowie nie mają normalnych potrzeb. A przecież nikt nie jest aż tak idealny by czasami bąka nie puścił, czy do łazienki nie zaszedł :)
OdpowiedzUsuńchciałam pokazać niecodzienność tej relacji... taką wyjątkową intymność... pragnienie, potrzebę kogoś kto jest samotny, właściwie oboje są samotni. Chyba.
UsuńTrudno pisać o fizjologii bo to niesmaczne...
Nie wiedziałam, że piszesz - masz talent :) Ahh, ja tak dawno nie pisałam, ala pamiętam rozkoszne uczucie weny i nocnego pisania długich historii, które widziałam pod powiekami :)
OdpowiedzUsuńoj rzadko mnię wena nawiedza...ale dziękuję za miłe słowa, motywujące bardzo :))
UsuńCudowny pomysł z dokończeniem opowiadania przez kogoś innego :)
OdpowiedzUsuńzapraszam, nagroda czeka:))
UsuńKiedy wydanie własnej książki? ;)
OdpowiedzUsuńsą lepsi ode mnie, więc ja o tym nawet nie myślę:)
UsuńGratuluje. Piękne opowiadanie. Super się czyta. Bardzo ładne, soczyste opisy.
OdpowiedzUsuńFajne podoba mi się :) Lubię czytać takie rzeczy :)
OdpowiedzUsuńMasz niezwykły talent do emocjonalnego przedstawiania świata. Super się czyta.
OdpowiedzUsuńA dziękuję:)
UsuńŚwietne, czekamy z niecierpliwością na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCzytalam z wypiekami na twarzy, super! poprosze dalszą część :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper wygląda to opowiadanie, bardzo fajnie napisane, dużo pomysłowości w tym jest :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńUważam że powinnaś napisać do wydawnictwa jakiegoś i spróbować swoich sił jako autor książek :D
OdpowiedzUsuńetam, nie ma za bardzo z czym.
UsuńPrzyjemnie się to czytało, czekam na dalszą część chodź jeśli napisze go inna osoba może być całkiem inaczej
OdpowiedzUsuńNo i to może być ciekawe:)
Usuńświetne! bardzo przyjemnie się to czyta! chce więcej!
OdpowiedzUsuńPewnie nie powinnam tego pisać, ale... Przydałaby się tutaj porządna redakcja, szczególnie ze względu na interpunkcję. Wiem, że w dobie Internetu przecinki straciły na znaczeniu, ale jednak w literaturze ich rola jest, moim skromnym zdaniem, nieoceniona.
OdpowiedzUsuńNarracja jest bardzo ciekawie prowadzona z punktu widzenia bohaterki. Podoba mi się zwłaszcza ten opis zapachu! Widać, że bohaterka lubi perfumy i nieźle się na nich zna, ja z moim węchem napisałabym pewnie tylko, że "ładnie pachniały" ;)
Za to "burza kruczoczarnych loków" trochę mi w tej narracji zazgrzytała. Jakoś nie mam przekonania, czy bohaterka pomyślałaby o swoich włosach w ten sposób. Tak raczej mógłby pomyśleć ktoś obserwujący ją z zewnątrz z pewnym podziwem. Tu napisałabym raczej "na jej gęste, czarne loki".
Przepraszam, że tak drobiazgowo - ale przynajmniej widać, że przeczytałam ;)
Fajnie się czytało, ale jednak następnym razem poproszę o jakieś przerwy między tekstami, bo tekst jest tak zbity, że czasem czytałam dwa razy tę samą linijkę :( , ale mimo wszystko mi się podobało. oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńOj raczej pisanie opowiadań to nie ja, ja u siebie nawet krótko piszę :-)
OdpowiedzUsuń