sobota, 29 września 2018

Kontrowersyjna sprawa Aurelia Brouwers. Eutanazja - na prośbę osób chorych psychicznie.

Dzień dobry Kochani, dziś postanowiłam podjąć najpoważniejszy i najtrudniejszy temat na tym blogu. Temat miałam podjąć już dawno temu, jednak są sprawy które muszą "dojrzeć" w autorze tekstu; dodam że temat ten tak naprawdę ciężko wyczerpać.... jest wiele wątków i sporo sposobów widzenia tej sprawy.
Za miesiąc będziemy dotykać tematu śmierci na dwa sposoby: jedni tradycyjnie ze zniczem w zadumie, inni w sposób bardziej komercyjny będą obchodzić Halloween. Oczywiście nie obędzie się też bez dysput na temat zasadności obchodzenia nowych zwyczajów, zwracaniu i odbieganiu od naszej kultury. Tematy wałkowane corocznie, może w tym roku będzie inaczej?
Temat samobójstwa gdzieś kiedyś tu poruszałam, może jeszcze o nim napiszę bo to ważne i uważam że nie powinno się zamiatać go pod dywan.
Temat eutanazji pojawia się najczęściej, przynajmniej ja się spotkałam w kontekście osób nieuleczalnie chorych, starszych... a co jeśli młoda osoba o silnym organizmie tak bardzo pragnie odejść że robi wszystko by osiągnąć cel?  Nie każdy ból musi być fizyczny.... czasem najgorszy jest ten który dotyka duszy... choroba psychiczna 29-letniej Aurelii, większość swojego życia leczyła się na depresję. Leki, hospitalizacja rozmaite terapie nie pomagały. Aurelia cierpiała na zaburzenie osobowości z pogranicza (to samo co chwiejna emocjonalnie czy też borderline). Skoro miała doły to jako border (osobowość chwiejna emocjonalnie, z pogranicza) zapewne miała też uniesienia. Podejrzewam. Na swoim instagramie blogerka (Aurelia prowadziła też bloga, aktualnie został on usunięty) ma zdjęcia na których widzimy ją radosną, jako najlepszy dzień w życiu opisuje dzień chrztu jako opis do instagramowego zdjęcia. Prawda? Czy może próbowała czy może chciała dać się poznać jako pozytywna uśmiechnięta persona. Młoda kobieta nie była śmiertelnie chora, mogła żyć z chorobą w cierpieniu duszy...  rodzi się tu pytanie czy powinno się jej pomóc odejść godnie? Czy może próbować z kolejnymi lekami, terapiami. Jednak cierpienie holenderki znajdowało ujście w samookaleczeniach oraz próbach samobójczych. Myślę że każde takie wydarzenie było ciosem dla bliskich...

źródło

Cierpienie Aurelii i jej bliskich którzy z pewnością pragną szczęścia ukochanej osoby, ale co w momencie gdy ta osoba pragnie odejść na zawsze?
w Holandii eutanazja jest dozwolona, jeśli lekarz widzi że cierpienie pacjenta jest "nie do zniesienia bez perspektywy poprawy" i jeśli "nie ma rozsądnej alternatywy w sytuacji pacjenta".żródło Jednak jak doczytałam to to nie wystarczy: pacjent musi być wytrwały w tym o co prosi a lekarz musi być przekonany że naprawdę nie ma alternatywy
Dalej przeczytałam o tym że bardziej "mierzalne" dla medyka jest cierpienie fizyczne takim jak na przykład towarzyszą przy nowotworze. W ubiegłym 2017 roku liczba zgonów w skutek eutanazji to 6,585 chorych na ciele a 83 to osoby chore psychicznie.
Aurelia Brouwers chciała umrzeć bardzo chciała znaleźć ulgę w cierpieniu co trwało latami
 "Kiedy miałam 12 lat cierpiałam na depresję, a kiedy zostałem po raz pierwszy zdiagnozowany, powiedzieli mi, że mam zaburzenie osobowości borderline" - mówi. "Inne diagnozy - zaburzenia przywiązania, przewlekła depresja, mam chroniczne myśli samobójcze, niepokój, psychozy i słyszę głosy". Nigdy nie byłem szczęśliwy - nie znam pojęcia szczęścia Aurelia Brouwers - cytując prtal bbc.com
Prośba holenderki nie została poparta przez jej lekarzy, dla tego zwróciła sie z prośbą do kolejnej instytucji w Hadze. Klinika End of Life - to bardziej fundacja działająca od 2012 roku: "Klinika nie jest szpitalem ani hospicjum, ale fundacją z zespołami lekarzy i pielęgniarek, którzy pracują oddzielnie i odwiedzają pacjentów w domu."przeczytałam na ich stronie dalej przeczytałam że najpierw rozpatrują wniosek pod kątem ustawy o eutanazji - i jeśli nie zostanie on odrzucony ich zespół medyczny konsultuje decyzje pacjenta z nim wielokrotnie. Jeśli procedura idzie po myśli pacjenta może on odejść w domu w towarzystwie bliskich...
Jednak pomoc fundacji nie jest darmowa..." Wymagamy również holenderskiego ubezpieczenia zdrowotnego lub dowodu, że pacjent jest w stanie zapłacić za badania, które mogą prowadzić do eutanazji, oraz za samą eutanazję."klik
Fundacja pomogła 65 z 83 osób proszących o śmierć. Czy naprawdę nie ma alternatyw dla Aurelii, czy nie zmieni zdania? Często osoby którym nie otrzymają właściwej pomocy uciekają się do prób samobójczych z których część jest skuteczna. Tu można sie zastanowić na jakiej podstawie przewidzieć kto sam ze sobą skończy a komu uda się jeszcze pomóc. Choroby psychiczne to delikatna sprawa. Inna pacjentka Monique jest ofiarą przemocy przeżyła wiele epizodów psychiatrycznych. Także miała wiele prób samobójczych, chciała złożyć podanie o eutanazje. Dziś cieszy się że żyje. Pomogła jej terapia - przeczytałam na portalu BBC. Dziś Monique jest autorką książki w której opisuje swoje doświadczenia; niesie przesłanie i otuchę dla ludzi w kryzysie zachęcając do szukania pomocy u ludzi gotowych jej udzielić.
Aurelia Brouwers przeszła wiele terapii rozmaitych. Złożyła wniosek i była nie ugięta w proszeniu o zakończenie życia. Szansa poprawy była... otóż po 40 roku życia u osób z zaburzeniem osobowości borderline objawy mogą być znacznie łagodniejsze. Ale czy w przypadku Aurelii to przypuszczenie czy zapewnienie? Czy czekanie na niepewną poprawę ponad dekadę i dalsze próby pomocy nie sprawią że kolejna próba samobójcza będzie udana? Może kolejny terapeuta, może dawka, lek... okazały by się pomocne. Tu nie ma gwarancji. Żadnej.
29- latka wywołała burzliwe spory, pisało o niej wiele portali i gazet z różnych krajów: przeciwnicy którzy chcieli by żyła niosąc otuchę, będąc przykładem dla ciepiących że jednak wybrała życie. Były głosy osób sprzeciwiających się ze względu na młody wiek Aurelii.


26 stycznia 2018 roku Aurelia wypiła płyn podany jej przez lekarza, do samego końca podtrzymywała swoją decyzję w której trwała. 
Prawdopodobnie wypiła Pentobarbital - używany jako środek nasenny i uspokajający. Związek ten używany jest w niektórych stanach USA do wykonywania wyroków kary śmierci. Jest substancją czynną preparatu Morbital stosowanego do eutanazji psów i kotów." cytując za ciocią Wikipedią.
A jakie jest Twoje zdanie na temat eutanazji? 

czwartek, 27 września 2018

Pani Jola - opowiadanie

Idąc do PUPy pośpiesznym krokiem dość często spoglądała na zegarek w telefonie....- gdyby nie to pieprzone ubezpieczenie miałabym w nosie tą instytucje, i te quizy przy pierwszym kontakcie z doradcą po rejestracji.... czysta fikcja, ściema i statystyka, no ale co zrobić..... - myślała siedząc już w poczekalni nerwowo scrollując oferty w telefonie. Godzina na którą jest człowiek umówiony a faktyczna spotkania z urzędnikiem to dwie sprawy, no ale te pozory i wciąż pozory....
      Pani do której Blanca została przydzielona okazała sie rozmowną, ale i zaangażowaną... stażystką. Zupełnie różna od zmanierowanych urzędniczek pierdzących w stołki od lat. Blond włosa niewiasta dała Blance ofertę pacy oraz skierowanie na staż... 
Poirytowana Blanca pośpiesznym krokiem opuściła nielubiane miejsce i powędrowała na ulubioną kawę. 
Zapach świeżo mielonych palonych ziaren, drewniany wystrój i skrzypiąca podłoga to coś co dodaje uroku temu miejscu. Blanca czuje się w tej kawiarni wspaniale, sama nie wie za co konkretnie tak uwielbia pić kawę właśnie w tym miejscu.... gdy już zaszyła się w wygodnym fotelu z ulubioną kawą kartki z notesu i zadzwoniła w sprawie pracy, niestety nikt nie odebrał. Wykonała drugi telefon, okazało się że odpowiedzialna za rekrutacje Pani właśnie gdzieś wyszła. 
- No i tak, teraz spokojnie mogę rozkoszować sie kawą i klimatem tego wspaniałego miejsca - myślała z uśmiechem chłonąc klimat lokalu. Miłe chwile nie trwały długo, gdyż przerwał je telefon
- halo
- Malwina Orico dzwoniła Pani do nas
- zgadza się, otrzymałam skierowanie z urzędu pracy
- tak, fantastycznie, proszę powiedzieć czy chce Pani pracować
- oczywiście, bardzo
- od kiedy może pani zacząć - zapytał miły głos
- od zaraz - odparła zdecydowanym głosem Blanca
- Fantastycznie, czy mogłaby Pani przyjechać w dniu dzisiejszym na rozmowę, tak do 14?
- oczywiście ale nie mam przy sobie cv
- to nie szkodzi, proszę przyjechać.
Staż w szkolnym sekretariacie... gdyby tak zatrudnili praca byłaby stabilna, chyba, no ale właśnie jakby zatrudnili zamiast oglądać się na kolejną stażystkę. Jak dają za darmo to można wybrzydzać, i tak to się kręci, no ale staż stażem jakby sie udało a w między czasie można dalej szukać. No chyba żeby zatrudnili... pełna nadziei rozpoczęła podróż. 
Gdy wysiadła z autobusu oczom bohaterki ukazał się przaśny widok: pola, łąki, drzewa.... szła pełna nadziei poboczem asfaltowej drogi.
Na korytarzu przywiała ją Pani Malwina: dzień dobry, uśmiechy, uścisk dłoni, przedstawienie się... kurtuazja. 
Weszły do sekretariatu, za biurkiem siedziała sztywna, jakby przestraszona dziewczyna, która nie odpowiedziała dzień dobry. Miała rozpuszczone włosy.
Padły pierwsze pytania, Blanca odpowiadała płynnie, widząc że wywarła dobre wrażenie na rekruterce.
- może powtórzy pani jeszcze raz czym zajmowała sie w poprzedniej firmie?
- Ale ja nie jestem zainteresowana żadną opowieścią tej pani! To najgorszy pracownik pod słońcem!
Blanca była zaskoczona pojawieniem się kolejnej osoby.... Pani miała na sobie obcisłą koszulkę w pasy podkreślającą obfite opony na brzuchu. Włosy w nieładzie...stała za ladą z kubkiem w dłoni. 
- nie rozumiem na jakiej podstawie Pani tak sie wypowiada, i czy to na pewno na na mój temat?
- tak! - po czym blond nie uczesana kobieta trza
- czy gdzieś sie poznałyśmy?
- - no ja nie znam całej pani historii pracowniczej, po czym trzasnęła kubkiem w blat.
Pani Malwina poderwała sie z miejsca by skserować dokument. Na skierowaniu napisane: "W trakcie rekrutacji".
Blanca gdy była już za drzwiami nie mogła sobie przypomnieć kim byłą ta kobieta... usłyszała przez okno gwar dobiegający z sekretariatu:
"byłam przerażona jak ją zobaczyłam!" - piała rozemocjonowana kobieta
Blanca zbliżyła się bliżej okna:
- myśmy to miały przez nią urwanie głowy! Nauczyciele z sal rzez nią nie mogli wychodzić.... - piała dalej. To była Pani Jolanta! - Blanca była już tego pewna. 
- przepraszam co Pani tutaj robi? Przerwała jakaś kobieta.
- zasięgam opinii na swój temat.
Kobieta stała wpatrując sie w B. Wiedziała że dalsze stanie jest bezcelowe więc oddaliła się. 
Usłyszała jak ktoś biegnie za nią, to była Pani Jola, jednak Blanca nie czekała na nią, szła dalej w kierunku bramy. Może to błąd, a może powinna poczekać na byłą opiekunkę stażu... a może J nie biegła do niej?
Blanca pamięta Panią Jolę która była opiekunką stażu kilkanaście lat temu, staż był koszmarem.... Jola darła koty z dyrektorkami po za naczelną której była przyjaciółką. Z dyrektorką liceum darły się tak głośno że młodziutka Blanca wychodziła z płaczem.... Jola lubiła widzieć strach w oczach wpatrywała się w nie długo, uwielbiała poniżać, zastraszać, manipulować.... rozkoszowała się widząc strach, wszelakie próby rozmów dusiła w zarodku: wrzaskiem i donosami. Jola to plotkara i intrygantka która nie jednej osobie zalazła za skórę... Blanca pamięta jak trzęsły się jej ręce gdy szła zanieść kawę, Jola śmiała się: "tylko nie rozlej". Pieczątki szkolne trzymała w staniku, podobnie jak kluczyki... Jednak z uczciwością Pani Joli nie było po drodze, gdy zjadła zupkę chińską którą Blanca miała w zapasie opiekunka ani myślała odkupić czy chociaż przeprosić, jedynie obiecała oddać, jednak na obietnicy sie skończyło.
Obchody okrągłej rocznicy istnienia tej firmy były huczne, uczestniczyła w nich cała szkoła: była impreza dla uczniów, była impreza dla pracowników: sekretariat, ochrona, księgowość, nauczyciele dyrekcja, zarząd.... dosłownie każdy... jedyną osobą nie zaproszoną była Blanca.... ona robiła zaproszenia.... to było wyjątkowo przykre jako jedyna została pominięta.... gdy zapytała o powód usłyszała odpowiedź: "dla tego że jest pani stażystką". Dziwne bo w księgowości także była praktykantka, z tego samego urzędu i na tej samej umowie, nawet w podobnym czasie przyszły, tylko jedna do księgowości a druga wybrała sekretariat który okazał się koszmarem... koszmarem gotowanym kolejnym dziewczynom młodym podsyłanym przez pośredniak. Pani Jola nie popuściła nikomu, aż nie wiadomo dla czego sama zmieniła pracę. 

*imiona zostały zmienione.

środa, 26 września 2018

Domowe przepisy na napoje herbaciane, sposoby na urozmaicenie herbaty.

Dzień dobry Kochani! Rozpoczyna sie sezon który sam w sobie cieszy mało kogo.... dla tego miłe są wszelakie przeciwieństwa to jest: ciepłe kocyki, miła lektura, film.... to co odwraca uwagę od zimna, pluchy...
Rozgrzewamy się także fizycznie od środka: kawą, gorącą czekoladą i herbatą:)
Herbat na rynku mamy mnóstwo, tańsze, droższe: od wyboru do koloru. Zielona, czarna, biała.... smakowe i niesmakowe, rozmaite mieszanki... do prawdy jest w czym wybierać. Jestem przekonana że każdy wybierze coś dla siebie. No znajdzie, ale czy zawsze to co podoba sie w sklepie także odpowiada nam w domu.... z tym bywa różnie... wybieramy po opisie, po opakowaniu.... w herbaciarni po składzie i zapachu... czasem kusi także nazwa.... Mimo wszystko nic nie gwarantuje że herbatę wypijemy z przyjemnością.... co w tedy? Oczywiście można oddać.... bliskiej osobie albo można ją także przerobić!
Poniższe sposoby na przerobienie nielubianej herbaty lub po prostu urozmaicenie napoju, zapraszam



Masala Chai (hindi मसाला चाय , trl. masālā ćāy ) to sposób który dawno temu znalazłam w gazetce z przepisami, jednak zamiast wrzucić go tu na bloga zachowałam go w formie papierowej. No i gdzieś mi zaginął recept owy... poszukiwania nie łatwe były, jednak w internecie jest prawie wszystko więc w końcu znalazłam spis zapomnianych składników oraz sposób wykonania tego smacznego napoju.
Jednak zanim przejdę do rzeczy kilka słów o Masala czaj:
Słowo masala (मसाला) czy też massala w języku hindi oznacza przyprawę; mieszankę różnych ziół lub przypraw właściwą dla kuchni indyjskiej. Osobiście miałam masale to: curry, tandori masala, sambar masala...
Masala ćaj - to smaczna, aromatyczna mieszanka przypraw używana do herbaty. Ciocia Wikipedia podpowiada że nie ma sztywnego, "prawilnego" jedynego przepisu na Czai Masalę, mogą się one od siebie różnić składem, proporcjami, przygotowaniem.... więc każda rodzina ma swój przepis przekazywany z pokolenia na pokolenie, jednak bazę stanowią:


  1. czarna, mocna herbata, 
  2. przyprawy: kardamon, cynamon, imbir, pieprz, goździki i inne może być pieprz, lukrecja....
  3. biały lub czarny cukier, miód, czy melasa...
  4. mleko


150 ml wody
150 ml mleka
1 łyżka czarnej herbaty (ja używam jaka mi si nawinie;)
1 łyżeczka miodu (można użyć cukru, melasy czy cokolwiek kto tam słodzi)
pół łyżeczki cynamonu
ćwierć łyżeczki gałki muszkatołowej
ćwierć łyżeczki kardamonu
ja dałam dwa plasterki imbiru jak ktoś woli zawsze moż dać więcej
kilka goździków
ćwierć łyżeczki anyżu

Wodę i mleko wlewamy do garnka, dodajemy przyprawy i gotujemy na wolnym ogniu, warto mieszać od czasu do czasu by nie wykipiało. Po ok. 10 minutach wsypujemy herbatę, moment gotować. Można parzyć przez kilka minut. Przecedzamy zawartość garnuszka przez sitko do kubeczka:). Dodajemy miodek (cukier można wcześniej dodać;). Mieszamy zawartość i można delektować sie aromatycznym napojem.


Moja filiżanka jest ceramiczna:) i w glinie masala smakuje mi najlepej. Rafał Przybylok w poniższym filmiku opowiada że hindusi sprzedają masalę na ulicach. Sprzedawcy uliczni stoją mieszając w kotłach masalę a gdy pojawia się klient otrzymuje napój w glinianej czarce właśnie.
Naczynie gliniane jednorazowego użytku, zwykle nieszkliwione, po użyciu należy ją.... zbić. Hindusi mają takie przekonanie by: nikt niższego stanu nie dotknął czarki z której się napiło, więc sie ją zbija i zdeptuje... Rafał czujnikowy.pl mówi że jak po takich odłamkach przejdzie kilkanaście osób to zostaje proch. Turyści często zabierają naczynka ze sobą na pamiątkę:)



Z jabłkiem i malinami



Łyżeczka herbaty
Pół jabłka
Drzem malinowy - łyżeczka
Opcjonalnie cukier

Herbatkę zaparzam w zależności od tego która sie nawinie trwa to zwykle około 5 minut. Napar przelewam do słoika, dodaję kawałki jabłka mieszam, dodaję łyżeczkę przetworu malinowego.
Taki napój smakuje mi zarówno na ciepło jak i na zimno. Zdarza się że taki napój wypijam na drugi dzień. Czas sprawia że składniki w słoiku bardziej się "zaprzyjaźniają" a to sprawia że efekt jest smakowitszy. Oczywiście pijam czasem na ciepło.... w każdym razie niezależnie od tęperatury bardzo mi smakuje. Polecam!
Połączenie jabłka i herbaty bardzo mi smakuje więc czasem po prostu dodaję ją do białej herbaty:)


Celowo pominęłam tutaj znane ogólnie połączenia herbaty miodu i cytryny, czy też herbaty z pigwą. Herbara z owocem pigwowca intryguje mnie więc muszę spróbować. Widziałam połączenie pigwy z pomarańczą.... pomysłów jest wile, a może mi coś poradzisz?
A Ty masz jakiś ulubiony sposób na herbatkę?

wtorek, 25 września 2018

Toffik

Dziś kolejny pies którego przedstawiam swoim kochanym gościom:* z nadzieją ze może dzięki temu blogowi uda sie pomóc. Moim marzeniem jest by dzięki temu miejscu jedna z moich czytelniczek adoptowała psa, byłabym przeszczęśliwa wchodząc na jej bloga czytać wzmianki, może zobaczyć od czasu do czasu foto pupila... wiem- pies to duża odpowiedzialność i rozumiem że nie każdy może ją podjąć. TTB to wspaniałe psy, ale jak to w życiu bywa: coś za coś: to tani interes nie jest: karma, weterynarz.... ale czas by wybiegać zwierza, by poćwiczyć to i owo, tak na to potrzebny jest czas. Mimo wszystko marzyć zawsze można, dziś wymagający szkolenia Pitt Bull Toffik znaleziony na FB Amstaffy Niczyje

Tofik to kawaler który przeszedł już w swoim życiu długą i krętą drogę, wielokrotna zmiana miejsc pobytu i ciągle nowe twarze, pozytywem w tym wszystkim jes to że Tofik mimo tego wszystkiego nie zgubił wiary w człowieka. Każda nowo poznana osoba traktowana jest jako przyjaciel. Jego stosunek do psów jest również pozytywny więc powinien się dogadać ze znaczną większością pobratyńców. Tofik bardzo ładnie reaguje na smaczki i to również bardzo dobra wiadomość bo łatwo zmotywować go do pracy, a popracować trzeba nad samokontrolą chłopaka (na spacerze potrafi łapać za smycz i tego trzeba go oduczyć). Jest bardzo aktywny wg naszej oceny najlepszy byłby dom z ogrodem. Nasz podopieczny niestety skacze z impetem na dzieci, które z pewnością przewrócą się w trakcie takiej zaczepki w związku z tym szukamy rodziny bezdzietnej lub z dziećmi powyżej 10 roku życia. Tofik wymaga szkolenia.
Zapraszamy do kontaktu priv w celu uzyskania ankiety a kontakt telefoniczny w sprawie Tofika:
Adam 661037223 Agnieszka 503305077




źródło

sobota, 22 września 2018

7 uczuć - moje wrażenia po obejrzeniu filmu w reżyserii Marka Koterskiego

W środę byłam jak wiecie w kinie, wybór mój padł na film: "7 uczuć" o czym już pisałam. Najnowszy film Marka Koterskiego to kolejna już odsłona żywota znanego nam już Adama Miauczyńskiego. Jako że widziałam już chyba wszystkie części postanowiłam zapoznać się z kolejną. "Dzień Świra" to pierwszy film o Adasiu który widziałam, rewelacyjna kreacja Marka Kondrata oraz przedstawienie rzeczywistości wyjątkowo mi sie spodobały, obraz widziałam wielokrotnie a wiele scen i kwestii znam na pamięć:) Śmiech widza i gorycz bohatera to jak czytałam kiedyś znak rozpoznawczy reżysera. No nie wiem czy inne filmy o Adasiu wywołały u mnie śmiech...
7 Uczuć to miły dla oka a obraz: ładne przyjemne wizualnie zdjęcia, mam wrażenie nie ubarwianej rzeczywistości. Jest światło, jest kolor słońce wizualnie jest miło i przyjemnie. Co do muzyki no niestety jest tu ten "polski dramatyzm" i nielubiany przez wiele osób dysonans pomiędzy tym co dzieje sie w filmie: odgłosy, dialogi.... a stanowczo zbyt głośnym podkreśleniem scen mających wywołać u widza emocje. Tego typu zabiegi nieprzyjemne dla mnie są minusem. Wydaje mi się że widz inteligentny jest i sam śledząc to co sie dzieje potrafi przeżyć emocje bez podpowiadania czy zabiegów potęgujących co jak dla mnie jest irytujące. Są momenty gdzie stonowany kojący naukowy terapeutyczny głos Krystyny Czubówny prowadzi "za rączkę" pomagając w zrozumieniu zdarzeń.
Podczas oglądania były momenty które chciałam przewinąć, były momenty na które nie chciałam patrzeć, mam wrażenie że nie tylko ja (Pani obok zasłoniła oczy). Czy uważam że ta scena jest zbędna? O tym w części dalszej.


Tak jak oczekiwałam film jest terapeutyczny: Adaś idzie na terapie, uczy sie nazywać uczucia, wraca do dzieciństwa i przerabia je, a jest czemu się przyglądać... nie jest tajemnicą że wadliwe zachowania i nadużycia ciągną się latami. Dysfunkcja w rodzinie to choroba zaraźliwa która nieleczona przenosi się na kolejne pokolenia. Słyszałam opinię że trudno o osobę z dobrej kochającej rodziny i wiele osób w społeczeństwie ma syndrom DDA/DDD, więc czy grupy samopomocowe, lekarskie i terapeutyczne gabinety to miejsca które każdy z nas odwiedził? W prost przeciwnie! Sposoby reagowania i funkcjonowania które pomagały przetrwać czas pełnego cierpienia dzieciństwa w dorosłym życiu jedynie je utrudniają, często upływa wiele lat zanim dana osoba poprosi o pomoc. 7 uczuć pokazuje problemy, zwraca uwagę moją na sporo trudnych tematów które wiele z nas doświadczyło. Być może dla tego w rolę dzieci wcielają się mocno już dorośli ludzie. Katarzyna Figura i Małgorzata Bogdańska to ponoć także prywatnie koleżanki z ławki szkolnej, dziś mają 56 lat. Andrzej Mastalerz jest kilka lat młodszy, Chyra ma 54 lata... Dorociński 45 lat.... najmłodszy jest chyba Michał Koterski 38 lat, a jednak lata dzieciństwa każdy z nich dawno ma za sobą. W Filmie 7 uczuć siedzą w szkolnej ławce ubrani w mundurki  to porażający widok uświadomił mi że mimo zajmowanych stanowisk, odgrywanych ról wiele osób to Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych (DDD) czy Dorosłe Dzieci z Rodzin Alkoholowych (DDA). Takie było zamierzenie reżysera i scenarzysty Marka Koterskiego?
Marek Koterski powiedział że tematy na film same go znajdują, zagadnienia trudne w odbiorze wywołujące żywe emocje, a może przypominające rany? Przecież nieporadni rodzice a także pedagodzy nadużywający swojej władzy i przewagi to nie jest temat nowy. Mam wrażenie że dopiero niedawno zaczęło się mówić o tak zwanej pozytywnej pedagogice o wadze pochwał i nagród w pracy z dziećmi ale nie tylko:)
7 uczuć zwraca uwagę, bierze na tapet tematy często zamiatane pod dywan, kolejny potrzebny społecznie obraz który wzbudził we mnie sporo emocji. W głosowaniu dałam 5 na 6, wysoko oceniłam 7 uczuć. Pytałam o wrażenia inne osoby które widziały 7 uczuć, także oceniły pozytywnie podkreślając głębie tematyczną która coś wnosi w życie widza, zarzut wobec filmu jaki sie pojawił to brak konsekwencji w terapeutycznym wątku, ja na ten temat akurat mam inne zdanie.
     Film 7 uczuć dostał Nagrodę Jury Młodych DLA NAJLEPSZEGO FILMU KONKURSU GŁÓWNEGO „7 UCZUĆ”, reż. Marek Koterski.
    Ciekawa jestem czy doczekamy się kolejnej już odsłony żywota Adasia Miauczyńskiego i z jakim tematem sie zmierzy?

środa, 19 września 2018

BasicLab - Odżywka do włosów cienkich i delikatnych

Polska marka Basic Lab która stworzyła produkty dedykowane specjalnie pod różne rodzaje włosów dała nam możliwość wyboru a następnie obdarowała nas uczestników kwietniowego spotkania blogerek zestawami szamponów i odżywek. Moje włosy są cienkie i delikatne więc taki zestaw wybrałam, o o szamponie pisałam tu klik a dziś jest odżywka przeznaczona dla włosów cienkich i delikatnych - czyli takich jak moje. Cienkie i delikatne włosy w dodatku wysoko porowate lubiące sie przetłuszczać 


DZIAŁANIE
• Opatentowany kompleks SEPITONIC M3.0TM (INCI: Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Copper Gluconate)zwiększa metabolizm komórkowy, dzięki czemu składniki aktywne działają skuteczniej na włosy i skórę głowy.
 Alariane AD (INCI: Aqua/Water – Butylene Glycol – Alaria esculenta Extract powstały na bazie brązowych alg wygładza i dyscyplinuje włosy.
• Sea Lavender HC inaczej zwany lawendą morską działa antystatycznie oraz zapobiega puszeniu się włosów.
• Keratyna (INCI: Hydrolyzed Keratin) wyczuwalnie poprawia strukturę i jakość włosów.
REZULTATY
• Dzięki komplementarnym do szamponu składnikom aktywnym objętość włosów zostaje widocznie zwiększona.
• Odżywka nie obciąża włosów zapewniając im doskonałą strukturę i poczucie lekkości.
• Niezależnie od warunków atmosferycznych włosy mniej się elektryzują.
Odżywka do spłukiwania. Do częstego stosowania.
źródło klik

Bez parabenów, SLS, SLES, MITu, Phenoxyethanolu, Silikonów
Hipoalergiczna – odpowiednia dla skóry wrażliwej
SPOSÓB UŻYCIA
Nałożyć na wilgotne włosy, rozprowadzając niewielką ilość odżywki na całej długości włosów i pozostawić na 5-6 minut. Następnie dokładnie spłukać. W przypadku kontaktu z oczami obficie przemyć je wodą.
POJEMNOŚĆ
300 ml
źródło klik



Aqua, Cetearyl Alcohol, Behetrimonium Chloride,  Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Gluconolactone, Alaria Esculenta Extract, Arnica Montana Flower Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Limonium Gerberi Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Caffeine, Niacinamide, Panthenol, Copper Gluconate, Calcium Gluconate, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Hydrolyzed Keratin, Olus (Vegetable) Oil, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Pentylene Glycol, Glyceryl Stearate SE, Quaternium-80, Tocopherol, Isopropyl Alcohol, Citric Acid, Sodium Benzoate, Parfum.

konsystencja

Moja opinia:

szamponie  wspominałam, plątał moje włosy bardzo, tak bardzo że bez odżywki obie nie wyobrażam. Odżywka działała bardzo łagodnie nie lekko jej było ale dawała radę rozplątać moje kosmyki. Odżywka BasicLab do włosów cienkich i delikatnych nie obciążyła moich włosów, porednio przyczyniając się do tego że jakby optycznie czupryna była bujniejsza, lśniąca ale niestety spuszona. Włosy błyszczące nie przetłuszczały się szybciej za to plus kolejny. Wzbogacenie pielęgnacji i o olejowanie i profesjonalne ampułki dawało lepsze efekty. Moje włosy są niestety wymagające. Ostatnio słyszałam od fryzjerki że jak sie ma łdne włosy to warto o nie dbać a jak natura poskąpiła to cudów nie będzie. Ja z tym sie całkowicie zgodzić nie mogę bo włosy to ważny element wizerunku i należy starań wszelakich dołożyć by wyglądały jak najlepiej.
Wracając do odżywki to szału nie zrobiła, ale i nie zaszkodziła: delikatny produkt który nie obciąża włosów, z innym szamponem mniej plączącym włosy sprawdzała sie spoko: nie obciążyła, nawilżyła leciutko. Włosy po odżywce do włosów cienkich  i delikatnych z BasicLab są lekko nawilżone, ładnie pachną są leciutkie i optycznie jakby ich więcej było. Do plusów należy świetna wydajność i większa pojemność 300ml cena między 40-50 pln
Gdzie kupić produkty BasicLab

Za możliwość przetestowania dziękuję marce Basiclab



wtorek, 18 września 2018

Słodki szczeniak Suzy szuka domu

Majowa dziecinka "rodowodowa" amstaffa, urodzona 14.05.2018 r poszukuje swojego człowieka. Szkoda że "hodowla" zrzeszona w SWKiPR nie przyjmuje suni w we szeregi. Uważam że dobra hodowla zajmuje sie nei tylko rozmnażaniem ale także w przypadku gdy klienci mają problem to hodowca służy pomocą dla ludzi ale dla stworzenia które powołał do życia swoja świadomą działalnością. Dziś kilkumiesięczna sunia jest pod opieką Fundacji AST. Szczeniak mam nadzieje znajdzie szybko swojego człowieka. Dobry właściciel to taki który lubi aktywnie spędzać czas i chętnie popracuje nad wychowaniem psa. Słodka psia dziecina to czysta do zapisania tablica w której zapisanie warto włożyć wiele serducha. Wierzę że ktoś kto dobrze wychowa pupila zyska wspaniałego przyjaciela na lata. Czytałam na forum że psa można nauczyć wielu rzeczy: podawania pilota, gaszenia światła, ściągania skarpetek... Znam przypadek gdzie piez nawet wyszukiwał grzyby, tak, znajdował jadalne. Suzy znam jedynie z opisu na stronie fundacyjnej więc zapraszam:



Suzy to pręgowana sunia amstaff z rodowodem SWKiPR, urodzona 14.05.2018 r. Na dziś ma więc niespełna 4 miesiące. Została oddana do naszej fundacji przez właścicieli z powodu bardzo trudnej sytuacji życiowej. 
Suzy to młody dzieciak, ale niech Was nie zwiedzie jej urok, bo to kawał gałgana. Z pewnością nie jest psiakiem dla laika. Nowi właściciele muszą nastawić się na pracę z nią w pierwszych miesiącach a być może latach wspólnego życia. Od razu uprzedzamy, że sunia nie jest nauczona czystości, nie jest też nauczona zostawania samej (wokalizuje). Dopiero przyuczamy ją do codziennej rozłąki z opiekunem, do kennel klatki. Ale za wcześnie aby mówić czy to będzie trudna czy łatwa nauka. 
Suzy jest dość aktywnym szczeniakiem, lubi nowe przygody, zabawy, bywa absorbująca. Ale zarazem nie ma problemu z wyciszaniem się. Z uwagi na lekko trudniejszy charakter, nie jest w domu tymczasowym rozpieszczana. Raczej ma wprowadzone jasne zasady, które mają jej pomóc w drodze po nowe życie. Zna podstawowe komendy, hasło „nie”.
Suzy może zamieszkać w domu z psem, czy z kotem. Co ważne, jeśli miałaby zamieszkać z psim bratem, poszukujemy osobnika stabilnego, o dość mocnym charakterze, bo Suzy wykorzystuje szybko przewagę na psach lękowych. Przy psach stabilnych, pewnych siebie, nie ma problemów w codziennych relacjach. Na spacerach Suzy jest otwarta do ludzi i świata. 
Poszukujemy dla niej doświadczonego opiekuna lubiącego aktywność i pracę z psem. Na dziś polecamy ją zarówno do bloku jak i do domku z ogródkiem.
Warunkiem adopcji Suzy jest: sterylizacja po osiągnięciu dojrzałości i szkolenie PT (Pies Towarzyszący) w wybranym przez nowego właściciela profesjonalnym ośrodku szkolenia. Suzy obecnie mieszka w domu tymczasowym w Warszawie. Kontakt w sprawie adopcji: tel. 501 797 018  




SUZY
amstaff, urodzona 14.05.2018 r
Wygląd: brązowa, pręgowana z białymi znaczeniami.
Charakter: braki w wychowaniu, aktywna, przyjazna. 
Zdrowie: zdrowa, zaszczepiona, zachipowana.
Miejsce pobytu: dom tymczasowy, Warszawa
Kontakt w sprawie adopcji: tel.: 501 797 018, mail: adopcje@fundacja-ast.pl
Wirtualny Opiekun: brak
źródło, więcej klik

poniedziałek, 17 września 2018

Zapiekanka

Wspominam czasy gdy jeszcze miałam piekarnik.... mogłam piec więc piekłam: ciasta najczęściej ale też mięsko a najrzadziej ale jednak zapiekanki. Zapiekanki to smakowity sposób na posiłek na ciepło, tak ważny gdy robi sie chłodno. 
Zastanawiam się nad zakupem tak zwanego mini piekarnika  który można już nabyć za kilkaset złotych, a to różnica względem klasycznego urządzenia, choć przyznam że ostatnio widziałam w.... lumpeksie piekarnik do zabudowy, nie skusiłam się bo transport, bo kto to zainstaluje.... a mini piekarnik mniejszy i chyba łatwiejszy... jak ktoś ma doświadczenia w tym zakresie będę wdzięczna:) 

niedziela, 16 września 2018

Dawca nasienia

Stanął świat na głowie... oj stanął... i to dawno. Wydawało mi się że jestem tolerancyjną osobą... ale wydawało mi się. Po kolei:
Do napisania tego posta zainspirował mnie odcinek z kanału 7 metrów pod ziemią #38 pod tytułem: „Można na tym dobrze ZAROBIĆ, ale moja motywacja JEST INNA”. W niemal półgodzinnym filmiku anonimowy Pan opowiada o tym jak pomaga kobietom zajść w ciążę. Pierwszym krokiem są badania, gdy już wyniki potwierdzą że Pan nie jest chory wenerycznie może je przedstawić "biorczyni" ale zanim to sie stanie musi ją znaleźć. Pan pisze stosowny anons w którym zawiera informacje o sobie: wiek, wzrost, kolor oczu, wykształcenie, grupę krwi, zainteresowania, nałogi bądź ich brak. Adam, rozmówca Rafała (prowadzącego program) wybierał kobiety z innych województw tak aby zminimalizować prawdopodobieństwo spotkania się gdzieś przypadkiem.




Kim jest owa biorczyni?

Z tego co mówi Adam jest to Pani w okolicach czterdziestki dobrze zarabiająca jako lekarka, prawniczka lub inżynier. Kobieta która postawiła na karierę a teraz gdy dzwonek daje znać o sobie to postanawia poszukać materiału genetycznego...
Kobiety samotne, w związkach także homoseksualnych wszystkie zdeterminowane by zostać mamą... bywa że płacą mężczyźnie.... są Panowie którzy biorą za to pieniądze...


Zawód: "dzieciorób"

Wydawało mi się, i mam wrażenie że mężczyzna który nie interesuje sie potomstwem swoim: nie łoży, nie uczestniczy w wychowaniu, życiu dziecka prezentuje postawę naganną. W tym "procederze" spotkać można mężczyzn którzy zarabiają na tym.... umawiają się z biorczyniami że po zapłodnieniu kobiety otrzyma on od niej pieniądze: 500 - 1000 złotych. Panowie są w stanie zapłodnić kilka Pań w miesiącu!!!! Mówią o sobie: "byki" lub: "buhaje rozpłodowe" którzy też dodatkowo oddają swój materiał genetyczny do banków spermy... Motywacja Adama dawcy nasienia który jest bohaterem odcinka motywuje zupełnie inna rzecz.... zainteresowane szczegółami osoby odsyłam do odcinka;) po ten i wiele innych szczegółów.


Dawca ma motywacje, biorczyni ma cel i o ile dziecko urodzi sie całe i zdrowe wszyscy są szczęśliwi. Zastanawia mnie czy na pewno?! Ile z tych dzieci wychowuje sie w pełnych rodzinach? Czy konsumpcjonizm posunął się aż tak daleko że kobieta może przebierać, wybierać w ofertach obcych mężczyzn: wymaga, płaci i ma?! Kto tu pomyślał o dziecku, o kimś komu coś sie zabiera, czy tak można. Można jak słychać... zastanawia mnie czy kobiety decydujące się na takie rozwiązanie myślą o dobru dziecka: o czymś więcej niż pula genetyczna. Czy samotna Pani decydując się na taką usługę zastanawia się jak jej decyzja wpłynie na żywą istotę którą zamierza powołać do życia? Czy taka decyzja ma znaczenie dla rozwoju i życia dziecka?
Specjalnie pod katem tego wpisu poprosiłam młodą kobietę, o napisanie o sobie, specjalnie dla nas czegoś o sobie. Gdy przyszedł mail bardzo sie ucieszyłam że specjalnie dla nas pisze osoba która nie miała ojca, mam nadzieje że jej słowa dadzą do myślenia, zapraszam:

,,Nigdy nie poznałam ojca. Wychowywała mnie matka. Przez całe życie wydawało mi się, że
tak mały jego wkład jest nieistotny dla mojego życia. Po latach zrozumiałam, że paradoksalnie jego
mały udział przyczynił się do wielkich zmian. Zmiany te wykrywalne były już na etapie wczesnego
dzieciństwa. Czułam się inna, gorsza, mniej kochana. Wydawało mi się, że nie zasługuję na szacunek
drugiego człowieka. Rosnąc w takim poczuciu, wykreowałam coś na kształt lęku przed opuszczeniem.
Bo przecież to niemożliwe, żeby ktoś mógł i zechciał się mną zainteresować.
Inny odkrywczy ubytek, jaki spowodował brak ojca, to nieokrzesanie mojego charakteru.
Przeanalizowałam wszystkie moje relacje z przyjaciółmi i doszłam do wniosku, że najlepiej czułam się
w towarzystwie silnych kobiet – takich jak ja. Nieokrzesanie dotyczy braku łagodności i kobiecości w
relacjach z drugą osobą, a w szczególności z mężczyzną. Nie jestem przyzwyczajona do szacunku i
dbania o mnie. Dlatego to ja ubieram spodnie i przejmuje stery. Dzieje się to w sposób machinalny –
mój partner stale myśli, że robię mu na złość, i że rządzenie sprawia mi przyjemność. To nie tak, to
brak męskiego czynnika zaowocował w postaci agresywnej i panicznie bojącej się rozłąki kobiety.
Jeszcze jednym ważnym skutkiem jest brak zrozumienia na czym polegają relacje partnerskie.
Nie wiem jak powinny wyglądać prawidłowo i jak właściwie się poruszać w związku z mężczyzną. Kto
jakie role przejmuje i jak powinnam się zachowywać. Trochę badam ten rozdział życia po omacku.
Wierzę, że kiedyś się w końcu od tego uwolnię.’’

Anna28


Autorce jeszcze raz ślicznie dziękuję za zaufanie i życzę osiągnięcia tego w co wierzy.

Dzisiejszy temat jest trudny potwornie, rozumiem kobiety i rozumiem mężczyzn i ich powody. Każdy ma własną historie i swoje racje, ale w tym wszystkim nie ma usprawiedliwienia dla bagatelizowania odpowiedzialności za kogoś kto nie ma wpływu jest całkowicie zdany na to co zastanie, coś co z pewnością wpłynie na rozwój i przyszłość, temat rzeka...


Gdzieś słyszałam że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Bynajmniej nie chodzi mi tu o kwestie wiary. Różne są historie i relacje z najbliższymi, zdarza się że są nimi jedynie z nazwy.
A co jeśli spotkasz rodzeństwo ale nie wiesz że to rodzina.... zarówno jedna jak i druga osoba może nie zdawać sobie sprawy że mają wspólnego rodzica.... no bo niby skąd? Dwoje dzieli wszystko: płeć, nazwisko, miejsce zamieszkania.... nawet nie utrzymujący kontaktów ojciec może nie wiedzieć bo skąd? Dawca nasienia, romans na wakacjach - mater semper certa est - tożsamość matki jest zawsze pewna. Przytoczyłam tu fragment prawnej definicji rodziców znajdującej się w Kodeksie Justyniana (II, 4, 5): Mater semper certa est, etiamsi uolgo conceperit, pater uero is est, quem nuptiae demonstrant. → Tożsamość matki jest zawsze pewna, nawet jeśli potomstwo jest pozamałżeńskie, ojcem zaś jest ten, z kim matka pozostaje w związku małżeńskim.źródło

No właśnie: biologii nie oszukasz, a jest coś takiego jak:

GSA genetic sexual attraction - genetyczny pociąg seksualny

GSA dotyczy bliskich osób których łączą więzy krwi a z jakiś przyczyn nie wychowywały się razem. Brat z siostrą.... nie świadomi dorośli ludzie mogą odczuć silny pociąg seksualny nie mając pojęcia często że łączą ich więzy krwi a cała "chemia" to tak naprawdę GSA - genetyczny pociąg seksualny. Na portalu zwierciadlo.pl znalazłam taką informacje:

"Zdaniem badaczy to wspólne wychowanie w dzieciństwie powoduje, że nie pociąga nas rodzeństwo. Ale coraz częściej będziemy spotykać nieznanych sobie braci i siostry na skutek choćby działania banku spermy. Tymczasem opisano GSA, czyli genetyczny pociąg seksualny. Zjawisko to dotyczy rodzeństw, które się nie znały, a gdy spotykają się w dorosłym życiu, to w połowie przypadków lądują w łóżku." źródło, więcej info klik

Rozumiem pragnienie posiadania potomstwa, ale czy i ile zmienia to w obliczu wszelakich komplikacji, czy zawsze cel uświęca środki? Problemy ze sobą to z pewnością coś czego nikt nie chce u swojego dziecka: lata w terapii, grupy pomocowe, leki... Prawdopodobieństwo GSA wszystko to są szalenie trudne tematy dla tego warto wszystko dokładnie przemyśleć zanim podejmie się tą ostateczną decyzje wcielając ją w życie....
No właśnie czy utrzymywanie kontaktów mogło by być pomocne? Wszystkie te kwestie są bardzo skomplikowane, a temat jest trudny i skomplikowany gdyż rodzi sie wiele pytań na które warto znaleźć najlepszą odpowiedź.

sobota, 15 września 2018

Filizankowe fanaberyje



Cześć Kochani! 
Co tam słychać? Jak weekend? Ja czuję jesienne klimaty i jakiś stan zapalny miałam ale chyba przechodzi, no tak to jest. Szukanie pracy to nic fajnego byłam w PUPie na targach i przyznam że nie wiele tam było, najlepsze firmy wiecznie potrzebują a wywalają z dnia na dzień, przemiał ogromny a potem siedzą na takich targach i szukają pracowników... tja.... praca jest, jasne....byłam w informacji upewnić się o termin stawiennictwa Pani poinformowała mnie że mam jakieś skierowanie do rozliczenia... dziwne bo ja nic o tym nie wiedziałam... wyjaśniłam w okienku i okazało sie że faktycznie skierowania nie miałam no i taka właśnie informacja w PUPie, jakby w tym miejscu chętnych do pracy brakowało. 
Następnym punktem był oczywiście ulubiony mleczny bar i ukochane naleśniki czekoladowe - w liczbie pojedynczej a do tego koktajl jagodowy. Jak dla mnie rewelacja!
Potem wysłałam przesyłki do zwyciężczyń rozdania, jedna mi jeszcze ostała sie ale to w poniedziałek ogarnę. 


Himalaya Pasta do zębów, podgrzewacze jak zawsze z Pepco, no prawie zawsze;) i słoik na "pićku" też z PePco za 2 ziko.
Na corocznej wyprzedaży upatrzyłam sobie taki cudny imbryk, ręczna robota, z podpisem artysty na spodzie, czerwony taki:


Dzbanuszek jest z  zaparzaczem i podgrzewaczem, całość ceramiczna i w ogóle bajer! Do kompletu z filiżanką:) jakoś ten ceramiczny zaparzacz nie budzi mojego takiego zaufania bo ceramiczne nie ma takich oczek drobnych więc siteczko dokupię, bo te co mam nie pasują na wymiar ;/. Super że w tej dolnej części można podłożyć podgrzewacz i dzięki temu mieć zawsze gorący napój w środku. Od dawna chciałam mieć takie ustrojstwo ale jakoś tak miałam taki bez podgrzewacza przywieziony z Buska było ok potem mi spadł tracąc ucho więc a ja jakoś tak radziłam sobie przy użyciu rękawic kuchennych...
Latem patrzyłam na te czajniczki ale cena 148 złotych nie przekonywała mnie do zakupu, nie no rozumiem: Sopot, rozumiem Monte Cassino, rozumiem ręczną robotę i cenię jasne... kusiło mnie to ze pod kolor filiżanki ale sie oparłam...
No ale jak zobaczyłam na wyprzedaży to wiedziałam że chcę <3 no 70 to też mało nie jest ale radość jaka:)
Ta górna część przypomina mi trochę lampę Alladyna;) może jaki Dżin wyskoczy;)


Rożek w Lidlu kupiony miodowy i pzyznam że chyba najgorszy rożk jakiego jadłam ;/ najlepszy Biedrobkowy premium z batonem czekoladowym, mniam! Szkoda że nie łatwo go uświadczyć;/
Woda kokosowa, przedstawiać jej zalet nie trzeba: świetnie nawadnia, gasi pragnienie... Lidlowa 490ml kosztuje ok 5pln i ma taką fajną butelkę że można używać kilkakrotnie, jak ktoś eko to polecam;)
Zapalniczka - paperosów nie palę ale w kominku do podgrzewaczy sie przydaje;)
W Rozmanie kupiłam przecenioną Super Krówkę za okło 8 złotych;) jest taki jeden sklep tej sieci gdzie często przeceniają słodycze a ceny tak dobre że żal nie kupić, więc jak jestem w okolicy to wchodzę sprawdzać czy maja coś;)
Zgubiłam etui do okularów.... szukałam zguby, dzwoniłam... nawet do PUPy i dowiedziałam sieże znaleźli. Nadrugi dzień z samego rana szybko do pośredniaka i okazało się że faktycznie znaleźli ale nie moje ;(( odwiedziłam osobiście miejsca w których byłam tamtego dnia i niestety znalazca etui nie był uczciwy. Dobre, porządne etui które służyło mi lata teraz komuś sie przydało.... a mnie pozostał zakup nowego ;( ceny różne.... wiadomo że jak dobre okulary to i etui powinno być porządne więc obeszłam optyków sporo aż w końcu trafiłam na takie sfatygowane i nie dość że podobne do mojego to jeszcze dałam najmniej: 20 pln. Zapłaciłam z bólem serca... pociesza to że takie nieładne etui jakby co to bardziej zachęci do uczciwości a kolor rzucający sie w oczy może sprawi że nie zgubię go już:)


Kupiłam jeszcze trochę ubrań, ale to innym razem. Lecę na Wasze blogaski bo sie stęskniłam:***

czwartek, 13 września 2018

Wpis gościnny. "W drodze by wyjść na prostą" Krzysiek

Dzień dobry Kochani! Jak tam przed weekendem?
Dziś w trosce o zróżnicowaną tematykę tego bloga wpis gościnny. Młody mężczyzna, o imieniu Krzysztof pragnie podzielić się z nami swoją historią, autor poniższego tekstu zamierza napisać i wydać książkę, wpis gościnny jest to pierwszy rozdział książki którą pisze. Zapraszam życząc miłej lektury: 
(tekst jak i grafikę przesłał autor)


Jestem uzależniony i jest mi z tym niedobrze. Uzależniony od masturbacji do porno. Wiele osób zlekceważy to, traktując jako żaden problem, albo najzwyczajniej myśląc, że wyolbrzymiam.

Gdyby te osoby tylko wiedziały jak bardzo się mylą, wtedy już by im nie było do śmiechu.
Zadajcie sobie pytanie - czy widzicie coś śmiesznego w cierpieniu ludzi?
Jeśli tak, to nie zrozumiecie z czym zmagają się osoby uzależnione.

Tak naprawdę to bez znaczenia od czego dana osoba jest uzależniona, bo podstawa uzależnienia jest zawsze taka sama - przynosi długotrwałe cierpienie, którego nie idzie się łatwo pozbyć.
Mentalnie najbardziej boli bezsilność wobec tego stanu, w którym się jest, a który ma apogeum wtedy, gdy przesadzi się z substancją/sytuacją, która prowadzi do uzależnienia. 
Dzisiaj doprowadziłem się do stanu, w którym wiem, że nie powinienem być, do stanu w który doprowadziłem się dzięki mojemu uzależnieniu. Nie zwalam winy na nikogo, bo sam wkopałem się w te uzależnienie, mimo że nie byłem wcześniej świadomy, że tak będę się czuł w przyszłości, która jest aktualną teraźniejszością. Nie pamiętam z jakiego powodu w ogóle zacząłem tę uzależniają drogę, było to zbyt dawno, abym mógł pamiętać powód swoich poczynań.

Jednego jestem pewny - nie życzę uzależnienia nikomu, absolutnie nikomu. Takie bagno może utrzymać człowieka związanego w cierpieniu na długo, czasem nawet na całe życie, tym bardziej jeśli postanowi je skrócić mimowolnie, a to potrafię sobie wyobrazić, jeśli napotyka to osobę, która nie jest stabilna emocjonalnie. Gdy piszę te słowa, jestem w pracy, pobolewa mnie głowa.
Na szczęście mogę skutecznie pracować, mimo to, a samo uzależnienie nie wpływa jakoś znacząco na moją pracę, z czego jestem zadowolony. Może to i źle, bo jakby mi nie szło w pracy, to może ktoś by się zapytał czy u mnie wszystko w porządku, a wtedy mógłbym powiedzieć w czym leży problem.  

Nie uważam, aby ktokolwiek potrafił mi jakoś znacząco pomóc w kwestii mojego problemu, co nie znaczy że nie słucham opinii osób, które mają solucje na rozwiązanie tej problematycznej kwestii.
Poznałem już wiele informacji, które mają na celu pomóc, gdy się wylądowało w tak patowej sytuacji, jak tego typu uzależnienie. Internet jest niesamowitą skarbnicą wszelakich informacji, a właśnie tam poznałem kluczowe wiadomości, które mam nadzieję, że pozwolą mi odzyskać moje zdrowe życie i pozbyć się tego problematycznego stanu raz na dobre.

Niedługo ten dzień będzie się kończył, więc też już niedługo skończę pisać ten rozdział, ale nim to zrobię, to pokrótce napiszę o sobie i czemu postanowiłem napisać tę książkę. Jestem 32 latkiem, za czasów dzieciństwa byłem bardzo nieśmiały. Aktualnie nie jestem nieśmiały, ale zapewne okres nieśmiałości miał na mnie jakiś wpływ, który zapoczątkował uzależnienie, niestety nie dowiem się jaki to był wpływ, trudno. Pracuję na magazynie, mam umowę na stałe, więc kwestia finansowa jest ogarnięta.
Jestem szczupłej budowy, nie za wysoki, ogólnie nie mam większych problemów zdrowotnych, nie licząc uzależnienia, które jest problemem olbrzymim. Postanowiłem napisać tę książkę, aby podzielić się ze wszystkimi chętnymi, którzy chcą poznać jak odczuwa osoba w taki sposób uzależniona i jak wygląda u takiej osoby proces wychodzenia z uzależnienia, o ile można nazwać to wyjściem z uzależnienia. Mam również nadzieję, że treść będzie pomocna innym osobom, zmagającym się z uzależnieniem.
Sobie i Tobie, czytelniku życzę udanej podróży ku zdrowszemu życiu!

środa, 12 września 2018

Lawendowo czekoladowe wyniki

Dzień dobry Kochani, wczoraj było u nas piknie słoneczko świeciło a mnie dołek trzyma... potem sie rozpadało.... nie wiem czy to zapowiedź depresji jesiennej... nie mam pojęcia. Lato szybko zleciało, idzie plucha i zima i jakoś dołek mnie trzyma i puścić nie chce.
Dobrze że byłam w tym Busku zimą... moje bóle przez lekarzy z mojej przychodni były lekceważone, do momentu jak pokazałam z uzdrowiska opinie, Pan doktor dał skierowanie na RTG.... Gdy zobaczył jak sprawa wygląda to bardzo sie zdziwił: "a jednak". Tak, pomiędzy stanem krytycznym a zdrowiem są różne stadia. To że ktoś nie jest w ciężkim stanie "do operacji" to nie znaczy że należy bagatelizować to z czym przyszedł.
Medyk powiedział że kilkoma innymi sprawami byśmy sie nie przejmowali ale dyskopatia to już kaliber poważniejszy. Dostałam skierowanie na zabiegi. Mega trudno sie dodzwonić a jak już mi sie udało to dowiedziałam sie że tylko osobiście zapisują. W takim razie pojadę. Bądź tu mądry i pisz wiersze... zapisy na czerwiec 2019 rok. To chyba jeszcze nie tak źle;)





Poprosiłam o skierowanie do uzdrowiska, usłyszałam: "no nie wiem czy tak młodą osobę będą chcieli widzieć w uzdrowisku". Dziwne bo moja (ten sam rocznik) była już koleżanka jeździła sobie co jakiś czas. I zapewne jeździ od lat... Dlaczego i ja nie miałabym skorzystać?! Potem doszliśmy z panem doktorem do wniosku że lepiej zapobiegać niż leczyć i że zbyt chorych w uzdrowisku to też nie chcą. Dostałam skierowanie na krew, mocz i EKG serca. Nienawidzę pobierania krwi, no po prostu nienawidzę.... fobię na krew miałam od zawsze.... No ale może warto zaryzykować i sie postarać zebrać formalności... tylko oby NFZ nie odrzucił mojej kandydatury. Wiem że na wyjazd czeka sie około 2 lat. Spokojnie, poczekam, poczekam, a może w między czasie uda sie wygospodarować pieniądze i jechać choć na tydzień... naprawdę dobra opieka w Busku Zdroju...  szybko postawiła mnie na nogi, ale niestety efekty nie są wieczne ;/
Stres odbija sie na kręgosłupie, warto zapobiegać niż leczyć, mój kuzyn miał cukiernie pracował w niej miał operacje na dyskopatie...
No to teraz może coś milszego, czyli wyniki czekoladowe kosmetyki od manufakturalawenda.pl lecą do:



Na kontakt czekam trzy dni czyli do piątku. Możecie pisać 
na maila: czerwonafilizanka@gmail.com
instagramie: czerwona_filizanka

Teraz mam nadzieje że liczba moich obserwatorów sie nie uszczupli. 
Zapewne pojawi sie tu jakaś zabawa, więc myślę że warto tu być;)