Szczęście dla każdego oznacza coś innego. Na powyższym zdjęciu mamy moje ulubione ciacho które daje mi poczucie szczęścia, na krótko... właściwie na coraz krócej z każdą skonsumowaną sztuką. Dalej jest auto a ono samo w sobie jest takim wyznacznikiem statusu, gdy jest drogie zwraca na siebie uwagę i też na tego kto nim jeździ. Dalej mamy w tle sklep dla dorosłych, sklep jako zakupy ale też pewne aktywności niematerialne które potrafią dać szczęście.
Wróćmy do ciastka które gra tu "pierwszą rolę" wspomniałam że z każdą skonsumowaną sztuką radość rośnie, na przestrzeni czasu aby doznać szczęścia trzeba będzie zjeść coraz więcej sztuk. Co do aut to zarówno ich ilość a bardziej cena, marka odgrywają rolę. Aktywności mogą być mierzone w wyrafinowaniu ich, śmiałości a nawet przekraczaniu granic a także ilości uczestników. Granice, owa przyjemność motywuje by iść dalej, gdy ją często sobie serwujemy, gdy jest to sposób na ucieczkę od emocji jest to droga do uzależnienia.
U alkoholików może zacząć sie niewinnie od pifka po pracy na odstresowanie sie, mogą to być spotkania w gronie smakoszy piwoszy na przykład. Na przestrzeni czasu będzie to coraz większa ilość dostarczanego sobie alkoholu i znajdowanie powodów do picia a także "winnych" którzy to ponoszą odpowiedzialność za stan rzeczy. Ciągi alkoholowe są często połączone z absencją w pracy i zwolnieniem. Picie, problemy w pracy nie najlepiej działają na relacje, a kłopoty taka osoba próbuje utopić, jednak niestety one umieją pływać. Alkohol pomaga na chwilę a gdy przyjdzie kac okazuje sie że rzeczywistość jest coraz trudniejsza do zniesienia: problemy w pracy albo zwolnienie, w związku nie najlepiej sie układa albo druga połowa odeszła. Picie które przysłania świat jest jak bankier który do sklepowej ceny produktu dolicza utratę pracy, związku, relacji a w konsekwencji utratę zdrowia, ostracyzm i bezdomność. Alkoholizm to choroba śmiertelna, a zaczęło sie niewinnie.
Uzależnić sie można chyba od wszystkiego: pracy, jedzenia, picia. Ostatnio gadałam z kumplem który brał antydepresanty przypisane przez lekarza i też wspominał jak ciężko było mu odstawić pastylki które przecież lekarz przypisał. Oczywiście można iść na terapie ale od tego też można sie uzależnić.
Ponoć pieniądze szczęścia nie daję. M. Monroe jak wyczytałam coś wspomina że zakupy dają szczęście. Brak pieniędzy to tak czy owak zależność, od państwa, rodziny.... to nie jest dobra sytuacja. Ktoś kto nie ma funduszy ciężko być samodzielnym, dbać o zdrowie, podejmować decyzje.
Może pieniądze szczęścia, nie dają ale zakupy? Nabywanie cieszy, jednak jest tutaj coś więcej niż radość z nowego dobra czy usługi. Poczucie że mogę sobie na coś pozwolić, nie muszę pracować i w każdym momencie mogę złożyć wypowiedzenie bo wiem że mam "poduszkę finansową".
Czyżby im więcej pieniędzy tym większe szczęście? Otóż dr hab. Piotr Michoń, wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu w wywiadzie klik na kanale 7 metrów pod ziemią wspomina laureata nagrody Nobla Daniela Kanemana że "jak zarobię określoną sumę, w danym społeczeństwie to powyżej tej sumy większe zarobki nie sprawią że będę szczęśliwszy", dalej mówi: "czy ja mam na koncie milon dolarów czy tysiąc dolarów tak naprawdę nie ma znaczenia dlatego co ja czuję w tym momencie, czyli jeśli ty masz dużo więcej ode mnie albo albo ja mam dużo więcej od ciebie to nie ma znaczenia dla tego co czujemy jaką satysfakcje czerpiemy z tej rozmowy tak wiec to jest tak naprawdę Daniel Kahneman, mówi szczęście powinno być sprowadzone do tego co czujemy w danym momencie" mówi że tu nie ma znaczenia ile masz na koncie. Owszem szczęście jest, bywa czymś ulotnym ale nie zgadzam sie z tym że stan konta nie ma znaczenia. Może ktoś mieć inne podejście ale jeśli ktoś ma rodzinę do wyżywienia nie ma dochodu tysiąc dolarów na koncie i nie wie kiedy pojawi sie przelew to śmiem wątpić w poczucie szczęścia i radość takiej osoby, może sie mylę.
Ale chyba nie do końca bo ponoć przebadane jest że poziom szczęścia jednak zależny jest od pieniędzy.
Ponoć całe narody zamożniejsze są szczęśliwsze od uboższych. Podobno paradoksem są kraje: Ameryka Łacińska i Południowa w których dochód na mieszkańca jest niski a są szczęśliwi jak w USA czy w Europie zachodniej.
Okazuje sie że temat jest głębszy i bardziej skomplikowany. Pułap dochodowy ludzi szczęśliwych, jak usłyszałam w wywiadzie pojawił sie w badaniach Daniela Kahnemana w 2012 roku wyniósł 75 000$ rocznie. Co do rodzimych realiów wspomina o zarobkach dwu krotności średniej krajowej, i jeśli ta suma będzie sie zwiększać to nie wpłynie na poziom szczęścia. Jednak jak ktoś żyje na nazwijmy t dobrym poziomie może chcieć posiadać, doświadczać więcej. Tylko co jeśli osiągnie się ten szczyt?
Kolejna kwestia która w wywiadzie zostaje poruszona to to że zjadając drogą kolacje można nie być tak usatysfakcjonowanym jak zjadając kebaba. Tu sie mogę zgodzić, nie zawsze wyżej wyceniane lepsze jakościowo jest smaczniejsze. Każdy ma swoją ocenę dzięki temu możemy sie wymieniać wrażeniami, doświadczeniami...
Przyjemność jest zwodnicza jeśli jej główną funkcją jest ucieczka od realiów. Jeśli najpierw zrobimy porządek z głową, a potem zrobimy coś miłego dla samych siebie, jesteśmy bezpieczni.
OdpowiedzUsuńDostarczanie sobie przyjemności jest w porządku, jeśli nie podporządkowujemy temu całego swojego życia. Znam osoby, które wszystko, co robią, determinują tym, aby szukać bodźców, które sprawią, że poczują się szczęśliwi. Zapominamy jednak o tym, że takie szczęście jest tylko pozorne i pod jego płaszczem skrywają się naprawdę duże problemy, nad którymi warto popracować.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że szczęście to indywidualna sprawa. Ale fakt jest faktem, że jak się ma pieniądze to człowiek jest w pewien sposób szczęśliwszy.
OdpowiedzUsuńkażdemu szczęście daje co innego. Dla mnie szczęścia nie można kupić, bo szczęście to każda chwila z mężem i kotami w naszym ogrodzie;)
OdpowiedzUsuńSzczęście niejedno ma imię, a przyjemność niekoniecznie musi się z tym wiązać. Antydepresanty, to nie cukierki, nie odstawia się ich tak jak się chce tylko stopniowo. Ja nie miałam z tym problemów, mimo że brałam kilka lat. Zmniejszając stopniowo, powoli da się nawet bez korzystania z terapii, chociaż nie wątpię, że niektórym się przydaje. Ciężko osiągnąć szczęście w niedostatku, zwłaszcza kiedy są dzieci, choroba.
OdpowiedzUsuńSzczęście niejedno ma imię, a przyjemność niekoniecznie musi się z tym wiązać. Antydepresanty, to nie cukierki, nie odstawia się ich tak jak się chce tylko stopniowo. Ja nie miałam z tym problemów, mimo że brałam kilka lat. Zmniejszając stopniowo, powoli da się nawet bez korzystania z terapii, chociaż nie wątpię, że niektórym się przydaje. Ciężko osiągnąć szczęście w niedostatku, zwłaszcza kiedy są dzieci, choroba.
OdpowiedzUsuńco jak co ale jak nie ma pieniędzy nie ma życia na poziomie... nie ma jedzenia, nie ma pracy. A to kluczowe do życia
OdpowiedzUsuńCzasami szczęście trudno kupić, ale bez pieniędzy trudno być szczęśliwym.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to czuć się bezpiecznie i nie mieć problemów ze zdrowiem, bo podobno szczęście to brak kłopotów.
OdpowiedzUsuńjotka
Ja nie za bardzo lubię zakupy, traktuję je jak konieczność.
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się, od wszystkiego można się uzależnić.
Pojęcie szczęścia jest względne, a uzależnić można się od wszystkiego, niestety. Co człowiek to inaczej.
OdpowiedzUsuńPieniądze szczęścia nie dają na dłuższą metę. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i drobiazgi mniej cieszą, bo przecież wszystko musi być drogie, luksusowe. Pieniądze dają jednak coś innego- poczucie bezpieczeństwa, że w razie potrzeby mamy zaplecze finansowe. Tylko też pytanie, czy osoba która od zawsze ma dużo pieniędzy to bezpieczeństwo doceni...
OdpowiedzUsuńA ja nie uważam, że pieniądze szczęścia nie dają. Wychowano nas w takim schemacie, bo ubóstwo ponoć czyni człowieka lepszym i wartościowszym? Bo bieda uczy szacunku itd? Nieeee.... moim zdaniem, nie.
OdpowiedzUsuńPieniądze są właśnie po to, żeby uszczęśliwiać. Oczywiście, należy z nich korzystać z rozsądkiem, jak z każdej przyjemności :)
Ciastko też uszczęśliwia, ale zjedzenie piętnastu takich ciastek spowoduje, że to szczęście zamieni się w nieszczęście :)
Więc warto podchodzić do wszystkiego z rozsądkiem :)