Życie stawia nas w różnych sytuacjach, nie zawsze niestety komfortowych. Kiedyś słyszałam ze w USA jest taki zawód jak... uwaga... "zwalniacz" którego zadaniem jest informowanie pracownika że współpraca dobiegła końca. Wręczanie wypowiedzeń to żadna przyjemność, zwłaszcza w kulturze gdzie każdy ma sie super. Odmawianie to coś czego dobrze sie nauczyć dla swojego i innych dobra, ale i wówczas wiąże się z dyskomfortem. Sytuacja patowa gdzie komiwojażer tu w wersji nowoczesnej telemarketer przedstawia ofertę nie do odrzucenia, podczas gdy Ty widzisz to inaczej ale albo ciężko sie wycofać, albo argumentacja nie trafia bo jak słyszysz są "raty łatwe do spłaty" i ciśnienie rośnie.
Co do dawania kosza... najłatwiej w złości, mimo że ta emocja jest nie zawsze jest najlepszym doradcą to tutaj może być pomocna.
Kiedyś chodziłam na pokazy garnków, wełny... z nudów, z koleżanka do towarzystwa a przede wszystkim dla upominków. Niekomfortowe były momenty gdy ktoś "wygrywał" "najważniejszy" dokument w firmie i tu prelegent z namaszczeniem mówił jakie to wyjatkowe i prestiżowe. Większość wiedziała co to za zaszczyt i bardzo nie chciała zostać wywołana na miejsce obok prowadzącego spotkanie. Brawa, owacje od ludzi którzy bijąc brawo mieli poczucie ulgi że to nie oni stoją na środku. "szczęśliwiec" po brawach był prowadzony na tył sali gdzie przy stolikach prowadzono rozmowy sprzedażowe, umowy, raty.... wiadomo owe zaproszenia do stolików otrzymywali tez i inni o tyle zdaniem moim lepiej że bez stania na środku, z tamtego miejsca zdecydowanie trudniej odmówić.
Gdy ja siadałam przy stoliku, grzecznie słuchałam co osoba po drugiej stronie ma do powiedzenia, potakiwałam nie chcąc wchodzić w dysputę. W stosownym momencie (niezależnie od mojej sytuacji) z ubolewaniem informowałam że niestety nie mogę sobie pozwolić na zakup gdyż nie mam pracy. Osoba po drugiej stronie zwykle na chwile milczała po chwili pytała o małżonka odpowiadałam że nie mam. Rozmowa szybko sie kończyła, na koniec dostawałam upominek. Bywały pokazy gdzie szwedzki stół był więc i posilić sie można było. Jak widać brak pracy ma swoje złe ale i dobre strony.
Pewna osoba napisała:
"mam kumpelę, która to mówi, za każdym razem, jak dzwonią z jakaś reklamą banku i dodaje, dobrze, że Pan dzwoni, bo jutro komornik ma przyjść 🤣🤣🤣 więcej nie dzwonią 🤣 (...) tak naprawdę to dziewczyna całkiem przyzwoicie zarabia 🤣"
Panowie z portali randkowych oni to szybciutko pytają o pracę, o formę umowy, czy wynajmowane czy własnościowe, z kim... czy auto jest. Takim to najlepiej odpowiadać że aktualnie widnieję w ewidencji prowadzonym przez pośredniak. Myślę że jeśli pan taki szybki to niezależnie od sytuacji warto takich odpowiedzi udzielać. Może ja staroświecka, niedzisiejsza i lata za kimśtam ale dla mnie liczy sie człowiek nie to co posiada. Nawet jeśli ne będzie to wielka miłość to może miła znajomość, wszakże wymiana myśli, spostrzeżeń potrafi być bardzo przyjemna. Jednak czasy sie zmieniają panowie szybciej interesują się sytuacją materialną a po stosownej informacji milkną. Kiedyś pytali w jakim zawodzie, zanim odjeżdżali w kierunku zachodzącego słońca. Na wieść o szukaniu zatrudnienia byciu bez pracy uczucia i zainteresowanie gasną i zostaje Romeło zostaje z zwiedzonymi marzeniami zmienia kierunek zainteresowań. Panowie marzą o głupiej naiwnej co to z miłości przyjmie pod dach i będzie sponsorować. Jak wiadomo nikt nei zakochuje sie szybciej niż meżczyzna który pragnie zamieszkać u kobiety.
Dobra teraz o tym co mnie tak wkurzyło a jednocześnie stało sie inspiracją do napisania tego posta. Otóż mega irytują mnie natłok wszelkiego typu treści że kobiety lecą na kasę, że facet to bankomat dla kobiety i jedyne dlaczego związek trwa to to że on ma dobra maści wszelakiej bo jeśli zubożeje to związek sie zakończy. Nie zaprzeczam że z pewnością są panie które wymagają by partner majętności posiadał i są skrupulatne w swoich wymaganiach: jakie auto etc. Ok rozumiem ale temat tak wyświechtany że już nudny. Tymczasem o panach typu Jerzy Kalibabka, czy Simon Leviev mówi się mniej. Oczywiście sławne w swej niesławie "wybitne" postacie są, ale nie magluje sie tematu tak mocno jak tego jakimi materialistkami są kobity. Panów dla których źródłem utrzymania, dotowania jest właśnie kobita, wcle nie jest tak mało a temat jakby tabu? Mówi się mało, zdecydowanie mniej niż w drugą stronę. Dodam że bywają panowie tak "zaradni" że pań mogą mieć więcej. Oszuści matrymonialni maści wszelakiej korzystający z kobiet bazując na potrzebie bliskości, na chęci założenia rodziny.
Naiwnych i "kochliwych" nie brakuje. Fajnie jak trafi swój na swego :D Z tym komornikiem, to dobry pomysł :D Na pokazie garnków kiedyś pytano mnie, czy siostrzenica nie mogłaby wziąć rat na siebie, zapytałam czy może oni by wzięli to na siebie, to wezmę wszystkie garnki razem z nimi, niech gotują i płacą :D
OdpowiedzUsuńMój mąż na wszelkich sprzedających ma pytanie - co chce mi pan/pani sprzedać, czego ja nie potrzebuję i dlaczego tak drogo?
OdpowiedzUsuńNiestety żeby przestali dzwonić to trzeba odebrać i nie wyrazić zainteresowania.
UsuńTekst o komorniku zapamiętam i będę korzystać.
OdpowiedzUsuńDobry tekst dla niechcianych telemarketerów.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim co napisałaś o kobietach i facetach z genem materializmu we krwi.
OdpowiedzUsuńTelemarketerom po pierwszych słowach mówię : dziękuję, nie jestem zainteresowana. Nawet w pół ich słowa, bo znaleźć moment ciszy to by trzeba wisieć pół godziny na słuchawce. Wiem, że to ich praca itd, ale szkoda mi zycia na wysłuchiwanie tego.
Współczuję osobom, które pracują w telemarketingu, nie chciałabym być na ich miejscu ….
OdpowiedzUsuńTelemarketerom odmawiam stanowczo, ale zawsze kulturalnie - bo i tak ich praca obfituje w uciążliwości i nie widzę powodu, żeby jeszcze im dokładać nieprzyjemnych wrażeń. Zdarzają się osoby, które nie chcą dać za wygraną, są namolne, jakby nie rozumiały znaczenia słowa "nie" - wtedy pozostaje się rozłączyć, albo sobie z nich porobić śmieszki, jeśli najdzie mnie taka wena.
OdpowiedzUsuńTekst o komorniku bardzo dobry. Ja telefonów od telemarketerów nie odbieram ;)
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że nie zawsze wiadomo, że to od nich
UsuńJa jeśli nie jestem zainteresowana zakupem, to od razu to mówię. :) A tekst z komornikiem, dobry. :))
OdpowiedzUsuńRaz byłam na takim spotkaniu jeszcze jako dziecko i koleżanka wygrała dwie wełniane poduszki, do dzisiaj pamiętam, że oddała mi jedną i obie byłyśmy szczęśliwe, ale nic więcej nie pamiętam z wydarzenia :)
OdpowiedzUsuńTrzeba zawsze grzecznie odmówić, jak nie pomaga to ja zawsze się rozłączam i blokuję numer.
OdpowiedzUsuńŻycie często stawia nas w trudnych sytuacjach, pełnych wyzwań i niepewności. W takich chwilach ważne jest, aby nie zatracać się w ciemności,
OdpowiedzUsuń