Mieszkam w dwuosobowym pokoju z panią 66 lat, emerytowana bizneswoman. Ja po udarze, ona miała tętniaka i była operowana. Po zabiegu ma problem z ręką, barkiem... Ja mam problem z chodzeniem. Obie mamy problem z głową.
Sąsiadka lubi jak tv jest głośno, potrafi do tego gadać przez telefon. Jak wczoraj ja gadałam to się wtrącała. Raz na mnie podniosła głos że się guzdram. Powiedziałam że nie życzę sobie podnoszenia głosu, a choroba to nie jest wina! Jak pomagałam jej w czymś nigdy nawet nie skomentowałam. W czwartek jechałyśmy winda do sklepiku. W windzie był jeszcze pan. Ona do mnie nie z gruszki ni pietruszki: "ciągnij się". Pracownik szpitala patrzy na mnie i na nią, potem znowu na mnie. Nie wiedziałam co zrobić, tak mi było głupio. Wiem że nie ma co rozmawiać i stawiać granic, a zostawić nie można bo lepiej nie będzie! Sprawa zgłoszona pracownicy oddziału. Powiedziałam uczciwie jak sprawa wygląda, mówiłam że jak mnie coś denerwuje np jedzenie to kupie sobie tego pomidora, pomarudze pod nosem czy w głowie ale się nie wyzywam na nikim. Wspomniałam że do psycholog sobie pozwala (jestem pod wrażeniem jak specjalistka sobie poradziła). Do fizjoterapeutów... (pamiętam jak wyzywała na jednego z nich w pokoju. Ja się nie znam na rehabilitacji. Zakładam że znają się bardziej tu pracujący ludzie więc im ufam. Czasem pytam by zrozumieć. Wierzę że mi pomogą). W poniedziałek ma być jakaś rozmowa z nią.
Wczoraj oczywiście telewizja głośno, pani gada przez telefon... No ok zapłaciła to ogląda tylko szkoda że ja myśli zebrać nie mogę. Snułam się po korytarzach tego dobytku z telefonem i książką. Pani się rozkręca i nawet po ciszy nocnej dalej ogląda. Wczoraj mnie pielęgniarka znalazła na korytarzu, odprowadziła na salę a sąsiadce kazała tv wyłączyć. Zobaczymy co w poniedziałek będzie.
Jak bizneswoman to pewnie przyzwyczajona ludźmi rządzić, zgroza mieć taką szefową.
OdpowiedzUsuńNie daj się, ona nie jest na wczasach!
No jeszcze ten jej ton.... Jakbym w pracy była... Teraz okna nie mogę otworzyć bo ja przewieje...
UsuńA jej komentarze dotyczące wyglądu na co człowiek no nie ma wpływu są nie na miejscu.
Niestety, nie wszyscy ludzie potrafią odnajdywać się w relacjach z drugim człowiekiem. Bardzo prawdopodobne jest, że ten władczy i rozkazujący ton Pani pozostał po charaktery wykonywanej wcześniej pracy, gdzie pewnie wszystkim rozkazywała i pokazywała swoją wyższość. Mam nadzieję, że w poniedziałek będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńMożliwe że jej to zostało jednak nie ma prawa nikogo obrażać i łamać panujących tu zasad.
UsuńKochana do takich ludzi trzeba ostro i zdecydowanie. Zaufaj mi.
OdpowiedzUsuńCzasem ciężko tak....
UsuńTeż myślę, że pani myśli, że każdy to jej pracownik i ma się jej słuchać!
OdpowiedzUsuńMówili że mają z nią pogadać....
UsuńDużo siły i cierpliwości do takich ludzi
OdpowiedzUsuńOj siła potrzebna.
UsuńStawianie granic, to rzecz święta. Nie pozwól się zasranej bizneswomen rozkręcać. Ona nauczona, że może rządzić, ale to szpital, nie prywatna kwatera.
OdpowiedzUsuńJej się nie da granic postawić, podobnie jak mojej mamie. A z zapędami dyrektywnymi to ja na ziemi sprowadza. Ma pretensje że po całym tygodniu nie widzi poprawy. Hehhh... Niech dalej wyjeżdża z pretensjami...
UsuńNiech podskakuje, a Ty zgłaszaj, wypieprzą ją i tyle tego będzie miała.
OdpowiedzUsuńI staraj się jednak granicę postawić. Np z tą ciszą nocną.
Jakie ja miałam szczęście, że nigdy nikt w pokoju nie chciał telewizora....
Rehabilituj się dzielnie, korzystaj ile sie da.
Radiomuzykant-ka
Ja nie zgłaszałam, ale publiczne obrażanie to już przesada. Rano uchyliłam okno a ona do mnie że się przeziębi,odrazy bez gadania zamknęłam okno. Jak przynieśli śniadanie to się żaliła że ma "przeciąg jakiego świat nie widział".
UsuńGadałam z taką znajoma z oddziału, weszłam na chwilę do pokoju a ona okno na oścież i leży. Zimno było. Poszłam do pielęgniarek zgłosić sprawę żeby nie było że to ja otwieram a ona choruje, zupełnie jakby gdy idzie palić nie mogła się przeziębić. Ma pretensje że po niespełna tygodniu rehabilitacji nie widzi rezultatów.
Ja korzystam z ćwiczeń, z biblioteki, sklepiku, pytam specjalistów jak mam o co więc chyba bardziej nie umiem korzystać
Koszmar!!
OdpowiedzUsuńAhhh....
UsuńI można by pomyśleć, że w szpitalu to człowiek będzie mieć spokój,a tu zonk! Trafisz na wrednego człowieka i koszmar gotowy. Mam nadzieję że rozmowa przyniesie skutek,a może dostaniesz inną salę i spokojniejsze towarzystwo? Trzymam kciuki. Za Twoje postępy także, jesteś bardzo dzielna!
OdpowiedzUsuńKim ja mógłbym być, by kogoś oceniać i osądzać, kiedy sam nie jestem doskonały i posiadam własne niedoskonałości :) To pokora, którą bardzo kieruję się w swoim życiu, także praktykując filozofię stoicką. Nie mnie osądzać i oceniać inne zachowania osób. Nikt z nas nie jest doskonały i warto pielęgnować tę cnotę moralną :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że czasami czyjeś zachowania mogą nas denerwować i wkurzać. To coś naturalnego. Jednak warto sobie naprawdę szczerze zadać pytanie i na nie odpowiedzieć: Jakie emocje widzę u tej osoby? Dlaczego tak się zachowuje? Co ja czuję w tej chwili, kiedy mam kontakt z osobą, która mnie drażni? Czy ta osoba ma trudny dzień, czy próbuje odreagować trudne emocje? Czy ta sytuacja będzie miała jakieś znaczenie w przyszłości? Wiele praktyk stoickich uczy zdrowego podejścia do trudnych ludzi z dystansem, jak opanowanie w każdej sytuacji (techniki oddechowe w sytuacjach stresujących), zarzadzanie własnymi zasobami emocjonalnymi, cierpliwość. Kiedy ktoś Cię irytuje lub obraża, wyobraź sobie, że masz lustro. Słowa negatywne, które ktoś wypowiada, nie przebijają się przez to lustro, a odbijają w kierunku tej osoby, która je mówi. To jak promienie słoneczne, które odbijają się o lustro. Te słowa to nie Twoje, to tej osoby. Tą praktykę stosuję w pracy w sklepie i im bardziej ktoś mnie obraża, tym bardziej wyobrażam sobie to lustro i bardziej z dystansem do tego podchodzę. Nie rażą mnie takie wyzwiska, negatywne komentarze. To takie moje strategie radzenia sobie z trudnymi klientami, którzy często ich spotykam. Pomaga mi w tym nie tylko wiedza psychologiczna, ale i filozofia stoicka. Potraktuj to nie jako porady, ale jako moje wskazówki, które możesz zastosować i zaobserwować u siebie, jak będziesz się czuła w sytuacji, gdy zastosujesz to. Pracując w sklepie mam do czynienia nie tylko z osobami uzależnionymi od alkoholu, także osobami, którzy są niedostępni emocjonalnie, niedojrzali emocjonalnie, jeśli chodzi o aspekty psychologiczne. Nie da się uciec od trudnych ludzi, można jedynie stawiać granice, dystansować się, a przede wszystkim traktować osoby takie jako osoby, które są trudni pod względem osobowościowym. Być może ktoś zmaga się z jakimś zaburzeniem lub problemami natury psychologicznej. Nie mamy wpływu na innych, nie naprawimy innych. Mamy wpływ na to, co my możemy zrobić, jak zadziałać i jak reagować na takie zachowania. Jak możemy radzić sobie w interakcji z takimi trudnymi ludźmi. To też ważna stoicka zasada, która uczy tego, by koncentrować się na rzeczach, na które mamy kontrolę i wpływ, niezależnie od czynników zewnętrznych. Mogę sobie jednie wyobrazić, jak trudno jest żyć z taką osobą. Wyobrażam sobie to, jak musi być to trudna osoba. Rozumiem Twoje zdenerwowanie i masz prawo się tak czuć. Mam jednak nadzieję, że uda Ci się znaleźć sposób, który pomoże Ci poradzić sobie z tą trudnością.
Pozdrawiam cieplutko i ślę pozytywne myśli i energię :-) B <3
Zawsze jest problem z kontaktami międzyludzkimi , każdy z nas jest inny , a im starszy tym więcej z człowieka złego wychodzi ... Przykre to
OdpowiedzUsuń