Założyłam konto na jednym z portali randkowych. Jako że wybierałam się do Torunia postanowiłam dać sobie szansę by poznać pana który zaprosi na herbatkę. Jakie oczekiwania? Wspólna herbatka i pogawędka. Co dalej - tu staram się nie oczekiwać. Wymogi właściwie żadne, zdaniem moim. Realia pokazują że zaporowe. Otóż pan za którym się rozglądam to: w moim wieku albo starszy, gramotny, kulturny. Wygląd nie odstraszający. Napisałam post na grupie lokalnej dla singli, tragedia...większość nie potrafi zdania sklecić i tu nie wiem czy to z niedbalstwa czy jakiś analfabetyzm, jakieś witam na początku wiadomości to już dyskwalifikacja. Wita to: gospodarz gościa, sprzedawca klienta, krótko: ktoś stawia się wyżej ode mnie - więc już nie jestem zainteresowana relacją nierówną. Prawdą jest też to że nie jest to grzeczne powitanie a pan miał być kulturny. Co do zarobków, pozycji społecznej, auta - też wymogów brak. No wolałabym by nie był to bezdomny uzależniony, ale to chyba oczywiste.
Panowie cóż... zachłysnęłam się Przemkiem - ma zainteresowania - hoduje gekony, pomaga osobom z białaczką, byliśmy w teatrze. Szkoda że przemyśleń nie miał więc sobie nie pogadaliśmy. Pan obiecywał że przyjedzie - nie wiem po co... otóż raz: musiał być w pracy, wyznaczył kolejny termin przyjazdu dentystyczne spawy pokrzyżowały plany, na szczęście przestał obiecywać a kontakt sie urwał. Nie wiem po co kłamać, po co obiecywać...
Michał no typ dziwny, mieszka z mamą, pracuje, ale teksty potrafił... a to że jak sie ze mną spotka to na dworcu będzie nocował, oczekiwał ode mnie że przywiozę mu zupę, gdy tego nie zrobiłam wyraził niezadowolenie. Próbował się wprosić do mnie na kwaterę. Trochę dziwnie mi sie zrobiło gdy powiedział żeby mi krew wyssał bo jest wampirem...
Marek samotnie spędzał święta - jak sie okazało z wyboru. Swojego. Powodem było to ze żal mu pieniędzy na prezenty... Do mnie teksty że szukam keksu skoro nie deklaruję od razu że chcę do związku. Tłumaczę że sie nie nastawiam po prostu luźna pogadanka przy herbatce i zobaczymy. Pan z kolejnym teoriami że są tzy spotkania i muszę ulec facetowi bo jak on nie będzie miał (wiadomo czego) to straciłam szansę. Pytania czemu dzieci nie mam pytam czemu to dla niego takie ważne a on że mamy być ze sobą szczerzy, powiadał mi o szybkich paniach (wszystko od kolegi słyszał) wspominał że każda kobieta pójdzie za 100 pln. Pan zaczął snuć teorie o moim życiu intymnym, zakończyłam rozmowę.
Panu (z tego co mówi) ileś tam lat temu mama zmarła, alkoholiczka pan współuzależniony, po studiach (bankowość czy coś), pracuje, dorabia sobie, mieszka w mieszkaniu socjalnym w Inowrocławiu. Mnie pyta ile sama jestem to mówię że od października, on że tak samo. Wysyła mi swoje foty z tą panią. Nie wiem po co. Ponoć zostawiła go bo wróciła do byłego. Żalił się ze został zablokowany. Pan chwali sie że w radiu pracuje opowiada o płytach o zespołach, słyszę że rozbija sie taksówkami, boltami... ze mną chce sie spotkać tylko ma prośbę - żebym mu zupę przywiozła. Głupio mi sie zrobiło. Rozmów było kilka. Podczas ostatniej pan miał zły nastrój: narzekał że jest sam, że kobiety mu brakuje wypalił że mój ex jest p***em, powiedziałam że nie życzę sobie takich tekstów a on że mam do niego wracać. Zrobiło mi sie mega przykro. No ale widać że jego była miała grube powody do blokady.
Piotr lubi teatr jednaj prawie zerowe zainteresowanie mną. Oczekiwał że przyjadę do niego bo on zaprasza na spacer. Miałabym ponad godzinę w jedną stronę z przesiadkami podróżować by pospacerować z Piotrem, podziękowałam. Teraz odpowiedź: "O, niedobrze. Szkoda, że odwołujesz, zaciekawiłaś mnie bardzo, chciałem Cię poznać na żywo. Cóż, daj znać umówimy się na jakiś inny termin.". Zainteresowania przesadnego nie zauważyłam. Spotkać sie nie zamierzam.
Arkadiusz pan zaprosił mnie na kawę, zaimki dzierżawcze z małej litery, no al jeszcze przymknęłam oko. Pisze o swojej chorej córce, prawie zerowe zainteresowanie moją osobą za to każe mi czytać o chorobie jego córki. Spotkanie na dworcu, miało być. Podałam mu nazwę knajpki i adres, pan twierdzi że nie wie gdzie to jest, wysłałam mu mapkę a on że dalej nie wie bo jest z innego miasta. A w tym to tylko pracuje. Dziwi mnie takie podejście żeby nie wiedzieć co jest obok miejsca w którym pracuje więc stwierdziłam że jednak sie nie spotkam.
Uważam że nie mam wielkich wymagań ale oczekiwanie od kobiety posiłku jest jak dla mnie zakasujące, pretensje w prost wyrażane bo nie ma wielkich chęci dokarmiania... no takim menelstwem trąci.
Ale sie przedłużył post....

Czytam to i nie wierzę... To niesamowite, jak nisko upadły standardy niektórych panów. Oczekiwanie „zupy” na pierwszym spotkaniu czy teksty o wampirach to już wyższy poziom absurdu. Masz świętą cierpliwość, ale dobrze, że ufasz swojej intuicji – Twoje wymagania (kultura i podstawowa gramatyka) to absolutne minimum, a nie „zaporowe wymogi”. Trzymaj się ciepło w tym Toruniu i nie trać wiary, choć po takiej serii spotkań trudno się dziwić, że masz dość.
OdpowiedzUsuń