Pani Maćkowska… prywatny detektyw…
to chyba bardziej hardcorowy przykład „osiedlowego monitoringu”.
Agresywna, zapalczywa głupia baba
której celem w życiu jest nienawiść i niszczenie. Wobec tej postawy już nawet
policjant okazał się bezradny. A może sam się mohera boi?! Szacunku nie ma do
nikogo…
Niemcy i Rosjanie wybili
inteligencje i co zostało? A dziecko mimowolnie z mlekiem matki wypija prawdy i
zwyczaje… jak bardzo nie chciałby się człowiek odciąć od korzeni nigdy do końca
się nie ich wyrzeknie. Taki mimowolny spadek, który bardziej lub mniej będzie
trącił.
Oczywiście, można pracować u
terapeuty, ale kto zagwarantuje, że angażując pacjenta w rozwiązywanie
określonych zadań i wykonywanie odpowiednich czynności wpływających na zmianę
postępowania lub zmianę zachowania swojego klienta. A efekty będą ku zdrowotności?! Najczęściej idący na
psychologię to ludzie którzy szukają gdyż sami mają z problemy. Jak mogą być
dobrymi normalnymi fachowcami skoro są zwichrowanymi ludźmi? Czy studia jakie
pokończyli dobrze przygotowały do zawodu?! Wątpię. Pomijam, iż zapewne wiedzę
poszerzali pod swoim kontem. Dlatego mam ogromną niechęć do wszelkich psychologów,
pracowników socjalnych, lekarzy… są przede wszystkim zbyt zadufani w sobie by
widzieć drugiego człowieka. No właśnie człowieka któremu z założenia powinno
się pomóc. Dlaczego? Bo taką pracę wybrali a ten człowiek przychodząc
najczęściej im zawierza. Czyż nie jest to dostateczny argument?
W ludziach jest spory problem z
zauważaniem drugiego. Gdzieś widziałam filmik zdaje się, że Wyborcza za tym
stała, choć nie jestem pewna na 100%, ale nie ważne. Badanie polegało na tym,
że człowiek kładł się w Warszawie w miejscu publicznym i gdy leżał obserwowano
reakcje ludzi. Gdy był ubrany jak kloszard był niemalże niewidoczny dla „pomocnych”
ludzi. W końcu wezwano Straż Miejską czy policje. W drugiej odsłonie aż miło…
bo zainteresowanych człowiekiem jego stanem było znacznie więcej, nikt nie
dzwonił po władze… czyżby aż taką różnicę wywołał wygląd? Ten sam człowiek
który wczoraj był kloszardem dziś jest biznesmenem… aktówka, koszula… wnioski
same się nasuwają.
Ale wróćmy do Pani Maćkowskiej…
agresywnej, przemądrzałej głupiej baby nie potrafiącej ukryć swojej agresji i
nienawiści ślepej… Wykrzykuje, że jest władzą, która ma monopol na racje…
Boli ją wszystko: wczasy sąsiada,
jego życie intymne, rodzinne, nawet to w jakim stroju chodzi po mieszkaniu.!
„A gdyby tak dziecko w oknie z
lornetką siedziało?” – argumentuje swoje wścibstwo Maćkowska. W takim duchu
chowa dzieci i wnuki zapewne. „….to co by sobie pomyślało, że chłop tak
wygląda? (…) przestań sąsiad z tą intymnością! Myślałby kto, ze jest na co
popatrzeć!” – kontynuuje złośliwości zanosząc się śmiechem. Zastanawiam się za
co go tak nienawidzi? Dlaczego policjant nie reaguje? Co dziwnego jest bardziej
skłonny ukarać sąsiada niż agresorkę… Kabaret
powiecie, ale to są postawy które nas otaczają czy chcemy czy nie.
Mieszkałam w różnych miastach,
nigdy mi w głowie przechwałki na ten temat. Ale takich ludzi jacy mnie otaczają
w mojej obecnej okolicy to nie myślałam, że spotkam.
Za co mnie nienawidzą? Za to, że
opiekuje się psami. Uważam, że to kawał dobrej roboty. Ale dla sąsiadów jest to
niezwykle uciążliwe… śmierdzi takiej młodej Polce, równie agresywnej i prostej
co Maćkowska. Jedyne psy jakie szczekają to moje… zdarza się, że jak „dostanę
psa” zauważam psie nieczystości na klatce czy windzie. Przypadek? Szczekają oczywiście
jedynie moje psy! I to jedynie! Ujadający owczarek ze Straży Miejskiej, i cała
reszta psów, z resztą nie ważne. Ale za to sąsiadka drąca się na wnuka po x
razy dziennie… oszaleć można jeno jedno imię wykrzykiwane z okna. A dzieci na piaskownicy
mnóstwo…
Dobrze wiedzą co i jak ale tylko
czekają by noga się powinęła! Młodzi nie są mniejszymi pieniaczami niźli para
emerytów co boją się facetowi uwagę zwrócić, ale na młodą kobietę ryja
rozedrzeć żaden problem! Dla takiego „dżentelmena” młodą kobietę uderzyć to nic
zdrożnego. Bo facet pewno by oddał „świętoszkowi”.
Przypominają mi mojego tatę. Pobożni, święci co
niedziela i święta modły pod figurą a co najgorsze za skórą! Co najciekawsze
oni nienawidzą się wzajemnie… więc nie powinnam brać tego osobiście. Po prostu
potraktować jako „kulturę” mniej rozwiniętego plemienia niczym rodem z buszu….
Skłamałabym pisząc, że „sami tacy”
tu mieszkają są także ludzie kulturalni znający „dzień dobry”, „do widzenia”,
potrafiący zamienić kilka sów. Czy mnie/innych kochają? Czy miłują otaczającą
rzeczywistość? Ależ nie o to chodzi! To sprawa indywidualna, a kultura i poziom
nie dadzą pokazać niechęci ewentualnej, bo na nienawiść szkoda energii!
Zamienić kilka słów jakiż
problem?! A o ile sympatyczniej… skoro nawet kogoś nie lubię to mogę zmienić
swój stosunek do niego. Czasy się zmieniają, sytuacje także… a nienawiść
niszczy tego kto ją w sobie hoduje.
Pamiętam jak się wprowadzałam wypadało
się przedstawić, pogadać, i jaki był efekt? Informacja o jakimś sprzątaniu
klatki, po czym oddaliła się ta osoba. Staram się już nie próbować rozumieć bo
jedyne co mogę zrobić to mieć obojętny stosunek, skoro ich i tak nie pojmę!
Dokładnie nienawiść i tylko nienawiść. Podobny problem miałam z sąsiadem któremu przeszkadzało to że mój pies szczeka i lata po podwórku, bo wiadomo gdy nie ma nikogo można psa puścić bez smyczy. Ale ten z japą na mnie. Efekt był taki japę wydarłam na niego na całego. A reszta sąsiadów co ma psy? Nic się do niego nie odezwie by siebie obronić bo się jego boją. Takich przypadków wile znam. Tych moherowych też. Tego jest na pliczki. Nie mają swojego życia to interesują się innych życiem.
OdpowiedzUsuńTak to się dzieje jak ktoś ma problemy z samym sobą... nie mam pojęcia skąd jakaś taka nienawiść na posiadaczy psów, to już tak od zarania dziejów. W nienawiści i kłótniach sąsiedzkich to mamy bogatą tradycję. Wszak Kargul i Pawlak, Alternatywy 4. Do dziś przewija się wątek utarczek sąsiedzkich niby z przymrużeniem oka pokazane ale są...
UsuńDokładnie. Denerwuje mnie jak ludzie nie cierpią zwierząt. Nie lubią zwierząt to i z ludźmi przebywać nie powinni. Kłócić mi się nie chce z nikim ale za niuńka swojego to bym zabiła. Trafne przykłady z tymi filmami.
UsuńPozdrawiam :)
widzę po ludziach mają osobisty stosunek do swoich pupili:)często bardzo emocjonalny. Podobnie ich przeciwnicy. Ale na dobrą sprawę jak ktoś jest kłótliwy i pieniacz to mu każdy pretekst dobry.
UsuńPrawda ;)
UsuńChyba troche generalizujesz, Filizanko, ze psycholodzy, psychiatrzy i pracownicy socjalni wybrali swoj zawod, bo maja problemy ze soba. Moze ktos taki sie trafi, ale na pewno nie wiekszosc.
OdpowiedzUsuńReligia katolicka jest najbardziej przewrotna ze wszystkich. Nie uczy, by milowac, tolerowac i przebaczac. Uczy niecheci, nietolerancji i nienawisci do wszystkiego, co niekatolickie. Kaze sie umartwiac, a nie cieszyc zyciem.
Wielu ludziom to przeszkadza, ale zamiast zademonstrowac swoja niechec aktem apostazji, tkwia w niej zachowawczo i asekuracyjnie, bo co sasiedzi powiedza, bo dziecko trzeba ochrzcic, bo slub z welonem i przed oltarzem, bo trumne trzeba pokropic...
Wbrew pogladom, nadal maja mentalnosc katolicka.
Nie jestem religioznawcą,ale chyba żadna religia nie jest tolerancyjna. Każda głosi, że ma racje jako jedyna a wszyscy inni błądzą. Swego czasu chodziłam do zboru protestanckiego... ileż jakieś złości na katolików, jak z Irlandii przyjechali i opowiadali tam o sobie to też gdzieś tam przewijał się wątek jeden mówił: "(...)nienawidziłem katolików, nie znałem żadnego (...)". Sąsiadów jak i Pani Maćkowsiej ciężko pojąć o co im chodzi? Może o wszystko (śmierć poprzedniego partnera i to, że mieszkam z następnym i tak dalej.) a może o to, że to po prostu starzy ludzie. Jedni sobie radzą są mądrzy fajni, inni nie radzą sobie z tym, że już bliżej niż dalej.
Usuńja też uważam, że można się nie lubić, mieć odmienne zdanie ale szacunek dla drugiego człowieka jest najważniejszy
OdpowiedzUsuńoczywiście!
UsuńTeż czasem nie rozumiem niektórych ludzi, ale całe szczęście z sąsiadami nie mam zbyt wiele do czynienia :)
OdpowiedzUsuńi tak chyba najlepiej!
Usuńa ja po części się z Tobą nie zgodzę. w tym roku wybieram się na psychologie sądową - z pasji. chcę pomagać ludziom, ale raczej adresuję swoją przyszłość osobom bezdomnym, uzależniony od narkotykom, więźniom, albo pracy w sądzie jako psycholog określający poczytalność przestępcy. nie masz racji mówiąc, że każdy psycholog jest taki sam i nie wyniesie ze studiów nic. ja na studia idę z planem bycia nie dobrą, ale najlepszą i wiem, że mi się to uda. i wiem, ze dostanę wymarzoną pracę. i mimo, że sama przechodziłam cięzką depresję nie sądzę, żze to mi zaszkodzi, wręcz przeciwnie, pomoże w lepszym zrozumieniu pacjentów i tego jak mozna im pomóc. w dzisiejszych czasach depresja dotyka wielu ludzich, szczegolnie w tak zabieganych krajach jak Wielka Brytania i tysiące z nich nie wiedzą jak sobie z nią poradzić. ja chcę być psychologiem, który pomaga, a nie który myśli, że pomaga. :) taki mały wywód, fajnie, że podjęłas taki temat. mam nadzieję, że wywiąże się z niego zdrowa dyskusja i nie uznasz mojego komentarza jako atak, czasami fajnie jest po prostu z kimś pogadać. :)
OdpowiedzUsuń