Zamieszczając informacje na temat psów znajdujących się pod opieką fundacji AST miałam poczucie że mimo wszystko nie pozostaje obojętna, że wkładam jakiś mikroskopijny wkład... wpis to jakaś szansa może i żadna ale jednak... podopieczni fundacji to psy których los nie jest najgorszy... często mają domy tymczasowe... tak domy... są psy w sytuacji o zgrozo gorszej... są zamknięte w klatkach pośród innych nieszczęśników... część woła... część wątpi... łza w oku sie kręci... najgorsza jest bezradność, bezsilność... chciałabym pomóc... ale zrobić mogę tak nie wiele... między innymi wykorzystując ten blog mogę napisać - przekopiować właściwie opis zwierzaka. Post, wpis... ale to mimo wszystko choćby nawet najmniejsza szansa na lepsze życie. Dziś chciałabym przedstawić Wam czarującą sunię "Kluskę"... jest urocza... niestety nie znamy się bardziej niż przez kratę... ale jakiś jej magnetyzm przyciąga mnie do niej... oczarowała mnie... piękna dostojna...
Gdy pierwszy raz ją widziałam serce mi się kroiło... na chwilę obecną sunia wygląda lepiej - jest bardziej odkarmiona... ale dalej szuka domu:
opis:
"Dogi niemieckie to wspaniali towarzysze człowieka. Jednak nie każdy człowiek powinien być towarzyszem doga. Oto „Kluska”, wspaniała suczka w typie doga niemieckiego. Ofiara procesu którego poprawny termin brzmi: „znęcanie się nad zwierzętami” Suczka przebywała w kojcu, na terenie zadbanej i eleganckiej posesji. Jednakże dbałość o czystość i estetykę nie dotyczyła jej najbliższego otoczenia. Klatka zabrudzona odchodami , nie sprzątana od długiego czasu, miski brudne, puste. Buda „Kluski” była za mała by ją pomieścić, więc suczka zmuszona była spać we własnych odchodach. Jej „opiekunowie” najwyraźniej uznali, że pies może być pozostawiony samopas na dłuższy okres czasu bez dostępu do wody i jedzenia. Gdyby nie dokarmiali jej sąsiedzi to najprawdopodobniej padłaby z głodu i odwodnienia. Stan fizyczny „Kluski” jest straszny. Pootwierane, ropiejące rany, zakażone odchodami,
powstały przez leżenie na twardym, zimnym podłożu. Suczka przypomina żywy szkielet, nie trzeba jej dotykać by policzyć większość z jej kości. Brak zainteresowania również skrzywdził ją na podłożu psychicznym. Garnący się do ludzi, przemiły zwierzak cierpiał katusze samotności, odizolowany od jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem. Na szczęście trafiła do schroniska, gdzie jeszcze sporo czasu upłynie nim uda się wyleczyć to, co uczynili jej ludzie którzy mają czelność nazywać się „właścicielami”. „Kluska” psychicznie czuje się już lepiej. Z radością reaguje na kontakt z ludźmi, widać, że ma na nią zbawienny wpływ. Pozostaje pod stałą opieką weterynaryjną, otrzymuje specjalną karmę, jej rany są regularnie czyszczone. Przed nami jeszcze długa droga nim suczka powróci do zdrowia. Jeśli chcecie wesprzeć „Kluskę” możecie uczynić to na parę sposobów: -zakupując dla niej karmę „Gastro Indestinal” firmy Royal Cainine, bądź karmę puszkowaną firmy Dolina Noteci. -zakupując płyn do odkażania ran Octenisept. Można również wesprzeć jej sprawę finansowo. Uzyskane środki zostaną przeznaczone na jej dalszą rehabilitację.
50 1440 1026 0000 0000 0452 8344 Przelew z zagranicy PL 50 1440 1026 0000 0000 0452 8344 Kod BIC (Swift): NDEAPLP2 Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt Ciapkowo w Gdyni z dopiskiem „Kluska”"
źródło
Na chwilę obecną sunia ma opiekunów wirtualnych klik ale niestety dalej jej domem jest schronisko....
może wpadła Ci w oko... myślę że naprawdę warto poznać ją osobiście
piątek, 9 października 2015
31 komentarzy:
Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boziu, jakie biedactwo :(. Ludzie są po prostu straszni. Karma wraca - oby.
OdpowiedzUsuńOna miała poniekąd szczęście. Trafiła do schroniska z lepszej kategorii. Niestety nie można tego powiedzieć o psach z Wojtyszek, Radys... i innych mordowni. Aż nie chcę myśleć o tym co tam się dzieje. Polska to straszny kraj. Ręka rękę myje, a Ci co chcą dobrze często mają utrudniane działania. Chore...
słyszałam o tych mordowniach.... masakra...niby jest ustawa... ale co z tego skoro bywa to fasadą...
UsuńWiesz. Mam labcie. Jest juz wiekowa. Dbamy o nią, bardzo dbamy. Kocham ją jak członka rodziny. Jestem świadoma, ze biedulka wchodzi w okres odchodzenia. Jest slaba, duzo spi, cieżko namówić ją nawet na spacer. Wczoraj zapragnęła poleżeć na kanapie. Podnosiła łapę i nie miała siły wskoczyć. Patrzyła na mnie zebym jej pomogła. Wspólnymi siłami dałyśmy radę a nie jest to proste w przypadku prawie 50 kg psa. Nie umiem sobie z tym emocjonalnie poradzić. Nawet teraz, gdy to piszę, mam mokre oczy... Nie wiem, nie wiem jak to jest mozliwe, ze człowiek jest w stanie skrzywdzić psa. Patrzę na to wspaniałe zwierzę na zdjeciu... Czy jestesmy az takimi potworami :(.
OdpowiedzUsuńWiem kochana co czujesz... miałam kiedyś kota Opiłka... nie był stary - trzy latka... zachorował... to był jakiś koszmar... lata po jego odejściu cierpiałam... nieodżałowana strata...
UsuńRobiłam kurs na wolontariuszkę w schronisku... wybrałam otyłego labradora imieniem: "ciekawski", a bo taki samotny, a bo ciągnął nie będzie, a bo miły... szarpał nie będzie - i rzeczywiście daleko było mu do moich obaw - powiedzieć by można skrajnie daleko. Zwierz nie ciągnął, szedł po woli - no fajnie....jednak niedaleko za bramą schroniska położył się i nie chciał ruszyć... nawet szkoleniowcowi nie udało sie go zmotywować do ruszenia z miejsca... wzięłam kijek.... nie interesował go... wzięłam listek... myślał myślał ruszył z miejsca i kłap - faktycznie myślał że to smaczek, nawet nie poniuchał...no i stracił zaufanie... musiał przyjść pracownik schroniska i fizycznie zanieść tego mocno otyłego psa... - tak mi sie przypomniało.
Labcie to generalnie maja tendencje do tycia.
UsuńA ja pochodzę z rodziny gdzie zwierząt było zawsze duzo i były na prawach ludzi wiec emocje wiadomo zżerają mnie okrutne:(
:)
Usuńbiedny psiak...
OdpowiedzUsuńa nooo...
UsuńBiedna psinka, oby znalazła kochających właścicieli.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd się bierze w ludziach tyle okrucieństwa żeby tak traktować zwierzę.
z braku pomyślunku... wyobraźni...
UsuńCo za biedactwo... :<!
OdpowiedzUsuńnoooo...
UsuńMam nadzieję, że jak najszybciej znajdzie domek
OdpowiedzUsuńO rany.
OdpowiedzUsuńtaka prawda.
UsuńJak można doprowadzić do takiego stanu zwierzę, ale cóż są ludzie i parapety... ale do tej pory nie mogę przebolec ze ludzie serca nie maja!!: ( a niestety takich przypadków jest dużo..
OdpowiedzUsuńniestety
UsuńBidulka :( Oby znalazła swój ciepły i spokojny dom.
OdpowiedzUsuńteż mam takową nadzieje...
UsuńBoże, serce mi pęka... Gdybym nie miała swoich trzech piesków, na pewno bym pomogła...
OdpowiedzUsuńlubisz dogi? Ja chciałabym osobiście poznać tą piękną majestatyczną rase.
Usuńkompletnie nie jestem w stanie zrozumiec jak ludzie moga byc tak bezmyslni, bezduszni i okrutni... jak mozna krzywdzic tak piekne i ufne stworzenie?! biorac pod swoj dach jakiekolwiek zwierze powinnismy sie powaznie nad tym zastanowic i wziac za nie 100% odpowiedzialnosc, Takie sytuacje nie powinny miec miejsca, szkoda tylko, ze nie kazdy jest w stanie pojac, ze zwierzeta tez maja uczucia...
OdpowiedzUsuńracja.
UsuńPiękny pies... wlascicieli dobic... nie rozumiem takich ludzi.
OdpowiedzUsuńOby szybko znalazła dom bo ta rasa to na prawdę skarb.
rasy osobiście nie znam a chciałabym bardzo poznać, sunia bardzo czarująca...
UsuńO matko jak skaleczony i wychudzony psiaczek... :( Jak tak można postępować ze zwierzęciem?
OdpowiedzUsuńjest naprawdę czarująca... nie wiem jak jeszcze mogę jej pomóc...
UsuńSerce się kraje :(
OdpowiedzUsuńnoniestety
UsuńWidząc zdjęcia nie dałam rady przeczytać opisu :((
OdpowiedzUsuń;/
Usuń