Każdy zna ludzi, którzy mają układne twarze, a wewnątrz kipią od zastarzałej złości (której często nie są zresztą świadomi). W towarzystwie mówią oni: „witam piękne panie i moją żonę” albo opowiadają zjadliwe złośliwości o swoim mężu („jaki twój mąż jest pracowity i zdolny, Ziutek ma dwie lewe ręce i czego dotknie, to zepsuje”), oczywiście w obecności swojej ofiary. Ale po powrocie do domu milczą zawzięcie, udając, że wszystko jest w porządku, zamiast podjąć wysiłek szczerej rozmowy o problemach w relacji i odczuwanych uczuciach. Podobnie jest w pracy, wśród znajomych, wszędzie.
Od kilku lat obserwuję, jak pewna osoba jest w kimś zakochana i na różne sposoby stara się od tego uczucia uwolnić. A ono nie przechodzi. Nie daje się zwalczyć aktywnie, a taktyka uniku jest równie nieskuteczna. Podtrzymuje je przypadkowe, przelotne spotkanie czy zwykłe życzenia świąteczne. Zresztą podejrzewam, że nawet bez tego obiekt uczuć jest często obecny w myślach tej osoby — im bardziej usiłuje ona o nim nie myśleć. Jeśli ciągle myślimy, że mamy o czymś nie myśleć, to tym bardziej o tym myślimy...
Błąd tej osoby polega na tym, że nie zaakceptowała istnienia uczucia, którego sobie nie życzy. A to jest jedyna droga do rozwiązania problemu niechcianych uczuć. Nie można ich zwalczać, bo jak często koszona trawa będą się jeszcze wzmacniać. Nie można też od nich uciekać, udając, że ich nie ma, i czekając, aż przejdą. Będą się tliły latami, skrzywione i zwyrodniałe, ponieważ uczucia nie giną. Poddają się za to kształtowaniu; dotyczy to nie tylko niechcianej miłości, lecz także uczuć, które mogą mieć groźne konsekwencje, takich jak zazdrość czy nienawiść. Jednak aby zacząć pracę nad uczuciem i przekształcić je w inne, musimy sobie najpierw uświadomić jego istnienie oraz uznać, że należy do nas, jest naszą częścią.
Zakochanie można przekształcić w więź przyjaźni, a urazę w mądre i wychowawcze współczucie dla drugiego człowieka, kiedy już zrozumiemy źródła jego błędów i motywy postępowania (oczywiście nie oznacza to przyzwolenia na ewentualne krzywdzenie nas przez tę osobę — trzeba zawsze umiejętnie stawiać granice i chronić siebie, nie krzywdząc innych) oraz dostrzeżemy wnikliwie, że sami często nie jesteśmy lepsi.
Mechanizm przepracowywania uczuć jest także pomocny w wypadku skłonności głębiej zakorzenionych w osobowości i historii życia, takich jak ciągłe uzależnianie się od mężczyzn u kobiet wychowywanych bez ojca czy lęk przed stałym związkiem u ludzi, którzy doznali wcześniej porzucenia przez bliską osobę. Uwolnienie się od tych problemów jest możliwe przy świadomym zaangażowaniu rozumu i woli — dzięki wypracowaniu nowej perspektywy patrzenia na świat i nauce nowych sposobów reagowania.
Otrzymaliśmy uczucia, by poruszały nas do działania i zbliżały nas do innych ludzi. Jeśli będziemy nimi rozumnie kierować, troskliwie je pielęgnując i właściwie kształtując, przestaną być uciążliwym kłopotem, a staną się bezcennym skarbem.
źródło
jak radzić sobie z gniewem?
Jeśli jesteś zła możesz:
1) krzyczeć złościć się dać upust oczyszczając się
2) powiedzieć komuś o tym pogadać
3) napisać na blogu czy w pamiętniku
4) zmienić myślenie
dlaczego warto?
Bardzo ważne i mądre słowa. Zgadzam się z każdym z nich. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo pomaga życie teraźniejszością. To pracowanie nad uczuciami, emocjami, to nie jest jak praca w kopalni. Chodzi o to, żeby być adekwatnym, reagować na to, co dzieje się w naszym życiu. Myślę, że gdy nieodwzajemniona miłość trwa dłużej niż 2 lata, oznacza to, że nie dzieje się u nas nic nowego i zakotwiczyliśmy w przeszłości.
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze to wszystko napisałaś. Brawo!
OdpowiedzUsuńStaram się wyrzucać takie uczucia z głowy jak najszybciej, bez uzewnętrzniania. Nie mam jakoś zaufania do ludzi.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, aby odrzucać wszystkie negatywne myśli czy emocje, bardzo mądry post :)
OdpowiedzUsuńA niby dlaczego? Negatywne emocje jak złość rozgoryczenie smutek to normalna cześć naszego życia. Czemu od razu to wyrzucać.
UsuńNajbardziej podoba mi sie fragment o przekuwaniu jednych uczuc, w drugie - zwlaszcza, jesli chodzi o kwestie urazy. Robie tak, odkad pamietam - by zylo sie lepiej mnie i by zycia innym tez nie utrudniac.
OdpowiedzUsuńBardzo mądry tekst. Niestety, niektórych ludzi szczera rozmowa zbyt przerasta. Z wielu względów. I nie zawsze jest to zarzut wobec tej osoby.
OdpowiedzUsuńPrawda. I dobrze, że mi o tym przypomniałaś, bo zapominam. Dzięki. :)
OdpowiedzUsuń