To co sprawiło że przyjechałam do "Miasta Piernika i Kopernika" to.... wizyta u specjalistki. Jakoś a marcu się zapisałam a jakoś niedawno miałam wizytę...
Gdy wysiadłam z pociągu stwierdziłam że pojadę sobie do centrum na Szeroką i tam pospaceruję. Przechadzałam się pośpiesznym krokiem z piernikiem...
Ależ te pierniki pyszne...
Mimo że miałam termin i godzinę wizyty umówione, musiałam czekać około godzinę na swoją kolej. Pani hematolog w gabinecie miała ściany wymalowane na czerwono, powiedziałam że mam fobię na krew co się Pani nie spodobało i podniesionym tonem powiedziała że zaraz możemy zakończyć wizytę. Patrzyłam w żółtoszarą podłogę... Kazano mi przynieść aktualną morfologię, a ja przyniosłam całą teczkę z tego roku, na pytania o konkretne badania szukałam dokumentów, z racji tego że mam poukładane to szukanie konkretnych mi to całkiem sprawnie szło, specjalistka miała zarzuty że nie wiem czego szukam. Gdy padały pytania o choroby w rodzinie odpowiadałam zgodnie z prawdą że nie wiem. Było pytanie ile podpasek dziennie zużywam jak mam okres. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie gdyż nigdy nie przywiązywałam do tego wagi. Hematolog zdiagnozowała u mnie na tej podstawie zaburzenia pamięci, a następnie poinformowała że jestem pierwszą, nie! drugą osobą która nie zna odpowiedzi na to pytanie, dodała: "tamta była po sześciu psychotopach". Oburzające jak lekarz w gabinecie może w tak pogardliwy sposób wyrażać się o cierpiącym człowieku. Porażające. Tamta czyli strona świata, kartka papieru... i jeszcze określenie leków... Lekarka zarzuciła mi że coś przed nią ukrywam, podnosiła głos że poświeciła mi więcej czasu bo nie wiem, nie pamiętam... Może uczona ma sama jakieś problemy... Powiedziała że będziemy szukać 2 chorób, jedna to sobie zanotowałam: trombofilia a gdy poprosiłam by powtórzyła nazwę drugiej to powiedziała że mi wszystko napisze. Jako że chce mi zrobić badania generyczne i one są drogie to zrobi to przez oddział, oczywiście nazwy drugiej choroby mi nie napisała. Jako że zapomniałam leków poprosiłam by mi wypisała, oczywiście odpowiedź była odmowna gdyż "nie są to leki hematologiczne". Pani specjalistka podniesionym tonem do mnie że: "nie jestem pani wrogiem", "j pani krwi nie pobieram". Myślę że ona ma naprawdę problem ze sobą.
Nie wiem czy iść na ten oddział... boje się.
Poszłam na SOR, ale niestety nie mogłam załatwić tam recepty, za to podpowiedzieli mi dwa rozwiązania: tel do poradni i prośba o kod, nocna i świąteczna opieka zdrowotna. Zadzwoniłam do przychodni, dowiedziałam się że kod będzie na drugi dzień. Poszłam na te opiekę, pani miła Ukrainka powiedziała że leki będą na 100% a specjalistka nie wypisała bo nie chciała, tak... nie jest moim wrogiem...hehhh...utrudnianie dostępu do leków, podnoszenie, głosu, nie słuchanie, obiecała mi "wszystko" zapisać a tego nie zrobiła.
Poszłam wykupić leki i pojechałam na kwaterę. Szczegóły opisałam wczoraj
klik dla odważnych W drodze do hostelu musiałam odreagować.
Boszzz... ten sernik mango... maślany sernik z mango jakimś dżemem czy coś w tym stylu, sernik z bezą... beza taka lekuchna, sernik tak inny a pamiętam od lat, wspominam ten smak śmietany, nie wiem jak to zrobili ale to...tak przyjemne... Co do wspomnień jedno ciasto wspominam ale nie było go tamtego dnia. Może następnym razem będzie. Bardzo smakowała mi "czoko śliwka" piernikowe przekładane śmietaną z rumem i śliwkami... Ale serniki jednak wygrywają.
W hostelu mycie, przebranie, malowanie - czyli konserwacja zabytków.
Wyszykowana poszłam na spotkanie z panem z portalu randkowego. Przemek okazał się taki sam fajny. Podczas spotkania przy barszczyku i pizzy odwiedzałam się że pomaga osobom chorym, jest w fundacji która wspiera cierpiące osoby. Przemek hoduje węże, gekony... super pozytywna osoba. Naprawdę miło.
Kolejnym punktem był Teatr Wilama Horzycy
Spektakl na który się wybraliśmy to: "Czarna ręka, zsiadłe mleko" Opis: "W realiach współczesnej Polski zdarzą się historie, które przeczą zdrowemu rozsądkowi. Wraz z jedną z bohaterek spektaklu – psychiatrką przyjrzymy się dziwnym ludzkim przypadkom.
Spróbujemy zrozumieć, co przeżywa kobieta, która zamiast dziecka urodziła księżyc i co czuje urodzony w Polsce biały chłopak z czarną ręką. Poznajemy sposoby, które pozwalają leczyć mężczyzn, gdy na genitaliach zakwitły im storczyki albo pomóc odzyskać wzrok kobiecie, która po porodzie widzi wszystko oprócz własnej córki.
Rozum i medycyna wobec tych przypadków wydają się bezradne, ale być może istnieją inne – niestandardowe metody, którymi należy traktować te dolegliwości. Historie te, pełne surrealistycznego humoru, podważają granicę miedzy tym co normalne i nienormalne, zdrowe i chore.
Spektakl jest oparty na kilku wybranych opowiadaniach Katarzyny Szaulińskiej ze zbioru pod tym samym tytułem (w 2023 r. nominowanym do Nagrody Literackiej Nike). " klik
Po widowisku rozmowa i spacer po mieście. Karny Osiołek
Piesek
Piernikarka
W dzień wyjazdu barszczyk.... pyszny za 4,40... ciężko pozostać przy jednym...
Spacer i pierniki.... Kolega musiał iść do pracy a ja pospacerowałam sobie..
Baj Pomorski, teatr dla dzieci zachwyca architekturą
W cukierni kupiłam trochę czoko śliwki i pysznego sernika z mango. Pospiesznym krokiem poszłam po bagaż i tak oto powędrowałam na busa...
Nie wiem czy jechać na ten oddział hematologiczny, strasznie sie boję, badań, wyników... hehhhh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!