Pomyślał Bronisław oddając właścicielom klucze do lokalu
w którym prowadził spożywczy sklep. „Gdyby nie te markiety”, „ileż tego jest” –
mruczał pod nosem idąc w kierunku auta.
W tym samym miejscu sklep otworzyła Beata: „no bo
dlaczego miało by się nie udać” – pomyślała. Jednak wyższe ceny, i nie zawsze
miła właścicielka za ladą nie przyciągały klientów. Beata otworzyła sklep, gdyż
plan A się nie powiódł, czuła się pokrzywdzona a przelewająca się gorycz
odbijała się na klientach…
Po pewnym czasie pod tym samym adresem powstał
kolejny sklep, także spożywczy. Za ladą stanęły młode, ładne, a przede
wszystkim przesympatyczne dziewczyny. Ceny niewygórowane, promocje… właściciel
nawet oświetlenie zmienił by było jaśniej. Sklep prosperował dobrze i nawet
długo…. Do czasu gdy właściciele lokalu podnieśli czynsz…. Przedsiębiorcom nie
kalkulowało się dalej prowadzić interesu…
Na jednej z głównych ulic pewnego miasta otworzono punkt
gdzie można było zjeść gorącego pączka, drożdżówkę, napić się czegoś ciepłego…
w ciągu lat prosperowania interes szedł na tyle dobrze, ze nazwa owego miejsca stała się dla ludności miejscowej synonimem gorącego pączka. Pewnego dnia
właściciele podnieśli dzierżawę tak drastycznie że dalsze prowadzenie biznesu
nie opłacalnym się stało.
Właściciele korzystając z wypracowanej przez lata
marki i swojego lokalu…. postanowili ciągnąć dalej pomysł swoich poprzedników.
Poprzednikom udało się kilka wejść dalej reaktywować
swoją działalność. Dziś oba punkty stanowią konkurencje, oferując gorący towar.
Sandra idąc do pracy często kupowała ciastka w budce
którą miała po drodze. Ekspedientka każdego dnia była nie miła… ale Sandrze
odpowiadały konkurencyjne ceny, i oszczędność czasu gdyż nie musiała nakładać
drogi, ani wchodzić specjalnie do sklepu… pewnego dnia Sandra zamówiła jedno
ciastko i nie mogła się zdecydować tak stała w zastanowieniu... widząc że przyszedł człowiek i czeka
postanowiła zaoszczędzić mu czasu i „przepuścić go” ekspedjentka wydarła się że
ma nabite na kasie, darła się że nie będzie płacić… Sandra przypomniała że jest
klientką, a Pani każdego dnia jest nie miła. Kobieta dalej się darła wywlekając
swoje racje. Sandra nie wytrzymała i wzięła numer z ogłoszenia o prace które
wisiało na budce.
Opowiedziała całą historie… Pan przeprosił,
usprawiedliwiał Panią że człowiek to nie maszyna….Sandra nie miała już ochoty
na zakupy w tym punkcie…. Kobieta pracuje nadal, a Sandra znalazła nowe miejsce
(„P”) gdzie kupuje ciastka po niższej cenie, bo owa cukiernia często robi
promocje na swoje wyroby, więc cenowo wychodzi Sandrę to samo.
Gdy Sandra usłyszała że cukiernie „P” i „S”
wygryzają inne…. Pomyślała co z tego ma że kupuje właśnie tam a nie gdzie
indziej: „tja miła obsługa z budki...”, a teraz nie tylko ceny przyzwoite, też mam po drodze…. a i z miła panią mogę
pogadać, a nawet jakby kilku groszy mi nie starczyło to zawsze mogę donieść.
Drodzy moi! Jeśli się coś prowadzi należy dbać o
klienta, zachęcać go, bo jeśli ma się go w nosie… to może zmienić zajęcie?!
Dlaczego ludzie wybierają konkurencje? Widocznie jest coś co bardziej odpowiada. Słyszałam o sposobach wykorzystywania standardów sieciówkowych polegających na dbaniu, zatrzymaniu klienta...
To prawda! O klienta,petenta, pacjenta dbać trzeba :) muchy w nosie zostawia się w domu :)
OdpowiedzUsuńzgadza sie.
UsuńCzęsto trafiałam na niemiłą obsługę w sklepach i już tam nie wracałam. Chodzę tylko tam, gdzie dbają o klienta i patrzą na jakość a nie ilość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
:)
UsuńOj tak, niemiła obsługa to tragedia...
OdpowiedzUsuńDziś byłam pierwszy raz w sklepie dla stylistek, który podobno już od dłuższego czasu istnieje na mojej ulicy. Weszłam i było pusto. Postanowiłam zagadać z ekspedientką i mówie, że jestem pierwszy raz i że bardzo cieszę się iż tu trafiłam, a ona tylko na mnie spojrzała i to wszystko. No więc dalszą rozmowe odpuściłam i pytałam tylko o ceny...
No ale co zrobisz? Wujek otwiera działalność, rodzinka ma prace.... nikt sie starać jakoś nie musi bo wszystko cacy i wygodnie.... a przeca klient to tylko pieniądze.... to tylko "markiety wygryzajo uczciwych przedsiębiorców".... co uczciwie chcą zarobić - cenami kilku,krotonie wyższymi.... a miałam taki przypadek że w markecie kupiłam śnieżkę do ciasta złotówka z groszem.... w sklepie koło mnie było dwa z groszem...do tego dodać nie miłą obsługę odpowiedź "nie, bo nie".... no i musieli zamknąć interes. Bo pustkami świecili chyba zawsze...
UsuńBo do wszystkiego trzeba mieć predyspozycje :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak.
UsuńNiektorzy mentalnie pozostali w PRLu. Nie wroze im dobrej przyszlosci w czasach wolnego rynku i bardzo silnej konkurencji.
OdpowiedzUsuńoni sie tym w ogóle nie przejmują, pyszni i dumni że sa wielkimi panami bo mogą pomiatać ekspertkom zaś ta często swe stany na klienele przelewa i takie to standardy.... no ale lepiej na "markiety" złorzeczyć. A prawda też taka że człowiek lubi też sobie pogadać, pomarudzić...
UsuńMoze tak - nie lubie, gdy ktos na mnue krzyczy... A juz szczegolnie nie lubie gdy ktos tak czyni inkasując jednocześnie moje pieniadze :)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńu mnie powstaje właśnie 10 market na osiedlu. ciekawam personelu tego..
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa nie cierpię tego podejścia do klienta, którego na wejściu traktuje się jak złodzieja :/
OdpowiedzUsuńoj tak.... od razu sie odechciewa...
UsuńOj te markiety:D
OdpowiedzUsuń"markiety" :P
UsuńTakie sklepy omijam szerokim łukiem...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTak to jest z tymi marketami :)
OdpowiedzUsuńNie znoszę kiedy obsługa jest niemiła. Ja rozumiem, że to nie jest łatwa praca ale w dzisiejszych czasach, która jest? Jeżeli jesteś niemiły to świat również odwdzięczy Ci się tym samym, a że klient lubi poczuć się ,,ważny" to jeżeli tak się nie czuje to drugi raz do sklepu nie zajrzy i lokal na tym traci.
OdpowiedzUsuńnie zyskuje no ale co z tego.... często budzą sie gdy wizja zamkniętego lokalu zaczyna sie pojawiać.... zamiast przyznać sie uczciwie lepiej złorzeczyć na "markiety".
UsuńAch to zdjęcie.... Mniam!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmoje ulubione lody *,*
OdpowiedzUsuńz karmelem czy czekoladą?
UsuńLody wyglądają kusząco :)
OdpowiedzUsuńrozkosznie:P
Usuńja jak sie zrażę to 2 raz juz nie kupie nawet wole drożej kupic;)
OdpowiedzUsuńja też:)
Usuńdlatego trzeba doceniac sympatycznych sprzedawców;)
Usuńto prawda.
UsuńO klienta teraz wszędzie zabiegają, chociaż faktycznie zdarzają się niemiłe wyjątki. Sama pracowała w Relayu i musiałam gimnastykować twarz dla uśmiechu nawet w złym humorze :P
OdpowiedzUsuńno tak....
UsuńWiele jest racji w tym, co piszesz... ale niestety... ludzie często nie szanują swoich własnych bliskich, więc nie powinien nas też dziwić brak szacunku do obcych.
OdpowiedzUsuńto prawda.
UsuńNiemiła obsługa mnie bardzo odstrasza...
OdpowiedzUsuńmnie też.
UsuńJak się zrażę to już więcej do takiego miejsca nie pójdę i taka jest prawda - myślę że większość ludzi tak robi :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńChyba nikt nie lubi być traktowany 'z góry', niemiło, niekulturalnie etc. Gdyby każdy pracownik wykazywał choć cień dobrego nastawienia świat byłby fajniejszy, aczkolwiek są dwie strony medalu. Nie dziwię się fatalnemu nastawieniu na obsługę, jeśli pracuje się od rana do wieczora za marne grosze - niestety taka jest prawda, czasem warto o tym pomyśleć, choć oczywiście to nie usprawiedliwia chamskiego zachowania w stosunku do klienta.
OdpowiedzUsuńno właśnie szefowi nie napyskuje, ale klient to już inna sprawa.
UsuńDokładnie, każdy pójdzie tam gdzie będzie mu się bardziej opłacało, albo ze względu na cenę, albo po prostu przyjemną obsługę.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa kiedyś wyszłam ze sklepu samoobsługowego zostawiając Panią przy kasie z nabitym towarem. Zachowała się wobec mnie nie miło, wyżywając się bo miała zły dzień... Ja nie byłam winna więc się nie dałam. Jestem ciekawa jak przesrane miał kolejny klient ;)
OdpowiedzUsuńhehhhh....
Usuńniestety różne sytuacje w życiu nas spotykają ;) ♡
OdpowiedzUsuńzgadza sie
UsuńOj wiele w tym racji. Wolę iść tam, gdzie jest profesjonalna obsługa, nawet jeśli mam wiecej zapłacić.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńIdę tam gdzie są fajni ludzie, gdzie jest uśmiech,...
OdpowiedzUsuńgdzie mi dobrze nawet jak wyjdę? a cena? nie żebym jaki burżuj, ale cena nie gra roli!
Czy tylko mi się zdaje że Polak to tylko narzekać potrafi, zamiast się zabrać do pracy lepiej zrzucić winę na system.
OdpowiedzUsuń