Dokładnie tydzień temu rozpoczęłam swój pobyt na Śląsku. Tak, pobyt w drugi pod rząd weekend w Silesii.. Tydzień temu byłam w Katowicach, Bytomiu i Chorzowie o czym pisałam tu klik.
Bilety, nocleg organizuje sobie z wyprzedzeniem, lubię mieć wszystko dopięte na ostatni guzik: bilety, nocleg, przejazdy, okoliczne atrakcje....
Nadzieję miałam że pobyt będzie nisko budżetowy, a wyszło... tak porównując to tydzień temu za Flixbusa zapłaciłam w obie strony 79.98 a za przejazd tym razem kosztował mnie 109 złotych. Jest różnica. Bilety rezerwowałam z wyprzedzeniem. Sporym.... ponad miesiąc. Za noclegi tam zapłaciłam 110 złotych + plus kilka złotych za bilety bo to centrum nie było, a tym razem było to 160 złotych. Różnica jest, a miało być budżetowo... no cóż... Ale tutaj mieszkałam w centrum więc szybciej, sprawniej no i bez drobniaków na bilety... Oba miejsca mają plusy i minusy, ale o tym później.
Jednym z minusów tego miejsca w którym sie zatrzymałam była oficjalna, opisana na stronie godzina rozpoczęcia "doby hotelowej" czy jak to tam zwał. Otóż w pierwszym miejscu sprawa wygląda dość indywidualnie i już jakoś przed południem mogłam się wprowadzić, jakoś przed 11 było jak postawiłam tam swoje klamoty, zaś wyprowadzka to też umowna kwestia, sama jakoś miałam dać znać jak będę... żadnej rozmowy o kasie wszystko tak na luzie, bardzo mi sie tam podobało: czysto, fajny klimat więc chętnie tam wrócę. Drugie miejsce też ma swe plusy i minusy ale po kolei.
Doba w tym miejscu gdzie zabukowałam nocleg rozpoczyna się o 16 oficjalnie... późno.... no ale centrum no więc czekałam najpierw tam gdzie ostatnio, potem przyszli Panowie potrzebujący sprzęt do nagłośnienia i wylądowałam w... bibliotece na necie:) poodwiedzałam więc kilka Waszych blogów, pogadałam z bibliotekarką, poznałam przesympatyczną pięćdziesięciolatkę z którą pogadałam... jakoś mam szczęście spotykać miłe osoby jak jestem w tych rejonach:)
Jakoś wcześniej zadzwoniłam w sprawie noclegu czy mogłabym sie wcześniej wprowadzić i uzyskałam satysfakcjonującą odpowiedź. Ale zanim poszłam postanowiłam odwiedzić Złotego Osła, tak tuż obok jest Mint ❤ (Mariacka 1) - te ostatnie złote drzwi:)
Wystrój tego lokalu jest bardzo ciekawy, szkoda że nie mogłam dokładniej obfocić wnętrz... miejsce ma zwykle sporo gości, rozumiem że nie każdy chciałby być w necie.
Jak sie zamówi drugie danie na które trzeba czekać około 10 minut, koszt to około 15 złotych dostaje sie numerek i Pani przynosi jedzonko. Wybór smakowitości jest ogromny a spora kolejka pozwala wierzyć że jest smacznie! Ludzie w różnym wieku, różnej narodowości, solo i w grupach, są też pary...
Jak sie zamówi to danie np zapiekankę można nakładać sobie dodatki bez ograniczeń: surówki, ziemniaczki skusiłam się i ja, tak oto wyglądał mój talerz obfitości:
Pani przyniosła mi moją tartą z gruszką gorgonzolą i serem. (po opłaceniu należności dostaje sie numerek i po nim Pani wie co komu przynieść. Wybór naprawdę spory....)
Było to po prostu przepyszne! Opłacało sie stać w kolejce! Panowałam że będą kolejne wizyty w tym miejscu.
Picie to wydatek pięciu złotych, a miało być przecież ekonomicznie;) i tak wylądowałam w Mint gdzie przyjemność kosztowała mnie 3,50. Lubię to miejsce. Kolejki na szczęście nie są duże więc może i pewno lepsze miejsce z lodami jest ale tu mi smakuje i za 3,50 to nie drogo i smacznie wiec wracam.
Pani z recepcji jakoś nie polubiłam, mało profesjonalna... ale pokój:
Jeszcze jedno posłanie:
Czysto ale tak nie do końca, okna stare, szyby zapalcowane, ręczniki nie pachną świeżością, pościel też..... miejsce to gości ludzi ze wschodu więc jak ktoś zna rosyjski łatwiej sie dogada, zwłaszcza że kuchnia wspólna, kawa herbata do dyspozycji gości. Lodówka na korytarzu wspólna.
Ogólnie kamienica stara, przyjemnie chłodno jak sie wchodzi, styl taki mieszczański, klimatyczny vintage co bardzo mi sie podobało, czasem jak tak siedziałam to uśmiechałam sie pod nosem że w dobie "prostej elegancji" i "nowoczesnej bezpłciowości" taki nocleg po dopracowaniu pewnych rzeczy to atrakcja, serio! Miejsce ma sporo plusów ale są i minusy... na przykład dość głośni Ukraińcy... coś takiego jak cisza nocna wg nich nie istnieje....
Tu przechodzimy do odpowiedzi na pytanie czemu czasem nie warto chwalić, podzielę się moim doświadczeniem: kiedyś szukałam czajniczka do herbaty... cieszyłam się z wyprzedaży w Ceramice Sopockiej i tak sie zastanawiałam pomiędzy większym a mniejszym. Licząc na dobrą poradę wymieniłam kilka zdań ze sprzedawczynią... naczynia dwa zdecydowałam sie na większy dzbanek podzieliłam się planami dotyczącymi takiego elementu na podgrzewacze. Spory dzbanek więc spora podstawka którą planowałam wykorzystać jako miseczkę. Jaki był efekt? Sprytna sprzedawczyni zabrała dzbanek, myślałam że jej celem było zapakowanie mi go. Byłam w błędzie. Dowiedziałam się że dostała właśnie telefon i "nie kazał przeceniać". Ciekawe. Przypuszczam że "nie było by telefonu ze zmianą decyzji" gdybym po zapłaceniu podzieliła sie planami. Oczywiście mało prawdopodobne że znając moje plany po uregulowaniu należności ona nie mogłaby już cofnąć transakcji.
No co do pokoju to fajne stylowe wnętrze, klimatyczne, takie z duszą... chłodna kamienica bardzo przyjemna latem wiec tym bardziej nie dzieliłam się spostrzeżeniami. Może kiedyś ponownie tam zawitam więc nie chciałabym napotkać tam ceny zaporowej.
No ale pokoik to nie wszystko jedziem do Bytomia na spotkanie ze znajomymi:)
Plac Akademicki w Bytomiu:
Muzeum Górnośląskie, gmach przy ul. Korfantego 34 w Bytomiu. Niestety zamknięte było, zostało mi zobaczyć na zewnątrz:
W okolicznych cukierniach szukałam ciasta o nazwie cytrynowiec, wypiek idealny zdawać by sie mogło na tę gorącą porę roku. Niestety nie łatwo o cytrynowiec, jak sie okazało mało kto słyszał o nim. Kiedyś oglądałam program kulinarny: "Kuchni Śląska" w którym to sam Pan Remigiusz Rączka ciasto z cytrynami robił. W jednej cukierni skusiłam się na wuzetkę, na pół z kolegą zjedliśmy, moje możliwości po uczcie w barze wegetariańskim i lodzie były ograniczone. W innej cukierni znalazłam ciasto o nazwie: "cytrynka" ale niestety już nie dałam rady wcisnąć ;( a wyglądało tak obiecująco.... no cóż, może innym razem.
Sobota to wyjazd do Rybnika na spotkanie blogerek, o czym napiszę w kolejnym poście.
Po powrocie z Rybnika zostawiłam rzeczy w pokoju i poszłam do... Mint:)
Stary Dworzec PKP w Katowicach:
Jest i bank i restauracja:
Jest i Mint:
Mariacka w Katowicach:
Przed Teatrem Śląskim postawiono takie drzewko, celem zwrócenia uwagi na ekologię. Każdy listek - serduszko zawiera treść proekologiczną.
Wieczorem mega przyjemnie wrócić do tak przyjemnego pokoju, oglądanie dobroci ze spotkania (ale o tym napiszę w jednym z kolejnych wpisów):
Niedziela, obudziłam sie dość szybko, hałasy Ukraińców to naprawdę nic miłego....
Pakowanie i oddanie kluczy.... co dobre szybko sie kończy....
Czas do odjazdu busa spędziłam spacerując po rynku, palmy, fontanny:
Rawa
No i Mint, szkoda że na Złotego Osła już czasu zabrakło ;/
Zanim przyjechałam na Śląsk słyszałam różne rzeczy: że brudno, że niebezpiecznie, że....
Na miejscu spotkałam bardzo miłych ludzi, ogólnie czysto i przyjemnie, ludzie bardzo mili i pomocni. Do rzadkości nie należą zbiorniki wodne, fontanny i elementy zielone. Żałuję że czasu zabrakło mi na to by dotrzeć do Strefy Kultury - to miejsce w Katowicach będące połączeniem nowoczesności i zieleni.
A Ty co polecasz zobaczyć w Katowicach?
Super weekend miałaś, zazdroszczę. Podoba mi się to drzewko z serduszkami, fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńTak fajny pomysł na zwrócenie uwagi:)
UsuńInteresting post dear! thanks for sharing, xx
OdpowiedzUsuńNa Śląsku to trzeba kołocz zjeść a nie jakieś cytrynki :D
OdpowiedzUsuńJadłam:)
UsuńW tym pokoju to trochę jak w burdello bum bum.. te wściekle różowe ściany. ;)
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam:)
UsuńJa jeszcze nie byłam w Katowicach, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńMy niedługo wybieramy się z dziećmi do Legendii 👍
UsuńW sumie nigdy nie byłam w tamtych okolicach. :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak ja. Niestety mam daleko i to wyjazd na więcej niż jeden dzień.
UsuńWszystko przed Tobą:)
Usuń:)
UsuńZdjęcia ukazują jak fajnie spędziłaś weekend
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoże namowię męża na taki weekend :)
UsuńNigdy nie byłam w tych okolicach, ale widać, że fajnie było 😉
OdpowiedzUsuńJakoś nie pałam miłością do pieców kaflowych. Chyba że są przerobione na kominek.
OdpowiedzUsuńTen piec to taki jakby zabytek muzealny:)
UsuńZachciało mi sie lodów. ;)
OdpowiedzUsuńStraszna pora doby hotelowej, od 16. Powinno być wcześniej.
Zwłaszcza że do 12 trzeba opuścić więc tak myślę na spokojnie mogliby od 13 czy 14 oficjalnie.
UsuńW Katowicach byłam jakoś raz, ale przejazdem kilka razy ;) Fajnie spędziłaś weekend lubię czytać takie fotorelacje z wyjazdów :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest stereotyp,że u nas niebezpiecznie? Wcześniej słyszałam to o innych województwach :D Odwiedziłaś jakąś pączkarnie? w Kato dobry jest Słowik ;) Ładne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńTak, sporo słyszałam że brudno że niebezpiecznie... nawet rozmawiałam z Panią która przyjechała z Olsztyna do Katowic i ona też pozytywnie zaskoczona że czysto, że przyjemnie że ludzie mili....
UsuńNigdy tam nie byłam.. Niestety zawsze są plusy i minusy takich noclegów.. Super spędzony czas, chciałabym również tak aktywnie spędzić. buziaki:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie byłam nigdy w Katowicach, ale może kiedyś uda się pojechać. 😊
OdpowiedzUsuńJa lubię Śląsk i dla mnie to też mit z tym brudem. Teraz długo będę w domu i raczej szybko nie pojadę nigdzie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna wycieczka i opis ciekawy. Opis taki jakbym sama była na niej tzn barwny, wielowatkowy, bogaty w szczegóły. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńRzadko bywam w tamtych regionach, jakoś tak się składa, ale może w te wakacje poprowadzi mnie tam przypadek. :)
OdpowiedzUsuńMy w tym roku wybieramy się z dziećmi na Śląsk, mamy nadzieję że będzie super
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio Śląsk tez bardzo przyjemnie i pozytywnie zaskoczyl. Kilka lat temu bylo tam faktycznie brudniej i miasta byly mniej zadbane - ale teraz duza zmiana na plus.
OdpowiedzUsuńJa mam problem z hotelami, ponieważ za niska cene nie umiem znaleźć nic co by mnie satysfakcjonowało, a potem zle się czuje w takim miejscu i po prostu brzydzę.
OdpowiedzUsuńMiło spędziłaś ten czas... fajnie :)
OdpowiedzUsuńTo niezła ta sprzedawczyni była, co za podejście do klienta ???
OdpowiedzUsuńCzyste chamstwo...
I co strasznie dużo dorobiła się na Twoim pomyśle? Pewnie nie...
Ostatnio dość dużo jeździsz , fajnie tak, tez tak lubię.
Nowe miejsca, nowi ludzie i doświadzczenia ;-)
Bardzo fajna wycieczka, ja na Śląsk mam kawałek drogi, ale widzę że fajne miejsca odwiedziłaś, może skusze się kiedyś na taką wycieczkę
OdpowiedzUsuńByłaś na Śląsku i mnie nie odwiedziłaś? No jak mogłaś!;)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńCiekawy ten Śląsk i bardzo udane zdjęcia, a wiele z nich, to moje klimaty.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Moją największą uwagę zwróciło w tym poście jedzenie :D Wygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że Śląsk jest tak daleko, ale widzę, że jest co zwiedzać
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawie i nie wpadłabym na pomysł żeby akurat tam pojechać :) Ta grudzka z gorgonzolą brzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo kosztowne takie wczasy, ale jest tam dużo ciekawych miejsc.
OdpowiedzUsuńŚląsk potrafi być piękny :)
OdpowiedzUsuńByliśmy na Śląsku dwa lata temu i bardzo nam się podobało. Na pewno tam wrócimy.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
całkiem sporo podróżujesz, ja ze względu na wymagającą pracę cały okres letni muszę być na miejscu
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na śląsku - jedynie przejazdem, więc nie liczę nawet tego przejazdu. Jak dzieci mi podrosną to mam w planie trochę podróży.
OdpowiedzUsuńMoje klimaty haha ;) Urodziłam się na śląsku i mieszkałam 25lat, teraz jestem szczęśliwa mieszkając na wsi :) super weekend spędziłaś :)
OdpowiedzUsuńNie byłam tam. Ale ten wypad nie dla dla mnie
OdpowiedzUsuńBardzo fajne miejsce :) moze kiedys sie wybiore
OdpowiedzUsuńJak to się mówi- podróże kształcą. Warto odwiedzać różne miejsca, aby mieć swoja opinię
OdpowiedzUsuń