Wczoraj byłam w ZUSie no i oświecono mnie że wcale nie mam umowy o pracę a zlecenie. Fajnie było by mieć dokument w domu ale go nie mam. Wychodząc z urzędu byłam zła, oddzwoniłam do mojej zmienniczki wyjaśniłam to o co mnie zapytała i wspomniałam czego dowiedziałam się w urzędzie.
- z tym to nie do mnie - odpowiedziała K@.
Skoczyło mi ciśnienie bo wyraziła jakby zazdrość o moją umowę której nie mam. Tak jak na razie umowy nie mam żadnej, podpisanej, po prostu zgłoszona jestem jako zleceniobiorca i pracownikiem nie jestem. W brew temu co "wiedzą" osoby przy których manager powiedział że mam umowę o pracę. Nie lubię takich sytuacji, nie lubię gdy raz sie mówi jedno raz drugie. Załatwiłam z częścia badań i pora czekać na wyniki. Mimo kilkukrotnego przypominania oczywiście nie mam normalnego miejsca by usiąść w pracy. Co do obiadów, skoro to potwierdzone że mam darmowe postanowiłam korzystać, dziesięć godzin na samych bułkach to trochę słabo, tym bardziej że brak tam takiego normalnego pokoju socjalnego żeby odgrzać coś sobie, usiąść, zjeść w ciszy czy przy radyjku. Sałatkę robił mi sam szef kuchni i przyznam że była pyszna, uśmech sam sie na buzi pojawia, no oby nie zmienili zdania co do odpłatności za posiłki.
A co do posiłków... szykowałyśmy pewnego razu pierogi, zostało nam kilka. S# powiedziała bym sobie zjadła, wzięła do domu. Zapakowałam w jeden pojemnik, w drugi niedojedzony mój obiad i.... poszłam do przełożonego z zapytaniem.
- nic stąd nie wynosisz! Przynieś mi te pierogi, dodam do nich kilka i będę miał porcje.
- a niedojedzony obiad? - zapytałam, bo lepiej wiedzieć.
- a to to tak.
Mamy jasną sytuacje, albo S@ sama kradnie albo nie jest mi przyjazną osobą, zwłaszcza że są kamery. Może myślała że nie widzę... mniejsza o to. Pudełko z pierogami zaniosłam gdzie trzeba. Drugie z resztkami pokazałam managerowi gdy wychodziłam z pracy, żeby nie było wątpliwości. Mimo że nie jest to praca moich marzeń szanuję ją, staram się wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak umiem. Nie cierpię marnowania żywności, widząc ile sie wywala po prostu jest mi przykro, ale nie mam wpływu na to.
Na FB schroniska dla zwierząt znalazłam taki oto opis:
"Historia stara jak świat...
Piękny kot, szkoda że stracił swoją rodzinę. Aż się boję, żeby moje koty mnie nie przeżyły, kto by wziął 4 rozpieszczone koty. Oby jak najszybciej znalazł kochający dom...
OdpowiedzUsuńCo do pracy, trochę dziwnie się zachowują, ale i takie sztuczki pamiętam.
UsuńAleż piękny kocur, zupełnie nie wygląda na swój wiek, mam nadzieję, że szybko znajdzie dom.
OdpowiedzUsuńPiękny kocur, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńPokój socjalny, żeby podgrzać i zjeść w spokoju. Od 30 lat mi się takie coś marzy. Mamy klitkę 20m2 na 50 osób, a z rzeczy podgrzewających czajnik.
Piękny kot, takie umaszczenie ma przyjemne ; ) oby znalazł swój wymarzony spokojny dom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
Ależ z tą pracą to masz przeboje. Jaki piękny kotek!
OdpowiedzUsuńKotek śliczny. Perypetie z Twoją pracą można by umieścić w jakimś filmie.
OdpowiedzUsuńOj bardzo ta historia złapała mnie za serce. Ten kotek jest przecudowny! Mimo wszystko to praca fajna, ale taka prawie ze z filmu ;D
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńBiedny kotek :( A co do umowy to powinnaś przecież ją mieć przed rozpoczęciem pracy już nie mówiąc, że nie zgadza się jej forma :(
OdpowiedzUsuńNa pewno wypada mieć nadzieję, że kotu uda się znaleźć dom.
OdpowiedzUsuńNiestety tak to wygląda w dzisiejszych czasach - same śmieciowe umowy proponują.
OdpowiedzUsuńJak nie podpisujesz umowy o pracę, to jej nie masz. Po prostu.
OdpowiedzUsuńZ tą pracą to masz przeboje...a kotek uroczy, wzruszająca historia.
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękny kot. Ciekawe jak szybko znajdzie nowego właściciela?
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękny kot. Ciekawe jak szybko znajdzie nowego właściciela?
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! Ciężko na dłuższą metę żyć w takim toksycznym środowisku. Może znajdziesz inną pracę? Czasem życie układa się samo
OdpowiedzUsuńKot piękny. Mam nadzieję, że znajdzie dobry i kochający dom.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kotka i za Twoje znalezienie godziwej pracy.
OdpowiedzUsuńNiestety, coraz więcej śmieciowych umów na rynku pracy, przykre to wszystko.
OdpowiedzUsuńTy to z tą pracą masz cyrki :/ Kot piękny, szkoda go :(
OdpowiedzUsuń