Ostatnio zaangażowałam sie w ten cykl wpisów o telefonach zaufania, staram sie zawrzeć tam jak najwiecej info. Zapewne sie nie dowiem ale niewykluczone że moja praca komuś kiedyś może sie przydać:)
Wczoraj byłam pierwszy dzień w pracy po przerwie. Fajnie że praca jest, są miejsca w których jest gorzej, ale tutaj nie robi sie coraz lepiej. Ekspertką komunizmu nie jestem mam wrażenie że owa wspólnota to już przesada. Wszystko wspólne a jak kto ma co swojego niech kitra szybko by nikt nie widział.
Kuchnie mamy wspólna a w niej kubki talerzyki etc, ze sztućcami gorzej bo giną. Asystentka biura mówiła że zamawia łyżki, widelce, łyżeczki a one giną...
Odkąd tam pracuję właśnie w kuchni trzymałam swoją herbatkę, ale i tutaj wkradł się komunicm. Tak jak kiedyś każdy miał swoje tak teraz nagle okazało sie że wspólne. Dlaczego nagle? Otóż zauważyłam że z mojego pudełeczka gdzie było jakieś 40 saszetek tak wczoraj ostało się kilka. Dlaczego? Otóż zapanowała wspólnota w kuchni i skoro wszystko wspólne to można się częstować. Za moich czasów branie czegoś za co sie nie zapłaciło a nie zostało udostępnione to to sie kradzież nazywa, a złodziejstwo tępione było. Dziś złodziejstwo nazywa się wspólnotą, kuchnia firmowa wspólna i to co sie w niej znajduje jest do użytku ogólnego. Jak dla mnie trochę słabe że są osoby które żerują na tym co ktoś przyniesie a mówienie: "to tylko herbata" albo "no ile taka herbata kosztuje", jak dla mnie to żałosne, bo czemu ktos daje sobie prawo do tego by zabierać coś co nie jest jego własnością? Bo kuchnia wspólna to co jak lezy czyjś telefon czy torebka to też wspólnota? Mega zezłościła mnie ta utrata herbaty, bo dlaczego mam kupować a ktoś ma korzystać. Rozumiem gdyby to jakoś było na zasadzie wymiany np skłądamy sie na wspólną herbatę czy kawę, ale to ewidentnie są sępy które korzystają nie dając nic od siebie, no przyznam że sporo tych saszetek straciłam. No ale cóż, pora zmienić przyzwyczajenia i nosić ze sobą, trochę to głupie i uciążliwe tak wszystko przy sobie nosić a to herbate, a to cukier a i łyżeczka własna...
Mnie herbata ogólna czy firmowa to kojarzy sie z tym że właśnie firma kupuje dla pracowników, koszt takiego dużego opakowania gdzie jest chyba 100 saszetek Liptona to około 14 złotych, pewnie są i tańsze opcje i firma by nie zbiedniała. Słyszałam też tłumaczenie że w innych zakładach pracy ta herbata i kawa są bo firma kupuje. Tutaj tak nie jest, jasne że wygodniej oszczędzać swoja kaskę pić czyjąś kawę czy herbatę i cieszyć sie zaoszczędzoną kaską bo po co kupować jak można od kogoś wziąć? Jak ktoś nie wie bo nie powiedzieli na szkoleniach o zwyczajach to zawsze można zapytać, kto pyta nie błądzi. Owoce nie wróciły, a wrócić miały, ale jeszcze to przeboleje. Jakoś tak nie fajnie się czuje z tymi dziwnymi zwyczajami, jakaś niedzisiejsza jestem z tym że jak coś nie jest moje to sie nie częstuje chyba że np jest napisane że można sie częstować, albo jest to pozostałość po imprezie firmowej no i żeby sie nie zmarnowało. Jak widzę czyjś lunchbox to go nie zabieram bo to nie moje. Niestety nie dla każdego to oczywiste. Cała sytuacja podniosła mi ciśnienie, zeżarłam coś słodkiego i teraz pora przystosować się do nowych zwyczajów.
Dla mnie to podejście jest dziwne po prostu, jakoś niefajnie sie czuję z tym.... jak byłam dzieckiem mówiło sie o sumieniu, że "kradzione nie tuczy". Potem w kontekście pracy nad sobą i rozwoju osobistego kwestia moralności bycia człowiekiem prawym jako fundament dobrego samopoczucia, własnej wartości które daje przeświadczenie o tym że ejst sie ok w stosunku do siebie ale i innych.
Pamiętam, że u mnie w pracy była kupowana herbata, ale każdy i tak przynosił na swoją, kawę też i cukier. Zdaje się, że częstowałyśmy się nawzajem, ale i tak każda sięgała po swoje. Warto ustalić to między sobą, albo przynosić porcję na jeden dzień, jak nie chcesz, żeby ktoś korzystał. W pracy lepiej zachować miłą atmosferę, spędza się tam kawał życia ;)
OdpowiedzUsuńCo innego gdy lubię się składają na wspólną kawę,herbatę czy cotam, a co innego gdy jeden przynosi i mimo że od miesięcy problemu nie było to teraz nagle można komuś wypić bo wszystko wspólne. Jasne że będę nosiła ze sobą mimo że to mega niewygodne za każdym razem wszystko przy sobie taszczyć,to nie jest mile. Ja staram się dbać o miła atmosferę, sama czestowałam, jak przychodzę witam się, jak są akcje zbiorowe to coś tam przynoszę ogólnie jestem miłą.
UsuńRozumiem Cię doskonale, też byłabym zawiedziona. Zwłaszcza, kiedy jest taka drożyzna :/
UsuńNo niestety...
UsuńTakie sytuacje powinny być ustalane na początku, by nikt nie poczuł się wykorzystany.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. No ale może te zmiany zaszły by był większy porządek i było mniej do sprzątania, no ale mimo wszystko powinni wcześniej napisać o tej wspólnocie.
UsuńNiewątpliwie właśnie tak powinno być.
Usuń🐱
UsuńPrzykre... U mnie w pracy było podobnie.
OdpowiedzUsuńTak to jest przykre.
UsuńMy w pracy składamy się na takie rzeczy jak kawa, herbata, cukier, mleko
OdpowiedzUsuńJest to rozwiązanie.
UsuńNajlepiej trzymać herbatę w torebce haha - dziwne sytuacje z tym "częstowaniem".
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam.
UsuńU mnie w pracy kupujemy wspólnie. To znaczy, każda coś przynosi i korzystamy. Może inni współpracownicy tak to traktują? Że każdy bierze co jest w części wspólnej, bo wszyscy przynoszą?Ja tam nie zwracam uwagę ile kto herbaty zużywa, a ile przynosi. Zawsze można podpisać swoje produkty z adnotacją - nie częstować bez pytania 😄
OdpowiedzUsuńU mnie nie było problemu do wczoraj. No cóż zmiany,pora się dostosować.
UsuńHmm wszystko to kwestia dogadania. Ważne, by każdy czuł się komfortowo.
OdpowiedzUsuńDla mnie wczoraj to była niespodzianka.
UsuńMoże to po prostu taki zwyczaj u Ciebie w pracy?
OdpowiedzUsuńZupełnie nowy. To mnie zdziwiło, do niedawna każdy miał swoje i było ok.
UsuńMoim zdaniem dobrze jest mieć przyjazną atmosferę, nawet kosztem jakiegoś jedzonka :)
OdpowiedzUsuń🐱
UsuńU mnie nie ma nic "wspólnego". Jak ktos coś potrzebuje to pyta, kto go poczęstuje. Kubki itp każdy tez ma swój, który sobie przyniósł.
OdpowiedzUsuńTak najłatwiej i najlepiej.
Usuńu mnie też nie ma nic wspólnego, ale jak komuś czegoś brakuje to każdy się dzieli, ale robi to świadomie, a nie zupełnie o tym nie wiedząc
OdpowiedzUsuń🐱
UsuńU nas każdy ma swoje, ale nikt nikomu nic nie podbiera. Oczywiście czasem częstujemy się nawzajem, ale za zgodą obopólną.
OdpowiedzUsuńTak jest ok uważam.
UsuńNo niestety, jeśli nie ustali się zasad, to wolna amerykanka, a jeśli ktoś leniwy lub roztrzepany, to żeruje na innych.
OdpowiedzUsuńZasady są ustalone, szkoda że tak z niespodzianki, ale się dostosowałam.
UsuńCo do osób które lubią cudze rzeczy to jest to cwaniactwo, bo czemu nie mogą sobie kupić tej herbaty? Tym bardziej że skoro jak mówią to prawie nic nie kosztuje.
U mnie w pracy zasada jest prosta, każdy przynosi swoje, bo każdy z nas lubi inną kawę, herbatę czy rodzaj cukru. Takie zestawy, że jest coś wspólne, dla wszystkich i kupowane przez pracodawcę nie sprawdzało się niestety.
OdpowiedzUsuń