Po wyjściu ze szpitala złożyłam papiery na komisję o podwyższenie stopnia niepełnosprawności. Wcześniej jak byłam na oddziale miały to zrobić pracownice socjalne, ale sprawę olały twierdząc że pracują. Nie żebym ja prosiła same obiecały, a że ja zależna to dwa tygodnie bez sensu dokumenty u nich leżały. Następnego dnia po wyjściu z oddziału poszłam z papierami nadać sprawie bieg. Termin który mi wyznaczono zbiegł się z moim pobytem w szpitalu. Pisałam maila załączając zdjęcie dokumentu, dzwoniłam czy dotarło, musiałam wysłać ponownie, dobrze że miałam dokupiony internet bo to trzeba we własnym zakresie... Gdy wróciłam ze szpitala urzędowe sprawy zaczęłam ogarniać. Poszłam z nowymi dokumentami i zapytaniem co z terminem komisji. Oczywiście nic nie wiadomo.
Następnego dna dostałam maila: "Podejmuję próbę kontaktu telefonicznego. Chciałam potwierdzić, że Pani usprawiedliwienie zostało zaakceptowane, a wniosek skierowany do ponownego uzupełnienia.
Do akt dołączyliśmy zaświadczenia lekarskie (...)". Żadnego kontaktu z ich strony nie zauważyłam, to ja chodziłam i dzwoniłam, no nic, zostaje czekać...
Osobiście udałam się z zapytaniem co z terminem komisji, jak przyszła moja kolej dowiedziałam się że pani już mnie nie przyjmie...bo kończy pracę. Powiedziałam że wyczytałam w internecie że do 16;00 dzisiaj... a ona że to nie prawda, tym sposobem niczego sie nie dowiedziałam. Kolejna niespodzianka czekała w domu. Oczywiście korespondencja od nich, ale nie do mnie. Adres sie zgadza, niestety nazwisko już nie. Mama otworzyła kopertę.... powiedziała że listu by nie odebrała gdyby nie wiedziała że czekam na komisję. Mimo błędnego nazwiska okazało się że jednak na dokumencie są moje dane. Termin komisji w przyszłym tygodniu. Oczywiście w piśmie błąd bo nie proszę o wydanie orzeczenia a podwyższenie stopnia a to z tego co w formularzu widziałam... nie będę sie czepiać. Mam nadzieje że uznają... co prawda chodzić chodzę o kuli, potrzebuję mieć ortezę, nie podbiegnę, nie podskoczę, nie stanę na palcach czy piętach, mam zawroty głowy, zaburzenia czucia.... więc myślę że nie jest to lekki stopień, no ale zobaczymy...dołączyłam dokument od neurolog że wymagam pomocy innych osób...
No i tak to sie nazbierało tematów na niedzielny wpis. Zdrówka i przyjemności Ci życzę! Dzięki że jesteś!
Cieszę się, że tak dobrze sobie radzisz. Pozdrawiam serdecznie i również życzę Ci zdrowia.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy tak dobrze...
UsuńDzięki!
Proza życia potrafi nas przytłoczyć, ale nie ma co się poddawać, działać, wiele spraw same niejako się rozwiązuje.
OdpowiedzUsuńNo tu u mnie nic sie samo nie rozwiąże niestety, trzeba działać a sił czasem brak
UsuńJeśli zgłasza się ktoś do komisji wyborczej, to chyba zdaje sobie sprawę z konsekwencji. Raz byłam w takiej komisji i więcej nie miałam ochoty. Powodzenia w załatwianiu miliona spraw.
OdpowiedzUsuńJako członek, przewodniczący czy zastępca?
UsuńW info o szkoleniach jest wzmianka ze obecność obowiązkowa pod rygorem odwołania, więc nie mogą mieć do nikogo pretensji...
Dużo się dzieje, powodzenia!
OdpowiedzUsuńTo prawda...
UsuńPraca w komisji to nie jest łatwy kawałek chleba. Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńczy ja wiem...
UsuńDzięki!
Zdrówka i cierpliwości do tego wszystkiego!
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyda sie! Wzajemnie!
UsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki, wzajemnie.
UsuńWiele spraw miałaś do załatwienia. Gratuluję wytrwałości.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Miałam i mam....
Usuń💞
W komisji wyborczej nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńAle badania lekarskie ostatnio robię i sama widzę, jak trudno wiele rzeczy pogodzić, i jaki człowiek chwilami rozbity i rozchwiany totalnie.
6 tygodni na rehabilitacji w Hajnówce, to trochę czasu. Wyciszysz się, zrehabilitujesz, zrelaksujesz. Dla zdrowia to będzie bardzo dobre. ( tak myślę)
A nie można napisać, zadzwonić i wypytać?! Więcej informacji= więcej spokoju.
Pozdrawiam serdecznie. Powodzenia moja droga!
No tak czasu czasem brak, sił też... Co do rehabilitacji to zobaczymy jak to będzie....
UsuńTak dopytam o szczegóły, jasne...mam stress...
Bycie w komisji wyborczej to ciekawe doświadczenie
OdpowiedzUsuńMasz takie?
UsuńŻyczę powodzenia i dużej cierpliwości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dzięki 💞
UsuńPrzykre, że musiałaś sama skoro się zobowiązały
OdpowiedzUsuńNo byłam zła to fakt.
UsuńOdwołanie to ciężka droga, nie wiem dlaczego nie dostałaś tej grupy ,czytam Twoj blog chociaż nie komentowałam, ciągle pod górkę, trzymam kciuki .Sama też czekam na komisję chociaż m9ja nie jest tak ważna, jest dla celów rehabilitacji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa sie nie odwołuję. Pogorszył mi się stan zdrowia więc po wyjściu ze szptala złożyłam papiery z nadzieją na podwyższenie stopnia. Wyznaczyli mi termin w którym nie mogłam sie stawić na komisji bo byłam na oddziale no i teraz mam kolejny termin wyznaczony.
UsuńPowodzenia Ci życzę bo rehabilitacja to ważna sprawa
Jestem pełna podziwu. Tyle przeszkód, a Ty zawsze dajesz radę, tak trzymaj. A ja trzymam mocno kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńDużo się dzieje w Twoim życiu. Oby wszystkie Twoje sprawy poszły jak z płatka!
OdpowiedzUsuńNa pewno ogarniesz te wszystkie urzędowe sprawy, trzeba niestety się nachodzić...
OdpowiedzUsuńCierpliwości, zdrowia, spokoju i przychylności ludzi chyba tego można życzyć w takiej sytuacji jak Twoja.
OdpowiedzUsuńNiemoc i niechęć urzędnicza irytuje mnie koszmarnie w tym kraju - zwłaszcza, że ci ludzie żyją za nasze pieniądze
OdpowiedzUsuńNasza służba zdrowia to porażka.
OdpowiedzUsuń