Andrzej (w tamtą sobotę) postawił Liwii ultimatum, do soboty
do jutra ma opuścić jego mieszkanie. Ja tam za specjalnie mu się nie dziwie. No
nie oszukujmy się który facet trzymał by babę co by się darła na niego, umawiała
się z innymi, całymi dniami przesiadywała po za domem? No który? Widziałam naprawdę
ogromną wolę Andrzeja w kierunku pojednania, jednak Liwia obstaje przy swoim…
to też decyzja że do soboty ma się wynieść. Córka Andrzeja powiedziała że kupi
jej bilet powrotny. Liwia jednak chce część pieniędzy i ogólnego wkładu swojego
zabrać.
Jakkolwiek smutna to sytuacja, chodź uważam, że źle nie
trafiła, bo przecież mogła trafić na takiego co by owszem przyjął wszystko
ładnie pięknie, wykorzystał seksualnie a jak znudzi się to wypad. Albo taki co
to jak się tylko dowie to…. – ileż tragedii słyszeliśmy.
Liwia chce się wprowadzić do mnie. Obiecała płacić i w
ogóle. Ale jak ja mam wynająć nie swoje mieszkanie? Czy w jakikolwiek sposób udostępnić
je? Skomplikowane to wszystko.
Byłam u prawniczki i powiedziała żebym pod żadnym pozorem
nie robiła tego, bo sama pod sobą robie dołek. A powinnam bardziej dbać o swoje
interesy. Byłam w agencji pracy która wysyła do Holandii, było jedno stanowisko
ale dla osoby z doświadczeniem na taśmie produkcyjnej. Heh… znowu nic. Chciała
bym by moje problemy w końcu się skończyły, mam dość nędzy w której żyję, i
wiecznego niedostatku. To jest jak jakieś przekleństwo. Zdałam sobie sprawę, że
powinnam być bardziej wymagająca od ludzi, i konsekwentna. Po co utrzymywać
kontakt z kimś kto nie jest tego wart? A skoro już podjęłam taką decyzje
powinnam być konsekwentna. Jak to łatwo powiedzieć, mam w sobie tyle lęku i
strachu, który mnie paraliżuje momentami, nie pozwala spać, więc snuje się dziwnie
do telefonu zaufania i rozmawiam….z osobami nie do końca mądrzejszymi ode mnie.
Ale jest jeden plus: mam komu powiedzieć, porozmawiać. Niestety, nie mam
koleżanki do której mogła bym zadzwonić i pogadać. Alicja? – to nie koleżanka.
Agnieszka – nie ma czasu nigdy by pogadać, chyba, że do niej pojadę, ale to za
daleko jak dla mnie by tak jeździć… Sylwia… to przykre ale nie odbiera
telefonów, bo je, bo dzwonek wyciszony… (bla bla bla – wykręty) był okres gdzie
miałam numer zastrzeżony i wiecie co się okazało? Że odebrała i to bardzo
szybko. Dziwne, bo jak zmieniłam by się pokazywał numer „koleżanka przestała
odbierać”. (to nie było zamierzone w żaden sposób, po prostu pewnie dzwoniłam
do kogoś z neta i nie chciałam by wydzwaniał, potem zapomniałam zmienić
ustawienie). Była sytuacja, że prosiłam ją o rozmowę pilną poradę, w środa
wysłałam eska. To dziać mi napisała o czymś zupełnie innym. Przykro mi. Ale wiem,
że może czas być bardziej wymagającym w stosunku do innych. Oraz więcej
konsekwencji.
Tak zwany „Leon zawodowiec” – „amant” poznany przez biuro
matrymonialne który czasem potrafi po kilka razy dziennie do mnie wydzwaniać,
mówić jaka ja jestem świetna koleżanka, opowiada mi o swoich doświadczeniach i
przeżyciach (fascynacja panią prowadzącą biuro matrymonialne, zakup nowego
filmu porno, wizyta w agencji towarzyskiej itp.). Powiedział mi, że jestem
świetną koleżanką i cieszy się że mnie poznał. Potem zwierzył się że jego
kolega ma 5.01.12 wesele i czy ja bym nie miała jakieś koleżanki dla niego? To było
mega przykre. Nie wiem dlaczego tak mnie potraktował?
Znajdź pierwszą lepszą pracę ,
OdpowiedzUsuńa jak znajdziesz byle co,
to rozglądaj się za ciut lepszą
i tak aż osiągniesz taką pracę jaką chcesz.
A jak będziesz mieć pracę to i towarzystwo.
Będziesz znać ludzi różnych
i znowu wybierać tych , których chcesz znać.
Tylko taką drogą...
Małymi kroczkami do celu...
Moglabym sie podpisac pod tym, co napisala Jasna. Lap cokolwiek, kasa w Biedronce, ale zawsze cos.
OdpowiedzUsuńA kolezanki pod dach nie przyjmuj, to pijawka.
jo. Gotowa mi jeszcze większej biedy na pytać... poza tym jak jeszcze administracja sie dowie że ja "z najmu żyje" to już w ogóle będzie... prowadzę "działalność gospodarczą" jeszcze najem... wszystko na niecałych 40m...
UsuńOna chciała "tylko kilka dni"... do stycznia, za.... 100 pln i tak styczeń powiedzmy do 5 to są 3 tygodnie... a nie parę dni...
Dziś powiedziała, że chce do 12 stycznia a to już miesiąc... nawet za te jej proponowane 300 pln nic nie znajdzie.
Pokazywałam jej dziś ogłoszenia, niech sobie znajdzie na wynajem. Może za 300,- te parę dni" jej się uda.
Tłumaczyliśmy, mowiliśmy ja jej o sobbie opowiedziałam... a ona myślała, że tu się wprowadzi. Ona szybko sie wprowadza z moja koleżanką gadałam, ona też była to jak sie Liwia dowiedziała, że koleżanka sama mieszka to sie chciała do niej wprowadzić... masakra. Ile to trzeba mieć tupetu, żeby do osoby którą się pierwszy raz na oczy widzi startować z taką propozycją
Nie pakuj się w takie biznesy. Postawowa zasada - chronic własny tyłek! I trzeźwo myśleć, bo inaczej na uprzejmości sie przejedziesz. Walczyć o swoje i kombinowac z pracą. Tak, jak pisze Jasna8 - małymi kroczkami do przodu.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj ludzie nie są głupi lecz liczą na głupotę innych.Bardzo pomocne w obronie jest słowo NIE,ale działa tylko wtedy,gdy wypowie się je stanowczo,i bez dodatkowych tłumaczeń.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie dlaczego wymienione przez Ciebie osoby unikają z Tobą kontaktu. Jak mniemam jesteś osobą dość młodą,a właśnie w czasach młodości zawiera się najwięcej bliskich znajomości.Może przeciwnie do swoich odczuć,właśnie jesteś zbyt wymagająca,nie tolerujesz cudzych przywar i słabości?Nie możesz pogodzić się z faktem,że ludzie nie są doskonali?
Co do prośby kolegi,z Twojego opisu wynika,że to Ciebie powinien zaprosić na owo wesele.Dlaczego tego nie zrobił?Może wydajesz mu się za mało atrakcyjna wizualnie?Przecież jemu potrzebna towarzyszka,której inni faceci by mu zazdrościli.
To tylko luźne wnioski,mogę mylić się na całej linii.