Pamięta ktoś Natalię i Wodzireja?
Jeśli nie to pokrótce ich przestawię:
Wodzirej to rozrywkowy chłopak! Lubi
wypić, wciągnąć, zapalić, lubi się dostawiać do Pań i to bez względu na wiek. „Związku”
z Natalią nie traktował poważnie. Wszystko „na lajcie” faktu tego nie zmienia
ani wiek – no za rok dwa lat trzydzieści okrągłe będzie, a dziecko mu się za
kilka dni urodzi. Dom ma równie „wesoły” imprezy całonocne mocno alkoholowe i
nie tylko… ten dom to znana imprezowania. Matka jest sama zamyka się w swoim
pokoju gdy nie ma ochoty z nimi się bawić. Rodzeństwo Wodzireja albo ma swoje
życie albo jest w ośrodkach szkolno wychowawczych, czasem mają przepustki na
weekend.
Natalia 22 lata, niedługo urodzi
dziecko Wodzireja. Jednak on ma swoje, ciekawsze sprawy niż ona i ich dziecko. Ona
chciałaby by było inaczej stara się jakoś wpłynąć na chłopaka, więc dzwoni
pisze, chodzi po jego znajomych…
Jej dom rodzinny to jakaś
masakra! Matka mieszka wspólnie z ex
mężem, który płaci rachunki, miała partnera, ale on zabrał ich kilkuletnią
córkę i wyjechał gdzieś niby na wakacje, a słuch po nich zaginął. On pewnie już
nie wróci miał dość kobiety która wiedzie bujne życie towarzyskie…
Więcej nie wiem z resztą mało
mnie interesuje ich życie.
Wczoraj dzwoni domofon, to
Natalia roztrzęsiona, płacze cała w histerii mówi że matka ją szarpała wyzywała
od najgorszych….
Masakra szarpanina wyzwiska na kilka
dni przed porodem masakra!
Mówiła, że chce zadzwonić do Wodzireja. Daliśmy
jej zadzwonić ten obiecał, że do niej przyjdzie. Dostała co chciała, więc poszła.
Dobrze, że mi Robercik powiedział
bym się w to nie wtrącała, i ugryzłam się w język. Bo co? Znowu wyjdę na
najgorszą? Znowu mnie Natalia zaatakuje publicznie… już raz kiedyś jej mówiłam,
ostrzegałam, że Wodzirej to nic dobrego, radziłam ona wysłuchała a przy
najbliższej okazji zrobiła awanturę jeszcze Wodzirej ją uspokajał przyznając mi
racje. Myślę sobie, że dlaczego ja mam pomagać komuś kto mnie nie lubi,
traktuje jako służącą która ma udostępniać swój telefon. A jej telefon? Z tego
co wiem mama jej zabiera, podobnie jak pieniądze.
Po jakimś czasie znowu Natalia
przyszła prosić o możliwość przedzwonienia do Wodzireja, tym razem mamusia ją
po twarzy wytrzaskała. Po rozmowie telefonicznej poszła do siebie.
Mnie te „odwiedziny” Natalii bardzo
irytują wnoszą jedynie niepokój i nerwy. Sama nie miałam dobrej rodziny, która
fundowała mi podobny stan, wiec udziela mi się to gdy widzę Natalię. Chciałabym
jej pomóc, ale ona nie chce nawet. Po za tym jak ona nas traktuje? Nachodzi bo
coś chce, i to jak widać po kilka razy dziennie. Ani dziękuję ani nic, żadnej
wdzięczności w niej nie ma. W normalnym cywilizowanym kraju jest opieka
społeczna która interesuje się, bo nieszczęśliwa matka to okaleczone dziecko. Ale
Polska jest krajem gdzie chętnie się odbiera dzieci, daje kase rodzinom zastępczym
zamiast rodzicom pomagać.
Pojawił się Wodzirej którego
przerasta ta sytuacja powiedział, że mama Natalii na jego widok schowała się w
łazience, i tam siedziała cały czas jego wizyty. Mówił też że pogada ze swoją
mamą by wziąć Natalię do siebie bo u niej w domu ją zjedzą. Ale czy to aby na
pewno dobry pomysł?! Tam jej też nikt nie lubi, pokój by dostała, mama
Wodzireja pewnie pomogłaby młodej mamie.
Co do Natalii słyszałam opinie,
że gdyby się z domu wydostała odcięła od
patologii… łatwo powiedzieć! Po pierwsze dziewczyna musi chcieć! Czuć potrzebę! Bo
jeśli nie to nie ma o czym gadać! Wyjście z chorego domu to jedno a zdrowienie
to drugie! Jeśli podejmie decyzje lata terapii przed nią. Terapia nie jest łatwa ale ten wysiłek jest inwestycją w zmianę, poprawę.
Takich przypadków jest wiele. Chodzą proszą o pomoc niby chcą się wyrwać z patologi ale tak naprawdę to wolą siedzieć tam w tej patologi.
OdpowiedzUsuńDla mnie to jest chore być w ciąży i pozwalać się lać. Lepiej się spakować i iść do domu samotnej matki.
No co Ty! Przeciez tam Wodzireja nie wpuszcza, a jej tylko o niego chodzi. Jak myslisz, dlaczego zaszla w te ciaze?
UsuńJa tam myślę, że wpadka, bo aż tak przebiegła to ona nie jest...
UsuńPrzypadków jak oni niestety jest wiele...
Wyrwanie się i zdrowienie to bardzo ciężkie i długotrwałe procesy. Ciężko to wszystko pojąć...
Prawda
UsuńNie sądzę by cokolwiek się w jej życiu zmieniło...
OdpowiedzUsuńDaj sobie spokój...
Podoba mi się tu ;)...
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
Trzeba sporo samozaparcia i wsparcia, żeby zmienić cokolwiek w swoim życiu...tak naprawdę to biedna ta dziewczyna......
OdpowiedzUsuńBardzo biedna dziewczyna! Tylko nikt jej nie rozumie! Każdy ocenia bo to najłatwiejsze! Wsparcia nie ma chyba w nikim...
OdpowiedzUsuń