Dla wielu ludzi seks jest nierozerwalnie związany z
poczuciem winy. To powoduje lęk przed bliskością.
Basi często brakuje tchu, jest spięta, serce skacze jej piersi
a z nim ciśnienie. Bezsenność, brak apetytu i te okropne bóle głowy. Są momenty,
że Basia lubi opychać się. Lekarze zgodnie twierdzą, że jest zdrowa i nic jej nie
dolega. Gdyby Basia wytrwalej chodziła pewnie usłyszy że ma nerwicę i trafi do psychologa.
Gdy będzie miała trochę szczęścia i trafi na lepszego specjalistę to w trakcie
terapii odkryje przyczyny fizycznych cierpień. Najczęściej jest to zamrożona,
wyparta przemoc jaką doznała a pamiętać nie chce.
Jak to jest że ból psychiczny daje o sobie znać w sposób jak
najbardziej fizyczny?
To nie jest do końca jasne. Być może niepokój spowodowany
urazem powoduje wzmożoną czujność na niebezpieczeństwa. Nie zależnie czy są
realne czy nie. To powoduje chęć kontrolowania otoczenia by ustrzec się
najdrobniejszej nieostrożności mogącej spowodować katastrofę. Ciało jest w
stresie. Tak powstają dolegliwości psychosomatyczne. Są one sposobem zwrócenia
uwagi, wołania o pomoc lub utrzymaniem bezpieczeństwa przez kogoś kto nauczył
się że pokazywanie bólu psychicznego nie jest dobrze odbierane przez otoczenie.
Dom dysfunkcyjny (dotknięty na przykład problemem alkoholowym)
najbardziej uderza w dzieci. Stres jaki serwuje odbija się na ich stanie zdrowia.
Dzieci alkoholików częściej niż inne skarżą się na bóle głowy, czujny nerwowy
płytki sen, bóle brzucha nudności rozstrój żołądka, tiki nerwowe, zmęczenie,
znużenie. Częściej chorują też na alergie, astmy, anemie i przeziębienia. Kobiety
mają zaburzenia jedzenia co skutkuje nadwaga lub niedowagą. Nie leczone
problemy powstałe we wczesnym dzieciństwie towarzyszą całe życie nasilając się
w dorosłym życiu.
Ania mówiła na terapii: „przez wiele dni jadłam mało. A potem
zaczynało się… gdy się objadałam, najpierw czułam przyjemność w połykaniu dużej
ilości pokarmu. W pewnym momencie zaczyna się mieć poczucie winy że nie dbam o
siebie, że znowu będę gruba. I to poczucie powodowało że… jadłam jeszcze trochę.
Uczęszczałam na różne programy odchudzające, ale efekty były krótko trwałe, to
wzmagało rezygnacje. Teraz wiem, że moje nadmierne jedzenie było sposobem radzenia
sobie z niskim poczuciem własnej wartości. W ten sposób mogłam stłumić złość na
rodziców zajętych alkoholem i pokazać im, że cierpię. Nie potrafiłam wyrazić
tej złości. Gdy zaakceptowałam siebie, polubiłam swoje ciało i nauczyłam się
wyrażać uczucia wprost, kłopoty z jedzeniem minęły”.
U dzieci alkoholików zwięksa się ryzyko wystąpienia choroby
wieńcowej związanej z nagłymi zmianami w ciśnieniu krwi i tempie akcji serca. Łączy
się to z występowaniem osobowości typu A, której geneza tkwi między innymi w
rodzinie przymuszającej dziecko do szybkiego dorastania. Typ ten obserwowany
jest u dzieci alkoholików już od 5 roku życia. Dziecko chce w ten sposób zdobyć
uczucia i uwagę rodzica niecierpliwego, ignorującego, wrogo nastawionego,
nadkontrolującego i karzącego, w ten sposób radzi sobie z chaotyczną sytuacją
rodzinną. Radzi sobie, przyjmując rolę rodzica, bohatera który musi być
doskonały we wszystkim – w nauce, gotowaniu, sprzątaniu i opiece nad młodszym
rodzeństwem, w byciu partnerem da rodzica lub zdobywaniu pieniędzy na alkohol dla
rodziciela.
Tomek który po ataku serca trafił na terapię mówi: a potem
gdy dorosłem nadal miałem niskie poczucie wartości i małe poczucie
bezpieczeństwa. Nierealistycznie nisko oceniam swoje osiągnięcia. Ciągle czułem
napięcie twarzy, szczęk, całego ciała. Paliłem dwie paczki papierosów dziennie.
Miesiącami nie wychodziłem na dwór. Łapałem się na zaciskaniu pieści czasem do
krwi. Byłem niecierpliwy i wybuchowy. Ciągle się spieszyłem. Ciągle współzawodniczyłem
z innymi – teraz myślę że oni chyba nawet o tym nie wiedzieli. Zajęty swoją
karierą zawodową, mało dbałem o innych ludzi. byłem wobec nich agresywny i
wrogo nastawiony. Wszystko po to by pozbyć się tego ból dręczącego mnie od
dzieciństwa, że jestem nieważny dla własnych rodziców. Teraz odbudowuję ciepłe
relacje z ważnymi dla siebie osobami i wiem że bez pracy potrafię być
szczęśliwy”.
***CDN***
Na podstawie
opracowania Agnieszki Widery – Wysoczyńskiej
Odpowiednia terapia może pomóc każdemu... Są też leki, które w połączeniu z terapią mogą przynieść na prawdę spore efekty:)
OdpowiedzUsuńważne to trafić na dobrych specjalistów którzy pomogą, a nie takich którzy udają. Co często się niestety zdarza. Ja jestem przeciwniczką leków. Dopuszczam je gdy naprawdę człowiek rady nie daje bez nich. Takie moje podejście do leków w ogóle jak byłam chora (ten problem z nerkami) każdą tabletkę brałam (przeciwbólową i rozkurczową) wówczas gdy już naprawdę nie dawałam rady.
UsuńI o tych dobrych specjalistów chodzi najabardziej.
UsuńSama na włąsne oczy widziałam jak psychiatra dokonał cudu
i uzdrowił pacjentkę z choroby w bardzo ciężkim stanie
w przeciągu miesiąca.
Nie wierzyłam ,że w ogóle z tego wyjdzie.
Bardzo dobry lekarz ma w tej chwili do dyspozycji
naprawdę leki o których nawet nie mamy pojęcia.
Dokładnie! To szczęście trafić na specjaliste który pomoże. Wielu jest pysznych ludzi z dyplomami szkół z których wynieśli nie wiele. Prawda dobry specjalista potrafi dobrać środki zamiast wyrażać pogardę i pychę.
UsuńWiekszosc zaburzen w zyciu doroslym ma swoje korzenie w dziecinstwie, z czego malo kto zdaje sobie na poczatku sprawe.
OdpowiedzUsuńTakie restrykcyjne podejscie do przyjmowania lekow, jak w Twoim przypadku, tez nie jest wcale dobre. Leczenie bolu jest priorytetem, bez bolu mozna sie lepiej skupic na leczeniu reszty symptomow.
Czlowiek do pewnego momentu sie kształtuje. Do wszystkiego trzeba niestety dojść.
UsuńCo do leków myślę, że mam zdrowe podejście po co sie truć skoro można się obejść bez. Jednak nie zawsze się da...
Ważną sprawą jest trafić na właściwego dla siebie partnera.
OdpowiedzUsuńNie ma wtedy kompleksów, nie ma wtedy strachu w seksie.
Znika trauma i lęki.
Jest wtedy normalnie extra :-)
Drugą ważną sprawą jest nie skupiać się na przeszłości,
a budować przyszłość.
Droga Jasna8: osoba z chorego domu nie wychodzi zdrowa, zbudowana bo z normalnego domu nie wyszła, więc bez dobrych wzorców nie ma szans na znalezienie odpowiedniego partnera. Życie to nie bajka.
Usuńopisaną przez Ciebie sytuacje mogłabym porównać do osoby ze złamaną nogą od której otoczenie będzie wymagało żeby bezproblemowo się poruszała. Nie zrobi pewnych rzeczy bo jest dotknięta dysfunkcją narządu ruchu. Można mówić opowiadać brać leki... ale prawda jest taka że najpierw trzeba nogę nastawić zagipsować etc by spodziewać się po czasie efektów ukierunkowanych odpowiednio działań.
Ja bym powiedziała, że najważniejsza w takich przypadkach jest bliskość rodziny. Jeśli nikt nas nie wspiera to sami nie damy sobie rady...
OdpowiedzUsuńAle są rodziny które dają cierpienie, ból i takie dorosłe już dziecko musi samo sobie radzić.
Usuńfajny blog odważny temat, fajne rady
OdpowiedzUsuń:) co powiesz na wzajemną obserwację bloga? zwsze się odwdzięczam, więc jeśli zaczniesz powiadom mnie :)
caluski (>‿♥)
www.thegrisgirl.blogspot.com.es
Ja wiem czy temat odważny? Myślę, że ważny.
Usuń