Dzwoniła moja mama. Okazało się że miała jakieś zmiany
numeru co tłumaczyła dosyć nie jasno, z tego co zrozumiałam na razie aktualny ma stary numer. Miała żal że nie dzwoniłam do niej. co do szpitala mówiła że mogłam do któreś z sióstr zadzwonić. ale z tego co pamiętam jedna zablokowała mnie w telefonie, a druga ciągle zmienia więc nie wiele osób zdoła nadążyć. Moim zdaniem numer telefonu służy do komunikacji i jako taki nie powinien być często zmieniany. Przykładem może być cv tam też podaje się numer kontaktowy; bywa że dokument znajduje się w firmie która po długim czasie decyduje się na kontakt. No ale co ja tam będę...
Zdumiało mnie że na mszy za tatusia nikt się nie pojawił. Próżno szukać zdewociałej do szpiku H@ ani nikogo stamtąd. Co jak co ale moje poglądy są jasne i klarowne zapewne H@ kojarzy obrazki tego typu:
Teraz pewno ma ustawioną aktualnie opcję by nie wyświetlało się jej co udostępniam... bo przecież prawda to zło. A życie w kłamstwie, głupocie i nienawiści to droga do szczęścia. Mniejsza o to.
Rodzicielka powiedziała że chce wziąć psa. Zagotowało się we mnie! Pamiętam
jak pies miał reumatyzm wył na łańcuchu to chodzili do weta na zastrzyki.
Teraz ma kota ale to jest bardzo schorowane zwierze. Po kocie
ciężko poznać chorobę a jak już widać to nie jest najlepiej. Z resztą czego się
dziwić po „wychodzącym” kocie nie szczepionym który dostaje najtańsze puszki do
tego jak coś upoluje to ma. Nie kastrowany nieszczepiony stary schorowany kot. Mama
chce sobie jeszcze nie wielkiego psa wziąć. Zapytałam po co? A ona bo jest
samotna a pies zawsze będzie szczekał latał. Przypomniałam że zwierze to odpowiedzialność
że trzeba dobrą karmę dawać, na to mama czy w schronisku taką dobrą karmę
dostają?
Wspomniałam o szczepieniach i przypomniałam o kocie. Mama mówi
że kot nie był ostatnio szczepiony. Ostatnio pewnie był u weta jak ja jeszcze z
mamą mieszkałam.
Przypomniałam że zwierze może zachorować i co w tedy? Z jednej
strony ona taka biedna a z drugiej zabiera się za zwierzęta. Wkurza mnie to bo
wiem jakim „dobrym” jest człowiekiem. Skoro nie zapewnia dobrej opieki kotu to
jak się dodatkowo pies pojawi lepiej nie będzie!
hmm..dziwny tok myslenia Twojej rodzicielki.....no ale to mam wiec uszanowac zdanie trzeba..uwazam ze nei po to sie beirze pieska do domu zeby mial jedzenie i warunki jak w schronisku....o psy i zwierzeta trzeba dbac a nie mieć tylko po to zeby sie nie nudzilo cżłowiekowi samemu :/
OdpowiedzUsuńJa z mamą nigdy nie miałam wspólnego języka;/ nie tylko ja mam problem w komunikowaniu się z nią. cieszę się że jak na razie nie mieszkam z nią. Psa jeśli weźmie będzie mi go zwyczajnie żal. Pamiętam sąsiedzi nie raz monitowali u niej w sprawie zwierząt jakie miała. Po prostu mi przykro, ale przekonuje się że miałam względem niej zbyt wygórowane wymagania.
UsuńPewnym ludziom nie wytlumaczysz. Chce - bedzie miala, znudzi sie - wyrzuci.
OdpowiedzUsuńI tyle. Niepotrzebnie sie denerwujesz sprawami, na ktore i tak nie masz zadnego wplywu, wiec po co?
Zwyczajnie serce mi sie kraje jak pomyślę o tym...
UsuńWątpię by wyrzuciła. Mam nadzieje że zwierze jakie dostanie będzie już bezpłodne...
Po prostu nie potrafię być obojętna wobec cierpienia...
twoja mama jest niereformowalna. mam nadzieję, że jednak minie jej fanaberia na psiaka. szkoda go by było.
OdpowiedzUsuńDokładnie też mam taką nadzieję! Masz racje mamy już chyba nic nie zmieni... Mam nadzieje, że psa nie weźmie. Dość już że nad tym biednym kotem ubolewam!
UsuńFaktycznie... w tej sytuacji pies nie jest jej na pewmo potrzebny...
OdpowiedzUsuńSzkoda psa...
szkoda psa. Mam nadzieje że nie będzie to suczka która będzie rodziła co cieczkę niedożywiona po to by szczeniaki póki małe uśpić bo za darmo. Krew mnei zalewa jak pomyślę o tych kotkach...
UsuńTeraz to raczej kastrują i sterylizują...
Kochana.. moja mama dzięki Bogu do zwierząt ma serce wielkie i nie wyrzuciłaby.. ale myśląc o innych sprawach.. , że się nie odzywam jak 2 dni temu dopiero tam byłam to wielkoe halo bo juz umarłam.. wg przekręca co się do niej mówi.. zresztą mam gorzej bo moja mnie biła jak byłam mała
OdpowiedzUsuńmoja też by nie wyrzuciła ale to nie znaczy że pies będzie miał dobrze! W moim domu rodzinnym też była przemoc wszelkiej maści. Nie ma co sie licytować kto miał gorzej. Każdy nosi skutki dzieciństwa - i to jest najsmutniejsze.
Usuńhm, nie brzmi to za dobrze... niestety w takim wypadku odradzam zwierzęta...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
:)
Ale ona nikogo nie pyta o radę! Wściekłość mnie ogarnia! Co za myślenie przecież zwierze to żywe stworzenie nie zabawka!
Usuń