Czas stania na
stoisku był dla mnie okazją do poobserwowania ludzi… najzabawniejsze co mnie
spotkało było na samym początku, a wiec:
Przyszłyśmy z
koleżanka na 14 chłopak z poprzedniej zmiany nas uświadamia co do czego plus co
nieco od siebie o życiu – taki troche bajerant, gadki szmatki a czas leci…
Nagle przybiega
wilgotny na twarzy z czerwonymi policzkami, oczyma jak pięć złotych kolo patrzy
na nas i oświadcza że przyszedł do pracy na stoisko. Mówimy że my miałyśmy
zgodnie z grafikiem 14.00- 22.00 no i jesteśmy. Wyszło że kolo miał na 6.00
rano przyszedł na 14 a
my patrzymy a jest po piętnastej! Najlepsze było jak zbulwersowany oświadczył
że pozwie naszą agencje pracy tymczasowej. Myślałam że ze śmiechu padnę
buahahahahaha! Nawet jak to pisze się śmieje… (jeszcze o nim będzie o tym
kolesiu).
Za jakiś czas
przybiegła kierowniczka z zapytaniem ile osób przyszło do pracy, to mówimy że
my dwie…. Była baaardzo zdziwionaJ. Ciekawe podejście mają młodzi ludzie do tak
ważnej sprawy jaką jest praca i zarabianie pieniędzy – pomyślałam.
Mimowolnie spoglądałam jak wyglądają
kobiety, dziewczyny w różnym wieku, od czasu do czasu wymknął mi się
komplement, jedna była mocno zdziwiona moimi słowami i zaczęła sobie
umniejszać: a że makijaż na szybko robiony, że dziś jest nieświeża bo od
wczoraj… Itak dalej. Hmmmm… po co sobie umniejszać… zamiast powiedzieć dziękuję
i uśmiechnąć się… nie rozumiem… dziewczyny wyglądają bardzo fajnie, przykładają
się do wyglądu, nawet na „w nieładzie” ma swój urok.
Z kolesiem
zakręconym miałam przyjemność stać dnia drugiego, śmieszny kolo studiuje
podyplomowo BHP… spodnie za luźne, ilekroć kucnął pół dooopy widać mu było… no
i braki w wiedzy z zakresu spraw pracowniczych – podstawy…
Stoję tak stoję,
pustki wokół godzina do zamknięcia ludzie prawie wyszli ze sklepu w tem jakiś
kolo pyskuje o najtańsze rzeczy z pretensją: odpowiedziałam że nie ma. Patrzę
kto to taki nie kulturalny, zwykle ludzie podchodzą pytają…
A to: mój ex….
Przeszedł sobie potem przeszedł mimo barierki… i te pretensje że tanie
wykupili… co się dziwić: koniec akcji wiadomo ze przebrane będzie… Jak zawsze
wygląda elegancko, jak zawsze z kultura na bakier… potem widziałam go z jakaś
blondi…
Tak żonę zostawił,
dziecko małe… co tam… co tam dziecko… najważniejsze by tatuś się dobrze bawił…
Czym dziś jest
przysięga małżeńska, czym ślub…. Kosztem, wystąpieniem, pięknym wydarzeniem,
wypitym alkoholem i jedzeniem…. Czym jest naprawdę widać po latach…
Czym jest dziecko?
Gadżetem z którym kobieta powinna się pokazywać?! Czymś co para jest mieć
zobligowana?! A potem przykrym obowiązkiem, od którego tak chętnie się ucieka
wiedzionym ciekawością, nowością… po co płacić alimenty, wszak dziecko jest
kobiety prawda?!
Bylejakość… tak… już
nawet meble, sprzęty są obliczone na krótki czas użytkowania, byle przetrwało
okres gwarancyjny a po to już najlepiej klient kupi nowe i tak w kółko…
Meble, sprzęty…
związki, rodzina… miłość, wartości - to wyświechtane już slogany… jak pokazuje
czas. Konsumpcjonizm rządzi.
Oczywiście kiedyś
było inaczej, nie było rozwodów, z pracą było łatwiej… takie poluźnienie
relacji widać nawet w relacjach pracownik pracodawca – czy raczej zleceniodawca
– zleceniobiorca… na strychu wisi dyplom
dziadka – podziękowanie za nieprzerwaną trzydziestopięcioletnią pracę…. Dziś
jest tendencja by co lat kilka zmieniać…
No i takie mamy
czasy… byle jakie…
Kiedys z byle powodu malzenstw sie nie rozwiazywalo, teraz przy pierwszej sprzeczce biegnie sie do sadu z pozwem rozwodowym. Za latwo brac sluby, za latwo odzyskiwac wolnosc.
OdpowiedzUsuńA domowe graty? Tyle sie tego produkuje, wszystko jest tanie, tanio robione, a technika idzie do przodu w takim tempie, ze ledwie cos kupisz, a juz jest przestarzale. Buty, ubrania - nie oplaca sie reperowac i przerabiac, zelowac, bo to drozsze od nowych.
Masz swieta racje, wszystko zrobilo sie bylejakie.
Ja tam nie wiem filiżanko, czy to bylejakość, czy fakt, że teraz ludzi bardziej stać na rozwód. Ten mit nierozerwalnego małżeństwa z faktami nagminnego zabijania dzieci przed wojnami jakoś mi nie współbrzmi. To chyba zresztą w pruskim zaborze władze zakazały kobietom spać z niemowlakami, bo "przypadkowe" przyduszanie było na porządku dziennym, natomiast w okresie międzywojnia szamba były pierwszymi miejscami, gdzie poszukiwano zaginionych dzieci i małżonków. Natomiast jeśli chodzi o meble, to cena szybkości z jaką się je nabywa. Meble drewniane, które przetrwają wieki, nadal są produkowane. Tyle, że więcej wypłat trzeba na nie wydać :).
OdpowiedzUsuństać czy nie stać... chodzi o podejście: po co ratować relacje skoro można otwierać nową... - to tak Panów fascynuje. Oczywiście że trwałe dobra też są produkowane, jednak to niebywały lux na który mało kogo stać...
UsuńTylko panów? Wyczuwam zgorzknienie. To panie niby z innej planety? No właśnie - podejście. Cena trwałych rzeczy się nie zmieniła, tylko kupowanie ich stało się wyborem. Wiele kobiet woli mieć 20 tandetnych ciuchów zamiast 3 trwałe za tę samą cenę. To samo tyczy się wyboru faceta, jak ma brudne paznokcie i ćmoka przy nas papierochy, to trzeba koniecznie doszukiwać się głębi wierności? Nie warto poczekać na kogoś czystszego? :)
UsuńNiby Panowie z Marsa a Panie z Wenus... Co do dóbr luksusowych to zdania są podzielone.... ja obsesyjnie myślę o torebce CK którą widziałam w sklepie....ajjjjj.... spędza mi sen z powiek... oglądam się za siebie a tam torebka CK za mną chodzi - żartuje... ale chciałabym ją mieć...ehhh ta cena...
Usuńchciałabym mieć takie małżeństwo które przetrwa 50 lat... ech. jak se pomyślę że me najdłuższe związki trwały po 2 lata ;p
OdpowiedzUsuńJa chciałabym do końca życia, ale czy to realne?
UsuńPodsumowanie w fotce ze staruszkami...
OdpowiedzUsuńTeraz wszystko łatwiej wyrzucić i kupić nowe.
Zdjęcie pary strauszków trafia w sedno.
OdpowiedzUsuńzgadza sie.
UsuńRaczej pokazuje zwycięstwo medycyny. Jeszcze w XIX wieku na tego pana przypadałyby statystycznie dwie żony. Bo pierwsza padłaby po którymś porodzie, a druga potrzebna do gospodarstwa (świnie się same nie nakarmią).
UsuńTen obrazek ze staruszkami jest bardzo prawdziwy, bo dzisiaj ludzie nie doceniają tego co mają wcale. Za łatwo przychodzi im to odstawić i rozpocząć nowe życie, zamiast się zastanowić nad tym co robią.
OdpowiedzUsuńZbyt lekko traktuje sie wszystko i wszystkich, mam wrażenie że przedmioty traktuje sie lepiej od ludzi i zwierząt...
UsuńŚmieszny ten koleś;) zdjęcie staruszków daje do myślenia
OdpowiedzUsuńkoleś tak:)) wesoło było:))
UsuńWidziałam kiedyś zdjęcie tych staruszków.
OdpowiedzUsuńWiesz moi rodzice kompletnie do siebie nie pasują. Czasami się zastanawiam po co w ogóle są małżeństwem. Ale są nim od 26 lat. I nie było żadnego rozwodu.Chociaż czasami sama mam ochotę im go udzielić.
Albo np. u mnie w parafii jest taki proboszcz.. Tłumaczył nam na naukach przedmałżeńskich, że jeśli dziewczyna zajdzie nie daj Boże w ciążę, to lepiej nie wychodzić za mąż. Lepiej urodzić dziecko i zobaczyć, czy facet w ogóle nadaje sie na takie coś jak ojciec. Bo można sobie po prostu rozwalić całe życie. I z tego późnej biorą się rozwody.
Niestety ale świat teraz jest jednym słowem do dupy. Bo ludźmi rządzi pieniądz, a dzieci nie są wychowywane tylko chowane....
MSjournalistic.blogspot.com
Pieniądz zawsze rządził nie ma sie co czarować tylko kiedyś ludzie mieli zasady bo teraz jest tak luźno że trudno sie połapać...
UsuńZ tymi komplementami - to zależy... ja jestem na przykład skromną osobą, i też często sobie "umniejszałam"... ale mój chłopak zwrócił mi na to uwagę, że powinnam po prostu przyjmować komplementy, i teraz już staram się właśnie tak robić :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba tekst o tym, że kiedyś, jak coś się zepsuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza... to takie prawdziwe, i dotyczy wielu sfer życia...
:))
UsuńSmutne te Twoje refleksje. Mam nadzieję, że po tym zachłyśnięciu bylejakością, ludzie zaczną doceniać stałe wartości.
OdpowiedzUsuńfajnie by było..
Usuńte malenkie niespodzianki są niebezpieczne dla dziecka
OdpowiedzUsuń:))
UsuńTen świat w tych czasach jest bardzo przykry. Jak to mówią mi bliscy "jesteś z innych czasów". Może to i prawda... przykre jest zachowanie ludzi- wolą wziąć rozwód, zamiast spróbować coś naprawić dla dobra dziecka. Kiedyś była rodzina na pierwszym miejscu... teraz nie wiem... egoistyczne własne szczęście? Mam nadzieję, że ludzie otworzą jeszcze oczy :/
OdpowiedzUsuńno tak konsumpcjonizm rządzi pełną parą, ważny jest konsument i jego potrzeby gdyż to on dokonuje wyboru. Jaka rodzina? Jakie zobowiązania? Wszystko można zmienić, zamienić...
UsuńCzy to jest szczęście? Jak szczęściem może być krzywda drugiego człowieka?
Święta prawda to co piszesz - bylejakość nas atakuje zewsząd: od bylejakiich produktów w sklepach poprzez bylejakie relacje i związki, wokół mnie same rozwody i dzieci z rozbitych rodzin; to powoli staje się normą a jak ktoś żyję szczęśliwie radząc sobie z problemami w związku ( bo przecież się zdarzają...) przez wiele lat to mam wrażenie zaczyna się na niego patrzeć jak na idiotę. Bylejakie są rządy, służba zdrowia i prawo..... dzięki temu oszuści i naciągacze nękają niewinnych ludzi -m in o tym u mnie wkrótce..... jak się trochę otrząsnę i pozbieram,, do kupy,, Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńniestety...
UsuńPrzysięga małżeńska w tych czasach już mało co znaczy... Mam przykład w najbliższym otoczeniu :(. Ludzie w ogóle nie zachowują się dorośle. Nie umieją razem pokonać pewnych problemów... Jeszcze gorzej jak w tym wszystkim pojawia się dziecko bo to ono najbardziej cierpi.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio nauczyłam się dziękować za komplementy. Umniejszanie sobie mamy w naturze ;)
Nie tylko przysięga małżeńska... każda inna umowa... słowo - kiedyś było coś warte a dziś co?
UsuńJa wierzę, że świat wcale nie jest taki zły, że nie ma "gorszego" pokolenia. To pokolenie to my i to my musimy zadbać, by istniała miłość "na zawsze", by umieć się odpowiednio zachowywać, brać na siebie odpowiedzialność...
OdpowiedzUsuńCo do przysięgi małżeńskiej, która kiedyś była coś warta a teraz nie - też bym się kłóciła. Jest tak samo jak było. Jasne, jest więcej rozwodów ale to nie dlatego że ludzie nagle się mniej kochają, a dlatego, że nie boją się powiedzieć - zmieniłeś się, chcę szukać szczęścia - i szukają go w innej osobie. Kiedyś ludzie się nie rozwodzili, bo kobieta nie miała pracy, bo co ludzie powiedzą... a czy była w tym miłość? Wątpię :) Wydaje mi się, że kiedyś zdrada " na froncie" w ,,innym mieście" częściej występowała :)
Przepraszam za chaotyczne myśli :) Pozdrawiam!
Dziś jest więcej możliwości: internet, delegacje jest większa otwartość, pokusa kiedyś wiele rzeczy było tabu... dziś porusza się więcej tematów, więcej wolno...
UsuńNiestety to nie wroci... Wszystko przemija ;(
OdpowiedzUsuńi oby przyszło lepsze, ale czy przyjdzie? Z pewnością będzie inne....
UsuńKiedyś rozwody nie były popularne a, dziś tak. Ja jestem zdania że jak się psuje w związku to trzeba próbować to naprawić wspólnie a rozwód to powinna być ostateczność.
OdpowiedzUsuńteż tak myślę:))
Usuń