Może i się czepiam,
być może przewrażliwiona jestem ale niektóre sytuacje podnoszą mi ciśnienie, i
to bardzo skutecznie:
1) Idę krokiem
szybszym do pracy, na konkretną godzinę… a tu na środku drogi stoi sobie ktoś
lub grupka ludzi i jako te święte krowy należy z szacunkiem ominąć… jakby nie
mogli stanąć z boku, nie! Muszą na środku drogi taranować przejście…
2) Idę schodami w
dół wmieszana w tłum ludzi i nagle osoba przede mną zatrzymuje się, lub co
gorsza wraca się idąc pod prąd….
3) Ulotkarze… wiem
praca ciężka nie przyjemna… ale jeśli ja się spieszę, ręce mam zajęte to gdzie
ja mam wziąć gazetkę czy czym tam chce mnie obdarować….
4) palacze… rozumiem
że chce zaspokoić głód nikotynowy i niech to sobie robi ale dlaczego ja mam to
wdychać? Idzie przede mną a za nim ciągnie się jego „perfuma”.
E papieros uznany
jest za ten niegroźny, akceptowany, rozumiem radość dumę, wolność beztroskę i
całą resztę emocji towarzyszących palaczowi e papierosa: oto teraz może sobie
spokojnie w miejscu publicznym zapalić ale dlaczego do cholery dmuchać tym na
ludzi…
5) ja szczęście mam
wyjątkowe objawia się ono tym że gdy chcę gdzieś trafić i skazana jestem na
łaskę lub niełaskę przechodniów w kwestii wskazania mi drogi do obranego przeze
mnie celu… no szczęście moje objawia się tym że zaczepiana przeze mnie osoba
albo nie wie, albo zwyczajnie jest „nie stąd”….. najgorsze gdy się spieszę…. Dobrze
że są mapy! I street viev które to pomagają mi unikać „ukochanych” sytuacji
6) sytuacje rozmaite
z psami. Szacunek wzajemny to coś czego odczuwa się bolesny deficyt. Każdy ma
swoją przestrzeń której naruszać nie należy, to samo tyczy się zwierząt! Tego matka
winna uczyć swą latorośl, no ale po co zawracać sobie głowę bzdetami, wszak to
właściciel jest odpowiedzialny za swoje zwierze i cokolwiek się stanie i tak
jego wina będzie! Po co pytać o pozwolenie? pies może i właściciela ma, to jest
odpowiedzialność za niego; ale prawo zaczepiania ma każdy… wszak to pies tylko!
7) kundelki latające
luzem. Nie ma! Nie ma zrozumienia i akceptacji tego! Pies ma być pod nadzorem
właściciela, nie ma latania luzem, jak nie potrafi upilnować psa niech go po
prostu nie bierze skoro nie potrafi być odpowiedzialnym!
8) „ale on(ona) nic
nie zrobi” zapewnia właściciel (mam tu na myśli osobę spacerującą z psem)–
usprawiedliwia swego pupila – kurde a może mój pies zrobi?! Toć przecież lepiej
znam swojego psa niż obca osoba i moje zdanie powinno być szanowane, wymaga
tego kultura. Może mój pies jest podczas szkolenia, leczenia…
9) komunikacja
miejska: usiłuję wysiąść z autobusu ale nie mogę bo już pchają się do środka…
rozumiem że miejsce siedzące to gra warta świeczki no ale łatwiej będzie o nie „zawalczyć”
gdy część ludzi wysiądzie
10) „jak można
stanąć na środku i nie przesunąć się ani trochę” – podniosła głos oburzona
pasażerka autobusu, nie znam sytuacji, ale zakładam że kobita chciała wysiąść
jednak osoba zagradzająca jej drogę stojąc przy otwartych drzwiach skutecznie
to uniemożliwiała.
Niestety znam niektóre sytuacje i też ich nie znoszę...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńE- papierosy są podobno równie szkodliwe jak zwykłe. Co do komunikacji miejskiej, to całe szczęście omija mnie ta przyjemność, mam przystanek tak daleko, że pozostaje mi tylko auto:)
OdpowiedzUsuńoj sytuacje na drodze to osobny temat, zapewne mega emocjonujący...
UsuńMnie epapierosy az tak nie denerwuja, gorzej z tymi zwyklymi :/ nienawidze, nienawidze, nienawidze:<
OdpowiedzUsuń:)
Usuń"Kocham" większość tych sytuacji
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć że nie tylko ja:))
UsuńHe he. Numer jeden to moj hit! O palaczach nie wspomne. Moj szef wciaz chodzi z papierosem. Szczegolnie "lubie" gdy wchodzi do mojego pokoju, gdzie obstawieni jestesmy sprzętem specjalistycznym, nie mamy otwieranych okiem tylko klime i w bonusie - absolutny zakaz palenia... A pan stoi mi nad głowa, dmucha dymem i strzepuje peta na podłogę. Wielbię to normalnie.
OdpowiedzUsuńdo zabicia!
Usuń:D. Bardzo konkretne podsumowanie:). Jest jeden problem - z nas dwojga to on ma broń...
Usuńto gołymi rencami:P
UsuńA to tak - jak najbardziej :D
Usuń:))
UsuńMnie chyba najbardziej wkurzyłaby sytuacja z autobusem tzn. problem przy wysiadaniu z niego, nie cierpię zatłoczonych miejsc.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię, gdy ktoś koło mnie pali. Nie dosyć, że nie znoszę zapachu dymu tytoniowego, to jeszcze potem śmierdzą mi nim ubrania.
OdpowiedzUsuńdokładnie!
UsuńZnam to, szczególnie tarasowanie chodników, łażenie lewą stroną, angole cholerne i śnięte krowy .... chyba jakaś plaga w tym temacie się zrobiła.
OdpowiedzUsuńChłop mój ostatnimi czasy lezie, albo rowerkiem powolutku jedzie za plecami takich zawalidróg i bezczelnie podsłuchuje, o czym rozmawiają he,he.... Ja też tak robię, a że najczęściej chodzę w cichych butach, to szok jest większy :))) Okropna jestem, wiem ;) ale ręce mi opadają.
ja kompletnie nie rozumiem tego czatowania na środku? Może jakie hinduskie bydlęce korzenie sie odzywają faktycznie...
Usuńkiedyś mnie bardzo irytowały taki sytuacje, ale teraz mam na nie zlew i nie denerwuję się przez nie niepotrzebie :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńJednynkę uwielniam najbardziej,szczególnie jak spieszę się do pracy :D
OdpowiedzUsuńa już myślałam że tylko ja taka czepialska jestem...
Usuńpalaczom obok mnie mówię NIE. ble i fuj..
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJa na szczęście nie mam w pobliżu siebie osób palących, oprócz... mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńJa z tego wszystkiego nie znoszę palaczy i zawsze głośno wyrażam swoje antynikotynowe poglądy ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie znoszę tych wszystkich sytuacji... no może poza ulotkami. Sama nigdy tak nie pracowałam ale wiem jaka to niewdzięczna praca z opowiadań znajomych dlatego zawsze choćby nie wiem co biorę te ulotki, bo najnormalniej w świecie szkoda mi tych ludzi, którzy na zimnie stoją, muszą się uśmiechać i znosić często niekulturalne odpowiedzi od ludzi, którym je wciskają. :D
OdpowiedzUsuńno ale czasem naprawdę nie mam jak wziąć ani czasu....
UsuńLudzie...
OdpowiedzUsuńhehhhh...
UsuńA mnie wkurzają dzieciaki, takie 5, 6 letnie, które tymi malutkimi rowerkami zapieprzają całym chodnikiem i jeżdżą ludziom po palcach a matki (Jak już jakaś się trafi, bo zazwyczaj dziatwa luzem lata) się zachwycają, jak to ładnie dziecko po palcach przejechało komuś! Noż, kurczę, plac zabaw mają niech tam szaleją.
OdpowiedzUsuństrach pomyśleć co to wyrośnie z tak lekko bezstresowo wychowanych.....
UsuńBędę rozjeżdzać ludzi samochodami...
Usuńgrrrrr....
UsuńPalacze! Tego nie cierpię najmocniej. Idzie sobie taki przed Tobą dmucha Ci pół drogi fają i jeszcze peta wyrzuci za siebie :/
OdpowiedzUsuńwrrrrr....
UsuńZgadzam się :) Ja najbardziej się wkurzam jadąc autem.. Chętnie przepuszczam ludzi na pasach, ale z doświadczenia wiem, że starsze babcie szybciej idą przez ulicę i jeszcze podziękują, a matki z wózkami wloką się jak święte krowy, naprawdę bez przesady... Albo grupka rowerzystów obok siebie i myśl jak ich wyminiesz, bo się nie posuną; pies, który wybiegnie na środek ulicy i nie ruszy się ani w jedną ani w drugą...
OdpowiedzUsuńna temat świata widzianego z za kółka to dopiero można listę zrobić...
UsuńZgadzam się. Tez nie lubię jak ktoś pali przy mnie papierosy ;)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńMnie też tacy ludzie denerwują. Myślą, że są sami na ulicy.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPod większością mogłabym się podpisać :)
OdpowiedzUsuńWiększość sytuacji i mi się przytrafia i też je "uwielbiam" :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńI jeszcze jak tarasują drogę albo staną na środku w alejce w sklepie... to nic że nie ma jak przejść, ale wózek i stanie na środku alejki żeby oglądać półki są ważniejsze. A co do palaczy na ulicy- dlatego nigdy nie palę idąc ulicą, bo zwyczajnie może to komuś przeszkadzać :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńBez wątpienia większość przedstawionych przez Ciebie sytuacji doprowadza mnie do szewskiej pasji. Powtarzałam to wielokrotnie i powtarzać będę, że gdyby każdy z nas wykazywałby odrobinę dobrej woli wszystkim nam żyłoby się lepiej, ale niestety marne szanse aby tak było. Z ludzką mentalnością.
OdpowiedzUsuńoj tak....
UsuńUlotkarze to nic w porównaniu z telefonicznymi naciągaczami, milion razy można mówić ''nie, dziękuję, nie jestem zainteresowany''. W końcu niegrzecznie się rozłączał, bo ile razy mogę to powtarzać gdy wmawiają mi, że nie, że ja na pewno potrzebuję ich usług.
OdpowiedzUsuńNa to są blokady, swego czasu podawałam tu kody by ograniczyć tego typu kontakty. Rozmowę w każdym momencie można ukrócić:))
UsuńBardzo dużo sytuacji (jak nie wszystkie) jest mi bardzo dobrze znana i równie mocno mnie irytuje.
OdpowiedzUsuńhehhhhh...
UsuńPalacze dmuchający prosto w twarz... Ahh też to uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń