Tu tu i tu publikowane są doniesienia o przypadkach
gdzie prawo do zdrowia i życia danego zwierzaka zostało mocno naruszone.
Podobnie jak wiele z
Was… różne historie słyszałam, nie jedno czytałam… sporo można znaleźć na tym
blogu, sporo na stronach jakże licznych fundacji, portali…
Skoro już tyle tego
było można zadać pytanie: po co po raz kolejny to samo”. Dziś nieco inaczej
podejdę do tematu… zapewniam że moim celem nie jest i nie było wzbudzanie
emocji… zamierzam jedynie wyrazić swoje zdanie podzielić się myślami…
Przypadków jest
kilka…nie zapoznawałam się ze szczegółami doniesień…brak mi zdrowia….
zastanawia mnie niezwykła pomysłowość sprawców. Szokują mnie już same nagłówki
które czytałam… są na tyle nieprawdopodobne że zahaczają o jakąś fikcje
literacką… i tu pojawia się pytanie: w czyjej głowie narodził się pomysł?
O ile jestem w
stanie zrozumieć niechęć do posiadania zwierząt… to nie zrozumiem drastycznego
łamania praw żywych istot. Nie zamierzam wchodzić w szczegóły poszczególnych
doniesień, jeśli ktoś ma ochotę potrzebę sam może zapoznać się z nimi klikając
w podlinkowane wyrazy…
Zastanawia mnie
prewencja czy można coś, cokolwiek zrobić by zapobiec takim sytuacjom?
Jak chronić
zwierzęta? Po pierwsze ograniczenie rozrodu zarówno wolno bytujących jak i
domowych… ok., ale jak widać tłuczenie w kółko o zaletach kastracji i
sterylizacji… rozprawianie się z mitami i „wierzeniami ludowymi” i znowu
fundacje działające, rozmaite akcje…
wierzę że naprawdę pomogły mimo to problem istnieje nadal?
Nie wiem czy powinno
dojść do tego że jak ktoś ma zwierze nie hodowlane to na straży obowiązkowego
zabiegu powinien stać aparat państwowy:
1)
obowiązkowa kastracja, sterylizacja gdy zwierzę nie posiada uprawnień hodowlanych, nie jest przeznaczone do niej.
2)
obowiązkowa
rejestracja każdego zwierzaka (nie ważne rasowy czy nie, hodowlany czy nie,
każdy)
3)
sprawdzanie,
nie wiem kto np. fundacje… policja… czy i właściciel wywiązuje się z
powinności.
No właśnie a co z
kundelkami ulicznymi? Piesek biega luzem i nie wiadomo czyj jest – proceder popularny
zwłaszcza na wsi gdzie lud prosty „głowy i czasu” do tego nie ma?
Swego czasu ze
znajomym rozmawiałam na temat społecznego wymiaru kary jakoby jego celem było
odstraszenie potencjalnego obywatela… o ile zdaje on egzamin w wielu
przypadkach to jednak nie dzieje się tak zawsze… no właśnie jakie zmiany
należałoby wprowadzić i jak usprawnić jego sankcjonowanie? Jak miało by to wyglądać
by wyeliminować zwyroli ze społeczeństwa bo inaczej nazwać opisanych oprawców
nie sposób! Uważam że mimo wszystko kary są zbyt łagodne… wielu psychopatycznych
morderców zaczynało w dzieciństwie od znęcania i mordowania zwierząt? Dalej ktoś
powie że to tylko zwierze? Rozumiem nie lubić zwierząt, niechęć do przebywania
w ich towarzystwie ale nie pojmę i nie zgadzam się na zwyrodnialstwo!
Najgorsza w tym
wszystkim jest bezradność…
Muszę przespać się z tematem, bo nie wiem jak się do niego ustosunkować.
OdpowiedzUsuńi do jakich wniosków doszłaś?
UsuńNie tylko na wsi są psy bezpańskie...
OdpowiedzUsuńDo tematów nie zaglądam bo się boję.
Dopóki państwo nie ustanowi surowszych praw to nadal będziemy mieć takich zwyrodnialców...
ależ oczywiście... myśląc o latających luzem psach mam na myśli nie tylko bidy porzucone ale także takie co właściciele nie kontrolują tego by zwierze znajdowało sie na posesjiii...
Usuńwkurza mnie pies sąsiadki latający luzem szcczeka... czasem idzie bezczelnie w kierunku i szczeka...
ale co my możemy... nie zmieni się świata jeśli pojedyncze jego jednostki wciąż będą robiły jak chcą
OdpowiedzUsuńNiestety, schroniska pełne, a wiele zwierząt powinno się odebrać ich właścicielom, bo serce pęka, jak sie patrzy na przyrośnięte łańcuchy do karku psa, blaszane budy w słońcu, wychudzone, głodne koty - bo najedzone nie będą polować, nie mówiąc już o zwierzętach gospodarskich: koniach, krowach, świniach ....
OdpowiedzUsuńTutaj dużą rolę mogliby księża odegrać, ale oni sami mają pusto w łbach i większość przekonana jest, że zwierzę nie ma duszy, a tu kasę trzeba ciągnąć .... niestety .....
Palcem nie rusza, bo dla nich zwierzeta nie maja duszy.
Usuńzwierząt z tego wynika że jest za wiele, toteż należy ograniczyć ich ilość wówczas wzrośnie wartość...
UsuńMity i baśnie ludowe podnoszą mi ciśnienie najgorsze że do pewnych osób ciemnych światło nie dotrze nigdy...
Zwierzęta rzeźne zwłaszcza w hodowlach to już odrębny temat - masakra...
no bo to im sie nie opłaca....
UsuńMnie zastanawia jedno, dlaczego w jednych krajach nie ma ani jednego bezpanskiego zwierzecia na ulicy, a schroniska swieca pustkami, ludzie biora odpowiedzialnosc za zwierzaki domowe, placa za nie podatki i obowiazkowe ubezpieczenia OC, czipuja i szczepia regularnie, pilnuja i nie puszczaja samopas, mimo ze nie ma np. obowiazkowego kaganca, bo to wlasciciel decyduje, czy jego pupil jest niebezpieczny, czy nie. W innych natomiast zadne akcje spoleczne nie pomagaja i od dziesiecioleci malo co zmienia sie na lepsze, choc cos tam drgnelo w dobrym kierunku. Wszystko to jednak kropla w morzu potrzeb. Zwierzeta biegaja samopas, sa nieszczepione, rozmnazaja sie bez kontroli, malo kto placi podatek, a kiedy zwierze zachoruje lub sie rozmnozy, wyrzuca sie je na smietnik.
OdpowiedzUsuńWnioski wyciagnijcie sobie sami.
Myślę że podstawą są różnice w kulturze, mentalności... moja sąsiadka od lat puszcza swego kundelka samopas.... lata on gdzie chce szczeka i warczy... nie wiem czy kogoś ugryzł... mam nadzieje że nie. Uważam że takim ludziom powinno sie psy odbierać, a za nieodpowiedzialną postawę zakaz posiadania zwierząt. Coś jak dziennikarka w piśmie o psach napisała że zamiast tworzyć listę psów niebezpiecznych powinno sie stworzyć listę osób którzy nie powinni mieć zwierząt i tyle. Jednak z drugiej strony kto by to administrował, komu chciało by sie tam... zwierzętami zajmować, jakby nie było większych problemów - i to takie myślenie...
Usuńa na fb pelno ogloszen ze szukam kotka dla corki
OdpowiedzUsuńtzn nie ja:) tylko ogolnie ludzie szukaja i szukaja a potem wiadomo jak sie dziecko znudzi..
Usuńjakby nie wiedzieli gdzie szukać.
Usuńale gdzie oddać to szybciej...
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńLubię zwierzęta i nie rozumiem skąd tyle jest bezpańskich.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
kastracja, sterylizacja... kluczem do poprawy sytuacji, no ale niestety mity i baśnie ludowe wierzenia nie pozwalają wielu podjać słusznej decyzji.
UsuńCiekawe, a raczej bardziej pożyteczne i pomocne są przepisy dotyczące posiadania zwierząt w poszczególnych, zagranicznych krajach (Ameryka, Szkocja). Mnie bardzo podoba się inicjatywa prężnie działającej amerykańskiej (i w sumie nie tylko) organizacji "HSPCA of America" - najkrócej pisząc, pomyślnie zapobiegają oni szerzeniu się okrucieństwa wobec zwierząt.
OdpowiedzUsuńa jakie to działania?
UsuńNiestety na codzień widzę co się dzieje z psami na wsi, większość biega luzem i atakuje ludzi, mojego psa na spacerze, przez co nie mogę z moim psem wyjść na dłuższy spacer.
OdpowiedzUsuńdzwoń na straż miejską niech zabiorą psa. Ja noszę sie z zamiarem zatelefonowania na straż miejską na kundelka sąsiadki... wkurzam sie postanawiam sobie a nigdy tego nie robie...
UsuńZnęcanie się nad zwięrzętami to bardzo trudny temat, omijany, bagatelizowany, umniejszany. Sytuacja w Polsce się zmienia, niestety bardzo wolno.
OdpowiedzUsuńOstatnio przydarzyła się dziwna sytuacja mojemu wujkowi - po wielu wielu latach musiał uśpić swojego wilczura, był chory i cierpiał. Po jakimś czasie poszedł do schroniska by wziąć jakiegoś szczeniaka, miał szczere chęci przygarnięcia zwierzaka. Niestety po miesiącu przerzucania papierków, sprawdzania go jako opiekuna i ogólnej opieszałości mój wujek stwierdził że ma to w nosie i zrezygnował.
z jednej strony zamiatany pod dywan a z drugiej wywołujący emocje... tak czy owak nie wiele z tego wynika.
UsuńŻenujące że tak potrafią zniechęcić... źródeł skąd można wziąć psa jest cała masa: ogłoszenia w prasie w necie, są fundacje... jakby wujkowi przeszlo co mam nadzieje szybko nastąpi... tyle nieszczęść psich jest...
Ja jestem załamana sytuacją bezpańskich zwierząt w naszym kraju... zdecydowanie powinno się przeprowadzić reformę w tym temacie.
OdpowiedzUsuńNie wejdę w podlinkowane słowa, bo nie chce się zdołować. Powiem Ci tylko, że od pewnego czasu pod moją pracą dokarmiam kocią rodzinę, i ludziom, wykształconym, n stanowiskach, nawet to przeszkadza. Przeszkadza to, że cztery kotki siedzą sobie pod choinką i czekają codziennie, aż wyniosę im jedzenie. To straszne i chce mi się płakać. Gdyby kotki te dałyby się złapać, wzięłabym je do siebie, ale są za bardzo dzikie.
OdpowiedzUsuńmoże jakąś fundacje powiadomić zajmującą sie zwierzakami? Kotami? Warto pomóc tym bardziej że zima idzie...
UsuńJa ogólnie nie rozumiem brania zwierzaka, a potem oddawania/wyrzucania... Wiem, że są czasem przypadki wyjątkowe, czyli np. urodzi się dziecko i okazuje się, że jest uczulone na zwierzaka, ale dlatego, że komuś się już nie chce zajmować? Mam królika i JA SAMA wybrałam go w sklepie, więc nie rozumiem jak miałabym go oddać, choć niszczył mi wszystko - meble, dywany, ściany do gołej cegły - po prostu WSZYSTKO non stop do tego sikając, gdzie popadnie. Na dodatek potrafił podbiec i mnie atakować. Ale przecież to JA podjęłam decyzję, że chcę TEGO zwierzaka, więc uważam, że to JA powinnam ponosić konsekwencje tej decyzji. Odczekałam pół roku, poddałam malucha kastracji (ponoć wcześniej się nie dało) i nauczyliśmy się razem żyć. Mam go już ok. 5-6 lat, załatwia się grzecznie w kuwetce, nie niszczy mebli (gryzie kable, ale je da się ukryć), przychodzi do mnie wieczorem na kolana i uwielbia być całowany po główce :) Choć wiele razy ratowałam go po nocach, płacąc niemałe pieniądze za nocne wizyty (zaczynają się od 100 zł za przejście przez próg...), gdy maluszek próbował mi "umrzyć", to na pewno nie żałuję podjętego X lat temu wyboru ;) Do zwierząt trzeba mieć cierpliwość i serducho <3
OdpowiedzUsuńto prawda... do zwierza trzeba mieć serducho... oj tak...podziwiam Cię.
UsuńZ psami może w mojej okolicy nie ma problemu, ale z kotami już tak. Sąsiadów córka ma dwie córki bliźniaczki. Dwa lata temu oczywiście znudziły im się koty i przywiozły je do dziadków. Sąsiadka to taka trochę jędza, więc pogoniła te na oko prawie roczne koty. Nie karmiła i wyganiała je z podwórka. Sąsiad to dobry człowiek, ale za bardzo słucha się żony i nic z tym nie robił. Kotka pewnego dnia przyszła do nas na podwórko i wyjadała resztki z kompostownika, była wychudzona, ale ciągnęło ją do ludzi. Przez ponad tydzień była u nas, ale zabrała ją druga sąsiadka i do tej pory tam jest. Kot też chyba trafił do jakiegoś domu, bo już nie było go widać. To już nie pierwszy raz kiedy wykręcają taki numer. Parę lat temu też od nich trafiła do nas kotka. Oczywiście oni się tego wypierają, ale wszyscy wiedzą czyje są te zwierzęta.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest wychowanie, zwierzęta to wielka odpowiedzialność i od dziecka powinno się wychowywać, że jeśli chcesz mieć kota, psa, chomika... to musisz się nim zajmować. Nawet wtedy kiedy dorosną i nie są już może takie urocze, czy już ich nie chcesz bo ci się znudziły, albo są stare i niedołężne.
Ja bardzo przywiązuje sie do zwierzaka... szkoda że nie każdy tak ma...
UsuńWydaje mi się, że punkt 3 w rzeczywistości nie wyglądałby pozytywnie i wątpię, czy by tego przestrzegali i sprawdzali właścicieli.
OdpowiedzUsuńwiem wiem wiem...
UsuńCieszę się że takich osób którym los zwierząt nie jest obojętny jest coraz więcej, bo tak naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że to my możemy dużo zdziałać, przez chociażby takie wpisy, doniesienia o łamaniu praw zwierząt, i wcale tak nie jest, że 'trudno nic nie da się z tym zrobić', im większy apel tym owocniejsza odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie że wpisy nie wiele dają... a jeśli już maiłabym być szczera to nic...
UsuńTeż niestety nie rozumiem zwyrodnialstwa. Do tego wyrzucanie zwierząt... jakby nie można było oddać pieska w dobre i kochające ręce lub w ostateczności do schroniska. W linki nie wejdę, bo będę przeżywać do jutra i klnąć na tych ludzi. Zrobiłam tylko podgląd linków najeżdżając kursorem i po przeczytaniu tematów, wolę nie wchodzić... aż mnie ciarki przeszły... ehh...
OdpowiedzUsuńProblem w tym:
Usuń1) jeśli ktoś chce oddać zwierzaka jest to bardzo źle postrzegane... wiele agresji wzbudza taka postawa. Ja rozumiem i szanuje taką decyzje i uważam że lepiej oddać niż porzucić.
2) problem w tym że zwierząt jest wiele więcej niż domów... rąk które mogłyby przygarnąć...
Moim zdaniem kary powinny być surowsze i częściej egzekwowane. Ja wprowadziłabym więcej kar finansowych. Druga kwestia to obowiązkowa kastracja -jestem za, a wyjątek powinny stanowić zwierzaki hodowlane.
OdpowiedzUsuńno właśnie czy aby na pewno ta surowość kary była na tyle dobrym straszakiem nawet w obliczu nieuchronności? ZAstanawiam się co tak naprawdę musiało by sie zadziać by wyeliminować sytuacje w których te bezbronne stworzenia tak bardzo cierpią...
Usuń