Szczerze powiedziawszy
to żałuję że pojechałam na ten pogrzeb. Może nie powinnam tak pisać – bo to nie
poprawne. Niepoprawne jest mówienie prawdy, tego co się widzi i czuje, co
naprawdę się myśli. Nie, nie chodzi mi o ciocię… naprawdę bardzo mi przykro. Ok.
miało być szczerze. Odkąd pamiętam ciocia chciała umrzeć… mówiła o śmierci,
miała czarny humor momentami, ale wyczuwałam za nim idące pragnienie odejścia z
tego świata: pisała swoje nekrologi które zamieszczała za szybą, mówiła o
ostatniej podróży karawanem, noszeniu na rękach… jak bardzo trzeba cierpieć by
tak bardzo pragnąć śmierci. Ciocia miała cukrzyce, ale także domyślam się sporo
innych chorób o których zapewne nigdy się nie dowiem. Żartowałyśmy z ciocią że ma tyle leków iż jest farmaceutką. Ciocia dała
się lubić jej dom był często odwiedzany przez rodzinę która często przyjeżdżała
z daleka… przychodzili także sąsiedzi… można by rzecz o nich iż sa pół
domownikamiJ. Nierzadko biesiadowano przy suto zastawionym stole. Z jednej strony
ciocia mówiła o skromnym życiu oszczędnym, o braku środków na leki, o biedzie…
a z strony drugiej pamiętam te uczty… nie, nie byłam gościem w tym domu zbyt często…
ostatnio właściwie nocowałam, przyczyną jedyną był problem z połączeniem. Pogrzeby…
wypada się pożegnać… a z drugiej ta krępacja przy nadużywaniu gościnności…
teraz już nie te czasy gdzie się gościło bo skąd na to wszystko brać… jak tu
przyjmować zaproszenie od kogoś kto mówi o tym że brak mu na leki…
Tę całą firmę
pogrzebową mogłabym śmiało fuszerkową nazwać… bo tak beznadziejnie ciocie
zrobili… powinni się postarać przecież pieniądze biorą spore… jeszcze to
feralne spóźnienie… za grosz taktu… dobra mało być szczerze, przyznaje może we
mnie dalej nie ma zgody na to że odeszła… że już nie zadzwoni… że sobie w ten
wyjątkowy specyficzny sposób nie pożartujemy. Tego żartu nie zrozumie nikt, to właśnie
łączy ludzi. Z drugiej strony myślę o tym jak bardzo chciała odejść, jak bardzo
musiała cierpieć by latami wprost czekać na ten moment. Od lat mała wszystko
dopięte na ostatni guzik: miejsce na cmentarzu, ubrania uszykowane… wszystko
gotowe…
Ciocia nie pracowała
zawodowo nigdy. Dość młodo zaszła w ciąże: dwoje dzieci gospodarstwo, mąż
pracujący… alkoholik. Zmarł kilka lat temu… niedawno zmarł jej ojciec… tyle
ludzi odeszło, i tak co kilka lat ktoś…
Syn ma dobrze prosperującą
firmę zatrudnia znajomych rodzinę… samych facetów. Taka specyfika. Ma rodzinę:
tą samą żonę od kilkunastu lat, nastoletnia latorośl.
Córka cioci Judyta zajmuje
się domem ma dwoje dzieci (16 i 20 lat)… jej mąż pracuje w firmie szwagra. I tak
od lat.
Duży dom pustoszeje,
tyle ludzi odeszło… mieszka w nim Judyta z mężem i dziećmi. wracając do mojego
niezadowolenia z przyjazdu tam…. Otóż Judyta wypomniała że miała ciężkie życie
że ciągle musiała usługiwać że ciągle goście czekali a ona musiała usługiwać i
że my nie wiemy co to znaczy, nie wiemy co to znaczy być córką alkoholika…
kurcze! Ja prawie w ogóle nie przyjmowałam dość licznych zaproszeń właśnie w
obawie przed wypominkami, awanturami… rozumiem że to trudny dla niej moment ale
my też cierpimy… Judyta ma takie zwyczaje. W takiej atmosferze nawet kulturne: „smacznego”
brzmi…
Ksiądz powiedział że
pięknym prezentem dla zmarłej będzie komunia w jej intencji. Nie wnikam to
kwestia osobista, kwestia wiary, sumienia, nie mnie oceniać. Ale… gdy tak licznie
przekazują sobie znak pokoju, gdy tak ochoczo gnają po opłatek… a po kilku
dosłownie godzinach są awantury, wypominki, jest agresja, pretensje i żale… najgorsze
wypominanie tego czegoś sprzed lat… czegoś za co padły przeprosiny… co więcej
można zrobić? Ile razy można przepraszać?
Czy aby na pewno Judyta
wszystko wie? Często zazdroszcząc komuś nie mamy pojęcia o wielu rzeczach,
czasem ktoś cierpi w środku i nie ma ochoty się licytować kto miał gorzej…
każdy jest inny, niczyje życie nie jest usłane jedynie różami każdy tak czy
inaczej doznaje przykrości…radości… to jest po prostu życie. Mogłabym zazdrościć
koleżance przystojnego męża który dobrze zarabia… ona nie pracuje… mogłabym zazdrościć
jej rodziny…. Ale za jej uśmiechem kryje się ból osoby chorej poważnie chorej. Hej!
Jak brać to w pakiecie! Ciężko zazdrościć takiego stanu zdrowia ale pieniążków
wielu zazdrości.
Komunie przyjmują by
poczuć się lepiej? Bo to łatwiejsze niż praca nad sobą, uczciwe przyjrzenie się
sobie. Potem awantury… zaciekłość, brak przebaczenia w ręcz niechęć i
obnoszenie się z pielęgnowanymi przez lata urazami.
Nie ma domu bez ulomu, a przyslowia, jak wiadomo, sa madroscia narodow.
OdpowiedzUsuńZaczac trzeba od siebie, pozniej miec pretensje do innych. Tyle, ze stokrotnie latwiej zauwazyc slomke wcudzym oku, a przegapic belke we wlasnym.
:)
UsuńRodzinne scysje... Znam to z autopsji.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńech nic to jak to się mówi z rodziną najlepiej na zdjęciach się wychodzi....
OdpowiedzUsuńDokładnie, jestem tego samego zdania
Usuń:)
Usuń:)
UsuńTo powiedzenie Kathy jest jak najbardziej prawdziwe...
Usuń:)
UsuńSkąd ja to znam, chyba w każdej rodzinie są takie sprawy, co do wiary, to mentalność katolików to porażka .
OdpowiedzUsuńprawda.
UsuńPrawdą jest, że w cudze buty nie ma co wchodzić.
OdpowiedzUsuńPożegnałaś ciocię i to się liczy. Nic poza tym, tak myslę.
:)
UsuńRacja Lidia.
Usuń:)
UsuńCóż takie jest życie, ludzie są różni i nic nie poradzisz na to.
OdpowiedzUsuńWażne, by samemu czuć się w swojej skórze dobrze.
Pozdrawiam serdecznie
to prawda:) dla tego tam nie jeżdżę.
UsuńMoja rodzina skreśliła mnie z listy rodzinnej jak się rozwiodłam z pierwszym mężem, bo przecież katolik musi do śmierci i koniec. A rodzina mego obecnego męża jest dla nas tak naprawdę na papierze, bo zazdroszczą że mamy pieniądze, a skąd je mamy a jak to robię że nie pracuję i mam! Nikt nie zadał sobie tyle trudu żeby pomyśleć jak bardzo trzeba być chorym żeby mając 40 lat musieć przestać pracować i być na świadczeniu ZUS. Ale pomijam to milczeniem, nie utrzymujemy kontaktu i nauczyłam się z tym żyć. Moja rodzina to mąż, syn i 4 psy. Taka mam rodzinę . A reszta ..... żal by wspominać..... oczywiście wszyscy katolicy.... nie mam nic do religii ale jak widzę że ksiądz może być gejem albo pedofilem a rozwodnicy nie mogą przyjąć komunii tylko komunię duchową to mnie coś ściska wewnątrz, Może dożyję dni, że coś tam w Rzymie zmienią i moja pozycja jako katolika odzyska równowagę . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmnie ta cała obłuda właśnie niesamowicie odstręcza od tych ludzi... religia daje poczucie prawości, że są tacy dobrzy prawi bo Bóg wybaczy.... więc często nie przejmują sie zbytnio drugim człowiekiem bo Bóg najważniejszy...
UsuńWspółczuję choroby.... co do zazdrości to jeszcze słyszałam by nie zazdrościć bo sie tego nigdy nie będzie miało:)
Ja od pewnego czasu wyznaję pogląd, że rodzina jest tą, którą sobie sami stworzymy.
OdpowiedzUsuńcoś w tym jest:)
UsuńNiestety z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, I ta stara prawda się potwierdza :)
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem po co ludzie wypominają sobie jakieś stare żale... przecież lepiej albo skreślić taką osobę ze swojego życia albo pojednać się z nią, a nie ciągle najeżdżać...
OdpowiedzUsuńmyślę że jest pewien typ ludzi którzy nie potrafią inaczej funkcjonować... przeprosiny nie przyjęte.... a do komunii idzie.... złożyć "piękny dar" komunii świętokradzkiej,,,,,
UsuńNiestety tak to często bywa, przykre jak rodzina się tak zachowuje.
OdpowiedzUsuńniestety to nie jest odosobniony przypadek
UsuńJa zawsze powtarzam, że z rodziną to dobrze tylko na zdjęciu...
OdpowiedzUsuńPogrzeb to szacunek dla zmarłego, więc jeśli to rodzina to idę.
Ale jeśli już idzie o jakieś imprezy rodzinne, szczególnie te gdzie ma być więcej ludzi, unikam :)
tu kwestia lokalizacyjna komplikuje pole manewru... w takiej sytuacji no niestety w trosce o siebie najlepiej unikać nawet pogrzebów... zapalić ot świeczkę podumać i koniec...
Usuń