Cześć:) jak się masz? Mam nadzieje że u Ciebie wszystko ok.
Dziś przychodzę z kilkoma pytaniami: jakie macie podejście do daty przydatności do użycia jaką producent pisze na opakowaniu? A jak traktujecie informacje o czasie - (zwykle wyrażanym w miesiącach) od otwarcia produktu?
Podany na opakowaniu termin jest datą optymalną. Czas od otwarcia podany na opakowaniu może być krótszy gdyż producent chce zasugerować iż jego produkt jest taki naturalny. O ile w przypadku produktów do pielęgnacji nie mam problemu ze zużyciem - a od lat mam w zwyczaju że w łazience są pootwieranych kilka żeli pod prysznic. Z balsamami to zwykle jeden używam raczej nie otwieram więcej... maseczki saszetkowe jednorazówki....
Problem ze zużyciem jest w przypadku kolorówki.... czy jest ktoś kto zdenkował całą paletkę cieni? W każdej paletce mamy ulubione odcienie oraz takie których nie użyywamy za dużo lub wcale.
Jak wiecie ja lubię wybór, codziennie się nie maluję... a wywalić całe opakowanie było by mi bardzo ciężko... tusz do rzęs - fajny dobry produkt... czy muszę mieć w kalendarzu zapisaną datę by wywalić produkt bo tego dnia upływa termin od kiedy otworzyłam opakowanie i prducent sugeruje by wyrzucić....
Jak to widzicie? Domyślam się że producent chce jak najwięcej produktów sprzedać i ten okres może być zaniżony a z drugiej strony jak wiadomo: "nic nie może przecież wiecznie trwać"
Jakie macie podejście do tych spraw? Sztywno trzymasz się terminów czy traktujesz je raczej jako sugestie a produkt wyrzucasz gdy już widać.... na przykład że tusz już nie maluje, podkład sięgnął dna...
Kolejnym pytaniem są rozdania... nie wiem czemu tak mało osób bierze udział..... często też na innych blogach widzę że przedłużane są terminy z powodu niskiej liczby uczestników...
U mnie można wygrać herbatkę zapraszam
wtorek, 21 lutego 2017
70 komentarzy:
Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No właśnie ja nigdy nie zdenkowałam np paletki..
OdpowiedzUsuńPodobnie.
UsuńJa ledwo jeden kolor potrafię w paletce zdenkować :D
Usuń:)
UsuńJa podchodzę do terminów z dystansem i obserwuję, czy właściwości produktu się nie zmieniły. Gdy coś mnie niepokoi, to wtedy do widzenia. Moja mama i siostra są mikrobiologami i obydwie mnie przekonują, że nie ma co siać paniki z tymi datami ważności, a opierać się na zdrowym rozsądku. Kosmetyk może się zepsuć i przed upływem terminu ważności, a drugi będzie ok długo po dacie. Produkty pudrowe to już w ogóle w tej kwestii są najbezpieczniejsze. Wiele też zależy od warunków przechowywania :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeśli chodzi o tusze do rzęs to jeszcze nie udało mi się mieć jednego dlużej niż 3-4 miesiące bo zawsze mam po prostu jeden i z niego korzystam do dna :-) a palety to inna sprawa, zwłaszcza że nigdy nie korzystam z każdego cienia bo nie wszystkie mi podpasują :-) to samo mam również z lakieramj hybrydowymi: kończy się termin ważności a kolor dalej jest... raczej się nie stosusje do dat ważności w takich kwestiach, chyba że produkt by po prostu się zepsuł.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy temat poruszyłaś :-) Generalnie w pielęgnacji staram się zużywać wszystko w terminie. Choć ostatnio miałam na przykład krem pod oczy z terminem przydatności 3 miesiące od otwarcia, a ja go używałam ponad 4 miesiące i nic się nie stało ;-) Nie zmienił zapachu i właściwości, więc był ok.
OdpowiedzUsuńKolorówka to już osobna sprawa. Nie zdarzyło mi się zużyć do końca choćby jednego cienia do powiek ;-) Dlatego teraz mam dużo mniej cieni, niż kiedyś. A i tak pewnie nie zdołam ich zdenkować ;-) Szminki używam dłużej, o ile oczywiście nie zmieniły zapachu. Co na szczęście przy szminkach można od razu zauważyć. Nie daję się zwariować, zwłaszcza jeśli chodzi o produkty pudrowe. No a na przykład tusz zużywam zawsze najpóźniej w przeciągu 6 miesięcy, więc tu nie ma problemu.
:)
UsuńJa aż tak uwagi na to nie zwracam :)
OdpowiedzUsuńpodam przykład nie kosmetyczny:
-makaron można zjeść do dwóch lat po dacie ważności (ogólnie wszystkie produkty "suche", zupki w proszku, mąka itd.. pod warunkiem że odpowiednio są przechowywane)
-jogurty i niektóre produkty mleczne nawet do miesiąca czasu (oczywiście jeśli wcześniej nikt nie otwierał takiego jogurtu, bo wiadomo że jak dostanie się powietrze no to już nie)
Z kosmetykami to jest tak że te przeterminowane które są na sklepach i idą do zwrotu to zwyczajnie data jest zmazana i nabita nowa i wszystko od nowa wraca na sklep :P
Jeśli chodzi o kosmetyki w domu jeśli każdy dba o odpowiednią higienę i np nie moczy brudnych paluchów w kremie to nawet jak jest po dacie to nic się nie stanie.
Mnie się udało nie raz wykończyć cienie do powiek ale te pojedyncze co osobno kupujesz, paletę raz wykończyłam i został mi tam w sumie tylko jeden cień którego nie używałam więc poszła w kosz a cała reszta 11 cieni dotknęła dna :) z kolorówką nie mam problemu bo teraz nie kupuję i tak używam to co mam. :)
:)
UsuńSą rzeczy, których zdenkować nie idzie - np. palety czy szminki. Nie potrafię. Patrzę na datę ważności, ale nie sztywno, obserwuję produkt. Miałam kiedyś fajny krem, który mi się zepsuł długo przed przekroczeniem PAO, z kolei inne mam ciut dłużej, niż sugeruje producent. Warto jest jednak przyglądać się konsystencji i zapachowi - bo nie ma sensu wyrzucać to, co dobrze i odwrotnie - lepiej wyrzucić popsuty kosmetyk niż się truć od zewnątrz.
OdpowiedzUsuńJa raczej staram się wszystko wykorzystywać w terminie.
OdpowiedzUsuńnie zawsze sie da
UsuńKolorówki używam po terminie. Szczególnie pudrów bronzerów rozy. I cieni. Nic mi sie nie dzieje złego.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGreat post, dear! Looks amazing :)
OdpowiedzUsuńHugs <3
LIANA LAURIE
:)
UsuńJeśli chodzi o kolorówkę.. to trzymam się terminu jeśli chodzi o tusz i szminki.. Cała reszta to rzecz względna.. cienie np. używam dłuzej, bo zwyczajnie nie uważam, zeby miały się zepsuć. Pudry, bronzery, rozswietlacze... jeśli przechowuje się je w odpowiedni sposób to nic im się złego nie dzieje.
OdpowiedzUsuńA rozdania... może jest ich zwyczajnie już za dużo. Nie wiem.. A właściwie to się domyślam, jeśli będziesz chciała, to napiszę Ci to na priv. :)
:)
UsuńNie trzymam się tak ściśle, zwłaszcza cieni, pudrów, róży. Bywa, że stosuję latami i nic się nie dzieje. Gorzej jest z tuszami, czy szminkami bo po terminie często się psują. Meteorytki kończę dopiero po prawie 6 latach i nadal jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuń:) dokładnie ja miałam szminkę (Cosmepic) przed terminem spleśniała...
Usuńja czasami cienie używam i po kilka lat. jedyne czego przestrzegam z datą przydatności do pudry, podkłady.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCienie używam do wykończenia albo znudzenia kolorów i nie zwracam uwagi na datą, tusz do rzęs wyczerpię w ciągu 6 m-cy, więc ok. Maseczki, pudry, podkłady i kremy do twarzy bardzo pilnuję dat, no i wszystkiego do włosów pilnuję, bo boje się o ich kondycję. :-)
OdpowiedzUsuńRzadko zwracam uwagę na terminy. Zużywam, zużywam i końca nie widać ; p
OdpowiedzUsuńChyba, że produkt mi nie odpowiada już bo np zmienił lekko konsystencję(a wcale np nie jest po termminie) czy też mi się znudził. :)
Żal mi wywalić kosmetyk, który jest dobry a po terminie np :)
:)
UsuńJeśli chodzi o terminy ważności to podchodzę do nich z przymrużeniem oka. Zazwyczaj obserwuję dany produkt i jeśli wszystko okej to dlaczego go nie wykorzystać do końca?
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKosmetyki pielęgnacyjne zuzywam w terminie, zwykle otwieram tylko jedną sztukę do zdenkowania (wyjątek to szampony, bo potrafię otworzyć 3). Z kolorówka to trudna sprawa i sama ostatnio byłam ciekawa jak to naprawdę jest:) Obserwuje co sie dzieje z moimi kolorowymi kosmetykami i zauważyłam, że np. baza pod cienie traci swoje wlasciwosci.(na opakowaniu pisało bodajże 12M, a przez 1,5 roku używałam i po tym czasie zaczęła się mocno rolowac i splywac).
OdpowiedzUsuńJa nie zwracam większej uwagi na te daty przydatności od momentu otwarcia produktu - chyba że jest to coś bardziej naturalnego. Ale głównie opieram się na swoich obserwacjach - jeżeli konsystencja, kolor i zapach się nie zmienił to nadal używam kosmetyku.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńW miarę sztywno trzymam się terminów przydatności, oczywiście dla produktów suchych, trochę je "przeciągam", ale jedynie w sytuacji, gdy mają "przydatność od otwarcia", bo jeśli mają konkretną datę ważności, to zawsze się jej trzymam ;) Jeśli chodzi o rozdania, to zauważ, że blogerzy stosują coraz większe wymagania: obowiązkowo polub mnie tu i tu, polub fanpage sponsora, odpowiedz na pytanie, dodaj baner, dodaj mnie do blogrolla i nagle okazuje się, że trzeba pół godziny spędzić nad zgłoszeniem, by niczego nie przegapić :P Potem konkurs trwa dwa miesiące, na wyniki czeka się nie wiadomo ile, jakby milion osób się zgłosiło, a poza tym często "nagrody" stanowią produkty, których ktoś nie chce, bo są np. na parafinie, itp. Lub nagrodami są produkty tanie i ogólnodostępne, które można kupić sobie samemu zamiast się produkować pod rozdaniem ;)
OdpowiedzUsuńhmmm
UsuńCo do produktów do makijażu to nie potrafię się wypowiedzieć, bo rzadko je używam. Inne kosmetyki zwykle kończą mi się przed wyznaczoną przez producenta datą ważności ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńRaczej nie zwracam uwagi na terminy w przypadku kolorówki :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńja się staram brać udział w rozdaniach, oczywiście pod warunkiem, że nikt mnie nie zmusza dodatkowo, żeby polubić fejsbuka, instagram, snapchata i milion innych platform. organizowane są one po to, żeby zdobyć nowych czytelników, a że udział biorą tylko starzy, to korzyści brak i termin się przedłuża, co jest trochę irytujące. czasem nawet 'zapomina się' o ogłoszeniu wyników i wtedy robi się lipa. może dziewczynom ciężko jest uwierzyć, że wyniki nie są oszukane, albo zbyt dużo się wymaga, żeby wygrać jakiś kosmetyk (w końcu jaki sens ma zakładanie fejsa, instagrama, snapa i kij wie czego do bloga, skoro wszędzie publikuje się te same treści..nie potrzebuję też przypomnienia o postach, bo przecież blogger mi je wyświetla). ja mam szczęście tylko u ciebie i to właściwie tyle.
OdpowiedzUsuńa kosmetyki zużywam do końca, chyba że widać zmianę w konsystencji czy działaniu, a jest już długo po dacie, wtedy wyrzucam.
no u mnie to naprawdę... ja kiedyś dwa razy pod rząd wygrałam na jednym takim blogu. Swoją droga to dawno nic nie wygrałam ;/
UsuńZ kolorówki to najczęściej denkuję podkłady i tusze. Niby patrzę na oba terminy, ten w miesiącach od otwarcia oraz daty przydatności. Jednak wyrzucam produkt, gdy jest sporo po terminie lub widzę, że zmienił kolor, konsystencję czy zapach. Te kosmetyki, które mają 6msc ma obrazku staram się po prostu zużyć szybciej, ale nie zapisuję nigdzie tej daty. Przyjmuję ją jako umowną, że produkt ten nie powinien być długo otwarty.
OdpowiedzUsuńCo do rozdań. Po herbatki u Ciebie się zgłosiłam, ale chętnych może być mało z powodu ferii, które trwają już od dawna ;)
:) dzięki za zgłoszenie
UsuńDobrze, że mi przypomniałaś o swoim rozdaniu. Zgłosiłam się właśnie :)
OdpowiedzUsuńJa co do daty przydatności mam różne podejście - w kosmetykach, raczej się jej trzymam. Ale jeśli chodzi o produkty spożywcze nieraz zjadłam przeterminowany jogurt i żyję ;) Nic mi się nie stało, a nie znoszę wyrzucać jedzenia, które jest dobre jeszcze.
Pozdrawiam. Megly :)
też nie znoszę wyrzucania jedzenia
UsuńIn Spain also less and less people participate in the giveaways.
OdpowiedzUsuńKisses
Ciężko powiedzieć jednoznacznie - produkty do twarzy typu krem, pod oczy, czy sera staram się mniej więcej zdenkować go w granicach daty ważności . Reszte kosmetyków traktuję z przymróżeniem oka ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam z tym większych problemów bo nie kupuję dużo naraz, ale dopiero jak mi się coś kończy. Jedynie z paletkami cieni to rzeczywiście nie wszystkie używam, ale skoro nie używam to po co mi one - wyrzucam po zużyciu tych ulubionych.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOd kiedy miałam przygodę z trądzikiem ;) na wszystkim piszę datę i wyrzucam jak zbliża się np 6M od otwarcia :) tylko z cieniami robię wyjątek i kredkami do oczu, reszta do kosza jak tylko mi podpada ;) tusze do rzęs tak samo :)
OdpowiedzUsuńno tak:)
UsuńJa wyrzucam jak zmienił zapach, konsystencję itp. w kolorówce :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie mam problemów ze skórą więc nie za bardzo zwracam uwagę na datę poza kremem do twarzy. Tu nie ryzykuję.
OdpowiedzUsuńA co do konkursów są takie, które skreślam od razu. Czyli są niezgodne z prawem (losowanie). O tym co grozi organizatorowi jak również uczestnikowi nie będę tu pisać. Podawanie maila. Nie rozumiem tego i nie zgadzam się na publiczne przetwarzanie moich danych (tu mail), który krąży gdzieś po internecie. Jeśli gram o nagrodę to moim obowiązkiem jest sprawdzenie czy wygrałam.
Co innego jeśli maile podawane są w poprzez formularz kontaktowy.
jeśli chodzi o kosmetyki do włosów, to stosuję je tak długo, az nie zacznie się dziać z nimi coś podejrzanego typu zmiana koloru, zapachu itd :D przy kosmetykach do twarzy to często trzymam się dat
OdpowiedzUsuńStaram się wszystko wykorzystywać w terminie.
OdpowiedzUsuńxxBasia
:)
UsuńNominacja do Liebster Award Info na moim blogu:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńto zalezy co to za produkt ;)
OdpowiedzUsuńjesli chodzi o kosmetyki do makijazu to w ogole nie zwracam uwagi na date
kremy i balsami sprawdzam na oko czy sie nie zmienila konsystencja itd
najbardziej uwazam z jedzeniem
:)
UsuńJa nie bardzo zwracam uwagę na datę. Wyrzucam coś jak zmienia swoją konsystencje, barwę albo zapach. Wtedy wylatuje od razu. W przypadku palety cieni tym bardziej nie zwracam uwagi. Mam dość sporą paletkę, a raczej taki kuferek gdzie jest pełno cieni itd z Sephory, do tego mam jeszcze normalne paletki i jeśli dam radę to zużyć w ogóle w ciągu kilku lat to będzie cud.
OdpowiedzUsuńCo do rozdań nie mam pojęcia dlaczego tak mało osób bierze udział. Miałam już kilka konkursów sponsorowanych u siebie na blogu bez wymaganej minimalnej liczby uczestników to, aż było mi głupio potem wysyłać listę do sponsora, bo tak mało osób wzięło udział...
a noooo z tymi paletkami to ciężko zużyć a jak sie oprzeć kolejnym...smutna sytuacja z niską liczbą uczestników...
UsuńLovely post dear!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzyznam, że nie przywiązuję większej wagi do terminów. Próbuję się ich jakoś trzymać, ale nie do końca się udaje. Taki chyba "urok" blogowania. Dostajemy sporo produktów, a testowanie których mamy jakiś tam czas. Nie zdążymy zużyć jednego a już otwieramy kolejne i tak nam to zalega.
OdpowiedzUsuńdobrze napisane "urok blogowania":) Ja sie staram zużyć to co mam, dziś dostałam do testowania piąty szampon do włosów. nie otwieram choćby nie wiem co. Zużyć muszę co mam.
UsuńJa mam różne podejście do terminów, zależnie od rodzaju produktu. Ale zazwyczaj nie trzymam się ściśle, nie zapisuję dat. Pielęgnację zazwyczaj zużywam przed terminem każdym :P A kolorówki terminy olewam, tylko przy tuszach pilnuję się bardziej, ale tu zazwyczaj konsystencja daje znać, że już czas na nowy produkt :P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajny post. Ja sztywno trzymam się terminu przydatności jeśli mowa o produktach pielęgnacyjnych. Zazwyczaj mam jeden krem, w lato do trzech. Dwa szampony i dwie lub trzy odżywki. To są rzeczy, które kończą m się bardzo szybko, szczególnie te do pielęgnacji włosów, bo mam bardzo długie. Co do kolorówki i produktów sypkich, to z przymrużeniem oka, staram się obserwować produkt. W zasadzie, to cieni do powiek używam od 3 lat. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńja teraz wyjątkowo mam chyba z 5 szamponów otwartych i innych do włosów. Gdy dostałam kolejny szampon sie ciut zdenerwowałam no ale muszę zużyć to co mam otwarte postanowiłam więcej nie otwierać bo po co
Usuń