Akurat tak mi sie udało że na kursie jesteśmy dwie: ja taka dziewczyna i Pan który zajęcia prowadzi. Tak sie złożyło że jesteśmy dwie. Super! Ekskluzywnie: mała grupa, w centrum miasta, ładna sala, przerwy kawowe (herbatniki, kawa, herbata, cukier). Takie przerwy kawowe fajna sprawa ale, ale gdy nie przedłużają się zbyt długo.... nie przeczę że fajnie wspólnie wypić kawę czy herbatkę ale to jest kurs a przez godzinę można zrobić sporo ćwiczeń. Kurs sie skończy i nikt nie zapyta o babkę pana który prowadzi zajęcia obok czy jaki to antyk okazyjnie udało mu sie nabyć, ba! Nawet mała szansa że wiedza historyczna sie przyda... za to umiejętności nabyte na kursie przydadzą się zarówno w pracy jak i w prywatnym życiu przydać sie mogą. Rozumiem jeśli ktoś nie docenia ale przecież nikt tu nikogo nie zmusza do niczego! Zapis dobrowolny, podczas podpisywania umowy nikt nie stosował środków przymusu, a teksty w stylu: wolę skoczyć ze spadochronu niż być tutaj potrafią wprawić w konsternacje.... dostajemy kurs, jesteśmy dwie, kawki herbatki, ciasteczka, piękna okolica, super klimat centrum miasta... uwaga prowadzącego skupia sie na nas dwie.... mało tego: obiady w restauracji ale to jeszcze nie wszystko bo i za uczestnictwo parę groszy wpadnie. Bajka!
Piątkowy obiad był porażką wiec zmieniliśmy miejsce.... jestem naprawdę zaskoczona że tak super!
Dziwią mnie teksty koleżanki z kursu że wolałaby robić różne rzeczy, że wolałaby być gdzie indziej byle tu nie siedzieć i sie uczyć. Tak codziennie. Kobieta ma 38 lat. Jest matką.
Nauka nowych rzeczy nie jest łatwa zwłaszcza gdy ktoś sie nie uczy zbyt wiele więc większa partia materiału skutkuje przeciążeniem... ale czy nie jest to fajne że dostajemy wartościowy kurs za darmo?! Jak widać nie dla każdego.
Koleżanka wczoraj wyszła z propozycją by ufundować Panu prowadzącemu upominek.
Z jednej strony każdego dnia daje do zrozumienia jak bardzo sie męczy i jak to wolałaby być w innych miejscach, robić inne rzeczy... a z drugiej strony poprosiła prowadzącego o dedykacje na książce którą dostałyśmy w pakiecie materiałów szkoleniowych. Tak o to też zadbano.
Co do prezentów to dawno, dawno temu nosiło się doktorowi podarki, teraz to bardziej pewnie koperty. Nosiło sie do szkoły nauczycielkom świniaki, jaja - tak słyszałam. Na koniec roku nauczycielowi nosi sie kwiaty i inne podarki. Niedługo maj - pierwsze komunie więc księża będą obdarowywani, potem na zakończenie roku nauczyciele....
Wdzięczność jest piękną, godną kultywowania wartością ale czy w przypadku kogoś wykonującego swoją pracę nie wystarczą podziękowania?
Wracając do Pana prowadzącego kurs: przyjechał w delegacje wszystko ma opłacone, zarabia dobrze. Naprawdę. Widziałyśmy zdjęcia, opowiadał o prywatnych zagranicznych wojażach ze swoją lubą. Wspominał o planach oświadczyn, pierścionek z diamentem. Normalnie bym o tym nie pisała ale w tym aspekcie wydaje mi sie to istotne. Ktoś kto ma niezłe dochody, żyje na dobrym poziomie przyjeżdża do nas owszem poświęca swój czas, umiejętności ale nie robi tego za darmo w końcu ma wszystko opłacone: wyjazd, noclegi, obiady w restauracji nam osobom bezrobotnym poświęca czas i umiejętności ale i za to ma płacone. Gdyby robił to cierpliwiej, przerw kawowych nie rozciągał to byłabym mu bardziej wdzięczna. Żeby nie było: tak jak wyżej opisałam wszystko doceniam, szanuję (widać to gdy przedłuża sie przerwa kawowa a ja delikatnie proponuję powrót do zajęć, rozumiem że pogawędka milsza ale on ma nie za picie kawy z nami płacone!).
W związku z powyższym zastanawiam się czy zasadnym jest kupowanie upominku prowadzącemu: w końcu wykonuje jedną ze swoich prac. Za to my obie jesteśmy bezrobotne, więc zastanawiam sie czy to po prostu wypada i czy nie wystarczą po prostu zwykłe podziękowania?
Byłam kiedyś na takim kursie w ramach projektu unijnego i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie, zwykłe podziękowania ewentualnie coś drobnego w zupełności wystarczą w ramach podziękowań 😉
OdpowiedzUsuńTo również bardzo przyjemny gest :)
UsuńMyślę, że z takiego kursu zawsze coś się wyniesie.
OdpowiedzUsuńWystarczy dziękuję :) I pozazdroszczę takiego kursu wiele można z niego wynieść dla siebie. Dziwie się tylko że zorganizowali dla dwóch osób. Syn był ostatnio na kursie za który płacił i był warunek- odbędzie się dla 15 osób. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa oczekuję na kursy unijne prowadzony przez UAM w Poznaniu. Jeszcze nie wiem, jaka będzie tematyka, ale coś sobie wybiorę. Szkoda tylko, że to w lipcu, ale wiadomo, uczelnia ma wolne "moce przerobowe" w wakacje :-)
OdpowiedzUsuńCo do prezentów, jestem przeciwna. Kwiaty powinny wystarczyć.
Moim zdaniem zwykłe podziękowania w zupełności wystarczą :)
OdpowiedzUsuńja pracuje w firmię gdzie szkolimy ludzi z dziedziny kosmetyki ;) A dzięki uni możemy pozyskać dofinansowanie dla uczestniczek do 80% super sprawa muszę powiedzieć!
OdpowiedzUsuńTakie kursy są świetne- sama kiedyś uczestniczyłam w podobnym wydarzeniu- ale na zakończenie nie było żadnych prezentów tylko zwykłe ale bardzo szczere "dziękuję" :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Uczestniczyłam kiedyś w projekcie unijnym i naprawdę miło to wspominam. 😊
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka też się załapała na takie kurs unijny "dla mam powracających do pracy". A teraz od poniedziałku jej się trafił trzymiesięczny staż. Urobiona po kokardę, ale zadowolona, że coś drgnęło w temacie zatrudnienia.
OdpowiedzUsuńA że ta Twoja koleżanka marudzi? Dziś czytałam, że marudzenie to nasza podstawowa cecha narodowa. ;p;p;p
Eeee tam, nauczycielom sie też już nie daje prezentów na koniec roku, rzadko nawet kwiaty. Uważam, że w Waszym przypadku podziękowanie wystarczy w zupełności. Ewentualnie pisemne, w jakiejś ładnej kartce, własnoręcznie zrobionej.
na te kursy chodzi moja ciocia ciagle:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się dostać na fajny kurs ;) Myślę, że zwykłe ,,dziękuję" dla prowadzącego wystarczy, przecież jesteście bezrobotne, a on ma za wszystko płacone!
OdpowiedzUsuńKurs dla bezrobotnych, wiec nie pracujecie co za tym idzie środki ograniczone. Wg mnie nie powinno się kupować prezentu. Na miejscu prowadzącego nie przyjełabym takiego prezentu, od bezrobotnych (bez urazy, ale kasa jest Wam potrzebna na inne rzeczy). Obecnie korzystam z kursu w ramach projektu unijnego i jestem zadowolona. :) No i pochwal się jaki to konkretnie kurs :)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś byłam na stażu z Urzędu Pracy, dzięki projektowi finanansowanym przez UE. Staż odbywałam w komendzie wojskowej na stanowisku referenta. Niestety nie udało mi się tam zaczepić na dłużej bo akurat mieli reorganizacje i nie zatrudniali nowych osób. Szkoda. Byłam bardzo zawiedziona ale cóż... takie życie. Dostałam dobre referencje i dyplom z podziękowaniem.
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń