Muszę sie wygadać... powywalać z siebie.... myślę że poniekąd też po to ma sie bloga: by szczerze podzielić się swoimi myślami, opiniami.....
Staż kojarzył mi się z wdrażaniem się i spokojnym wspieraniem. Tu gdzie akurat jestem naprawdę jest sporo pracy. Wczoraj miałam urwanie głowy. Przenieśli mnie na kilka godzin do prywatnej przychodni jako wsparcie, ponieważ jedna z tego zespołu poszła w miejsce osoby która poszła na chorobowe. Braki kadrowe dają sie we znaki... Pani pielęgniarka z innej przychodni poprosiła o pracownika który byłby dla niej wsparciem gdyż jej koleżanka jest od dość dawna na chorobowym i to co my u nas we trzy robimy ona jest sama. Zapytałam u nas dlaczego nie może wziąć stażystki. Odpowiedź mnie zdumiała: "bo nie chce szkolić". Nawet jeśli zatrudnią nową osobę to musi sie ona wdrożyć. Ja w trzyosobowym dziale mam co robić a ona... jak to robi? No wczoraj pacjenci przychodzili do nas z zapytaniem czy tam jest czynne. Co jeśli ona zaproponuje pracodawcy grę w statki i powie: "L4". Nie moje problemy jak na razie ale nie można tak! Czy są granice "oszczędności". Właśnie minimalizacją wydatków tłumaczy się ponoć kierownictwo. Ale jak można doprowadzać do tego jak jedna osoba sie zacharowuje. Przyznam że ten wtorek był koszmarny.... Jedna wypisuje karty, druga rejestruje, przychodzą pacjenci to sie rejestruje ale nie da sie robić dwóch rzeczy na raz a telefony naparzają. Przychodzą ludzie z pretensjami: długie terminy, a to że nei można sie do nas dodzwonić. Po pierwsze: lekarzy nie wyczarujemy. Po drugie mamy sporo pracy i naprawdę trudno wartościować co pierwsze zrobić a roboty sporo. Trzy dzwonią ludzie gadają że nie idzie zrozumieć. Dzwonią by pogadać. Rozumiem samotność, trudne czasy ale litości! Jeśli odbieram telefon i słucham kogoś kto chciałby potwierdzić wizytę czy uwaga: nauczyć sie poprawnie wymawiać nazwisko lekarza.... za jakiś czas dzwoni z tym samym problemem.... naprawdę dzwoniąc blokuje możliwość dodzwonienia sie kolejnej osobie. Ktoś kto poświęca czas tej osobie zabiera go innej, odrywa pracownika od innych zajęć. Jak ja byłam oddelegowana na kilka godzin, jedna wzięła dzień wolnego i u nas była jedna osoba. Mimo najszczerszych chęci nie da sie rozdwoić, niestety!
Do wczoraj przychodziłam z chęcią, lubiłam to miejsce ale ten czas w innej przychodni sprawia że nie mogę sie doczekać aż wrócę do "swojej przychodni", choć i tu bywa ciężko, ale jak wiadomo dobrze "na swoim".
Wizje na przyszłość są takie że jak już ogarnę to co mam do ogarnięcia to będę w różne miejsca chodziła "wspierać" a to to a to tamto... najlepiej by jak najszybciej wszystko umieć. Nawet sprawy przewidziane na za kilka miesięcy.
Tak obserwuję braki kadrowe, wypalonych ludzi którzy albo już wyczerpali możliwości negocjacji a potem własną energię i mówią L4. A może strach przed słynnymi wirusem?
Przychodzę przemęczona do domu, miałam jeszcze w ramach projektu spotkania ze specjalistami. Jesli mogę to korzystam i super że są takie możliwości. Robię te relaksacje. Wczoraj pomogły mi sie uspokoić ale poczułam ból. Może to emocje a może odkładana rehabilitacja. Miała być w kwietniu ale że pandemia to na koniec sierpnia. Teraz przesunęli mi na koniec września i nie jestem pewna czy zabiegów nie jest mniej....
Marzy mi się wypad, taka odskocznia choć na kilka dni... weekend gdzieś w ciszy idealny byłby drewniany domek, góry i dobre jedzonko....
Jak ja to znam! Serdecznie współczuję, bo znam to od podszewki. Ja już nawet nie pytam o nic, nawet o staż. Dziś dwa razy zatoczylam się przy psach luzem w schronisku, wróciłam ledwo żywa do domu i już nic nie zrobiłam. Serce dokucza, ale nie dzwonię do przychodni, na nadmiar problemów żaden medyk nie pomoże.
OdpowiedzUsuńAhhh czasem słów brakuje, a słyszę że niecenzuralne sie wymykają. Ludzie różnie reagują. Jednak czy powód sie kiedyś zmieni czy pozostaje ogłosić bezsilność...
UsuńU mnie w mieście jest szpital jednoimienny, więc do zwykłego lekarza ciężko się dostać a specjalistów nie ma. W czerwcu miałam mieć kontrolę płuc, ale nie ma kto przyjąć.
OdpowiedzUsuńBraki kadry są wszędzie. U mojej mamy na policji z trzech pań sprzątających zostaje jedna, dwie się zwalniają. I będzie musiała sama teren zrobić. Nikogo nie obchodzi jak, byle będzie czysto. A kasa ta sama.
smutne to bardzo.. a potem sie dziwią skąd w tym wspaniałym kraju tyle ludzi z problemem, skąd tyle samobójstw...
UsuńNie wiem czy Cię to pocieszy, ale takie oszczędności na personelu są wszędzie gdzie się da. Zwalniają kogoś, jego obowiązki zwalają na innych i jazda.
OdpowiedzUsuńPostaraj się odpocząć choć trochę.
A moją rehabilitację przenieśli z maja mi od razu na listopad. I mam duże watpliwosci czy ona się odbędzie bo ten szpital jest covidowy i na razie to myślą, zeby przybudówki dostawić, bo się już pacjenci nie mieszczą. :/
Starałam się odsapnąć, zrobić przerwę taką by były większe odstępy między ludźmi ale nie, dalej i dalej aż zrobiło sie za dużo, ale co tam....
UsuńSmuci mnie sprawa Twojej rehabilitacji...
Teraz praca w przychodni musi być wyjątkowo ciężka. Braki kadrowe i zrzucanie więcej obowiązków na pozostałych pracowników przy tej samej pensji to jakaś paranoja. Mojej koleżance odwołali zabieg na zatoki na który czekała ponad rok ...
OdpowiedzUsuń;( niestety podobnych sytuacji jest więcej a włodarze u samej góry i tak dają sobie nagrody skoro ich zdaniem same sukcesy mają ;/
UsuńTeraz takie sytuacje są normą niestety. Przykro to powiedzieć, ale chyba nie zapowiada się szybko na poprawę tego stanu rzeczy.
OdpowiedzUsuńWypalenie zawodowe jest najgorsze. Wtedy nic się nie chce.
OdpowiedzUsuńfakt.
Usuńja sama prowadzę firmę i też nie myślę o zatrudnieniu kogoś do pomocy bo przestałoby się to opłacać. sama haruję po kilkanaście godzin. Twój staż musi być ciekawy
OdpowiedzUsuńSmutne to bardzo ;/
UsuńCo do mojego stażu to lubię tam chodzić ale są miejsca i ludzie których wolę unikać.
W przychodniach jest teraz istny armagedon, a fakt, że do lekarza nie można się dostać to skandal :(
OdpowiedzUsuń;(
UsuńMamy podobne marzenia na dziś :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńW przychodniach to tragedia, ostatnio miałam teleporadę, dobrze, że to tylko przeziębienie, a nic gorszego.
OdpowiedzUsuńJuż samo to słowo: "teleporada" wywołuje we mnie dyskomfort, ludzie tak bardzo oddalają sie od siebie... Jasne rozumiem względy bezpieczeństwa... mam nadzieje że wszystko w końcu wróci do jak najlepiej pojmowanej normy.
UsuńW Przychodniach od zawsze były fatalne warunki pracy i płacy.Przemęczenie, braki kadrowe, nic się nie zmieniło od lat.Życzę zdrowia i wytrwałości :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Irena-Hooltaye w podróży
No i zapewne się nie zmieni...o ile nie się coś nie wydarzy albo znowu strajki bo jak widać po dobroci to tak średnio...
UsuńObecnie ciągnie mnie jak najdalej od ludzi, chętnie wyjechałabym w na tyle ustronne miejsce, aby móc spacerować i nikogo nie spotkać. Potrzebuję mega wyciszenia.
OdpowiedzUsuńNastały takie czasy niestety. Ten problem pojawia się nie tylko w przychodniach, ale wszędzie. Choć moim zdaniem jak nie będziemy inwestować w młodych to w kogo? Przecież ta Pani też byla kiedyś młoda i ją też musial ktoś przeszkolic. Szkoda, bo zapewene by ją odciążyła. Kinga
OdpowiedzUsuńNie jest łatwo pracować dziś w niektórych zawodach. Szkoda, że ta Pani nawet nie chciała przyjąć pomocy od stażystki. Niekiedy to o wiele lepiej niż stała pracownica, bo stażyści więcej się starają aby zostać.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli wykonuje się wymarzoną pracę, to czsami nadmiar obowiązków przytłacza, a widok odchodzących z pracy ludzi jeszcze pogłębia złe samopoczucie
OdpowiedzUsuń