czwartek, 25 marca 2021

Może tuż obok? Natalia i Anastazja

 Może tuż obok to seria postów opisujących historie prawdziwe, z życia wzięte, takie które mogą przydarzyć się każdemu albo komuś nie daleko.... to może koleżanka, ktoś z pracy albo z sąsiedztwa. Dane umożliwiające identyfikacje zdarzeń i miejsc celowo zmieniam bo tu liczy się człowiek, historia. A więc... zaczynamy!


Natalia i Anastazja poznały się w pracy, "zakoleżankowały" sie dość szybko, spotykały sie rozmawiały nawet w końcu wspólnie zmieniły pracodawcę. Obie z widoczną otyłością, szatynka w bluzce i dżinsach z długimi włosami i wysoka dresiara z długimi mega gęstymi włosami. Dwie koleżanki, wspólny pracodawca już kolejny.

Gdy Natalia dostała wypowiedzenie na okoliczność redukcji etatów, czy jak kto woli oszczędności w firmie rozpoczęła poszukiwania zatrudnienia nowego co z resztą udało jej się. Dzięki pomocy Anastazji któej udało się przekonać Adriana by wspólnie z Natalią zamieszkali, ehhh ten wpływ  Anastazji na mężczyzn... Anastazja ma całkiem sympatycznego, choć niestety w męsko damskich sprawach mniej zaradnego choć sympatycznego brata. Nigdy nie wiadomo skąd, jak i gdzie pracę zawsze znajdzie. Z kobietami gorzej albo mocno zaburzona, dzieciata o ognistym temperamencie przez który Paweł cierpiał i obiecywał sobie że to koniec, aż do następnego razu. W końcu związek sam się rozwiązał, a Paweł wrócił na rynek matrymonialny, gdzie znacznie gorzej radzi sobie niż z pracodawcami. 

W pewnym momencie i Anastazja pracę utraciła, brak źródeł dochodu był dokuczliwy, a pieniądze od Arwina nie satysfakcjonowały. Sam Arwin znajomość z Anastazją traktował dość lekko, a to bzykanko w autku, a to wspólny wyjazd, co nie satysfakcjonowało jego dziewczyny której celem było dziecko, od gabinetu do gabinetu maszerowała, skrupulatnie brała leki, robiła badania za które to Arwin słono płacił.

Relacja koleżanek była dość burzliwa, Natalia miała poczucie że Anastazja przekracza jej granice, sporo razy próbowała znajomość zakończyć, a jednak dalej kontakty były. Pewnego wieczora gdy Natalia później skończyła pracę miała problem z powrotem do domu, zakład pracy położony był na peryferiach oddalonego o 20 kilometrów miasta. Natalia wiedziała o problemie z komunikacja miejską, wiedziała że po koleżankę przyjedzie jej chłopak poprosiła by podrzucili ją... Anastazja nie chciała słuchać zignorowała koleżankę. Natalia błąkała się szukając rozwiązania i niestety było już po 22 i jedynym rozwiązaniem okazał się... auto stop. Udało się, choć łatwo nie było bo i tak musiała przejść ze dwa kilometry.... 

Natalia gdy spotkała koleżankę powiedziała że jest jej przykro że ta ją zignorowała, wspomniała o problemie z dojazdem, lęku i szukaniu stopa.

-  myślałam że chciałaś by podwieźć Cię do domu. 

- nie, wystarczyło na przystanek, zdążyłabym

- wiesz mi sie strasznie bzykać chciało, wiec musieliśmy pojechać do lasu z Arwinem

Natalii było mega przykro, poczuła sie zlekceważona. 

Pewnego dnia Adrian zrobił domówkę na którą i Anastazja dostała zaproszenie, był tam i Eryk, który to wpadł w oko Anastazji. Impreza okazała się być z noclegiem. Para myślała że skoro jest ciemno to wszyscy śpia snem głębokim, więc postanowili udać się do toalety. A słychać było pikantne dialogi: "ja tylko w gumie bo mam chłopaka", a czy na nią czy jak i co i odgłosy.... może i za szczyt dyskresji można uznać fakt że jęki nie były przeraźliwie głośne.... niestety mieszkania w bloku nie należą do najcichszych i ciężko tam...

Każdy sądzi po sobie pomyślała Natalia gdy przypomniało się jej jak to z jej byłym chłopakiem Marcelem zaprosili Anastazje do lokalu, za Anastazje płacił Wojtek - kolega Marcela a on za swoją dziewczynę. Anastazja spiła sie dość mocno naciągnąwszy Wojtka, obraziła koleżankę która z płaczem poszła do toalety za nią jej chłopak.

- kurde ale ona jest bezczelna!

- ej nie płacz, zaraz stąd idziemy - pocieszał Marcel

Problemem okazało się to że Anastazja chciała dalej naciągać, a gdy widziała wracającą do stolika parę śmiała się że wrócili z bzykania w toalecie. Na całym wypadzie skorzystała jedna osoba, cała trójka miała zepsuty wieczór. 

Ciężko powiedzieć jednoznacznie dlaczego Natalia nie potrafiła pozbyć się Anastazji ze swojego życia. Sporo osób już po jednej z akcji nie chciało by znać Anastazji... a to grzebanie po szafkach, zaglądanie do tapczanu, a to proszenie o kolejną dokładkę, naciąganie, które to Anastazja opanowała do perfekcji. Pewnego razu tak sie uchlała że prawie miała pretensje do innych że ponosi skutki picia wódki, szczytem jednym z wielu było  gdy w gościnie sie nażarła ciasta a potem miała do gospodyni pretensje. 

O tym że Anastazja lubiła seks nie trzeba w tym miejscu nikogo już chyba przekonywać. Nie będzie zaskoczeniem wybór źródła dochodu gdy to co dostawała od Arwina ją nie satysfakcjnowało. 

Może i to złośliwość gdy sie nazwie wypadkiem przy pracy, a może osiągniętym celem, w sumie zależy jak kto patrzy. Anastazja zaszła w ciążę. Tyle lat sie leczyła i ma co chciała. Adrian mówił że będzie chłopak, ciężarna chciała by zdrowe było. A Arwin chłopak Anastazji ani chciał sie żenić, usunął w cień swą lubą która łkała że jak to on może jej seksu odmawiać....

Dramatem Natalii było gdy zmarł Adrian


Rozrywający od środka ból i chłód, stan w którym ani jeść ani pić. Koleżanka czasem wpadła... na ciacho... w mieszkaniu bywało cicho po za wizytami znajomych. 

Jakoś to chyba zima była gdy Anastazja szła w białej sukni z welonem do ołtarza. Jedni powiedzą że to nieodpowiedzialność, inni że dążenie do celu. Cała około ślubna atmosfera była napięta bo przyszły pan młody - nie wiem czy taki młody jak po czterdziestce był, za to mentalność kawalerską z czego nie zamierzał rezygnować. Mama Anastazji widząc że córka odstawiona na tor boczny zainterweniowała u rodziców Arwina, którzy byli zaskoczeni że ukochana ich syna w błogosławionym stanie. 

Natalia w kościele była i obserwowała koleżankę w sukni białej z welonem, w dziewiątym miesiącu ślub.... brzuch był tak wielki że mogła w kościele urodzić, co sie nie stało. Pan młody miał problem z przysięga małżeńską, dokładniej z deklaracją wierności bo to już mu trudno przez gardło, ale w końcu przeszło. Jako że Natalia nie miała zaproszenia na wesele, po ceremonii kościelnej złożyła życzenia i podarowała od siebie prezent. Anastazja nie była by sobą gdyby nie zrobiła czegoś..... otóż po całej imprezie zadzwoniła do Natalii i w rozmowie stwierdziła że: "mogłaś trochę dłużej postać pod tym kościołem to byśmy cie zaprosili na wesele, nie potrzebnie poszłaś! Dziadek z babcią nie przyszli, a talerzyki były zapłacone. Żałuje że nie mogłam Cie zaprosić wcześniej bo za wszystko nasi rodzice płacili i ja nawet nie mogłam decydować jakie buty kupię, bo za to akurat teściowa płaciła".

Koszty związane z zaślubinami ponieśli rodzice obu stron. Rodzina zamieszkała w domu rodzinnym Arwina. Od tej pory Anastazja żaliła sie koleżance na życie małżeńskie że nie tak je sobie wyobrażała, że w domu trzeba sprzątać, a dziecko kosztuje, że już w sexie tak fajnie nie ma.... 

Anastazja porządna teraz żona i matka, Natalia samotna, w żałobie. Kontakty kobiet mocno sie ochłodziły, mijały lata.... urodziny, święta... to Anastazja nie odbierała no bo teraz to ona mama, teraz żona, rodzina priorytet, więc nawet smsa nie mogła napisać bo dziecko, bo mąż bo rodzina. No i tak ze siedem może osiem lat minęło. Natalia pracuje w księgowości w średniej wielkości firmie, nie zarabia kokosów ale wspólnie z Damianem żyją, bez dzieci, za to w jego ładnym domu. Natalia ubolewa że bez zwierząt, ale stara sie przekonać partnera do zmian. Pewnego wieczora gdy Natalia oglądała film przyszedł sms:

- Natalia to ty?

- mama mi zmarła....

Rozmowa telefoniczna potwierdziła że to Anastazja, która nie pracuje, mąż kupił jej auto, syn rośnie zdrowo....najwięcej było o mamie o chorobie o trudach leczenia, komplikacjach... o problemach...

Mało co interesowało życie Natalii...  która poczuła sie nie fajnie gdy usłyszała że koleżanka; "zgubiła" jej numer telefonu, który sobie "przypomniała" po tylu latach, i dziwnym trafem sobie przypomniała w przeddzień pogrzebu rodzicielki. Natalia ma swoje problemy, którymi też nie ma za bardzo sie z kim podzielić. 

Anasazja chciała by sie spotkać, pogadać, szuka wsparcia, sama wspomniała że chciałaby: "pogadać z kimkolwiek".

Co byś zrobiła an miejscu Natalii, służyłabyś wsparciem, spotykała się?

33 komentarze:

  1. Zawsze jakieś słowa wsparcia są mile widziane, ale dużo czasu bym tej koleżance nie poświęcała. Nie można być zbyt dobrym dla takich ludzi, którzy olewają choćby bezpieczeństwo koleżanki. Przekazałabym kondolencje i pożegnałabym się grzecznie. Cwaniara i tak da sobie radę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, na pewno da sobie radę, tego jestem więcej niż pewna. Ciekawe że wystarczy tupet....

      Usuń
    2. Niektórzy tylko z tupetu korzystają. Zerwałabym wszelkie relacje już po tym, kiedy nie podwiozła jej w nocy nawet na przystanek qrwiszcze jedne :/ Teraz złożyłabym kondolencje i niech spada na drzewo, zero litości...

      Usuń
    3. Co do jej prowadzenia się to beka była jak gościowi z którym uprawiała miłość, przy świadku... co jej nie przeszkadza ze ktoś to widzi... ale mniejsza o to... no temu gościowi powiedziała w twarz że nigdy swojego Arwina nie zdradziła. Świadek był obecny podczas owej wypowiedzi. Gościa (i świadka zdarzenia) zatkało bo pamięta co gdzie z nią....

      Usuń
  2. No nie wiem. Chyba nie zdobyłabym się na wsparcie, chociaż kto wie. Życie weryfikuje nasze myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak życie weryfikuje, ni wiadomo kogo gdzie sie spotka.

      Usuń
  3. Nie wiem co bym zrobiła na miejscu Natalii.....
    PS. Masz literówkę powinno być seria postów o tu :

    Może tuż obok to seria pstów opisujących historie prawdziwe, z życia wzięte

    OdpowiedzUsuń
  4. Od niektórych znajomości lepiej się odciąć..

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co bym zrobiła, wychodzę z założenia, że każdemu należy dać drugą szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anastazja miała wiele szans, może sie zmieniła w ciągu tych lat....

      Usuń
  6. Ja zerwałam taka znajomośc. W pewnym momencie poczułam, że dość tego wysysania soków ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Życie kopało mnie po tyłku wiele razy. Wiele też razy miałam w swoim otoczneiu takie oosby. Są toksyczne. wyciągają z nas wszytsko co pozyztywne. Ja podziękuję, takie rozwiązanie się stosunków to dla mnie tak jakby śmieci same się wyniosły. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie dążyła bym do zakończenia takiej znajomości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trudno mi powiedzieć, czy moje wsparcie wyszłoby poza chwilowe, podejrzewam, że nie, nauczyłam się unikać toksycznych znajomości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lubię takich znajomości i najczęściej bardzo szybko je zrywam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama nie wiem... Czasami chyba lepiej, żeby drogi rozeszły się na zawsze. Bo z pewnych zachowań niestety się nie wyrasta :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie urwałabym wszelkie kontakty :(

    OdpowiedzUsuń
  13. I po co się tu męczyć? Ja jestem za zerwaniem takiej znajomości co sama uczyniłam to parę razy w swoim życiu i...nie żałuje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przypuszczam, że pewnie powiedziałabym jakieś dobre słowo, ale nie wpuszczałabym tej osoby kolejny raz do swojego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre słowo i nic po za tym, choć pewno i to za dużo jak na taką osobę...

      Usuń
  15. Nie wiem jak bym się zachowała w takiej sytuacji. Co innego o tym rozmyślać, a co innego postąpić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Już dawno pozrywałam wszystkie niewygodne dla mnie znajomości. Męczyłam się już samym czytaniem tej historii, a co dopiero posiadaniem takiej "przyjaciółki".

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!