piątek, 5 marca 2021

Zbuntowani właściciele lokali gastronomicznych.

Pamiętam początki tych pierwszych obostrzeń z początków ubiegłego roku.. maseczki, histerie jak ktoś nie miał zasłoniętych ust i nosa, przerażenie, czyste wariactwo! Pamiętam pustki na ulicach i akcje zostań w domu. Zamknięte szkoły, teatry, kina, zamknięte lokale z jedzeniem. Hotele i gastronomia naprawdę doczekały się ciężkich czasów. 

Jedzenie "na mieście" to wygoda bo  nie musimy gotować, zmywać dzięki temu oszczędzamy czas, fajnie że można spróbować czegoś nowego w miłym miejscu. Dziś wiele lokali zamknęło swoją działalność, część z nich świeci pustkami, inne działają jedynie na "wynos" czy dostarczają jedzonko do domu. 

Jest jeszcze jedna grupa, nie pokornych oferujących jedzonko na miejscu. Sama zauważyłam takie miejsca które działają i co prawda nie widziałam tam tłumów to jednak mimo obostrzeń są. Znalazłam też filmik w którym wypowiada się jeden z właścicieli. 



Dowiedziałam się że Bartkowi 22 - letniemu właścicielowi łódzkiej ramenowni czyli miejsca gdzie można zjeść ramen (japońską zupę (rosół) z dodatkiem makaronu, mięsa i innych dodatków charakterystycznych dla kuchni japońskiej.). Bohaterowi filmiku udało się wstrzelić w niszę rynkową, lokal otwarty został tuż przed wybuchem epidemii. Tak jak udało się wzbudzić zainteresowanie konsumentów tak sytuacja pandemiczna pokrzyżowała plany bo po pięciu dniach działalności lokal trzeba było zamknąć - zdradza młody biznesmen. Mimo obostrzeń działa dalej. Działalność na dowóz nie przynosiła dochodów, pomimo kilkunastogodzinnej pracy Bartka który wspomina że nawet w lokalu miał materac do spania. Dzień zaczynał około piątej rano gdzie wstawiał buliony a kończył około 23 zmywając. Po mimo to wkładali (ze wspólnikiem) około 20 000 miesięcznie. Potrzebni byli kucharze, kelnerzy, pomoce kuchenne. 
A co z tarczą antykryzysową, pomocą....? 5 000 bezzwrotnej pożyczki, trzy umorzenia z ZUSu, gdzie płacił "mały zus". Tarcza to połowa miesięcznego czynszu. Najemcy są różni, jedni idą na rękę inni jak ten w którym działa opisywana ramenownia nie jest ugodowy, zadłużenie z tytułu (dzierżawy tak myślę) to na chwilę obecną około 60 000 pln.
Wakacyjna działalność generowała nawet zyski ale radość nie trwała długo bo nadszedł październik i trzeba było lokal zamknąć, miały być dwa tygodnie które okazały sie miesiącami. Mniejsze działalności poupadały, zabrakło konsultacji, wspólnego planu działania, jednak Bartkowi sie udało. Dziś można zjeść u niego w lokalu.
Aby sie dostać należy dokonać rezerwacji, każda trwa godzinę piętnaście minut, po tym czasie jest dezynfekcji całej sali: klamek, stołów, toalet, wietrzenie... wentylacja działa sprawnie- opowiada włodarz który zaznacza że zależy mu na bezpieczeństwie zarówno konsumentów jak i swojego personelu. 
Na każdym stole ma płyn do dezynfekcji, przyjmuje około 16 osób, gdzie lokal pomieści 36. Zachowywane są odstępy między stołami, brak miejsc przy barze, poruszanie sie po lokalu jak i obsługa noszą maseczki, mierzenie temperatury, 
Podobno początki są najtrudniejsze, wiele lokali upadło jednak Bartek działa dalej, pomimo przeciwności gdzie lokal otworzył dziewięć miesięcy temu, przez pół roku biznes był nieczynny. Powstały długi na poziomie 150 000,- gdzie pomoc rządu określa na jakieś 6 000,-  nie poddaje sie i walczy dalej, udziela wywiadów w których mówi że otwarcie lokalu to jedyna słuszna decyzja.  "Gdybyśmy dostali tarcze byśmy sie nie otworzyli (...) chodzi o decyzje rządu i sposób w jaki my jako przedsiębiorcy jesteśmy traktowani" - mówi Bartek. 
Mimo wszystko nie przestrzeganie prawa to ryzyko... Biznesmen wspomina o karze z sanepidu za każdy dzień otwarcia lokalu 30 000 pln. Decyzja po konsultacjach z prawnikami, wspólnikiem była trudna, jednak rządzący zapominają o zwykłych ludziach którzy nie mają co jeść, ciężko dzieci nakarmić, łzy smutku i bólu rodziców szukających pomocy. Upadek miejsca pracy to też tragedie ludzkie pracowników i często rodzin, a to rodzi problemy społeczne. Kłopoty finansowe pchają ludzi do samobójstw o tym też rządzący zapominają. 
Otwarcie lokalu przyciągnęło media a potem... policje, potem pojawili sie z sanepidem. Pani z sanepidu stwierdziła że nei ma zastrzeżeń żadnych, ze normy są spełnione, pochwaliła za super przygotowanie. Bartek powołuje sie na konstytucje na to że działa zgodnie z prawem, mówi o anulowaniu kar, o umorzonych karach sanepidu przez sądy administracyjne. Jednak policja pojawia sie w lokalu po kilka razy dziennie w celu kontroli. Bartek marzy o tym by jego biznes stał się siecią ramenowni by w każdym większym mieście można było spróbować zupy w klimatycznym lokalu sygnowanym jego logiem. 

A tutaj źródło i całość materiału.


A co Ty sądzisz o lokalach działających mimo zakazu? Jadłaś kiedyś ramen? (ja nie ale kiedyś chciałabym spróbować).
Miłego dnia:*

22 komentarze:

  1. Policja jest nadgorliwa nie tam gdzie powinna. Trzymam kciuki za tych właścicieli, niech się nie poddają i działają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony ktoś narzeka na małe dochody i bezustanną pracę w przypadku gotowania na wynos (nie opłaca się, bo mało klientów), ale nie ma problemu z kilkoma kontrolami policji dziennie i koniecznością ciągłego odkażania po każdej osobie (nagle się opłaca, bo nie wiadomo skąd klejent wali drzwiami i oknami, zamiast lecieć do matki na krzyworysjki obiad, bo tak wyjdzie taniej). Albo Polska się tak gwałtownie zmieniła, albo ktoś snuje bajki z mchu i paproci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się nie dziwię tym ludziom. Nie mają za co żyć, to tak właśnie działają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję,że wkrótce większość lokali się otworzy! Sama już byłam w kilku z nich,żyję i mam się dobrze. Koronawirus będzie z nami już zawsze i jakoś trzeba nauczyć się z nim funkcjonować. A jak ktoś się boi to niech siedzi całe życie w piwnicy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co słyszałam wszystkie mandaty są umorzone i restauracje wygrywają w sądach. Rozmawiałam z właścicielką restauracji, że policja nie reaguje jak klienci jedzą w ogródkach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony rozumiem restauratorów (co niektórych), z drugiej strony nie tylko oni są w ciężkiej sytuacji związanej z pandemią. Nie chcę wyjść na pesymistkę straszną, ale będzie jeszcze gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że sytuacja niedługo się poprawi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jadłam. Uważam, że lokale skończą działalność przez brak klientów, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma konstytucji nie mazu. JEstem murem za restauracjami i sam bym w nich jadł i ***** ***

    OdpowiedzUsuń
  10. W mojej okolicy sporo restauracji, które nie miały na wynos/dowóz szybko się przekształciły. Z nagminnego reklamowania się na lokalnych stronach wynika, że zainteresowania nie było. Najlepiej mają się pizzerie, kebaby, które zawsze miały na dowóz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Większość tych instytucji, które zamknięto mogłaby działać, bo jest tam naprawdę możliwe utrzymanie reżimu sanitarnego. Ale nasz rząd potrafi lasy zamknąc, ale kościoły zostawia otwarte. Ich działanie nie ma żadnego sensu, żadnej logiki.

    OdpowiedzUsuń
  12. BArdzo chciałąbym zjeść kiedyś ramen taki włąśnie z restauracji. UWażam, że takie biznesy muszą się jakoś ratować. Za długo to trwa :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Pandemia wpłynęła na wiele biznesów w negatywny sposób, tarcze dotyczą zaledwie ułamka poszkodowanych.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję, że niedługo spróbuję tej zupki, u znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  15. Trzeba na prawdę mieć sporo siły by to przetrwać i nie dać się zastraszyć i walczyć o swoje marzenia. Mam nadzieję że klienci się znajdą chociaż pewnie i im jest ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj nastały niełatwe czasy... Miejmy nadzieję, że w końcu powrócimy do normalności.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ramen jadłam w tym roku w Jeleniej Górze w czasie letniego poluzowania przepisów. Jestem całym sercem za przedsiębiorcami.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatnio czytałam, że zamknięte są już ponownie ponad 4 miesiące. To olbrzymie straty.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem całym sercem z nimi, niech walczą!

    OdpowiedzUsuń
  20. Trudno przetrwać ten okres pandemii, tym bardziej, że w restauracyjny biznes często zaangażowane są całe rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  21. Niech się wszyscy otworzą. Przecież z samych zamówień na wynos nie da się wyjść na plus....

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!