Do niedawna pies był zwierzęciem do pilnowania obejścia. Pies towarzysz, czy też rasowy postrzegany był jako luksus, fanaberia... Oczywiście wyjątkiem był pies pracujący taki w policji czy pies myśliwego. Generalnie pies na łańcuchu był, po podwórku biegał, generalnie pieski los.
Pamięta ktoś komedię "Kogiel Mogiel" z 1988 roku? Był tam wątek Babci Wolańskiej granej przez Małgorzatę Lorentowicz. Starsza Pani, mieszczuszka wybiera się na wieś...
Całego żarciku sytuacyjnego opartego na kontraście doprawia jeszcze suczka Pusia. Rasowa suczka, poświęcana jej uwaga, dieta budzą zdumienie i zdają się być groteskowe. Przeglądając memy trafiłam na taki:
Widać tutaj babcię Piotrusia "miastową" ze swoją sunią robiącą na owe czasy "za dziwadło".
Dziś czasy sie zmieniły i postrzeganie tego obrazka jest inne, to pies przy budzie na łańcuchu budzi częściej zdziwienie, ale już nie ubaw ale współczucie czy irytacje.
Dziś częściej pies jest towarzyszem, przyjacielem. Moja sąsiadka przygarnia pieski z fundacji i z tego co słyszę to najczęściej są to czworonogi z małą szansą na adopcje, chore, stare.... ona je leczy, dba o nie, pielęgnuje... takie ma hobby.
Pies jest towarzyszem w domu, na spacerze a czasem i w pracy... widziałam już nie jeden sklep w którym jest piesek, oto przykład:
Przyznam że taki pies w sklepie był dla mnie zaskoczeniem, zwłaszcza w sklepie spożywczym ale największą niespodzianką był owczarek niemiecki!!!!
Pierwszy raz słyszę o psie w sklepie, do tego dużym :D Lubię psy, ale pies to pies, jak nie znam, nie muszę się czuć przy nim komfortowo, a chyba nie o to chodzi. Jak stracą klientów, to im się odechce...
OdpowiedzUsuńDla mnie takie "przywitanie" to jasny sygnał by nie wchodzić i trzymać się z daleka, może pralnia brudnych pieniędzy? Na pewno skrajna nieodpowiedzialność bo co jeśli pies kogoś pogryzie? Brak słów na głupotę.
UsuńJestem ogromna psiarą. I jeśli już miałby być piesek w sklepie to myślę, ze jesli to spożywczy to jedynie na zapleczu z dala od klientów :) co innego w zoologicznum
OdpowiedzUsuńPamiętam jak lata temu byliśmy w restauracji i tam była czarna kotka. No ale pies w sklepie to niecodzienna sytuacja, zwłaszcza szczekający, mogło dojść do pogryzienia... w zoologicznym tak zwierzak ok ale tylko łagodny a nie szczekajacy.
UsuńSama mam malutkiego Yorka i jest ze mną wszędzie, gdzie się tylko da, aczkolwiek szanuję innych ludzi i staram sięzby mimo wszystko nie miał kontaktu z innymi- przypadek jak w tym sklepie jest moim zdaniem.. no nie powinno takie coś mieć miejsca. Juz sobie wyobrażam tamtą sytuację.. A Kogel Mogel uwielbiam, teraz takich filmów nie ma :D
OdpowiedzUsuńNo tak ale nie wszędzie można iść z psem. Kogiel Mogiel to kultowa komedia:)
Usuńzamierzam kupić nosidełko i wszędzie chodzić z moim pieskiem, do sklepów spożywczych także. a kogel mogel uwielbiam
OdpowiedzUsuńTo ciekawe:)
UsuńHmm myślę, że to kwestia tego, jak postrzega się duże psy. Mnie by chyba to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńKwestia postrzegania to jedno, bezpieczeństwo i komfort klientów powinny być priorytetem. Niestety jak widać bywa różnie.
UsuńPamietam ta scenę z Kogel-mogel. Odnośnie psa w sklepie to jestem na - nie! Nie każdy czuje się komfortowo jeżeli wie, że gdzieś blisko znajduje się pies.
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak, są osoby które nie lubią psów, są też i takie które się boją...jednak jeśli o mój osobisty komfort chodzi to cichy łagodny pies który sobie leży jest ok. No ale sklep z ceramika to miejsce gdzie nie spodziewałam się takiej sytuacji :/
UsuńUwielbiam zwierzęta, ale jednak nie zawsze i wszędzie. Sklep spożywczy to dla mnie lekka przesada, za to w pozostałych to mi nie przeszkadza. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli piesek jest duży to moim zdaniem powinien być w kagańcu i jednak w określonym miejscu sklepu, niekoniecznie przy drzwiach. Doświadczyłam "czułego" powitania skądinąd bardzo miłego, ale niestety dużego, psa - zaskoczył mnie, nie spodziewałam się go i niestety mnie przewrócił. Miałam szczęście, że nie uderzyłam głową w chodnik, ale plecy i szyja bolały mnie jeszcze długo.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie było to miłe powitanie, nieodpowiedzialność właścicieli i tyle.
UsuńCoś strasznego.
UsuńKogel Mogel uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za psami, często się ich boję. Nie weszłabym do takiego sklepu.
Oh very good post
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie spotkałam się z psem w sklepie i mocno mnie to dziwi. Niezbyt dobry pomysł,by trzymać czworonoga w miejscu pracy.
OdpowiedzUsuńMały piesek w sklepie mi nie przeszkadza, o ile głośno nie ujada na każdego klienta :P
OdpowiedzUsuńTo faktycznie nieprzyjemna historia. Mam małego psa, ale do sklepów raczej z nim nie wchodzę. Jeśli wiem, że muszę zajść gdzieś po coś to po prostu idę z kimś, kto zostanie z nim przed drzwiami. Nie byłoby to ani wygodne dla mnie ani dla mojego psa. Kogel Mogel bardzo lubię tak jak i Samych Swoich :D
OdpowiedzUsuńMusimy też być tolerancyjni. Jednak nie każdemu taka sytuacja się spodoba....
OdpowiedzUsuńJa chciałabym po prostu, żeby ludzie pomysleli chwilę i wtedy może dotarłoby do nich, że dla nich to jest ukochany pies znany od szczeniaka, a dla obcej osoby to może byc przerażająca bestia.
OdpowiedzUsuńJa osobiście lubię psy (choc bardziej jestem kociara), ale już dwa razy w górach zdarzyło mi się, że ... no nie moge tego inaczej okreslić - zaatakował mnie pies. Wielkie bydlę, za przeproszeniem. Bez smyczy, bez kagańca, bez widocznego właściciela. Biegnący pełną parą, szczekający i pokazujacy pełen garnitur zębów. Serce mi stanęło. W pierwszym przypadku dziewczyna jak sie pojawiła, to wzieła psa na smycz bez słowa, w drugim facet stwierdził, że pies nie musi byc na smyczy, a ja go atakuję (powiedziałam mu, że to nie wyglada jakby pies sie chciał ze mna bawić - to był ten atak najwyraźniej).
Jeszcze nie spotkałam się z psem w sklepie i chyba zareagowałabym podobnie jak Ty. Poza tym ludzie mogą mieć różne lęki, fobie albo alergie i takie coś od razu ich wyklucza jako klientów tego sklepu.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że właściciele sklepu na tyle dobrze znają swojego psa, że doskonale wiedzą, który może rezydować w sklepie. Im przecież też zależy, żeby klienci czuli się komfortowo. Dlatego zaufałabym im...
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, a może ten pies był w sklepie z powodu wyjątkowej sytuacji, że nie można go było samemu zostawić, albo wiązało się z czymś innym?
OdpowiedzUsuńNigdy nikt w 100% nie zagwarantuje, że pies nikogo nie ugryzie. Może mu się zapach nie spodobać albo dziecko może nieświadomie zaczepić psa. Jeżeli pies w sklepie, to tylko w niedostępnej części dla klientów.
OdpowiedzUsuńKiedyś szłam ze swoim psem i mijał nas inny pies z właścicielem, Pan przekonywał, że na pewno nic nie zrobi mojemu psu... i co? Nagle się rzucił bez powodu. Nikt nie może dać gwarancji.
Bardzo lubię psy (w moim rodzinnym domu zawsze był pies), ale uważam, że nie mogą towarzyszyć nam wszędzie. Szczególnie w sklepie spożywczym, kawiarni czy restauracji.
OdpowiedzUsuńUważam też, że właściciele psów, nawet tych małych i niegroźnych powinni zwracać uwagę, aby ich pieski nie były uciążliwe dla innych.
Kiedyś miałam taką sytuację w windzie. Wracałam po pracy do domu i do windy weszła za mną sąsiadka z Yorkiem. York mały i niegroźny, ale zaczął na mnie skakać i drapać mnie po nodze. Zwróciłam uwagę sąsiadce, żeby wzięła do na ręce. Jaki efekt? Ona obrażona, bo jej pies chce się ze mną bawić, a ja z nim nie. Ja wściekła, bo spódnica pozaciągana, a rajstopy podarte...
Ja boję się dużych psów, więc mnie by to bardzo przeszkadzało. Nie mogłabym się skupić na zakupach, a cały czas czułabym strach.
OdpowiedzUsuńJeśli pies miałby być wolnobiegający to tylko jeśli jest dobrze wyszkolony. Taki pies idzie przy nodze, a nie dziko biega. Inaczej smycz. A co do trzymania psa na zewnątrz: mam dwa psy w dużym ogrodzeniu, ocieplane budy, zero łańcucha, wychodzą z nami na spacery. I niestety bywało, że były podczas tych spacerów atakowane przez wolnobiegające psy bez dozoru.
OdpowiedzUsuńKogiel Mogiel uwielbiam. Ja mam koleżankę, która jest fotografem i w swoim studiu ma psa rasy Owczarek Niemiecki. Pies jest po szkoleniu i jest jak recepcjonista. Wita wszystkich przyjaźnie na wejściu, do tego stopnia, że klienci, aż proszą o zdjęcia z nim, a dzieci się wtulają jak do maskotki. Można powiedzieć, że salon z tego słynie, a jak idzie ulicą to większość osób go rozpoznaje i woła po imieniu. Ale myślę, że dużo dały szkolenia. w sklepie spożywczym nie spotkałam się. Ja uwielbiam pieski.
OdpowiedzUsuń