Nocne, późnowieczorne rozmowy mają taki niezwykły klimat, po prostu je uwielbiam.
Tak jak nie mogłam sie doczekać pierwszego spotkania... tak był moment który miałam pierwszy raz w życiu... Gdy szłam, na chwilę przed dotarciem na miejsce najpierw miałam moment gdzie nogi mi się zaczęły robić jak z waty, potem miałam moment że chciałam zawrócić, z tych emocji... a jednak poszłam dalej. Nie mam zwyczaju przytulać się tak szybko, ale tutaj miałam poczucie że nie jest to tak zupełnie obca osoba. Przeciwnie. Co mnie zdziwiło to to że zrobiłam się mocno nieśmiała. No żeby doświadczyć takiej blokady by nie potrafić sie odezwać to zdarzyło mi się po raz pierwszy: uśmiech i ani słowa... a on zadawał pytania, a ja burak i banan.
Pospacerowaliśmy sobie, a we mnie buzowało mnóstwo emocji, że jest tuż obok...
No i dotarliśmy do restauracji, wspólną decyzją był zestaw dla dwojga. Meksykańskie jedzenie to chyba nie do końca mój gust kulinarny. Najbardziej smakowała mi... lemoniada, którą praktycznie sama wypiłam. Nie spodziewałam się że chemia będzie tak silna, że będę miała takiego stresa.
Po wyjściu z lokalu pospacerowaliśmy, z jego strony padły deklaracje że chciał by sie dalej spotykać, że nie obiecuje że codziennie będziemy sie widzieć bo ma pracę. Powiedziałam mu że ciesze sie tym co jest, delektuje sie i staram sie nie mieć oczekiwań. Jestem szczera i uczciwa, ale nie wchodzę w głębokie zwierzenia. Mówił że chce sie spotkać za tydzień w niedziele, odpowiedziałam zobaczymy. Z jednej strony jest fajnie a z drugiej boje się że będę cierpiała. On co jakiś czas opowiada o pracy i... swojej ex. Owa przeszłość to na tamten moment mężatka, z którą pracuje w jednej firmie. Dwa lata już nie są razem, ale pracują i on o niej mówi, wspomina więc nie wiem czy tak całkowicie jest mu obojętna skoro uznaje za stosowne mi o niej wspominać. Ja słucham, nie oczekuję, nie staram sie go zmieniać. Powiedział że nie lubi teatru i: "dla ciebie sie nie poświęcę", powiedziałam że nie oczekuję tego. Potem wspominał że może dzięki mnie sie wciągnie. Nie chciałabym żeby czuł się zmuszony do czegoś co mu nie odpowiada. W ogóle ciężko wyciągnąć od niego co lubi, co mu sprawia przyjemność.... no może po za damsko męskimi sprawami. Zamieniam sie w słuch, mniej mówię. Dużo mniej mówię. Lubię gdy sie otwiera. Martwi że tak mało nas łączy cokolwiek ja lubię to on ma inne upodobanie. Są dwie może trzy wspólne rzeczy które nas łączą, to miłe że są, może pojawią sie kolejne.
Wspólne spacery, czułości, dziękowałam za wszystko, także za to że dzięki niemu mogłam poczuć sie znowu jak nastolatka. Czuję ogromny przypływ energii, normalnie mnie nosi... wzięłam pieska na spacerek.
Zgodnie z obietnicą że odezwie się gdy wróci do domu, napisał. Nie odpisałam, zadzwonił - wie że to lubię. Usłyszałam tyle miłych słów... niedługo po rozmowie przyszedł sms: "Nawet nie wiesz jak sie cieszę że Cię poznałem i spędziłem z Tobą dzisiejszy dzień". Spacerowałam myśląc czy to ma sens i jakież to dziwne że takie zauroczenie silne mnie dopadło.
Rozmawialiśmy w nocy, tak przez to post z serii rozmaitości ukazał sie z poślizgiem. Rozmawialiśmy na drugi dzień rano i potem kilka razy też dzwonił... jest to miłe i jetem zaskoczona że coś takiego mi sie przytrafiło: tyle emocji... fajnie że mimo że jestem sobą to on sie nie wystraszył, a z drugiej strony boje się bycia zranioną, boje sie go zranić.. słyszę że on chce sie spotkać, a ja czuję lęk.
Lek na początku znajomości jest normalny. Nie analizuj zbyt mocno kochana. Ciesz się tym, co tu i teraz. Pozwól tej znajomości po prostu się rozwijać.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńKuchnia meksykańska tez nie dla mnie, ale faceci chyba lubią.
OdpowiedzUsuńmiło czuć zainteresowanie i być adorowana, ale martwi mnie jego przywiązanie do tematu byłej i inne różnice, choć możecie się w tej kwestii uzupełniać.
Wato być sobą, bo udawanie zawsze wyjdzie na wierzch.
jotka
Wiesz jeśli jest to dla niego ważne lepiej że mówi, że sie otwiera, ja to doceniam. Ale to że nie ma zamkniętego rozdziału skoro o niej mówi... no i kwestia braku wspólnych punktów... z jednej strony: "nie poświece sie dla ciebie" a z drugiej że tak jak była go w cos tam wciągnęła tak moze teraz w teatr sie wciagnie. Nie chcę by o mnie potem opowiadał że "dla świętego spokoju" coś tam robił. To przyre.
UsuńMyślę, że warto się otworzyć i zaryzykować. Musisz przeszkoczyć ten lęk bo życie jest tylko jedno.
OdpowiedzUsuń<3
Usuńtaki lęk, chyba zawsze się pojawia na samym początku znajomości. Ale jeżeli nie spróbujesz, nigdy nie przezwyciężysz tego etapu. A warto!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Wiem, dla tego się wróciłam.
UsuńWow, ciekawa historia! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietnie :) Te emocje, które towarzyszą nam na początku są bajeczne. Człowiek nie je, nie śpi, ale za to dużo myśli. Ważne jest to, by utrzymać te pozytywne myśli przy sobie, jak najbliżej, a wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńCoś się wydarza, to dobrze :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne dreszcze emocji, kiedy poznaje się drugą osobę, która może stać się bliska naszemu sercu. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno spotkania wiążą się z dreszczem emocji.
OdpowiedzUsuńMiło, że masz za sobą takie spotkanie, burza emocji jest chyba normalna w tym wypadku, ciesz się chwilą :) kasiak
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i dająca do myślenia historia, twoje emocje są jak najbardziej na miejscu, miło się czyta o twoich wrażeniach, czuć w nich szczerość:) Ciekawa jestem, jak potoczy się dalej wasza relacja:)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia. Życzę szczęścia.
OdpowiedzUsuńJa bym popróbowała jedzonka z meksykańskiej restauracji. :) A Tobie życzę wiele szczęścia. Rozumiem, że się boisz, ale nie analizuj i nie rozbieraj na części pierwsze Waszego spotkania i jego zachowania. Ciesz się chwilą.
OdpowiedzUsuńCieszę się Twoim szczęściem i życzę wszystkiego co najlepsze :D
OdpowiedzUsuń