Cześć Kochani, jak wiecie mam sporo pracy jako organizatorka spotkania i mam wrażenie że warto, bo robię wszystko by to był miły czas. Niestety w każdym gronie znajdzie sie taka "perełka" która swoim zachowaniem sprawia że sie odechciewa, są opinie firm które sprawiają że nie jest miło, niefajnie jest czytać że nie wchodzą w kooperacje z blogerkami ponieważ te sie nie wywiązują ze współprac. Są też dziewczyny które mają wysokie wymagania. Jedna z fajniejszych firm - aż nie wierzę że taka fajna możliwość sie pojawiła... otóż jest możliwość wyboru, możliwość otwarta, ja jako organizator robię zestawienie (kto co wybrał) by odesłać je sponsorowi. Otrzymuję normalne i takie też odpowiedzi które dokładają mi pracy.... no ale to jeszcze można tłumaczyć roztargnieniem, przymykam oko. Jenak pewna osoba podniosła mi ciśnienie.... w odpowiedzi pewna osoba dość ostro krytykuje asortyment firmy. Odpowiedziałam że spoko jeśli jest nie zainteresowana, rozumiem że z jakiś przyczyn ktoś po prostu odmawia i jest to spoko, jednak tym czasem "dama" robi łaskę i wybiera łaskawie. Nie chodzi mi o wdzięczność, nie wymagam docenienia ale minimum kultury....mój tata mawiał: "dawać i prosić to za dużo"!
Moja praca jest generalnie ok, raczej miła atmosfera, smaczne jedzonko jak jestem na dniówkach, wspierająca mega cierpliwa przełożona. Jasne bywa czasem różnie ale ogólnie naprawdę bywało gorzej w innych miejscach. Czasem mam okazje pozmawiać z ciekawymi ludźmi, czasem przychodzą ludzie pogadać. Cienie i blaski ale pozytywnie. Do czasu, dostałyśmy nową koleżankę, Pani B@ ma 60 lat, była księgowa, kelnerka miała swoją firmę i teraz wylądowała u nas. Sama określiła że jako kelnerka czuła sie najlepiej, ja staram sie być koleżeńska bo sama zostałam dobrze przyjęta, sporo dobrego dostałam i dostaję. Na początku chodziłam pamiętam na darmowe szkolenia bez umowy i zapłaty, na szczęście potem dostałam umowę i pracuję. Pamiętam jak sama zaczynałam, nawet teraz jak jest mi czasem ciężko mam materiały którymi sie posługuję a czasem muszę dzwonić i pisać, ale to dla nich zrozumiałe, są cierpliwi i życzliwi, jedni bardziej inni mniej. Mi zależy na pracy więc się staram, popełniam błędy ale kierowniczka mówi: "nie myli sie ten co nic nie robi" albo "nie popełnia błędów ten co nic nie robi". To pokrzepiające i sprawia że sie czuje lepiej, a jak jeszcze dokarmią to już w ogóle miło. W beczce miodu znalazła się @B i to ona podniosła mi ciśnienie. Jak byłam po nocce zostałam dłużej by jej pomóc, biadoliła że nie daje rady że nie miała szkolenia więc ja zostałam po nocce by jej pokazać, by poxerować materiały które sama dostałam. Ona ma płacone i jest w pracy ja miałam darmowe szkolenie. Rozumiem że przeraża ją natłok nowych rzeczy i ja to rozumiem, kierowniczka poprosiła to jej pomagałam, ale ona wydaje sie nie być do końca zainteresowana, ja mówię a ona potrafiła w komórce grzebać, nie gówniara a 60tetnia kobieta. Dziś przekazuję jej zmianę po dniówce, ona ma nockę ona mnie pyta więc jej mówię, chciała pmocy więc jej pomogłam a ona nie rozumiała co sie do niej mówi więc powtarzałam pokazywałam w kserówkach które jej dałam, tłumaczyłam a ona z ryjem że od niej oczkujemy że ona będzie znała na pamięć. Ja jej mówię że chcę pomóc a ona że nic nie pamięta a ja jej wyjaśniam do niej że ma napisane i gdzie. W pewnym momencie zaczęła przeginać komentując ni z tego ni z owego: "żenada", "porażka". Powiedziałam: "przykro mi ze nie spełniam twoich oczekiwań" a ona: "ty sobie ze mnie jaja robisz! Kim ty jesteś by mnie szkolić, skoro sama nie umiesz". Wyszłam bez słowa, na odchodne życzyłam jej miłej nocki. Oschle podziękowała. Po pracy poszłam pogadać z koleżanką z innego działu tak sobie gadamy, żartujemy wymieniamy drobnymi upominkami, to bardzo miłe. I@ pocieszyła mnie że B@ trafi na inne osoby i one jej dadzą popalić. B@ była na tyle bezczelna że podeszła do mnie z pytaniami a ja głupia odpowiedziałam. Teraz trzeba będzie traktować nową koleżankę jak powietrze, być "bardzo zajętą", "spieszyć się" zwłaszcza po szkoleniach u osób doświadczonych potrafiących, ale zdecydowanie mniej koleżeńskich.
Jak wiecie bardzo lubię oglądać filmy, to moja odskocznia, próba przekierowania myśli - taka odskocznia. Cenię w treści to dy daje do myślenia, prowokuje do spojrzenia na pewne sprawy, może czasem z innej perspektywy. Nie zawsze mam czas albo natchnienie, a czasem nie udaje się obejrzeć filmu bo albo brak tytułu, czasem nie mogę znaleźć a bywa i tak że znajduję ale treść rozczarowuje na tyle że nie kontynuuję...
A oto co udało mi się zobaczyć, zapraszam:
Ona/ Her 2013
reżyseria: Spike Jonze
scenariusz Spike Jonze
gatunek: Melodramat / Sci-Fi
produkcja: USA
Theodore Twombly (Joaquin Phoenix) ma stabilną pracę, piękne mieszkanie. Theodore to wrażliwy facet, z resztą jego praca.... pisanie listów na zamówienie tego właśnie wymaga, jest dobry w swojej w tym co robi, orzymuje pochwały.... no jest mu czego zazdrościć ale czy tak naprawdę mężczyzna jest zadowolony z życia? Problemem Theodore jest samotność, ma przyjaciół ale brak mu towarzyszki, wiec kupuje sobie program komputerowy, w trakcie instalacji otrzymuje kilka pytań osobistych, oraz czy życzy sobie męski czy damski głos. System uczy sie, rozwija a także "współpracuje" z innymi systemami wiec to już jest bardziej zaawanswana technologia. Użytkownik po instalacji i spersonalizowaniu usługi może sie z nią łączyć zdalnie, gdziekolwiek jest tam może zaspokoić potrzebę bliskości. Idealny panter bo nie trzeba na randki chodzić, wydawać pieniędzy! No niekoniecznie bo jak tutaj sie przytulić skoro Samantha nie ma ciała, to tylko głos z urządzenia, okazuje sie że dla Theodore to nie problem a relacja zaspokaja jego potrzeby. Ale czy to nie jest przerażające że człowiek nie potrzebuje drugiej żywej istoty a relacja z Samanthą jest idealna? Czy program może wzbudzić żywe uczucia?
Samantha czasem sama nawiązuje kontakt w nocy i to sprowokowało mnie do myślenia. Socjal media są zaprojektowane tak byśmy spędzali jak najwięcej czasu na aktywności i usiłują konkurować już nawet nie o naszą wolną chwilę ale nawet ze snem. Kojarzę scenę gdy Samantha budzi ukochanego by usłyszeć jego głos, powiedzieć że chce zobaczyć jak on śpi.
Film to jakieś dwie godziny ogląda sie przyjemnie, wciąga i mimo że Sci-Fi to jest to obraz dotykający duszy ludzkiej, pokazujący że mimo samowystarczalności dalej jest ta potrzeba bliskości, relacji dłuższej, ale czy sztuczna inteligencja to panaceum na samotność?
Niestety ludzie są rożni i nieraz potrafią napsuć krwi O filmie słyszę po raz pierwszy.
OdpowiedzUsuńWspółpracowników nie wybieramy, niestety.
OdpowiedzUsuńW pracy tez mi podnosiły ciśnienie osoby, które nie chciały się nauczyć, bo wygodniej, gdy ktoś zrobi za nie całą robotę...
jotka
Bardzo lubię ten film, oglądałam go już kilka razy i ciągle odkrywam coś nowego :) życzę Ci powodzenia w pracy i organizacji spotkania blogerek :)
OdpowiedzUsuńZawsze znajdzie się ktoś, kto będzie narzekał. Ludzie nie potrafią docenić pracy drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńI tak będzie najlepiej. Skoro nie potrafi okazać wdzięczności, to zostaw ją samej sobie, niech staje na rzęsach. Nie wszystkim można pomagać na tym świecie. Z filmami to mam tak, że pewnie zrezygnuję z Netflixa, bo muszę więcej płacić za mieszkanie, żebym nie została pod mostem. A tu jeszcze 4 koty, trzeba mieć narąbane w głowie, żeby się na to godzić, tak kończy się dobroć...
OdpowiedzUsuńTrudno każdemu dogodzić... a filmu nie znam.
OdpowiedzUsuńOsoby, które potrafią tylko innych krytykować same mają ze sobą poważny problem. Filmu nie znam. Chętnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńoj. takie sytuacje w pracy, tacy ludzie to katastrofa. próbujesz chcesz dobrze, a i tak wychodzi źle . poprostu strata energii. fatygi. współczuję. xc a film mnie zaciekawił. coś mnie tkneło. to musi byc niesamowity program, ktory zastępuje relacje międzyludzkie. lubie takie produkcje . moze obejrze w najblizszym czasie. c;;
OdpowiedzUsuńoj nieraz potrafią napsuć krwi i w rzeczywistości też
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam, a praca... cóż... w pracy raz na wozie raz pod
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trafiłaś na takiego niewdzięcznego człowieka, niestety czasami nie mamy wpływu na to, z kim musimy przebywać.
OdpowiedzUsuńCo do filmu, to wydaje się bardzo ciekawy, nigdy o takim nie słyszałam. Pan ze zdjęcia ma piękne, smutne oczy ❤️
Dziękuję za przybliżenie tego filmu/
OdpowiedzUsuńMój ojciec mawiał : nie rób innym dobrze, nie będzie ci xle. Do niektórych osób naprawdę trzeba to stosować.
OdpowiedzUsuńNiestety w życiu trzeba się nauczyć współpracować z różnymi charakterami ;)
OdpowiedzUsuńZ niektórymi nie da się współpracować,więc trzeba sobie radzić.
UsuńDokładanie zawsze znajdzie się ktoś z kim mimo, że bardzo chcesz nie jesteś w stanie znaleźć wspólnego języka.
UsuńJa jutro wybieram się do kina na Listy do M 5.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy to ja w kinie byłam...serio. Ale mam w planch wyjście na Avatara. Czekałam długich 13 lat i mam zamiar iść. Kinga
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności obejrzeć, ale ostatnio na wszystko brakuje mi czasu.
OdpowiedzUsuńJa też od miesiąca jestem w nowej pracy i generalnie jestem zadowolona. Mam nadzieję, że zagrzeję tu miejsce chociaż przez kilka kolejnych lat - marzy mi się wreszcie stabilizacja w kwestiach zawodowych.
OdpowiedzUsuńMiła atmosfera w pracy to duży plus,.ale czasami bywa ktoś kto tego nie docenia, szkoda. Filmowa odskocznia okazała się jak widzę kolejnym materiałem na przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że w każdym miejscu pracy spotyka się różnych ludzi. Niezależnie od tego, czy pracuje się nam z nimi dobrze czy nie, czy lubimy ich czy nie, po zakończonej zmianie zamykamy za sobą drzwi i pracę zostawiamy za plecami 🙂 PS Koniecznie musimy obejrzeć ten film.
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam Listy do M 5. Bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuń