...
Cóż napisać mogę. Wczoraj to znaczy w niedziele kierowniczka oświadczyła mi że nie ma progresu, że zadaje jej te same ciągle pytania no i że ona mnie już tu nie widzi i to jest ostatnia moja zmiana. Ja tam widzę postępy, zwłaszcza patrząc na B@ i jej pytania do mnie, zwłaszcza że mimo kserówek jakie dostała i info że tego samego dnia siedziała z nią kierowniczka. Jasne rozumiem że ja miesiąc dłużej niż ona, z tym że ja na początku byłam bez umowy, wynagrodzenia etc, a ona od razu umowa, płacone jak należy. Uważam że jeśli ja przyznałam sie do błędów, wykazałam chęć naprawy, byłam uczciwa... no nie spodziewałam się że bez żadnej rozmowy, ostrzeżenia, szansy nic... zostanę po prostu wywalona jak śmieć. Wiem umowa zlecenie ale w dokumencie było o 14 dniowym wypowiedzeniu no chyba że w szczególnych wypadkach - co nie zostało określone jakie to przypadki.
Oddałam kartę, poszłam. Po drodze popłakałam się, spałam w dzień ale też płakałam. Spanie po nocce to średnia regeneracja. Wysłałam smsy z informacją o zwolnieniu i podziękowania do T@ i I@. Dostałam odpowiedź od I@ pisała i dzwoniła, zaproponowała wspólny spacerek, to sie przeszłyśmy z sunią sąsiadki. Naprawdę miło z jej strony, mówiła że chce mnie wesprzeć, że w szoku jest ze kierowniczka tak mnie potraktowała i że sama zaczyna sie bać. Miło ze strony I@ że wyraziła chęć dalszego kontaktu, wspomniała że popyta o pracę dla mnie. Ja chciałam sie odwdzięczyć I@ za miły gest i dałam jej łakocie i herbatkę, wspomniała że czuje sie niekomfortowo że dostała prezent bo przyszła by mnie wesprzeć, że jej sie żal mnie zrobiło bo ja fajna dziewczyna jestem i że odrazu mnie polubiła jak przyszłam tam do pracy. My tak wymieniałyśmy sie miłymi drobiazgami:) . Wczoraj pogadałyśmy, napiłyśmy się pysznego soczku i odprowadziłam towarzyszkę na przystanek. Płakałam jeszcze potem, zupełnie nie spodziewałam się że tak bez ostrzeżenia wylecę... odprowadziłam sunie do sąsiadki, dostałam sms od T@ z dobrymi życzeniami.Widziałam w grafiku że T@ miał nockę, poinformowałam go że pojawię sie po swoje rzeczy, właściwie resztkę. Wolałam nie spotykać nikogo innego, dla tego przyszłam późno. Przyszłam zabralam co moje pożegnaliśmy się życząc sobie powodzenia i poszlam... Wcześniej byłam w knajpce w której odbędzie sie to spotkanie 3 grudnia. Miłe, klimatyczne miejsce, takie z duszą... czynię przygotowania do tego wydarzenia mając nadzieje że każdy będzie zadowolony:)
Bardzo mi przykro z powodu takiej sytuacji. Coś nie masz szczęścia do ludzi w pracy...
OdpowiedzUsuńSerdecznie współczuję, co za ohydne czasy :( Obecnie chyba lepiej nie przyznawać się do żadnego błędu, nawet najmniejszego. Dobrze w tym wszystkim, że masz chociaż z kim pogadać. Trzymaj się ciepło, trzymam kciuki za Twoją pracę, a spotkanie na pewno będzie udane :*
OdpowiedzUsuńLudzie nie mają skrupułów, szczególnie w zakładach pracy. Bajczą, zazdroszczą i tylko czekają, aż komuś noga się podwinie. Moja droga ja też zmieniłam pracę i nie żałuję. W poprzedniej byli obrzydliwi ludzie. Jak przypomnę sobie, to włos na głowie mi się jeży. Pewnego dnia powiedziałam do siebie, że szkoda zdrowia niech się żreją między sobą, ja się zmywam. I powiem, że nie ma tego złego.... teraz wiem że żyję. I życzę Tobie tego samego.
OdpowiedzUsuńKochana bardzo mi przykro, że te Twoje problemy jakoś nie chcą Cię opuścić, ale nie tracę nadziei, że wkrótce się to zmieni.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z powodu tej sytuacji.... :/
OdpowiedzUsuńOgromnie mi przykro, jestem w szoku i współczuciu, bo byłaś zadowolona z tej pracy. Wielka szkoda. Dobrze, że masz obok siebie takie fajne koleżanki, które cię wspierają w realu, że tak powiem, to wspaniałe ❤️
OdpowiedzUsuńWspółczuję sytuacji związanej z pracą, niefajnie zosta tak z dnia na dzień a lodzie. Trzymam kciuki, by w końcu się udało trafić na dobrą pracę z ludźmi w porządku. Żeby była przyjemna atmosfera.
OdpowiedzUsuń