Daria wychowała sie w rodzinie dysfunkcyjnej, wspomina że kiedyś narzucała sie ludziom. W domu nie było rozmów, były kłótnie, wyzwiska, konflikty, czasem interwencje policji. W rodzinie nie było zdrowej komunikacji. Nawet w święta były awantury, brakowało jakościowego czasu, obecności. Wypełniaczem był telewizor. Daria była spragniona dialogu, odrobiny ciepła... prosiła o czas, o uwagę ale też sama dawała, czasem zbyt wiele. Cierpiała gdy słyszała... wymówki... a bo Alutka ma dzieci i nie może odebrać telefonu. Jak dzieci nie było to Alutka nie miała przy sobie telefonu... jak chciała kontaktu to numer znała i telefon w dłoni był. Sandra miała problemy z poznawaniem.... bynajmniej nie chodziło o problemy ze wzrokiem (zauważaniem) i słuchem (usłyszenie i odpowiedź na pozdrowienie). Po prostu były sytuacje gdzie Sandrze nie było wygodnie, bo albo miała coś ciekawszego do zrobienia, albo była zbyt zajęta podlizywaniem sie do kogoś od kogo mogła coś uzyskać. Jednak jak Sandra dzwoni to priorytetowo trzeba odebrać bo sie smsy niemiłe posypią, albo kary których nie szczędziła. A to sie nie odzywała specjalnie albo poinformowała że miała coś fajnego do zaproponowania ale z uwagi na zachowanie które sie jej nie spodobało nie załatwi. Pisała używając klawisza caps lock. Maja rzadko sie z Darią kontaktowały, nie odbierała telefonu a gdy pisała lubiła mieć szybką odpowiedź. W pewnym momencie jak tylko sie umawiały to Daria na kilka godzin przed spotkaniem dostawała od Maji informacje że rodzina przyjeżdża. To było smutne ale dało do zrozumienia że Maja nie chce sie spotykać tylko nie umie odmawiać, gdy nie odpisywała na wiadomości Maja ponaglała: "czemu nie odpisujesz" itd, bolało gdy próbowała wyjaśnić Maja nie widziała problemu, tłumaczyła że pisanie wiadomości jest ok. Były sytuacje gdzie koleżanki sobie potrafiły na więcej pozwalać. Przekraczanie granic... na przykład Alutka, czy Sandra pozwalały sobie na grzebanie po szafkach, nie pytając o pozwolenie. Alutka raz na ciasto sie załapała, nie chwaliła nie dziękowała za poczęstunek. Jednak nie wstydziła sie zatelefonować że ją brzuch boli (z obżarstwa). Sandra czuła się u Darii jak u siebie, potrafiła bez pozwolenia wstać od stołu popsikać się pachnidłem skomentować że sie jej podoba. Jako prezent urodzinowy podarowała solenizantce wino. Wiedziała że Daria nie pije wina. Sandra najadła sie a przyniesiony w podarunki trunek wypiła. Wiedziała że Daria nie pije. Gdy Daria chciała zrobić składkową imprezkę to już sie to koleżankom nie podobało... Gdy skończyły się darmowe posiłki dla koleżanek one mniej chętne były do spotkań....aaaa to może był powód "częstszych odwiedzin" rodziny która niezapowiadana przyjeżdżała do Maji... taki dziwny zbieg okoliczności...
W pewnym momencie Daria zdała sobie sprawę że ból samotności lepszy jest od tego którego nie szczędzą jej koleżanki. Mężczyźni też nie byli idealni. W pewnym momencie zaczęła sie zastanawiać czy są tacy co nie upija sie, nie podnosi ręki, nie okrada, nie wyłudza pieniędzy, nie traktuje kobiety jak przedmiot. Sporo pracy nad sobą zrobiła Daria, były terapie na które cudem sie dostała, bynajmniej nie na NFZ. "Przyjaciele" z początku dziwili się że Daria nie chce rozmawiać, nie ma czasu, nie odbiera. Nie podobało sie że Daria nie jest na każde skinienie, że dzięki niej nie podbudowują swojego ego olewając... Na efekty nie musiała długo czekać były życzenia bezdomności od "przyjaciela" któremu uciech cielesnych odmówiła, było obgadywanie i złośliwości od koleżanek... części aż wstyd opisywać. Daria chciała choć odrobinę ciepła, uwagi... może nie umiała tak dobrze słuchać ale starała się, uczy sie wciąż... Nie, nikomu nie robiła na złość, nie chciała sie mścić, w końcu chroniła siebie. Daria ceni sobie dobre głębokie relacje a tamte takie nie były. Samotność boli, smutno gdy nie ma z kim zamienić kilku zdań, ale bardziej bolą łzy spowodowane brakiem szacunku. Daria pozwoliła sobie nie pozdrawiać pewnych osób, tych które skrzywdziły, część pousuwało ze znajomych, innych usunęła sama. Co ciekawe, docierają do Darii informacje że mimo trwającego latami braku kontaktu są osoby które dalej o nią pytają, sie interesują. Po co?
Brak granic podobny jest do domu który nie jest ogrodzony. Do takiego budynku każdy może wejść, a jak wiadomo nie każdy umie sie zachować, część ma ochotę testować, sprawdzać.... Bywa że są osoby które taka sytuacja kusi...
Niestety dzieci często nie są uczone stawiania granic. Rodzice , nauczyciele lubą posłuszne dziewczęta, co ciekawe chłopcom można więcej. Dzieci które łatwiej sie podporządkowują nie sprawiają problemu sie nagradza, oczywiście że ważne by człowiek uczył się życia w społeczeństwie ale ważna jest wiedza gdzie zaczynają się i kończą czyje granice i jak tych spraw pilnować. Komuś kto w zdrowy sposób umie dbać o swoje granice łatwiej jest szanować granice innych.
Oj tak, dziewczynki mają być grzeczne, chłopcy niekoniecznie. Gonić takie towarzystwo.
OdpowiedzUsuńGrzeczne, uległe i spełniać szereg wymagań...
UsuńCzy istnieją ludzie normalni? Istnieją. Tylko Daria nadal szuka znajomych na poziomie swojej rodziny.
OdpowiedzUsuńNo właśnie gdzie jest ta norma?
UsuńW świecie ludzi, którzy nie reagują na przymilanie się, tylko mają jakieś zainteresowania. Jakie zainteresowania ma Daria (nie pytam o jedzenie, ubieranie się i kosmetyki, bo jedzą, zakładają ubrania i myją się raczej wszyscy - trudno je uznać za hobby)?
UsuńTeraz to wypełniaczem są telefony. To strasze, że ludzie najpierw robią dzieci, a potem nie mają dla nich czasu.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy będzie jeszcze coś po telefonach...
UsuńStraszne, jest to jakie życie potrafią zgotować dzieciom ci, dla których powinny być one zawsze najważniejsze.
OdpowiedzUsuńNiestety....
UsuńCzęść naszych problemów tkwi w nas samych, a część wynika z tego, że być może szukamy nie tam, gdzie trzeba...
OdpowiedzUsuńAle w człowieku też skądś sie bierze....
UsuńWiele jest w tym prawdy. Szczególnie z eykorzystywaniem przez ludzi toksycznych.
OdpowiedzUsuńNo niestety.
UsuńRodzina to fundament, jeżeli jest niestabilny nie zbudujemy na nim niczego solidnego...
OdpowiedzUsuńMożna też pracować nad sobą....
UsuńW końcu życie nie zawsze jest kolorowe
OdpowiedzUsuńhehhhh...
UsuńNie jest proste stawianie takich granic, bo człowiek z natury jest istotą stadną i zawsze szuka towarzystwa dla siebie. Mam wrażenie, że takich postaw uczymy się całe życie... ja mam wrażenie, że sama nauczyłam się ich całkiem niedawno. Dzieci powinno się uczyć takiej asertywności już od początku... o ileż wtedy życie byłoby łatwiejsze...
OdpowiedzUsuńNo właśnie jakiego towarzystwa szuka i kogo wybiera a kogo odrzuca i jak szybko, to są dobre pytania. Asertywność to ponoć jak nauka języka cale życie sie można uczyć. Dobrze że umiesz dbać o siebie. Dzieci celowo nie uczy sie asertywności bo łatwiej z uległymi istotami, a to że mają problemy w dorosłym życiu, no to już nie sprawa rodziców czy nauczycieli.
UsuńJakie to prawdziwe...
OdpowiedzUsuńniestety.
UsuńJestem jedną z tych osób, których nie nauczono stawiania granic.....
OdpowiedzUsuńWielu osób, niestety nie nauczono. Dobrze że samemu można zadbać o to i nabywać, udoskonalać te umiejętności
UsuńNo właśnie- jeśli się od najmłodszego nie nauczy stawiać granic, to potem dziecko cierpi...
OdpowiedzUsuńDruga sprawa, że niektórzy nie myślą co robią i wydaje im się że granic nie przekraczają- a potem zdziwienie że kontakt się urywa, znajomość się kończy... Ale trzeba w takiej sytuacji powiedzieć „żegnaj”
Rzeczywiście, czasami lepsza jest samotność niż przebywanie z toksycznymi, wykorzystującymi cię ludźmi .
Pozdrawiam
Dobrze jak najszybciej skończyć albo ograniczyć kontakt, z niektórymi osobami w miarę upływu czasu jest tylko gorzej. Chyba wczoraj słuchałam jakiegoś podcastu w którym usłyszałam że ludzie widzą czerwone flagi ale udają że jest inaczej.
UsuńPowoli ale troszkę zmienia się sposób wychowywania.
OdpowiedzUsuńTa nauka asertywności musi być mądra żeby została dobrze zrozumiana.
Stawiania granic nauczyło mnie życie.
Zmieniać zmienia, na przykład bezstresowe wychowanie uczy dziecko że jest ok nie widzieć granic innych.... jak sie takie dwoe osoby skonfrontują to....
UsuńDokładnie tak! Dlatego napisałam, że uczyć trzeba mądrze:)
UsuńO losie, co za toksyczne, popaprane towarzystwo... Boru najzieleńszy, jak ja nie szanuję ludzi pokroju znajomych Darii.
OdpowiedzUsuńW życiu wychodzę z takiego założenia, że ja nie przekraczam granic cudzych (bardzo tego pilnuję) i tego samego oczekuję od innych wobec mojej osoby. Na zwykłą asertywność, na to, że nikomu nie pozwalam przekraczać moich granic - ludzie czasami reagują obrażaniem się, niechęcią, czy nawet agresją. Ale to już ich problem. Nie mój.
Dobrze mieć świadomość własnych granic i szanować je u innych
UsuńAsertywność to ważna umiejętność i faktycznie samotność lepsza niż przebywanie z toksycznymi osobami.
OdpowiedzUsuńZgadza się.
UsuńNie zawsze jest łatwo, ale trzeba mieć szacunek przede wszystkim do siebie i umieć postawić granicę. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie.
Usuń