środa, 23 października 2024

Sztuczka z zaproszeniem na kawę, stosowana przez "amantów". 4 przypadki.

 Spotkanie dwojga ludzi może być super doświadczeniem: wymiana myśli, spojrzeń. Poznanie kogoś na żywo w dobie internetu i telefonu nabiera wyjątkowości. Wiem że panowie których tu mam na myśli nie są na tym poziomie . Wspólna kawa to niby tak nie wiele, a może dać dużo przyjemnych emocji. Oczywiście dbałość o atmosferę powinna wypływać z obu stron, naturalnie. Dobrze mieć ciekawość drugiego człowieka chęć słuchania, przyda się umiejętność fajnego opowiadania...niby tak naturalne ale są to umiejętności zamierające ludzie coraz bardziej egocentryczni i zamknięci w swoich skorupach. Test kawy ponoć robią panowie by przekonać się czy kobieta przyszła na spotkanie sie najeść. Cały "eksperyment" ma polegać na tym że pan stawia kawę i obserwuje co kobieta zrobi. Jak dla mnie to żenujące i odziera obie strony z tego co fajne - miły czas. Mimo wszystko uważam że nawet jak pani przyszła sie najeść czy napić za pieniądze mężczyzny to niezależni od intencji zawsze jest szansa że "kliknie", spotkanie może być zupełnie bezkosztowe, albo takie za które kobieta zapłaci bo i takie sytuacje mają miejsce, ale czy to gwarancja że miedzy dwojgiem będzie chemia? Dziś trzy przypadki pokazujące trik "zaproszenie na kawę" choć nie zawsze jest to kawa.



1) Sławek, rozwodnik po czterdziestce, mieszka z rodzicami. Pracuje jako złota rączka w szkole. Pan zaprasza na kawę, kobieta sie zgadza. Pan wypytuje o sytuacje finansową. Następnie prosi o więcej zdjęć niż w profilu. Pani ma kilka fotografii pan ma dwie, więc tym bardziej robi sie nie miło. Pan nie widzi nic niewłaściwego w propozycji rozmowy przez kamerkę. Pani odmawia, mówi że nie używa tej aplikacji poza sprawami zawodowymi odpowiedź pana: "ale ja używam". Tutaj pan propozycje kawy potraktował jako sytuacje dające mu prawo do oczekiwania czegoś w zamian, dziwi brak doprecyzowania gdzie, kiedy.... czytałam że panowie potrafią podczas  takich rozmów robić nieprzyzwoite rzeczy....




2) Mariusz. Pan po czterdziestce z większego miasta, podana nieprawdziwa lokalizacja jak sie okazało później. Zaproszenie na kawę, brak doprecyzowania, na pytania gdzie i o której - pan odpowiada że do restauracji zaprasza. Jak sie potem okazuje pan nie zamierza spotykać sie w publicznym miejscu. Mariusz robi remonty, ma klucze i zaprasza do mieszkania klienta u którego ma wykonać prace. Ba! Zaprosił na weekend do nie swojego domu... Dziwny typ  i smsy.

Nie wiem czy wspominanie o miłości, zapowiedź proszenia o rękę to forma zachęty do angażowania sie w znajomość? Mam nadzieje że pan tylko odstrasza u żadna kobitka nie przyjmie zaproszenia. Klientów jego usług remontowych także, mam nadzieje że sie dowiedzą co pan robi...

Tutaj inna, podobna sytuacja:


3) Łukasz pracuje ponoć w Holandii. W Polsce syn i ponoć była partnerka, chyba ta sama co zdradziła (w opowieściach panów wszystkie zdradzają i to powód rozstania). Obiecał wyjście do kina, może opery. Większość tego co pisał to jego problemy z kobietami, jak kobieta jest niedostępna na aplikacji to jak wejdzie może poczytać łzawe pożegnania że" miło było cie poznać" które potem uzasadniał że żadna go nie chce każda ghostuje. Próby doprecyzowania kończą się tekstem że niby on nie wie co grają i co pani lubi, z reszta to nie istotne dla niego bo nie zapyta... a na konkretne propozycje wymyślił że może do kabaretu zaprosi. Próba wybadania statusu finansowego na odpowiedź że szuka pracy pan pisze że ma słabą baterie. Na pytanie kiedy będzie na miejscu (zanim dojedzie miał dać znać na co zaprasza)... zablokował. Pan ewidentnie oczekuje darmowego wsparcia, skupiania na nim jego problemach, chce być wspierany, pocieszany.... a co sam oferuje? Szkoda czasu! Swoją drogą ciekawe czy ex partnerka z którą ma syna faktycznie z domu wywaliła czy wypchnęła do pracy...i czy faktycznie ex. Zbieranie kontaktów i przechodzenie na messengera czy WhatsApp zastanawia... w domu gdzie lokal dzieli z kobietą lepiej wygląda taki messenger, niż pisanie na portalu randkowym. Łatwiej powiedzieć że z pracy piszą na mesie czy WhatsApp niż na apce randkowej. 

4) Krzysiu. Szczupły po pięćdziesiątce pan z większego miasta. Od ślubu minęły trzy dekady, narzeka na rutynę i małą częstotliwość aktywności w alkowie. Szuka kochanki, obiecuje wyjścia do restauracji. Bardziej interesuje go czy kobieta pracuje w jakich godzinach, czy u niej można

Kiedyś dawno temu panowie chętniej zapraszali na piwko, obiadki, do kina. Uważam że w towarzystwie raźniej, ciekawiej. Panowie dziś już samo zaproszenie traktują jako coś co daje im prawo do oczekiwania czegoś więcej, bo przecież zaprosił....

Podobnie "wabią" pracodawcy. Znajoma opowadała że dostała telefon z zaproszeniem na podpisanie umowy. Po rozmowie kwalifikacyjnej dowiedziała się że "muszę się zastanowić". Mega rozczarowanie skoro jechała podpisać umowę. Podejrzewam że trik stosowany jest z uwagi na to że ludzie umawiają sie i nie przychodzą na rozmowy. Podobnie jak pracodawcy co mieli sie odezwać, zadzwonić....

18 komentarzy:

  1. Cwaniaki przypominają mi moich sąsiadów meneli, z których co jeden to "lepszy". Jeden mieszka u mamy, drugi u kolegi trzeci chyba w piwnicy. Jeden znów wiecznie chory, ale nie do picia piwka :D Zdradzające kobiety, to przeważnie kobiety, które pogoniły na 4 wiatry, albo to tylko kwestia czasu, kiedy to zrobią :D Najlepiej gonić od razu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym mieszkaniem u mamy... znam całkiem dobrego lekarza który mieszka własnie z mamą.
      Co do cwaniaków....no tak biedny misio zdradzony, a może sam został przyłapany....

      Usuń
  2. O matko i córko! Co to za rozmowy i relacje! Głowa boli!

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, to jest takie żenujące. Jak dobrze, że ja już mam męża i nie muszę sobie nikogo szukać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu, pomysłowość ludzka nie zna granic głupoty.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Kiedyś dawno temu panowie chętniej zapraszali na piwko, obiadki, do kina" ... nie mam takich doświadczeń. Jak tak pomyślę, to ja w ogóle żadnego takiego gościa jak z opisów nie spotkałam. Bo od zawsze zakładałam, że z partnerem muszę mieć coś wspólnego, jakieś zainteresowanie, pasję, poziom IQ, coś. Czyli losowanie w ciemno na portalach randkowych odpada. Wielu moich znajomych poznało się w sieci, ale dzięki temu, że mieli zainteresowania i udzielali się na forach tematycznych. Kiedy pierwszy raz spotkałam się z moim obecnym mężem (zresztą na obiedzie, i to ja zjadłam więcej, bo on nie był głodny, potem jeszcze poszliśmy na kawę, bo on chciał, no i tego pierwszego dnia od razu dostałam prezent), wiedziałam już, jakie Kochany ma poglądy polityczne, jakiej muzyki słucha, jak spędza wolny czas (i że będzie mi pasowało wspólne spędzanie tego wolnego czasu). Dzięki internetowi pierwsza kawa wcale nie musi być spotkaniem zapoznawczym. Ach, i kontakt na kamerce chyba wcześniej był. Bez nieprzyzwoitych rzeczy :D Mogłam się za to w trzy sekundy przekonać, że człowiek z którym rozmawiam ogarnia i nie wstawia do sieci fałszywych zdjęć (jak się rozmawia przez kamerę, można ją wyłączyć w pół sekundy przecież).

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem tych znajomości z portali randkowych...moim zdaniem to nie może się udać. Kiedyś nie zawierało się tak znajomości, więc pewnie te zaproszenia panów były zupełnie inne, normalne, bardziej szczere.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety zawieranie znajomości przez internet to duże niebezpieczeństwo w obecnych czasach. To sprzyja anonimowości i ukrywaniu prawdziwych intencji. Gosia B

    OdpowiedzUsuń
  8. Obrzydliwe. W sumie poza „co za cringe” niewiele mi przychodzi do głowy. Nie należy jednak zapominać, że kobiety też potrafią zachowywać się w ten sposób. 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. Masakra, przez internet chyba ciężko znaleźć kogoś porządnego. Co to za relacje, za ludzie... Brak słów.
    Muszę jednak przyznać, że post bardzo ciekawy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że nigdy nie czułam potrzeby szukania partnera w tego typu aplikacjach. Na pewno da się tam trafić na kogoś ciekawego, ale więcej można poznać tego typu osób.

    OdpowiedzUsuń
  11. To w ogóle dla mnie nie zrozumiałe, dobrze, że mnie się nie tyczy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdziwiona jestem zachowaniem tych facetów, jednak wolę real, chociaż moja znajomość z obecnym mężem tak się zaczęła, że nigdy nie powinniśmy zostać małżeństwem... dziwni ci faceci z Twojego postu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak widać wielu panów traktuje takie spotkania jako inwestycję, zamiast jako naturalną okazję do rozmowy i poznania drugiej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie spotkania to na pewno ciekawe doświadczenia

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyznam, że umawianie się przez internet wydawało mi się ostatecznością. Jednak obecnie, mogę powiedzieć że to ciekawe doświadczenie. Angela

    OdpowiedzUsuń
  16. O matko co za chamy :( nie no ciężko jest z tymi ludźmi przez internet. Ja mojego chłopaka też poznałam online ale na szczęście dobrze trafilam

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!