Spotkanie dwojga ludzi może być super doświadczeniem: wymiana myśli, spojrzeń. Poznanie kogoś na żywo w dobie internetu i telefonu nabiera wyjątkowości. Wiem że panowie których tu mam na myśli nie są na tym poziomie . Wspólna kawa to niby tak nie wiele, a może dać dużo przyjemnych emocji. Oczywiście dbałość o atmosferę powinna wypływać z obu stron, naturalnie. Dobrze mieć ciekawość drugiego człowieka chęć słuchania, przyda się umiejętność fajnego opowiadania...niby tak naturalne ale są to umiejętności zamierające ludzie coraz bardziej egocentryczni i zamknięci w swoich skorupach. Test kawy ponoć robią panowie by przekonać się czy kobieta przyszła na spotkanie sie najeść. Cały "eksperyment" ma polegać na tym że pan stawia kawę i obserwuje co kobieta zrobi. Jak dla mnie to żenujące i odziera obie strony z tego co fajne - miły czas. Mimo wszystko uważam że nawet jak pani przyszła sie najeść czy napić za pieniądze mężczyzny to niezależni od intencji zawsze jest szansa że "kliknie", spotkanie może być zupełnie bezkosztowe, albo takie za które kobieta zapłaci bo i takie sytuacje mają miejsce, ale czy to gwarancja że miedzy dwojgiem będzie chemia? Dziś trzy przypadki pokazujące trik "zaproszenie na kawę" choć nie zawsze jest to kawa.
1) Sławek, rozwodnik po czterdziestce, mieszka z rodzicami. Pracuje jako złota rączka w szkole. Pan zaprasza na kawę, kobieta sie zgadza. Pan wypytuje o sytuacje finansową. Następnie prosi o więcej zdjęć niż w profilu. Pani ma kilka fotografii pan ma dwie, więc tym bardziej robi sie nie miło. Pan nie widzi nic niewłaściwego w propozycji rozmowy przez kamerkę. Pani odmawia, mówi że nie używa tej aplikacji poza sprawami zawodowymi odpowiedź pana: "ale ja używam". Tutaj pan propozycje kawy potraktował jako sytuacje dające mu prawo do oczekiwania czegoś w zamian, dziwi brak doprecyzowania gdzie, kiedy.... czytałam że panowie potrafią podczas takich rozmów robić nieprzyzwoite rzeczy....
2) Mariusz. Pan po czterdziestce z większego miasta, podana nieprawdziwa lokalizacja jak sie okazało później. Zaproszenie na kawę, brak doprecyzowania, na pytania gdzie i o której - pan odpowiada że do restauracji zaprasza. Jak sie potem okazuje pan nie zamierza spotykać sie w publicznym miejscu. Mariusz robi remonty, ma klucze i zaprasza do mieszkania klienta u którego ma wykonać prace. Ba! Zaprosił na weekend do nie swojego domu... Dziwny typ i smsy.
Nie wiem czy wspominanie o miłości, zapowiedź proszenia o rękę to forma zachęty do angażowania sie w znajomość? Mam nadzieje że pan tylko odstrasza u żadna kobitka nie przyjmie zaproszenia. Klientów jego usług remontowych także, mam nadzieje że sie dowiedzą co pan robi...
Tutaj inna, podobna sytuacja:
Kiedyś dawno temu panowie chętniej zapraszali na piwko, obiadki, do kina. Uważam że w towarzystwie raźniej, ciekawiej. Panowie dziś już samo zaproszenie traktują jako coś co daje im prawo do oczekiwania czegoś więcej, bo przecież zaprosił....
Podobnie "wabią" pracodawcy. Znajoma opowadała że dostała telefon z zaproszeniem na podpisanie umowy. Po rozmowie kwalifikacyjnej dowiedziała się że "muszę się zastanowić". Mega rozczarowanie skoro jechała podpisać umowę. Podejrzewam że trik stosowany jest z uwagi na to że ludzie umawiają sie i nie przychodzą na rozmowy. Podobnie jak pracodawcy co mieli sie odezwać, zadzwonić....
Cwaniaki przypominają mi moich sąsiadów meneli, z których co jeden to "lepszy". Jeden mieszka u mamy, drugi u kolegi trzeci chyba w piwnicy. Jeden znów wiecznie chory, ale nie do picia piwka :D Zdradzające kobiety, to przeważnie kobiety, które pogoniły na 4 wiatry, albo to tylko kwestia czasu, kiedy to zrobią :D Najlepiej gonić od razu.
OdpowiedzUsuńZ tym mieszkaniem u mamy... znam całkiem dobrego lekarza który mieszka własnie z mamą.
UsuńCo do cwaniaków....no tak biedny misio zdradzony, a może sam został przyłapany....