wtorek, 13 listopada 2012

"miłość próżny kto za nią czas trwoni, gdy ją gonisz ucieka, gdy uciekasz goni" Jan Ursyn Niemcewicz


Jak część z Was wie jestem osobą samotną. Szukam drugiej połowy. Swoje poszukiwania postanowiłam wypośrodkować. To znaczy nie izolować się, a jednocześnie nie poszukiwać na siłę. Między innymi zapisałam się do biura matrymonialnego, ale niestety, (a należę już około pół roku, członkostwo mam na rok) nie poznałam nikogo z kim choćbym mogła się najzwyczajniej przyjaźnić…
Nie wiem, czy tak działają biura czy to do którego trafiłam to jest taki ewenement…
Często do spotkania nie dochodziło, ponieważ jak się przez telefon okazywało nie spełniam oczekiwań tego pana, których pani z biura podczas „doboru” nie brała pod uwagę. Proszę nie pomyślcie sobie, że jestem bardzo wymagająca, bo tak nie jest. Dlaczego jest tak a nie inaczej?  
No tak… Jak wygląda „praca” tego biura:
Na początku singiel wykonuje numer do biura, umawiają się na spotkanie podczas którego osoba samotna widzi ofertę biura. Celem spotkania jest podpisanie umowy i pobranie opłaty za usługi „biura”. Gdy tylko umowa zostanie spisana, a kwota pobrana usługa wygląda w sposób następujący:
Ciężko dodzwonić się do biura, pani dzwoni tylko jak ma ofertę, a wygląda to tak:
Dzień dobry, mam dla Pani (Pana) Pana (Panią), wyższe wykształcenie (najczęściej), wierny, kulturalny(czyta z ankietki, która jest bardzo nie profesjonalnie zrobiona). O zobaczeniu zdjęcia można pomażyć, potem jest kontakt telefoniczny (najczęściej zgrzyt w konfrontacji wymagania rzeczywistość). Lub dochodzi do spotkania.
Ja przez to biuro poznałam pewnego Rafała… hmmm… delikatnie mówiąc wieśniak, z tym, że ma wyższe wykształcenie to na pewno ściema. Bo ktoś kto chodził do szkoły potrafi wymienić przedmioty jakie tam miał…
Spotkaliśmy się dwa razy, ja jestem dla niego miła (skoro pracuje w wojsku może ma kolegów wojskowych). On uważa mnie za dobrą koleżankę…
Lubił dzwonić do mnie (po kilka razy dziennie czasami), pytać się czy jestem sama w domu, czy kogoś mam….dzwoni by się wygadać. Pewnego dnia zadzwonił, powiedział, ze piątego stycznia jego kolega ma wesele i on poszukuje koleżanki, szuka bo nie ma. Dziwne, że wcześniej wspominał, że jestem jego fajną koleżanką… zaproponowałam swoja kandydaturę (to by była świetna okazja dla mnie do poznania kogoś, zwłaszcza jeśli tam są „dobre partie” po za tym lepiej poznawać właśnie w kręgach czy przez Internet czy biura). Jednak on nie chce ze mną iść, ale powiedział że zapisze się do trzeciego biura i jak do tej pory sobie nie znajdzie nikogo to łaskawie w ostateczności mnie zabierze. Qqqqqq….. ile ja łez wylałam…
Kontakt urwany.
Szukam przez Internet. Spotykałam się przez portale, czaty… ciężko… Na jednym z portali randkowych mam profil, ze zięciami ukrytymi. Dość przykre doświadczenie bo faceci (jakieś 98%)  nie są zainteresowani niczym innym jak zdobyciem pozwolenia na oglądanie owych zdjęć. Pozostałe 2% przywita się zanim poprosi o dostęp. Pozwolenia zaczęłam udzielać, nawet jeden pan mnie zablokował gdy zobaczył, co chciał zobaczyć.
Rozumiem rozczarowanie, ale żeby zaraz blokada? Przesada….
Co ja mam w ukrytych zdjęcia bawiącego się psa, oraz pamiątkowe z koleżanką w kawiarni. Jednym słowem nic czego by się spodziewali…
Ich zachowanie świadczy na minus, zwłaszcza gdy dodać jakie błędy ortograficzne robią…hmmmm… żenada.
Tak się zastanawiam, czy jeszcze gdzieś można poznać swoją miłość? Można tylko trzeba mieść szczęście. Ktoś kto ma „farta” pozna przypadkiem, miłość przyjdzie pod drzwi, dla innego szczęśliwy będzie czat, portal, forum (całkiem miło mi się korespondowało z pewnym chłopakiem na forum miłośników mojej ukochanej rasy) a jeszcze inni mogą szukać, szukać i prócz ewentualnych pomyłek nikogo nie znajdą…


6 komentarzy:

  1. Czasami można szukać naprawdę długo, ale nie można tracić nadziei. Nie warto też się tym zamartwiać, miłość zazwyczaj przychodzi niespodziewanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja znalazłam na portalu randkowym i nic nie wskazywało, że będzie z tego coś poważniejszego :) A tu proszę! Pojawi się w najmniej nieoczekiwanym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  3. To szujka pieniędzy a miłość znajdzie się przy okazji :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tym znalezieniem partnera, swojej drugiej polowki, jest prawie tak, jak z zajsciem w ciaze. Kiedy sie bardzo chce, nic nie wychodzi. A gdy zrezygnuje sie ze staran, niespodziewanie szczescie pojawia sie na drodze.
    Na Twoim miejscu bylabym bardzo ostrozna z tymi portalami i biurami matrymonialnymi, kraza tam oszusci i wydrwigrosze. Kup psa, a w krotkim czasie poznasz wielu psiarzy. Idz na silownie, poznasz sportowca. W kazdym razie poprzez hobby mozna poznac kogos o podobnych zainteresowaniach.

    OdpowiedzUsuń
  5. raczej, z resztą z własnego doświadczenia wiem, że miłość przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie, niespodziewanie..czego i Tobie życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz, ze Twoi rozmowcy popelniaja zenujace bledy ortograficzne.. tyle, ze sama „marzyc” napisalas przez ,,ż”. wiec moze podobnie jest z innymi rzeczami ? Zamiast szukac wad u innych zacznij najpierw zauwazac swoje bledy.. a poza tym wydaje mi sie, ze sama zaprzeczasz wlasnym slowom. Poczatek wpisu zaczynasz od stwierdzenia, ze nie szukasz milosci na sile. A czym sa ciagle odwiedziny w biurach matrymonialnych i chec wyjscia gdziekolwiek aby tylko kogos poznac ? W moim odbiorze jest to akt desperacji. Jesli chcesz zmian w swoim zyciu , takich jak chociazby znalezienie partnera, proponuje zmiany zaczac od siebie. Pozdrawiam i zycze powodzenia. ;>

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!