Co do Liwii to, naprawdę szkoda było czasu na nią. Nie można
nikogo uszczęśliwić na siłę. Tyle tłumaczenia, mówienia, uświadamiania tyle
słów, rozmów… że niby rozumie, a nie potrafiła powtórzyć tego co do niej
mówiłam. Cwaniara jedna! Miała co prawda tutaj kilka rzeczy swoich, chciała więcej
poprzynosić, ale my mówiliśmy jej żeby tego nie robiła.
Jeszcze wczoraj Robercik rozmawiał z Brylem by nie wyrzucał
Liwii, tylko dał jej jeszcze jakiś czas. A ona? Ma w nosie wszystko, jak jej
szukałam pokoju pod najem to grzebała w komórce, jak tłumaczyłam to tylko
potakiwała (kojarzycie te pieski z samochodów co tak kiwały głowami)
Takie dość bezmyślne. Bryl naprawdę ma nastawienie ugodowe. Rano
chyba była u nich awantura, Liwia cały czas prezentuje postawę agresywno
roszczeniową. Krzyczy, jaki jest Bryl, że pije piwo, że się nie umył (co ona
dopiero go poznała?). W ogóle jak on śmie… Robert poszedł rozmawiać z Brylem,
gdy przyszedł pierwsze moje słowa to były: szkoda było na nią czasu? Jo. Bryl jeszcze
był ugodowo nastawiony.
Gdy przynieśliśmy jej
rzeczy i część żarcia, zapłakała „czemuś to zrobiła”. Nic się nie odezwałam, bo
trochę mnie wmurowało: ona chciała się do mnie wprowadzić?! Tyle mówienia,
trąbienia. Ona chyba jest głucha, albo ma problemy z rozumieniem. W sumie gdy
po raz pierwszy padła propozycja, o jej wprowadzeniu się do mnie powiedziałam: „nie
prowadzę przytułku”. Powiedzieliśmy, że się śpieszymy bo idziemy na wizytę u
mojej kuzynki, i niebawem mamy kolejkę.
Nie zdążyłam uruchomić laptopa, jak zaczęła się domofonem
dobijać. Przyszła niby po jeden jogurt, wkurwiłam się zaczęłam jej wszystko
pakować włącznie z pamiętnym bigosem co przyniosła. Naprawdę nie chcę mieć już
z tą babą nic wspólnego. Coś tam zaczęła do mnie przebąkiwać, ale ja byłam
konkretna, spakowałam jej i poszła, coś tam chciała zostawić ale ja spakowałam chyba
wszystko (żeby nie miała pretekstu do „wizyty”). Naprawdę przebrała miarę! Ileż
można do niej ręce wyciągać tłumaczyć jak dzierlatce! Ta baba ma 46lat!!!! Nie potrafi
pokroić cebuli. Raz jak przyszłyśmy, ja na chwilę weszłam na kompa (chciałam
sprawdzić komentarze na bloguJ jak już sprawdziłam i pocztę zaproponowałam że
idziemy to spaghetti robić. Ok. ide do kuchni przygotowuje swoje, wołam ją, a
ona… idzie myć ręce do łazienki… nim się zwlokła, poszła, przyszła to już
Robercik prawie miał skończone. Ta kobieta podobno czwórkę dzieci wychowała…
jak się później dowiedziałam córka w poprawczaku, syn w więzieniu. Boże co za
patologia!
Potem znów dzwoniła domofonem, na moją, na Roberta komórkę. Masakra!
Pisała coś, że chce bym ją na chwilę wpuściła bo chce jakiś papier ode mnie
odkupić to jej napisałam, ze nie ma czego tu szukać, jesteśmy rozliczone. Chcieliśmy
ci pomóc, ale nie potrafiłaś tego docenić, więc radź sobie sama skoro wiesz
lepiej. I tak za dużo dla Ciebie zrobiliśmy! Jak widzę to było nie potrzebne! Papier
dostaniesz w papierniczym”. Chyba i to nie trafiło bo dalej dobijała się domofonem…
Heh… nie źle to sobie wymyśliła: mnie jako darmowy kąt, Robert jako chłopiec na
posyłki. Bryl to już najgorzej. Jedno jest pewne: żadnej wdzięczności pokory
tylko sama buta! Agresja do wmuszania i same roszczenia, despotyzm jak ma być.
A kim ona jest – zapytał Robercik. A to jest dobre pytanie.
W końcu Bryl poszedł do pracy, ona na kolejne spotkania. Nawet
się z tym nie kryje. Bryl na tyle ma dobre serce, że pozwala jej do niedzieli
być. Heh nie wiem co dalej będzie, ale ja już nie chce mieć z nią nic wspólnego…
jak tak można swoją drogą…
Doszłam do wniosku, że od Bryla i jego „znajomych” lepiej
trzymać się z dala bo z tego nic dobrego nie wyjdzie.
Brawo! W stosunku do takich ludzi nalezy byc twardym, inaczej niczego do konca zycia nie pojma.
OdpowiedzUsuńO matko , ale się dzieje...
OdpowiedzUsuńNo, no niezła historia..
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem postąpiłaś słusznie. W końcu ile można znosić takie natręctwo..? Jak powiedziała Pantera: ,,Trzeba być twardym", bo inaczej jeszcze Ci na głowę wejdą..
Ps. Dzięki za wyczerpujący komentarz na blogu. XD
Pozdrawiamy E&F.
Demotywatory bardzo trafne. A Ty masz jakiegoś cholernego pecha do takich ludzi. Cieszę się że się nie dałaś wykorzystać. Ludzie powinni radzić sobie sami...
OdpowiedzUsuń