Kocię było bardzo przerażone: nowe miejsce, zapachy
oddzielony od siostry, i zastępczej mamy. Czyli Pani doktor, której pewna pani
zaniosła oseski znalezione na działce. Lecz zamiast uśmiercić Pani Kinga
znalazła im domy.
Kociak, jeszcze bezimienny na początku chował się za
tapczanem. Gdy przyszedł Adam był mocno zdziwiony obecnością kota, oraz tym, ze
kot ma wszystko od misek, jedzenia, transporter… wprawiło Adama w zdumienie.
Kocie dziecko szybko się zaklimatyzował,
jednak dalej nie
miał imienia, aż pewnego dnia gdy kontemplował nad miską sobie, ja podniosłam
go w celu przytulenia. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym złości, uszy do tyłu
był ciężki… bo się opił… no i tak oto dostał imię: OpiłekJ, a że z Adamem na
chyba prawie wszystko musieliśmy mieć zdanie odmienne Adam wymyślił kotu drugie
imię: Maurycy. Nawet w książeczce zdrowia ma Opiłek Maurycy czy na odwrót…
Mój pupilek miał wspaniały charakter, dostojny wyważony… a
jednocześnie taki słodki i kochany. A jaki on mądry był… Mam kilka śmiesznych
zdjęć z nim… uśmiecham się gdy je widzę, a i łezka w oku się zakręci…
Po śmierci Adama był moim jedynym towarzyszem… witał mnie od
progu, zupełnie jakby pod moją nieobecność cały czas wpatrywał się w drzwi
kiedy przyjdę.
Mimo, że miał smycz i szelki nie lubił spacerów, ja jednak
chciałam mu wynagrodzić, że nie może jak inne koty wychodzić i wędrować sobie.
Opiłek za dnia się bardzo bał, jednak późną nocą odzywał się w nim mroczny
łowca i inaczej widział spacerki.
Nie miał dwóch lat jak zauważyłam, że coś z nim nie tak. Inni
mówili: to piękny kot, wykarmiony. Tak, ale ja wiedziałam że z nim cos nie tak,
a z czasem było coraz gorzej, i gorzej… w końcu zaniosłam go do weterynarza,
który powiedział, że mimo powiększonej temperatury nie widzi u kota nic
poważniejszego i jeśli naturalnie mam ochotę mogę przyjść później na badania. Wyszłam
wkurwiona! Przecież ja wiem, że skoro mój wiecznie głodny kot nie chce jeść,
ani bawić się z „czarną mańką” tak miała na imię kotka którą hotelowaliśmy. Przyszłam
jak był drugi wet. Stwierdził żółtaczkę, zrobiliśmy test na FIV ale to wykluczyliśmy.
W końcu zmieniliśmy klinikę… Opiłek dwa i pół tygodnia był
ratowany. Zrobiliśmy wszystko by żył. Wierzyłam do samego końca. Modliłam się
wierzyłam w cud. - kurwa kim ja jestem by decydować o życiu czy śmierci
jakiegoś stworzenia…- biłam się z myślami – tym bardziej jedynej najdroższej mi
istoty...
Walczyliśmy robiliśmy wszystko co się da, a nawet więcej, w
końcu lekarz poradził by go uśpić, zadecydowałam, że jeszcze do wieczora
poczekamy, że jeszcze nie… gdy Robert niósł go na dworzec Opiłek płakał tak, że
chciałam wrócić. Teraz wiem, że to był błąd. W brew wszystkiemu i wszystkim….
Opiłek był w stanie tak strasznym, że modliłam się nad nim… płakałam dotykając
leciutko jego łepka. Modliłam się, wołałam z całego serca do Boga… W końcu
widziałam, że to na nic. Zadzwoniłam do pani z fundacji, powiedziała bym
zaniosła kota do Kończaka lub na Bydgoską, tylko mogę trafić na tego lekarza u
którego Opiłek był po raz pierwszy… Miałam nawet nadzieję przy pakowaniu Opiłka
do kontenera, gdy uciekał miałam nadzieję, że w kierunku miski, że zacznie jeść
i pic.... łudziłam się.... Bałam się, że opiłek odejdzie w drodze do lecznicy.
Nie wiedziałam kim jest Kończak. Wywlókł go z transportera, obmacał stwierdził
powiększone nerki i wątrobę (to wiedziałam z usg robionego wcześniej). Kazał
zanieść Opiłeczka na wagę… ważył równe 5 kilo. Nożyczkami obciął kocie futerko
by podać morbital. - czy to jest Morbital? – zapytałam - tak – padła odpowiedź
- ale powinien dostać środek usypiający – walczyłam… - ale to nie szkodzi, nic
z tego nie będzie… - uspokajał uciszyłam się. Co miałam zrobić? szarpać się…
ten kot mógł nie przeżyć drogi do innej lecznicy. Robert uspokajał mnie. Nie
miałam siły kompletnie na nic. Moje zasoby wyczerpały się już. Gdy Opiłek
dostał ostatni trzeci zastrzyk w mięsień sercowy, wydał z siebie dźwięk którego
nie zapomnę nigdy! Umierając w pełnej świadomości. Wiem on chciał odejść,
męczył się strasznie cierpiał niewyobrażalnie. Ale to co dostał na koniec… nie
na takie odejście nie zasługuje żadne zwierze…. Nawet w rzeźni zwierzętom
odbiera się świadomość prądem. To co zrobił Jarosław Kończak było zwykły
barbarzyństwem… gdy Opiłek dostał w pełni świadomy zastrzyk w mięsień sercowy…
tego odgłosu jaki z siebie wydał nie zapomnę… gdyby Roberta nie było padłabym
na podłogę. Dobrze, że mnie przytrzymał… Dlaczego nic nie zrobiłam? Nie byłam w
stanie. Nie miałam sił… po tym wszystkim. Po za tym Opiłek mógł odejść w drodze
do następnej kliniki. Biedak… Kończakowi to nie może ujść płazem! Trzeba coś z
tym zrobić… to nie może tak być! Kończak bazuje na ludzkiej nieświadomości robiąc
z nich idiotów! Nie poinformował mnie co robi bo nie uznał za stosowne. Czy
fakt, że człowiek obdarza tego „lekarza” zaufaniem do jego wieloletniej
praktyki lekarskiej daje mu prawo do wykorzystywania go, bez najmniejszych
skrupułów?! Ten „lekarz” robi co chce, nie ma skrupułów, śmieje się ludziom w
twarz! Zobaczył kota i stwierdził u niego FIv (koci odpowiednik ludzkiego
AIDS). - ależ ten kot był badany. - nie szkodzi to nic nie daje. Nie zapomnę
jak on i (wówczas myślałam że to technik weterynaryjny) jego sprzątaczka
patrząca jakby on wyssał z niej wszelaką energie. Na koniec kazał jej przy mnie
i Robercie zapakować Opiłka do czarnego worka. Nie wytrzymałam. Wybiegłam z
trzaskiem drzwi. Zadzwoniłam do Pani z fundacji, by powiedzieć czego byłam świadkiem,
płakałyśmy obie. Ta wizyta to po prostu jakiś koszmar! Ale uświadomił mi, że
my, właściciele jesteśmy winni naszym pupilom wiedzę, i uzbrojeni w nią pytajmy
o wszystko. Po prostu pytajmy… dosłownie o wszystko! Bądźmy świadomi… że czasem
trzeba zmienić lekarza.
Również po dwóch latach straciłam moją ukochaną kotkę. Miała kocią białaczkę. Na lekarzy trafiłam serdecznych i mądrych, ale nie było ratunku. Odeszła w trzy tygodnie. Do dziś nie mogę sobie darować,że nie było mnie przy niej kiedy umierała. Byłam w pracy, cholera. A weterynarze, cóż. Dobrze mieć zaufanego. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńakurat z tamtej kliniki są wspaniali lekarze. Sama miałam tam praktyki weterynaryjne i wiem. Nie to co... ale cóż tak wyszło, że on akurat był najbliżej...
OdpowiedzUsuńPrawie nie moglam doczytac do konca! Smierc mojego Fuselka stanela mi zywo przed oczami. Bylismy o 23.oo na ostrym dyzurze, on juz umieral, ale wetka jeszcze go przeswietlila, dala zastrzyk. Chyba po to, zeby wiecej skasowac. Agonia trwala cala noc, nad ranem odszedl w strasznych meczarniach. Nie mogla go od razu uspic, wiedzac, jaki jest jego stan?
OdpowiedzUsuńWszystko jest tutaj: http://swiattodzungla.blogspot.de/2011/07/czy-pamietaszkiedy-odchodzi-zwierze.html
Współczuję Ci , w takich warunkach stracić kota.
OdpowiedzUsuńHorror, ten wet nie miał prawa tak zabić kota...
Takie sprawy zgłasza się do Inspekcji Weterynaryjnej.
jak on tam jest w tej inspekcji... po za tym pani z tej fundacji wie o wszystkim a pan doktor zapijaczony ze swoją sprzątaczką dalej prowadzą gabinet. Ponoć nasze prawo pozwala na bezpośrednie użycie morbitalu, jeśli lekarz tak stwierdzi. Ja jednak czytałam w opisie środka, że tak być nie powinno. Jednak pan doktor ma ludzi za idiotów, a zwierzęta to już nie wiem za co. Opowiedziałam wszystko pani z fundacji, to jeszcze dzwonił to tej drugiej lecznicy z awanturą, że jakim prawem oni nas weterynarii uczą!
Usuń(pewnie uważa "Bo weterynaria tylko dla elity" a ludzie to ciemna masa, którą można robić jak sie chce) On nie potrafił zwyczajnie zaszczepić kota by nie zapłakał... jak to zauważyłam to obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie pójdę do niego! Ale tym razem, było inaczej. Nie ma co gdybać, było bo już nic tego nie zmieni. ;(
Odejście ukochanego zwierzaka, to okropne przeżycie, a jeszcze jak widzimy jego cierpienie...Sama walczyłam o życie swojej pierwszej kotki prawie miesiąc. Lekarki, do których trafiłam, robiły wszystko żeby wyleczyć moją Sofię...niestety, po miesiącu trudnej walki musiała zapaść ta jedna decyzja.....
OdpowiedzUsuńmam do wydania karme dla kotow :)
OdpowiedzUsuńmusisz cholernie za nim tęsknić...
OdpowiedzUsuńSmutna historia, aż się łezka w oku kręci :(
OdpowiedzUsuń