Od kilku lat obserwuję, jak pewna osoba jest w kimś zakochana i na różne sposoby stara się od tego uczucia uwolnić. A ono nie przechodzi. Nie daje się zwalczyć aktywnie, a taktyka uniku jest równie nieskuteczna. Podtrzymuje je przypadkowe, przelotne spotkanie czy zwykłe życzenia świąteczne. Zresztą podejrzewam, że nawet bez tego obiekt uczuć jest często obecny w myślach tej osoby — im bardziej usiłuje ona o nim nie myśleć. Jeśli ciągle myślimy, że mamy o czymś nie myśleć, to tym bardziej o tym myślimy...
Błąd tej osoby polega na tym, że nie zaakceptowała istnienia uczucia, którego sobie nie życzy. A to jest jedyna droga do rozwiązania problemu niechcianych uczuć. Nie można ich zwalczać, bo jak często koszona trawa będą się jeszcze wzmacniać. Nie można też od nich uciekać, udając, że ich nie ma, i czekając, aż przejdą. Będą się tliły latami, skrzywione i zwyrodniałe, ponieważ uczucia nie giną. Poddają się za to kształtowaniu; dotyczy to nie tylko niechcianej miłości, lecz także uczuć, które mogą mieć groźne konsekwencje, takich jak zazdrość czy nienawiść. Jednak aby zacząć pracę nad uczuciem i przekształcić je w inne, musimy sobie najpierw uświadomić jego istnienie oraz uznać, że należy do nas, jest naszą częścią.
Zakochanie można przekształcić w więź przyjaźni, a urazę w mądre i wychowawcze współczucie dla drugiego człowieka, kiedy już zrozumiemy źródła jego błędów i motywy postępowania (oczywiście nie oznacza to przyzwolenia na ewentualne krzywdzenie nas przez tę osobę — trzeba zawsze umiejętnie stawiać granice i chronić siebie, nie krzywdząc innych) oraz dostrzeżemy wnikliwie, że sami często nie jesteśmy lepsi.
Mechanizm przepracowywania uczuć jest także pomocny w wypadku skłonności głębiej zakorzenionych w osobowości i historii życia, takich jak ciągłe uzależnianie się od mężczyzn u kobiet wychowywanych bez ojca czy lęk przed stałym związkiem u ludzi, którzy doznali wcześniej porzucenia przez bliską osobę. Uwolnienie się od tych problemów jest możliwe przy świadomym zaangażowaniu rozumu i woli — dzięki wypracowaniu nowej perspektywy patrzenia na świat i nauce nowych sposobów reagowania.
Otrzymaliśmy uczucia, by poruszały nas do działania i zbliżały nas do innych ludzi. Jeśli będziemy nimi rozumnie kierować, troskliwie je pielęgnując i właściwie kształtując, przestaną być uciążliwym kłopotem, a staną się bezcennym skarbem.
źródło
Jak radzić sobie z gniewem? Jeśli jesteś zła możesz:
1) krzyczeć złościć się dać upust oczyszczając się
2) powiedzieć komuś o tym pogadać
3) napisać na blogu czy w pamiętniku
uczucia od których chcemy się uwolnić, takie jak zakochanie, potrafią zniszczyć życie.
OdpowiedzUsuńdo tego uwolnienia się potrzeba mnóstwo silnej woli i sama nie wiem czego jeszcze.
może nowej miłosci?
a czy to nie przeniesienie uczuć?
Usuńniestety jestem trochę choleryczką, nie potrafię dusić nic w sobie i każde moje odczucie wypisane mam na twarzy, wszystko muszę przegadać,
OdpowiedzUsuńTak jest zdrowiej.
Usuńto musi być niezła katorga takie duszenie w sobie
OdpowiedzUsuńniestety.
UsuńNiestety ja wszystko "wylewam" na zewnątrz :/
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa jestem introwertyczka, wiec wszystko dusze w sobie i osiada mi ten jad na organach wewnetrznych, co skutkuje roznorakimi chorobami. Nie nauczylam sie glosno krzyczec o swoich bolaczkach, zeby innym nie zatruwac atmosfery.
OdpowiedzUsuńSą różne metody radzenia sobie, nie koniecznie trzeba do tego bezpośrednio innych osób.
UsuńJa nie mogę trzymać w sobie, więc część swoich "mądrości" wylewam na blogu:) tak to miejsce traktuję troszkę jako formę auto terapii.
Wow zmieniłaś wystrój super psiaki a cały post jest mądrze napisany bardzo mi przypadły do gustu ostanie zdania pozdrawiam serdecznie Maria
OdpowiedzUsuń