Święta, święta i po świętach – mawiamy. Taka też prawda. Dla jednych:
sklepikarzy oznacza większą sprzedaż. Dla rodzinnych spotkania z bliskimi gdyż
w zaganianym świecie te dwa świąteczne dni są okazją ku temu.
Nie wiem do jakiej grupy zaliczali się młoda kobieta kierująca Fordem Focus
w Boże Narodzenie. Było około 14.30 przed Mogielnicą, we wsi Wodziczna
poruszali się co najmniej 40km/h zdecydowanie zbyt szybko… by wyhamować gdy pod
koła wbiegł pies. Potrącony wleciał do rowu. Opisująca zdarzenie kobieta zatrzymała
swój pojazd by zobaczyć co ze zwierzęciem.
Młoda pani też się zatrzymała, nieco
dalej. Wysiadła z auta wraz z mężczyzną, który skarcił ją słowami:
"Jesteś, k***, ślepa kretynko, czy co?!". Oboje obeszli samochód
dookoła, szukając wgnieceń i zanim do nich podbiegłam, zdążyli już wsiąść z
powrotem i odjechać. O psie jakby momentalnie zapomnieli. Nie byli ciekawi, czy
jeszcze żyje, czy zdechł – podaje wyborcza.pl
Kobietę która została nazwijmy Marta. W rowie leżał nieruchomo pies
przewracał oczami i ciężko dyszał. Nie wiele dał telefon pod 112. Policja, SM
nie zajmą się tą sprawą, ale w Mogielnicy jest weterynarz który mógłby zająć się
sprawą.
Pies był zbyt ciężki by Marta mogła go podnieść, więc usiłowała poprosić
kogoś kto przejeżdżał, ale i to nie okazało się łatwe.
Po pół godzinie zatrzymał się młody chłopak który pomógł załadować psa do
auta.
A jedyny przechodzień jakiego spotkała wskazał drogę do domu weterynarza.
- No chodź, wychodzimy, no co? nie chcesz wyjść?! Po czym powiedział do
Marty: - Poczekajmy chwilę, może sam wyjdzie. - Przecież ten biedny kundel w
tej sytuacji nie zeskoczy z siedzenia i nie zacznie radośnie merdać ogonem.
Ledwo go do samochodu włożyłam - odparła zdenerwowana. Chyba zrozumiał.
Wspólnymi siłami udało się postawić psa – nie na długo…
Zwierze krwawiło z uszu i odbytu, miało też skurcze i prawie białe dziąsła…
Lekarz stwierdził krwotok wewnętrzny i zalecił uśpienie psa.
Za jeden zastrzyk skasował 50 złotych i kazał zabrać psa. W końcu nie jego
problem. Dobrze, że pomógł zapakować zwierze do auta.
W radiu leciały kolędy… Marta została znowu sama w zakrwawionym aucie z
martwym psem…
W lesie wypadałoby wykopać psu grób, tylko czym? Skąd w Boże Narodzenie
wziąć łopatę?! Nie mając wyjścia, spóźniona do pracy wysunęła martwego już psa z
auta i bezradna zostawiła go w lesie.
Święta to niewiele więcej niż konsumpcja, historia Marty pokazuje jak
bardzo zaślepieni i egoistyczni są ludzie… co za lekarz który nie podaje psu
środka znoszącego świadomość… co za egoista! W końcu powinien zainteresować się
sposobem utylizacji zwłok które to po uśpieniu stanowią zagrożenie dla zwierząt
leśnych zatruwając ekosystem…
Zakończę słowami Marty:
W święta podobno powinniśmy być lepszymi ludźmi dla
obcych. Mam wrażenie, że przez ten pęd do kolejnych stołów jesteśmy jeszcze
gorsi. A o zwierzętach już w ogóle nikt nie pamięta. Przykro mi, nieznajomy
psie, że nie mogłam cię pochować. Kiepsko się z tym czuję. Kiepsko się czuję z
tym, że nikt ci nie pomógł. Kiepsko się czuję z tym, że na widok samotnej
kobiety stojącej na drodze przy samochodzie zatrzymał się ktoś dopiero po pół
godzinie. Wyjątkowo kiepsko się czuję z tym, że samochód z naprzeciwka jechał
na tyle szybko, że nie przeżyłeś. Może gdyby jechał chociaż 10 km/godz.
wolniej... Cieszę się tylko, że mogłam skrócić twoje cierpienieźródło
Czytałam dziś tą historię i łza mi się w oku zakręciła...ja jeżdząc na "L" (bo dopiero niedawno zdałam prawo jazdy) zawsze jak widziałam pasa czy kota na drodze (ba, nawet gołębia!) to zwalniałam. Miałam w nosie, że ludzie na mnie trąbią- nie chciałam mieć zwierzaka na sumieniu. Jak jeżdżę autem z moim TŻ to zawsze karzę mu się rozglądać i jechać ostrożnie, bo jakby u nie daj boże coś wybiegło to bym mu chyba nie podarowała jakby potrącił...któregoś razu wracaliśmy drogą przez las i przeze mnie musiał jechać wolno, bo zagroziłam mu, że jak potrąci jakąś sarnę albo jeża to go rzucę :P
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej chłopak ma okazje pokazać że mu na Tobie zależy.
UsuńJakie to smutne...
OdpowiedzUsuńNiestety ale ludzie teraz zapominają o innych i myślą tylko o sobie.
A wystarczy tylko mały gest z ich strony i już będzie o wiele lepiej na tym świecie.
Jakie to przykre...
DO SIEGO ROKU
Prawda mała zmiana u niektórych by sie przydała....
UsuńA Ciebie to jeszcze dziwi, Filizanko? Ten typ ludzi potraca pieszych na przejsciu i tez sie nie zatrzymuja, zeby zobaczyc, czy zyja, wiec co tam jakis bezdomny pies... Wet musi przeciez tez zarobic, co on, instytucja charytatywna? Jakie to typowe dla zaaferowanych swietami polskich katolikow. Bog im sie rodzi i moc truchleje, co tam zwierze, niech zdycha w meczarniach, tyle tego na ulicach, jeden mniej, jeden wiecej, co to ma za znaczenie? Na pasterce pogadaja o zygotach i gender, pomodla sie. A wyrzuty sumienia? Oni sumienia nie maja...
OdpowiedzUsuńNie, nie dziwi. Smuci. Rozumiem że wet skasował, ale uważam... - szkoda gadać, w końcu Polak...
UsuńMyślę ,że ta kobieta , któa potrąciła psa nie była katiliczką.
OdpowiedzUsuńZnam bardzo dużo porządnych katolików.
Cóż nowobogaccy śpieszyli się bawić...
Biedny pies...:-(
W Polsce najwięcej jest KATolików, albo takich którzy to otrzymali wychowanie w tej wierze. Nie ważne... dali świadectwo jakimi są....
Usuń....niestety brak słów a ludzi są różni ............:(
OdpowiedzUsuńJak widać.
Usuńmnie juz chyba nic nie dziwi dla niektórych normalne jest potrącenie człowieka a co dopiero pies , który według nich nic nie czuje i nie potrzebuje opieki..mi tez potrącili i zabili psa kilka lat temu , byl to duzy owczarek i nikt sie nawet nie zainteresował by przenieśc go na pobocze..a ja jak głupia dzien i noc go szukałam..
OdpowiedzUsuńNo tak: "to tylko pies". I jak tu uważać takich Polaków za cywilizowanych ludzi?!
UsuńSmutne to :( Brak mi słów na takich ludzi...
OdpowiedzUsuńSmutne bo polskie...
Usuńznajomy portracil psa ale pies uciekl
OdpowiedzUsuń;/
UsuńLudzie są najgorszymi istotami na ziemi, nienawidzę tej świątecznej obłudy - wiele jest sytuacji gdzie w domu "cudowna rodzinka" obżera się potem jak przystało na prawdziwych katolików idzie do kościoła a w tym samym czasie obok ich domu stoi na łańcuchu na mrozie pies i jego mają daleko w d... wielcy katolicy..
OdpowiedzUsuńTeż nienawidzę polskiej obłudy. A to niestety jedna z cech narodowych ;/
Usuńprzeczytałam to wybiórczo, wolę się nie denerwować.
OdpowiedzUsuńTo nie jest kwestia denerwowania się. Nie chodzi tu o emocjonalne podejście. To jest pewna rzeczywistość którą warto zmienić, nie wiem chciałabym by otaczająca mnei rzeczywistość była inna, nie bezduszna bezwzględna, zimna i obłudna...
UsuńA najgorsze, jak takie coś spotka Twojego zwierzaka. To dopiero smutek:/
OdpowiedzUsuńTo już w ogóle dramat... ale jako właściciele powinniśmy być odpowiedzialni za swoje zwierzęta! Ten po prostu nie wrócił do domu ;(
UsuńNie wyobrażam sobie, że mogłabym tak postąpić...
OdpowiedzUsuńjak?
OdpowiedzUsuńteż to czytałam... bardzo smutna historia. wśród ludzi panuje wielka znieczulica na dobro zwierząt, przykre. ja te stworzonka na czterech nogach kocham i gdybym przejechała psa to do końca życia miałabym ogromne wyrzuty sumienia, nie wiem czy umiałabym się po tym pozbierać.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że nie tylko w stosunkku do zwierząt panuje znieczulica, nie dawno pisałam o Panu Waldemarze... są rzeczy których oglądać ani przyjmować do wiadomości nie chcemy. Łatwiej powiedzieć - nie mój problem, mnie nie boli, ja jednak wierzę, ze zarówno dobro jak i zło powraca do człowieka ze zwielokrotnioną siłą!
UsuńTrzymam kciuki za Twój egzamin!
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń