Na rozmowie byłam. Przyjechałam na miejsce, dzwonię do Pani
z którą byłam umówiona i jak było uzgodnione dzwonię na komórkę na konkretny
numer, a ona że pięknie, ślicznie i w ogóle. Ja nie rozumiem i słucham co mówi….
Okazało się że Pani z agencji w ogóle nie orientowała się, że miała umówione
spotkanie ze mną. Na dodatek jest zupełnie w innej firmie i miejscu.
Poinformowała mnie że zadzwoni po kogoś kto do mnie zejdzie. Poczułam się dziwnie…
czekając…
Rozmowa polegała na przedstawieniu warunków: umowa zlecenie,
10 brutto za godzinę, + prowizja, jak się podoba to na szkolenie jak nie to
nie. Poszłam na szkolenie. Szkoleniowcem okazał się X. przywitał mnie: „cześć,
cześć”, amnezji niestety nie miał, poznał pamiętał. Pytał o powód rozstania ale
sensem jego wypowiedzi była bardziej pretensja że młodzi ludzie lekceważą sobie
prace. Ja starałam się bardzo przytoczyłam osiągnięcie jak po jego „coahingu”
czy jak tam się to pisze; awansowałam do pierwszej trójki, czy tam dziesiątki
nie pamiętam. Można? można.
Ja pamiętam że tam był burdel, bez ładu i składu, bywało że
ludzie przychodzili do pracy i odsyłani z kwitkiem byli bo stanowisk brak. A to
wszystko bo zwykli nazwijmy ich: „władni” mieć to kaprys: bum! Zatrudniamy
ludzi, zatrudniamy… no ale stanowiska pracy….? W dłuższej perspektywie
stwierdzali, że ludzi za dużo mają, stanowisk brak to trzeba zwalniać co też
czynili. Tak wyglądało gdy ja tam 6 lat temu pracowałam, umowa o pracę była, a
za zarobione pieniądze było miło bo tam robiąc na pół etatu, z prowizją dostawałam
tyle że na cały etat tyle kasy w innym miejscu bym nie dostała. Taka prawda.
X rozprawiał o przekrętach i kryminalnych historiach ludzi
oraz potrzebie utworzenia listy „czarnych owiec”. Dwóch chłopaków podobno
siedzi w więzieniu. Nie rozumiem. Tyle maglowało się na rozmaite tematy
związane z prawem, ustawami nawet w egzaminach kończących szkolenie były
pytania…. Widocznie mamona przyświeciła im wszystko. Z resztą ileż tej „forsy”
tam „zyskali”...
Jako że szkolenia są od 9 do 15, dziś nie miałam problemu
ale jutro i kolejne trzy dni mam być w innym mieście i kontynuować to co
robiłam wcześniej, - to są pojedyncze dni. Tam choćbym miesiąc przepracowała to
będzie lepiej niż pojedyncze dni… w dwóch miejscach na raz być nie zdołam,
zadzwoniłam więc do tamtej agencji i sprawami rodzinnymi usiłowałam
usprawiedliwić absencję jutrzejszą a on mi że 48 godzin, a ja że rodzinna
sprawa, a on mi że zaświadczenie albo kara umowna – 150 pln. To więcej niż do
tej pory zarobiłam w tej firmie. A lekko nie było. Płakać mi się chce… nie mam
pojęcia co zrobić. Tu nie mam po opóźniać bo szkolenia trwają, będzie egzamin,
który muszę zdać. Materiału mało nie jest.
Co zrobić?!
Jesli masz 100% pewnosci, ze do tej nowej Cie po szkoleniu przyjma, to nie ma sie co zastanawiac, ale jezeli nie, to trzymaj, co juz masz. Czy jestes pewna, ze ten X nie wykreci Ci jakiegos numeru?
OdpowiedzUsuńTrudno jest na odleglosc doradzac, Ty powinnas wiedziec najlepiej, bo bylas tam i widzialas, znasz fakty i okolicznosci.
Tam zawsze mogę wrócić. Co do pracy z X to myślę że teraz mniejsze szanse by robił mi pod górkę. Sytuacje się zmieniają. Co i jak ewoluowało tam, jak sobie poradzę nie wiem. Tylko jak usprawiedliwić ten dzień? Co to za zaświadczenie dostarczyć im?!
UsuńToć przecież nie z nowej pracy...
Według mnie to zaświadczenie chcą pewnie jakieś chorobowe. Masz znajomego lekarza, który by Ci wypisał na te kilka dni? Miałabyś na wszelki wypadek usprawiedliwienie.
UsuńJak w tamtej firmie nie zarobiłaś jeszcze 150 zł... To chyba trzeba spróbować z czymś nowym.
Spróbuj załatwić zaświadczenie, skontaktuj się jeszcze z nimi.
Co do szkoleń. Właśnie jestem ciekawa jak z tą pracą po nich. Przyjmą Cię na 100% jeśli dobrze zdasz ten egzamin?
wiesz ludzie nie walą tłumnie ani w jedno ani w drugie miejsce - narzekają że ludzi nie ma, że nie przychodzą, ale prawda taka że ludzi trzeba szanować. Stąd wynika że ani tam ani tu nie szanują...płacą grosze wymagania mają spore...
UsuńWiesz wszystko w praniu wychodzi... podstawa mała, wizji różowych brak ale trzeba spróbować choć miesiąc by sie przekonać...jednym ciągiem to i tak lepiej niż dorywczo...
Jasne, że lepiej. I co w takim razie? Decydujesz się na kurs i zdawanie egzaminu?
UsuńPrzeczytałam cały post i sama rozkładam ręce :) Trzymam kciuki :))
OdpowiedzUsuń;)
UsuńPatowa sytuacja:/
OdpowiedzUsuń..ręce opadają...
OdpowiedzUsuńgorzej....
Usuń