Lubicie pasztety domowej roboty? Niewątpliwą zaletą domowego jedzenia jest to że wiesz co jesz:))
Ja wpadłam na pomysł, więc
wrzuciłam do blendera:
Smażoną wątróbkę; i nieco tłuszczu z jej smażenia (chodziło
mi o lepszą konsystencje i aromat smażonej cebulki), nie było tłuszczyku za
wiele. Ale można dodać oliwy z oliwek, co kto uważa, dosłownie odrobinę dałam by
konsystencja nie była zbyt sucha.
2 ząbki czosnku.
Przyprawy: nieco papryki wędzonej.
Na lepsze trawienie postawiłam na odrobinę kminku. Przyprawy są sprawą szalenie
indywidualną, więc możliwości jest mnóstwo.
Wszystko zblendowałam na jednolitą mase. Jak dla mnie było ok.
bo wiem co jem.
Jeszcze nigdy nie robiłam własnego pasztetu, ale chyba czas to zmienić! :D Zrobię dla porównania jeszcze jakiś wegetariański i zobaczymy, czy mięsko zwycięży. :D
OdpowiedzUsuńa z czego chcesz zrobić? Daj znać jak Ci wyszedł:))
UsuńJa robie pasztet z kilku rodzajow miesa, watrobki, grzybow, odrobiny marchewki. Pozniej to wszystko pieke w piekarniku. Pycha!
OdpowiedzUsuńszkoda że ja piekarnika nie mam ;/
UsuńJa również robię pasztet zapiekany z wątróbki i boczku (za samą wątróbką nie przepadam) 😊
Usuńja nie lubię a smarowidło to pomysł na wykorzystanie tego co jest:))
UsuńUwielbiam domowe pasztety :)
OdpowiedzUsuńsmaczne i zdrowe:))
UsuńCzyli blender został zastosowany :) Mój mąż uwielbia ten sprzęt i bez blendera kuchnia nie istnieje ;)
OdpowiedzUsuńoj tak i koktajl robiłam z malin, czekolady takiej do smarowania masła i mleka - to tak na próbę by sprawdzić czy i jak działa sprzęt:))
Usuńjeść tylko:D
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJakie szerokie zastosowanie ma bledner - fajny przepis.
OdpowiedzUsuńJa akurat mam mixer , ale do tego co potrzebuję mi wystarcza.
Na przyszłość nie reklamuj u mnie konkursów ,bo to działa na mnie zniechęcająco
UsuńRozumiem, to było tylko tak w kontekście wypowiedzi:))
Marchewką jak najbardziej. Pyszny jest taki pasztet.
OdpowiedzUsuńuwielbiam pasztety domowe! Pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę Kasia:)
OdpowiedzUsuń:)) wzajemnie
UsuńTroche roboty, ale jaka satysfakcja!!!
OdpowiedzUsuńaj tam ile z tym roboty?! Wrzucić do blendera chwila moment i gotowe:))
UsuńDomowy najlepszy :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńWiadomo, domowy najlepszy :) Miłej niedzieli :))
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJestem kuchenną nogą, ale kusi mnie, żeby spróbować. W końcu wtedy naprawdę wiemy, co jemy :)
OdpowiedzUsuńw tym przepisie nie ma naprawdę nic skomplikowanego! Po prostu wrzucasz składniki, blendujesz i smarujesz! Nikt nie musi Cie zapewniać, przekonywać i obiecywać bo sama wiesz co tam jest:))
UsuńJeszcze nie robiłam domowego pasztetu.
OdpowiedzUsuńmoże warto spróbować?
UsuńMy zawsze robimy na Święta domowy pasztet, ale pieczony, w odpowiednich formach, idealny do kanapek :-) Nadchodzi ten czas, więc już niedługo będę grzeszyć jego pysznym, domowym smakiem :-)
OdpowiedzUsuńno ja niestety piekarnika nie posiadam, jeszcze... ale myślę ze to kwestia czasu....miały być pędzelki Zoeva, ale jest blender. Pędzelki przełożyłam na miesiąc przyszły, ale nie odpuszczę!
Usuńnie lubię wątróbki i nigdy nie robiłam sama pasztetu ;)
OdpowiedzUsuńja też dla tego kombinuję z paszczetem i przyprawami:)) jak to mówią potrzeba matką wynalazku:) nie cierpię wątróbki, a skoro mama zrobiła to pomysłem moim było powyższe smarowidło:)) jeszcze je dopracuje:))
UsuńZgadzam się, że warto coś zrobić w domu, bo mamy pewność, że jest to zdrowe :) Ja raczej wolę warzywne "pasztety" :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNie wiedziałam, że zrobienie pasztetu może być takie super proste :) Chętnie spróbuję kiedyś :)
OdpowiedzUsuńwystarczy wrzucić gzzz gzzz i już jest:))
UsuńŚwietny przepis na pasztet :) ciekawa jestem jak smakuje taki własnej roboty :)
OdpowiedzUsuńa polecam spróbować:)) zapewniam że różni sie od tego co oferują wszelakiej maści sklepy
UsuńWłaściwie takiego typowego pasztetu nigdy nie robiłam... chyba pora to zmienić :o)
OdpowiedzUsuńwarto:))
UsuńNiestety mięsa nie jem od kilku dobrych lat.
OdpowiedzUsuńale to nie mięso to podroby.
UsuńPodziwiam. Ja wręcz nie znoszę wątroby, na samą myśl mnie trzęsie :D
OdpowiedzUsuńteż nienawidze dla tego knuje jakby tu ulepszyć przepis czyniąc smak znienawidzony zjadliwszym:))
Usuńbrzmi rewelacyjnie, jeśkminek to polecam sproszkowany, w ziarenkacgh też nie lubię, a ta drobnica świetnie podkreśla smak... Moja mama piecze genialne pasztety:D
OdpowiedzUsuń:*
:* miło że tu zaglądasz do mnie:))
UsuńDomowy najlepszy :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę:))
UsuńDomowy pasztet pychotka...Ja robiłam z wątróbki i boczku...Tylko,że wątróbkę sparzałam i mieliłam przez maszynkę...tak samo boczek...a potem tylko do piekarnika na jakąś godzinkę...Wychodził pyszny...Nigdy nie próbowałam z przesmażonej wątróbki...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńno ja kombinuje bo piekarnika nie mam a skoro mama usmazyła to postanowiłam wykorzystać nielubianą potrawę:))
UsuńNie przepadam za wątróbką, ale w takiej postaci to zjeem :)))
OdpowiedzUsuńto tak jak ja stąd też powyższy pomysł:))
UsuńMój pasztet kica sobie po pokoju :D Na razie nie robię, hehe ;)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń