niedziela, 26 stycznia 2020
Pomoc czy złośliwość? Anegdotka.
Dzień dobry niedzielnie:) Jak mija Ci weekend? Mam nadzieje że super.
Mnie zastanawia pewna sytuacja bo nie wiem jak mam rozumieć pewne zachowanie. Skoro mam bloga postanowiłam zapytać Ciebie co sądzisz o tek sytuacji... Ale od początku.
Tytus to znajomy Darii, sporo pomógł jej wysłuchując, sugerując rozwiązania... w pewnym momencie zajął się bardziej sobą i swoimi problemami. Daria ma swoje problemy, nawet sporo ich. Aktualnie przeżywa kryzys, czuje sie wypalona. Tytus jako pomoc podpowiedział Darii by ta zapisała sie na terapię i korzystała z tego co NFZ daje, a że daje nie wiele to inna sprawa. Daria zapisała się i czeka w kolejce po pomoc, była też w innych instytucjach pomocowych, jednak bezskutecznie... no może po za odsyłaniem od Annasza do Kajfasza... tyle zyskała. Na chwilę obecną Daria czeka w kolejce...w kolejnej placówce. Gdyby miała pieniądze (cena godziny/50 minut z terapeutą to około 100 - 200 złotych z własnej kieszeni). Pewnie by zapisała sie prywatnie, a że środków nie ma... to czeka, i czeka... może już by uzyskała pomoc ale ma też swoje zajęcia i zobowiązania więc korzysta z tego co może.
Tytus zna sytuacje Darii, więc wysłał jej informacje o możliwości odbycia bezpłatnych konsultacji z psychologiem. Super! Miło z jego strony, fajnie że pamiętał! No nie do końca bo:
1) Wiadomość przyszła w sobotę, a konsultacje odbywają sie w niedziele. Czyli na drugi dzień.
2) Konsultacje są dla zapisanych osób, odbywają sie następnego dnia. (info dostała w sobotę ok 13.00 a konsultacje odbywają sie od rana. W niedziele.)
3) Konsultacje dla zapisanych osób są bezpłatne a terapia byłaby już płatna. W przypadku Darii która ma sprecyzowane problemy jedna konsultacja nie wiele wniesie. Sama mówi że potrzebuje terapii długoterminowej.
4) Daria zadzwoniła pod podany numer dowiedziała sie że konsultacje odbywają się stacjonarnie w miejscu oddalonym od niej o prawie 400 km. Na dotarcie to gabinetu nie ma środków... myślę że mało kto miałby czas i pieniądze by ot tak sobie pojechać tak daleko... Jane można myśleć: jak jej zależy to pojedzie. A jeśli nie ma pieniędzy by jechać?
Daria zadzwoniła do Tytusa i przedstawiła swoje zdanie w temacie. Tytus nazwał jej argumenty: "waleniem w bęben", tłumaczył że wysyłając chciał jej informacje o konsultacjach pokazać że są możliwości.
Daria sie zirytowana, zachowanie Tytusa przypomniało jej filmik... Tstovirona który w jednym ze swych filmików machał pomarańczą a potem zabierał owoc. Częstował i wyśmiewał przeklinając cofał rękę z owocem. No i tak wyciągał i cofał dłoń z owocem.
Dając coś komuś pomagający powinien wykazać sie taktem i wrażliwością na potrzeby drugiej strony. Ważna jest empatia, zrozumienie, zwłaszcza sytuacji gdy osoba do której kieruje sie pomoc ma trudny okres.
A jak Ty odbierasz zachowanie Tytusa?
34 komentarze:
Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Empatia zawsze ważna.
OdpowiedzUsuńhmmm nie wiem czy zawsze.
UsuńW pewnym rodzaju tak, nie napisałam natomiast o jej procencie, można być lekko empatycznym lub bardzo. Trzeba uwzględniać takie punkty podczas czytania tekstów.
Usuń:)
UsuńTo ilustracja sytuacji, gdy chcąc po prostu pokazać komuś możliwości nie bierzemy pod uwagę jego konstrukcji psychicznej i tego, że nasze nawet najmniejsze zaangażowanie może spotkać się z próbą przerzucenia odpowiedzialności. Bo w zasadzie o co chodziło Darii, gdy dzwoniła do Tytusa z informacją, że wysłał jej coś dzień wcześniej lub że kurs jest 400 km za daleko?
OdpowiedzUsuńPuenta bardzo ogólna: ostrożnie z pomaganiem ...
No właśnie co to jest za pomoc? Jeśli ktoś jest głodny to mu pokazuje restauracje, co z tego wynika w sytuacji gdy możliwości są po za zasięgiem potrzebującej osoby której zwyczajnie może być przykro. Daria nie prosiła Tytusa o znalezienie jej rozwiązania blisko miejsca zamieszkania... czasem lepiej nie robić nic niż sprawiać przykrość.
UsuńWidzisz, z tego co jest napisane w anegdotce, Daria przypisała Tytusowi "genialny" pomysł pójścia do terapeuty ... choć niby co w swojej sytuacji mogłaby zrobić? Mogła wpaść na to sama. Ale w anegdotce jest to pomysł Tytusa. To bardzo ważne ponieważ brak sukcesu na tym polu umożliwia stwierdzenie, że to był kiepski pomysł Tytusa ... choć fakty są takie, że Daria ma dwa wyjścia: czekać lub zmienić swoje priorytety w kwestii na co oszczędza. Ani jedno ani drugie nie ma nic wspólnego z Tytusem. Jeśli są jakieś porady darmowe, to Daria musi ich poszukać sama. Tak po prostu czasami jest, że trzeba się odsunąć, żeby dorosły człowiek wziął odpowiedzialność za swoje życie. Zgadzam się - czasami lepiej nic nie robić. Oczywiście to nie chroni przed oskarżeniem, że jesteśmy nieczuli, nieempatyczni, niepomocni. Są rzeczy na które nie mamy wpływu.
UsuńAle ona już czeka na swoją kolej, pokazywanie opcji wymagające kosztów komuś kto nie ma nawet na podstawowe swoje potrzeby, jest wypalony nie wiele zmienia... Jasne ani długi czas oczekiwania ani brak środków nie są zależne ani od woli Darii czy wpływu Tytusa. Tylko po co on wysyła takie rzeczy skoro to nic nie zmienia, po za obniżeniem jej nastroju...?
UsuńOna też kiedyś chciała mu pomóc, poświęciła wiele godzin na poszukiwania a efekt... trudno było mu sie zabrać za przeglądnięcie efektów jej poszukiwań.... ostatecznie wszystkie odrzucił. Były to sytuacje bezpłatne, dzięki którym mógł zyskać, no ale...
Wniosek więc jest taki jak na początku: że każdy z nich musi pomóc sobie sam :)
Usuń:)
UsuńOdnoszę wrażenie, że to nie przyjaźń, a znajomość, skoro dwie osoby tak kiepsko się znają i nie potrafią odpowiednio dobrać słów / przewidzieć konsekwencji.
OdpowiedzUsuńWydawałoby się że ktoś kto wysłuchuje kogoś od prawie dziesięciu lat zna dobrze drugą osobę...
UsuńNiestety w, życiu często sprawdza się powiedzenie:Umiesz liczyć, licz na siebie.
OdpowiedzUsuńAgnieszka, zgadzam się z tym co napisałaś. Człowiek tak naprawdę może liczyć tylko na siebie i ufać w 100% wyłącznie sobie
UsuńJa myślę, że zawiodła komunikacja i źle odczytane zostały intencje. Tytus nie miał może zamiaru wysyłać Darii na koniec świat, a jedynie pokazał jej, że tego rodzaju możliwości są i być może trzeba się rozejrzeć za czymś podobnym gdzieś bliżej. Daria jednak oczekiwała gotowego rozwiązania, nie miała ochoty szukać samodzielnie, więc się zirytowała. Bardzo często takie rzeczy dzieją się, gdy ktoś niewłaściwie odczyta cudze intencje.
OdpowiedzUsuńCo innego powiedzieć, pokazać a co innego pokazać gdzieś tam po za twoim zasięgiem. Daria nie prosiła, nie oczekiwała, robi co może i na ile jest w stanie.
UsuńTutaj ewidentnie było niedogadanie.. Ja generalnie jestem zdania, że trzeba liczyć na siebie i patrzeć siebie.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCzasami niektórzy pomagają by pomóc nie patrząc na ich uczucia i potrzeby. Myślą że sama deklaracja pomocy wszystko załatwi i już wszystko będzie dobrze
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
No tak można zapytać jak mogę pomóc.
UsuńA weź z taką pomocą. Jak słyszę, jak niektórzy próbują "pomagać", to chciałoby się powiedzieć, dam ci dychę i spadaj, skąd przyszedłeś :/ Terapia w NFZ jest o dupę rozbić, bo sama skorzystałam kilka razy. Niby terapeutka a namieszała w papierach zamiast pomóc, jeszcze wspomniała na początku, ze nie lubi kotów, kiedy wiedziała że ja przepadam, próbowała mnie na siłę uszczęśliwiać wysyłając do towarzystwa starszych pań, kiedy ja czuję się o wiele lepiej w młodym. Starsze dopiero potrafią dobić, albo na siłę próbują swatać. Weź, wyleczyłam się sama. Żadnych tam leków i innych towarzystw. Wolę schronisko dla zwierząt i koty :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję przykrych doświadczeń ;/
UsuńObecność zwierząt potrafi sporo dać... to fakt.
Okazuje się, że pomaganie nie jest wcale łatwe, a nasze czyny mogą być irytujące. Czy to brak empatii? Nie wiem. Może to brak świadomości? Ignorancja? Nieudolność? Zdecydowanie zbyt mało rozmawiamy.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie jest łatwe, ale czy coś w ogóle jest w każdej sytuacji dla każdego?
UsuńFajnie, że chciał pomóc tyle, że no facet jak to facet nie przemyślał, że na wiele się to nie zda. Przykre to, nie raz trudno jest drugiej osobie pomóc, lecz najważniejsze jest to aby być przy niej, wspierać ja a nie krytykować, że się nie udało z tych rozwiązań skorzystać.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak ta sytuacja się zakończyła, czy ta biedna dziewczyna otrzymała w końcu pomoc?
Myślę że pomaganie to delikatna materia i tu braku myślenia nie wiele tłumaczy. Daria dalej czeka na swoją kolej na NFZ, poinformowała znajomą która obiecała przesłać kontakt jakby coś sie pojawiło.
UsuńMyślę, że złośliwość to nie była, nawiązując do Twojego tytułu. Albo chciał pomóc a wyszło jak zwykle, albo chciał pomóc na odwal się, albo chciał pomóc ale nie umiał. Trudno to ocenić. Mogło też być tak, że nie był w stanie pomóc jej tak, jak ona by sobie tego życzyła. Z tego co piszesz próbował różnych rzeczy, ale nic nie dawało rezultatu. Może to też jeden z objawów problemów.
OdpowiedzUsuńTytus to raczej skuteczna dobrze zorganizowana osoba.
Usuń:)
OdpowiedzUsuńPytanie, kim jest Tytus że zwróciła się do niego o pomoc.Czy obraca się w środowisku psychologów zna ich itp.O pomoc zwracamy się do kogoś kto ma realną szansę pomóc.Tytus zachował się OK.Koniec kropka.
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością Tytus jest osobą bardziej zaradną od Darii.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA może chociaż sie podpiszesz...
UsuńKomunikacja leży i kwiczy. On chciał dobrze.. bo (choć bardzo nieumiejętnie) pokazał, że są możliwości dotarcia do specjalisty, możliwości porozmawiania, nawet skonsultowania u kogoś innego. Ona, prawdopodobnie zagubiona/rozpieprzona emocjonalnie, obraża się i nie dostrzega dobrych intencji. I co? Kto jest zły? Jakby on nic nie pomógł to tez by było źle prawda? Czasem osoba, która ma problemy ze sobą, cierpi na syndrom oblężonej twierdzy.. każdą próbę pomocy odbiera jako atak. Jak jest w tym wypadku? Wiedzą tylko Daria i Tytus..
OdpowiedzUsuń