sobota, 15 stycznia 2022

Najgorsza przychodnia, czy warto oszczędzać na rejestratorce?

 

Pracowałam kiedyś w przychodni, tak mimo umowy stażowej jaką miałam uważam że to co robiłam to była praca. Po pewnym czasie przyuczania byłam na tyle samodzielna że obowiązki swoje pełniłam samodzielnie tyle że na umowie stażowej. Okres darmoszki sie skończył więc mi podziękowano. Pacjentom wiadomo wiele rzeczy sie nie podoba i skargi pisano a bo: kolejki są do lekarza, a bo nie zawsze można sie dodzwonić no i wiecznie coś. My we trzy uwijałyśmy się jak w ukropie i wiadomo że nie zawsze można zrobić kilka rzeczy na raz.  To była przychodnia na NFZ, pacjent zawsze obsłużony z szacunkiem.

Przychodnia (inna) o której piszę nazwijmy ją roboczo A! jest prywatna ale niektóre usługi ma na NFZ. Uważam że niezależnie czy pacjent korzysta z ubezpieczenia czy opłaca usługi z własnych środków szacunek sie należy każdemu.

Pierwszy raz pomocy dla siebie szukałam miedzy innymi tam kilka lat temu, niestety żadnej nie uzyskałam. Pani z urzędu powiedziała mi o możliwości pomocy w A! ja już tam byłam kolejny raz i ankietę miałam wypełnioną, obiecali sie odezwać więc czekałam, pani z urzędu kazała mi tam iść, poszłam to dalej kazali czekać. Czekałam. Minęło trochę czasu - poszłam kolejny raz, skoro sie nie odzywali. Dowiedziałam sie że nie kwalifikuję się do ich pomocy. Szkoda że wcześniej nie mogli mi powiedzieć. 

Do lekarza specjalisty w tej poradni zgłosiłam się, na wizytę czekałam tygodniami.... data, godzina no i czekam. Sama wizyta opóźniła się i musiałam czekać jakieś 15 minut. Osoba lekarki.. czytałam i słyszałam opinie że super babka, że życiowa, życzliwa.... moim zdaniem no niesympatyczna osoba. Zarzucała mi że "chłodna atmosfera" w gabinecie, machała ręką mówiąc halo tu jestem... tak, mam problem z kontaktem wzrokowym, ale może więcej taktu... zarzuciła mi że "tak sobie chodzę po gabinetach"....pani zamiast mi poświecić uwagę, porozmawiać milczała a jak coś chciałam powiedzieć to przerywała, patrzenie w telefon komórkowy podczas gdy ma sie pacjenta zwłaszcza pierwszorazowego w gabinecie to nietakt. A co powiecie na... wyproszenie pacjenta z gabinetu? Jaki powód? Ponieważ nie ma rejestratorki a pacjentów prywatnych trzeba obsłużyć, należność przyjąć. Wizyta przerywana patrzeniem doktorki w telefon, obsługiwaniem i innych pacjentów. Nieprofesjonalnie i bardzo nieprzyjemnie. Dostałam skierowanie na badanie. Mea culpa bo nie zadbałam i zgubiłam dokument. Dzwonię do przychodni, nikt nie odbiera... idę nikogo nie ma. Poniedziałek rano. Udało mi się umówić do tej samej lekarki na wizytę, otóż rejestratorka do mnie oddzwoniła... jak byłam w markecie na zakupach. Poprosiłam o sms z datą i godziną wizyty, usłyszałam odpowiedź odmowną, no to wyciągam pióro i kartkę do notowania i piszę. 


W dzień wizyty, jakąś godzinę przed.... pani doktur do mnie dzwoni czy mogę być wcześniej, odpowiadam że  jestem w innym mieście i nie zdążę dojechać. Dzwoni za chwilę i proponuje ze skierowanie mi do skrzynki włoży. Ciśnienie podniesione bo jak to skierowanie do skrzynki nie zgodziłam się. Ostatecznie stanęło na tym że wyśle mi kod, zgodziłam się bo przynajmniej jej nie będę musiała oglądać. Okazało się że gdy dzwoniłam po innych medycznych przybytkach w celu zrealizowania skierowania okazało się że nie mają z A! podpisanej umowy na świadczenie usług. Dziwne że jak miałam papierowe to mogli zarejestrować. No może coś w tym roku sie zmieniło. Piszę sms do doktorki z prośbą o papierowe skierowanie, które miałam odebrać na miejscu. Znowu głupotę zrobiłam bo trzeba było na chama iść tego samego dnia po odbiór a nie następnego tak jak było umawiane, bo znowu ciśnienie podniesione. Pani z przychodni dzwoniła do mnie na komórkę, wyświetliła sie nazwa przychodni... czy ja mam prawo do prywatności i czy naprawdę muszę mieć telefon do ciała przyklejony? Myślę że jeśli sie umawiałam to dokument do odbioru jest, w końcu resztki zaufania jeszcze w naiwności swojej miałam. Słowo klucz: naiwność  Telefon, potem przyszedł sms. Mogli tylko wiadomość wysłać bez wyrywania z rytmu pracy... Przychodzę do rejestracji po dokument. Rejestracja i poczekalnia to malutkie pomieszczenie gdzie byli ludzie którzy na okoliczność poszukiwań dokumentu dowiedzieli sie jak mam na imię, na nazwisko od jakiego lekarza i na co skierowanie mam do odebrania. No nie ma pani rejestratorki to obsługiwała mnie lekarka specjalistka, kołomyja! Poszukiwanie skierowania, telefony, galimatias. Odbiór dokumentu w terminie, trwał jakieś 15 minut. Pani specjalistka nowe mi wystawiła bo tamtego nie można było znaleźć. 

Powiedziałam lekarce że też kiedyś pracowałam w przychodni i tam było kilka koszulek każdy lekarz miał swoją. Gdy pacjent przychodził pytaliśmy od jakiego lekarza dokument, dzięki temu łatwiej znaleźć papier. Podczas korzystania z usług A! nie odczułam jakiejś życzliwości która jest tak ważna w kontakcie. W przychodni w której byłam na stażu mieliśmy takiego starego lekarza. Ciekawa była obserwacja pochmurnego pacjenta przed wizytą i uśmiechniętego po wyjściu z gabinetu. Oczywiście że i skargi na niego też były, ale mało.


Byłam też kiedyś na praktykach w innej przychodni, tam pracowali sami panowie, mega szacunek do pacjenta i... wlaściciela. Weterynarze maga zorganizowani, nawet ruchy mieli tak dopracowane by nie zatrudniać nikogo dodatkowego, oczywiście że mniej lekarzy oraz interesantów. Myślę że pewne miejsca powinny wygospodarować środki na zatrudnienie tak potrzebnej osoby jak rejestratorka bo to mega nieprofesjonalne by lekarz obsługiwał pacjentów. 

24 komentarze:

  1. Mam wrażenie, że chcieliby z gówna bata ukręcić. Ja natomiast będąc na umowie pielęgniarki medycyny pracy, byłam też rejestratorką, i to wszystko w ramach pół etatu, bo szkoda było im kasy. Skargi oczywiście były i są do teraz, bo kto się zmieści w czasie i wypełni obowiązki za dwa etaty. Rotacja się nie kończy, a przez niedoinformowanie tułałam się po całym mieście za badaniem na czczo. Nie martw się, chytry podwójnie traci. Teraz cyklicznie ich obsmarowują w mediach, szkoda tylko pacjentów, bo to dla nich są te przybytki a nie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oszczędzanie jak widać nie zawsze wychodzi na dobre. Bardzo dobry wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zszokowana, że tak można traktowac drugiego człowieka, tym bardziej, że nie tylko zwykłe człowieczeństwo, ale i etos zawodu zobowiązuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czym innym jest asertywna postawa rejestratorki, w końcu praca z ludźmi nie należy do łatwych, a czym innym zwykłe chamstwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma czego zazdrościć, na pewno oszczędność się nie opłaca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jestem w ciężkim szoku po przeczytaniu tego. Na szczęście nigdy nie narzekałam na swoją przychodnię. Zawsze byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba nie znam osoby, która by nie miała przykrych doświadczeń z lekarzem, ciekawa jestem, czy kiedykolwiek się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam jedną lekarkę, która od lat świetnie sobie radzi solo bez pomocy, ale to wyjątek. Znam rejestratorki, które robią więcej zamieszania, niż to jest warte. Trafiłam na nieprzyjemnych ludzi niezależnie od tego czy to było na NFZ, czy prywatnie. Na szczęście mam wybór i nie jestem uzależniona od jednego specjalisty, czy placówki.

    OdpowiedzUsuń
  9. To mega smutne ze w tych czasach z tym są wiecznie problemu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz w dobie pandemii u wielu lekarzy są pewnie różne problemy. Nie wszyscy głośno o tym mówią.

      Usuń
  10. Jestem w szoku, smutne czasy nastały. Ja obecnie mieszkam w Niemczech i naprawdę Polsce daleko do tutejszej służby. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się iść do lekarza prywatnie. Nawet za dentystę nie płaciłam, wszystko idzie z funduszu. Za każdym razem, nawet jak była pandemia lekarz przyjmował normalnie, nie było żadnych video rozmów. Jak potrzebowałam skierowanie, dostawałam je od ręki. Najdłużej czekaliśmy na tomograf, bo dokładnie 16dni i na fizykoterapię tydzień. Z reguły, każde skierowanie realizowane jest w ciągu 2-3dni. A zdarzało się, że jak poszliśmy do rejestracji to Pani od razu mówiła, proszę podejść pokój nr "jakiś tam" lub czy dzisiaj popołudniu o 16tej będzie pasowało. I co najlepsze, tutaj jest też mnóstwo osób, które się leczą. Wciąż ktoś podchodzi, odchodzi nie ma pustych poczekalni. A wszystko działa jakoś sprawniej. Nie wiem, skąd w Polce te terminy nawet roczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie jakbym czytała fantastykę, w Polsce tak normalne traktowanie pacjentów, krótkie terminy, są nie do pomyślenia.

      Usuń
  11. Zdrowie nie ma ceny, dlatego nie warto oszczędzać

    OdpowiedzUsuń
  12. Też w swoim stosunkowo krótkim życiu miałam wiele przykrych doświadczeń z lekarzami, przychodniami

    OdpowiedzUsuń
  13. Spokojnie, za chwilę w ogóle nie będzie się gdzie leczyć, jak nadal nie będzie jakichs konkretnych sum w budżecie na ochrone zdrowia przeznaczane. Kogo bedzie stac, to prywatnie, a reszta do piachu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja na całe szczęście mega rzadko muszę chodzić po lekarzach, przychodniach itp. nerwicy bym dostała z takimi ludźmi i bałaganem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Temat służby zdrowia to u nas temat rzeka i mało kto ma pozytywne doświadczenia. Chociaż są i takie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak mam iść do lekarza to mam nerwice. Nienawidzę...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak w tym kraju może być dobrze jak kuleje jeden z podstawowych filarów

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak to czytam to aż nie mogę sobie wyobrazić, jak ta przychodnia była w stanie funkcjonować. Ale niestety to rzeczywistość nie tylko tej ale wielu innych przychodni.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem zniesmaczona zachowaniem ludzi, to nie powinno mieć miejsca

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda że tak to w wielu miejscach właśnie wygląda. Szybko, byle jak i na ilość, traktowanie bezosobowo i jako kolejny numerek na liście. Mam nadzieję, że kiedyś to się wreszcie zmieni, a medycyna odzyska ludzką twarz

    OdpowiedzUsuń
  21. Myślę, że spokojnie mogłaś podać nazwę tej przychodni. Ja się nie krępuję, jak gdzieś jest tragiczna obsługa to mówię wprost. U mnie w przychodni jest i już nie babsztylom zwracałam uwagę.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!