sobota, 17 lutego 2024

Fanaberie zakupowe

 


Były walentynki więc postanowiłam wylogować się z FB, a inne media społecznościowe po prostu ograniczyć. Dlaczego? Cóż bycie singielką ma swoje zalety ale też nie ukrywam że bycie w fajnej relacji ma swoje zalety. Oczywiście lepiej być samej niż z kimś kto krzywdzi. Przykładem moich wspomnień walentynkowych był mój pierwszy ukochany który nie lubił na mnie wydawać pieniędzy. Nie szczypał sie by jeść, pić na mój koszt. Pewnego razu zaprosił mnie do kawiarni w walentynki właśnie. On sobie nic nie zamówił, ja wzięłam herbatkę, podziękowałam mu że mnie zaprosił, to było miłe. Gdy wyszliśmy z lokalu i byliśmy dość daleko luby poinformował mnie że nie uregulował należności. Sprawa taka nieprzyjemna i gdzieś mnie sumienie zaczęło gryźć bo wypiłam herbatę i nie zapłaciłam, no ale z drugiej strony to mój ówczesny chłopak w walentynki mnie zaprosił. Gdy powiedziałam pani psycholog o moich wyrzutach sumienia powiedziała ze to kradzież i że może chłopaka nie było stać. Uważam że jeśli go nie stać to nie zaprasza. Bardziej mi tutaj pasuje określenie że nie lubił na mnie wydawać pieniędzy, bo co ciekawe stałe źródło dochodu miał, na papierosy mu nie brakowało, ba! Nawet na gierki oryginalne fundusze znajdował, a na to by zaprosić swoją dziewczynę pieniędzy nie miał. Nie nie chodziło mi o wycieczkę do Paryża, wypad do SPA.... no ale jak już zaprosił... pomyślałam sobie że skoro sumienie gryzie to włożę do koperty równowartość po aktualnej cenie, pójdę do właściciela wręczę kopertę. Może bez słowa bo wstyd coś powiedzieć. Nie znalazłam lepszego rozwiązania. Jakoś tak smutno mi było w walentynki, sięgając pamięcią wstecz to 14 luty spędzałam samotnie albo w toksycznym towarzystwie. Dziś sama mogę sie zaprosić gdzie chcę, sama sobie mogę kupić coś słodkiego, ale to nie to samo co dobra rozmowa.... 

Smutno bo współpraca z Vobro sie skończyła, a dawała mi tyle radości... no szkoda...

Pani psycholog zrobiła mi dwa prezenty. Pierwszy to to że zrezygnowała ze mnie, drugi to pozbawiła złudzeń. Okres moich urodzin to trudny dla mnie czas weryfikacji co sie udało co nie... cóż nie mam sie czym pochwalić: brak stałej pracy, brak partnera no i pani psycholog swoją rezygnacją pokazała mi dobitnie że jestem durna i naiwna gdyż kolejny raz zaufałam niepotrzebnie. Nie chcę pisać szczegółów.  Oczywiście były rzeczy w których mi pomogła. Jednak to było dziwne... powiedziałam nad czym chcę pracować, jednak to nie miało znaczenia. Na koniec usłyszałam że nie ma efektów pracy, które nie zostały określone. Czyli ja nie mogę iść z własnym problemem do specjalisty? No nie kumam. Zwłaszcza specjaliści pracujący w instytucjach pomocowych potrafią mocno rozczarować. Czy warto zaufać specjaliście? Czasem warto. Ta pani mi pomogła w kilku sprawach.

Pewnego wieczoru źle sie poczułam, zadzwoniłam do telefonu zaufania, chciałam powiedzieć o problemie który jst dość drastyczny i nie chcę nawet tutaj pisać by nikogo nie obciążać zbyt mocno. Zaczęłam od mniejszego problemu pani była oburzona ze dzwonię, zjechała mnie że to kryzysowy telefon. Poco tutaj o tym piszę? Pani psycholog (a tam dyżurują psycholodzy) nie powinna umniejszać żadnemu problemowi, podnosząc na mnie ton głosu pokazała że nie jest to miejsce by zaufać na tyle i opowiedzieć o tym co boli bardzo.

Finalnie z kryzysem zostałam prawie sama, swój żal i ból wypłaczę. W urodziny telefon wyłączyłam, na fb ukryłam info o urodzinach, po co mi jakieś zdania, słowa od ludzi których nie obchodzę. Wiele razy dobitnie odczułam że nic nie znaczę i że gdybym umarła nikt by sie tym nie przejął. 

Czuję sporo bólu, smutku, samotność. Cudnie że mam tego bloga i mogę tu sobie klikać co mi w duszy gra. A korzystając z tej okazji chciałam napisać że czasem mam takie chwile tęsknoty za T<3. Jest ich mniej. 

A teraz o tym co sobie kupiłam


Ritter Sport czekoladki z ginem... esuuuu jakie to dobre... chętnie każdą i każdego co to czyta poczęstowałabym. 
Tymbark takie oranżadki z chmielem. 
 

Koszyczek do koka, znajoma chciała to jej kupiłam na urodziny.
Isana pianka pod prysznic, śmieszne to takie bo wydobywa sie żel który zamienia się w piankę,plusem jest to że nie trzeba wstrząsać.
Czarna herbata z przyprawami: "Indyjski specjał" pyszna zwłaszcza z cytryną.

To na tyle, miłej soboty. W niedziele postaram sie kolejny wpis opublikować. Buziole! 

20 komentarzy:

  1. Dziwny jest ten świat jak śpiewał Czesław Niemen, ludzie są coraz gorsi dla siebie :( Powiem tylko tak. Porażki są wliczone w życie, każdy je ma, ale powinniśmy być wdzięczni, bo to nauczka. Ze mną zakończono dwie współprace, i powiem Ci, że też jestem wdzięczna. Jest mi lżej, tym bardziej, że dowiaduję się, jaki teraz robi się syf. Druga była niewarta mojego czasu, kolejna nauczka, no i to, że żadne afiliacje sensu nie mają. Walentynki można zrobić sobie samej i nie liczyć na nikogo. Tradoalss po prostu na dziadów, nie mężczyzn.
    PS. Słodyczy do ust nie biorę, więc nie żal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak własnie wyżej wymieniony był przyczynkiem tego że gdy psychologiczne materiały są dostępne to konsumuję je nałogowo. Wdzięczności nie czuję, no chyba ze do terapeuty który pomógł mi. Gestalt super nurt.
      Co do współprac to rozumiem mniej zobowiązań więcej luzu. Co do walentynek to tak jak pisałam można samą siebie zaprosić ale tej mega ciekawej rozmowy jednak brak, no....

      Usuń
  2. Jeśli nie można zaufać psychologowi czy instytucjom pomocowym, to komu?
    Pani nie widziała progresu i zrezygnowała? A nie widziała winy po swojej stronie?
    Znowu potwierdza się powiedzenie - pacjencie/kliencie pomóż sobie sam...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy mi się nie zdarzyło, żeby dopiero po którejś randce odkrywać, że facet ma węża w kieszeni. Poznawałam swoich partnerów na randkach. Jeśli coś mi się nie podobało, nie było drugiego razu.

    A jeśli chodzi o psychologa (czy raczej psychoterapeutę? to dwa różne zawody), to nie jest przyjaciel do wygadania się. Np. psychoterapeuta w nurcie poznawczo-behawioralnym podpisuje kontrakt. Jeśli klient nie wywiązuje się z zasad kontraktu (np. nie robi w domu zadań), kontrakt się rozwiązuje. W nurcie Gestalt złudzenie, że klient zacznie w końcu pracować może trwać trochę dłużej, ale i taki psychoterapeuta musi w końcu zareagować na brak rozwoju. Tzw. "własne" problemy" z którymi ktoś przychodzi, to najczęściej zasłona dymna i psychoterapia polega na uświadamianiu tego klientowi. Jeśli po wielu spotkaniach klient nadal ma zbyt duży opór, żeby poruszać tematy istotne i przychodzi ciągle z tą samą informacją, że świat jest zły, psychoterapeuta ma obowiązek zakończyć terapię (ponieważ nie idzie się na terapię, żeby zmienić świat, tylko, żeby zmienić siebie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że to nie znaczy, że u Ciebie tak było (bo przecież nic nie wiem), tylko opisuję jak działa pomoc psychologiczna. Kontrakt chroni też pracowników pomocy psychologicznej (bo ludzie są różni, czasem naprawdę potrafią zacząć nachodzić). Piszesz, że ta pani rozwiązała jakieś problemy. I bardzo dobrze. Może tylko o to chodziło i teraz możesz iść dalej.

      Usuń
    2. Dokładnie tak jest jak piszesz. Na studiach też nam o to mówiono, tylko niestety często jest to chyba zapomniany aspekt, który jednak należy do filaru terapii. Jest umowa, jest praca do wykonania.

      Usuń
  4. Jej, szkoda, że nie mieszkasz bliżej. Zaprosiłabym cię na dobrą kawę i pogdałybyśmy sobie. Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana ściskam Cię mocno i przesyłam serdeczności ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego dla Ciebie. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc, masz pecha do tych facetów. Naprawdę. Może wez ich chwilowo olej i niech spadają na palmę. Wiem, że dobrze jest mieć kogoś, ale na buraków szkoda kalorii. Trzymaj się i nie poddawaj!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niektórzy nie rozumieją co to znaczy ZAPRASZAM. Kiedys kolezanka zaprosiła na drinka urodzinowego mnie i parę innych osób po czym okazało się, że każdy ma sobie sam tego drinka kupic.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam kilka razy styczność z psychologiem, bo też potrzebowałam. Ale uciekłam po dwóch razach, bo bagatelizowała mój problem i jakoś niespecjalnie chciałam się przed nią otwierać, gdy patrzyłam z jakim luzem podchodzi do tego, co jej opowiadam. W ogóle zero zrozumienia. Zraziłam się, ale ostatnio znowu miałam kryzys i poszłam do kogoś i było ok. Jak to w różnych zawodach bywa, niektórzy nie mają powołania i są, bo są. Podoba mi się to, co napisałaś, że możesz zabrać sama siebie i tam, gdzie chcesz. Też nie jestem w związku i trudno. Jakoś się żyje, mimo, że we dwoje niby łatwiej. Słaba akcja z tym facetem, co Ci żałował.

    OdpowiedzUsuń
  10. Taką herbatkę indyjską z cytrynką, to bym wypiła :)
    Przytulam Cię mocno i życzę Ci spokojności na najbliższe dni.
    Ponoć wszystko dzieje się po coś... Tylko to fakt, że we dwójkę jest jakoś fajniej...

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Pocieszę Ciebie i się razem pośmiejemy: kiedyś kolega (na szczęście) zaprosił mnie na sobotnie piwo. No to poszłam. Fajnie spędziliśmy czas, do momentu, gdy przyszedł czas na zapłatę. Uznałam, że skoro nalegał byśmy się zobaczyli i zapraszał, to stawia. Przy płaceniu za mnie i za siebie, miał taki wzrok, jakby chciał mnie za to wbić w ziemię (no, bo jak to możliwe, że on ma regulować rachunek za dwie osoby, a nie tylko za siebie). Jak widać takie osoby są i czasami się na nich trafia - tyle. :D Jeśli chodzi o Twoje doświadczenia z psychologami, to życzę Tobie, by poukładały się wszystkie Twoje sprawy i byś trafiła na ludzi, którzy uwierzą w Ciebie i Tobie pomogą! Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Smutno mi się zrobiło, gdy to czytałam :( jednak dla takich czekoladek z ginem i herbaty warto żyć.
    Polubiłam się z piankami pod prysznic, z reguły ładnie pachną i są wydajne.
    Pozdrawiam i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedna współpraca się kończy, druga zaczyna. ;) Przy okazji masz więcej czasu z dala od technologii, a w tym social-media, to rzadka umiejętność znaleźć sobie zajęcie.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!